--------------------

____________________

 

 

 



Santorini - wulkan z pocztówek

252 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Trina, ja również byłam na Santorini tylko na jednodniowej wycieczce i przyznam szczerze, że nie wzbudziła we mnie aż takiego zachwytu.

Oczywiście z powodu małej ilości zieleni, na punkcie której mam szmergla....

Ale na twoich fotkach widzę tak przepiękne widoczki, ze chce się wrócić na dłużej!!!!

A skąd na tej wulkanicznej wysepce wzięły się te białe wapienne skały - wiesz może????? Bo, że są i czerwone to łatwo wytłumaczyć...

Mariola

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Anusia, ja glonów nie widziałam tam na żadnej plaży, może to zależy od pory roku? za to ludzi na Czerwonej było sporo, a to już był koniec września, nawet sobie nie wyobrażam, jak to wygląda w środku sezonu.

Apisku, te białe skaly to nie wapień, to jakaś skała wulkaniczna, trochę jak pumeks, tylko taki gładki.

Zielono na wyspie podobno jest w maju, a nawet kolorowo, gdy wszystko kwitnie. Ciekawa jestem co Tobie udało się zobaczyć na Santorini?

anusia
Obrazek użytkownika anusia
Offline
Ostatnio: 4 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Ja byłam w maju i glonów było sporo

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Trina, wycieczka na Santorini była w czasie naszego pierwszego wyjazdu na Kretę, a zatem z trzydzieści parę lat temu.

Pamiętam tylko, że wchodziliśmy piechotką, bo też żal nam było osiołków. Oczywiście o kolejce nie było w ogóle mowy...

Podjechaliśmy autobusem do jakiegoś miasteczka, ale w sumie czasu nie było wiele, bo jeszcze wówczas nie kursowały te szybkie promy.

Uderzyło mnie jednak to, że w porównaniu z Kretą ( oczywiście w tym samym okresie) było na Santorini znacznie mniej zielono.

Faktycznie te pumeksy to często towarzyszą wulkanom, ale ja się zawsze spotykałam z czarnymi lub brunatno-brązowymi, a białe to chyba rzadkość!!!!Fotki z wędrówki fantastyczne!!!!

Mariola

puma
Obrazek użytkownika puma
Offline
Ostatnio: 8 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

PieknieSmile

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 38 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Super ta czerwona plaża,ależ ta mała wysepka ma do zaoferowania Wacko z przyjemnością bym tam wróciła na dłuzej

No trip no life

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Apisku, Anusia, Puma, Nelcia  Smile

Nelcia, może w porównaniu z innymi wyspami, to nie są wyjątkowo atrakcyjne rzeczy, ale za to jedyne w swoim rodzaju, chyba trudno znaleźć podobne gdzie indziej, skoro z całego świata tu przyjeżdżają ludzie Biggrin

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Z Red Beach do miasteczka Akrotiri nie jest daleko, jakieś 2-3 km. Idę szosą, wzdłuż której ciągną się winnice, upału już nie ma, jest przyjemnie. Miasteczko ze starą zabudową, zamek i wieża na szczycie wzgórza, podobnie jak w Emborio labirynt uliczek. Przedzieram się przez nie, na balkonie białego domku siedzą dwie pary staruszków ubranych na czarno. Pytam o drogę do Faros. Jedna staruszka łapie się za głowę, nie wiem, co mówi po grecku, ale mam wrażenie, że zdecydowanie odwodzi mnie od tego pomysłu. Rozumiem tylko słowo dwa? dwie? Ale co – dwa kilometry czy dwie godziny? Raczej to drugie, z mapy wynika, że kilometrów będzie ze dwa razy więcej, nie jest to dużo myślę sobie, nie dwie lecz góra godzinka mi wystarczy, akurat zdążę na finał zachodu słońca. Upewniam się więc co do kierunku i ruszam raźno, ale za miastem po paru zakrętach i wzniesieniach zaczynam podzielać zdanie staruszki.

Zamek widoczny ponad domkami, nazywany dawniej La Ponta, tym razem nie jest wenecki. Od 1336 r.  należał do rodziny Gozzadini z Bolonii, co pozwoliło mieszkańcom łatwiej bronić się podczas wojny wenecko-tureckiej, ostatecznie jednak zamek został zdobyty przez Turków. Towarzyszy mu Goulas czyli wieża-twierdza, która przetrwała wojny, ale ucierpiała mocno podczas ostatniego trzęsienia ziemi w 1956 r.

Zamek kusi, koty strzegą drogi - mają zachęcić czy wprost przeciwnie, nie wiem, ale widzę, że zamek w podobnym stanie jak poprzednie, więc na razie rezygnuję, choć wiem, że stamtąd fajny widok na morze

puma
Obrazek użytkownika puma
Offline
Ostatnio: 8 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Ja akurat roznorodnosc lubie, i kamole lubie  a Santorini jakos przez zabudowe jest taka urzekajaca.mimo ze faktycznie troche uboga w roslinnosc.ale i tak mi sue bardzo podoba Smile 

trina
Obrazek użytkownika trina
Offline
Ostatnio: 4 miesiące 3 tygodnie temu
Rejestracja: 30 sty 2014

Rzut oka na kalderę - w tle Fira, tu nowe osiedle domków, a może pensjonatów, z charakterystycznym „beczkowym” dachem. Podobno takie sklepienie jest bardziej odporne na wstrząsy sejsmiczne i ułatwia też wentylację powietrza w środku

Po drodze mijam też oczywiście wiele kościołów. Na wyspie jest ich tyle, że chyba można w ciągu roku modlić się codziennie w innym. Budowane dosłownie wszędzie, na zboczach skał, w wąwozach, dużo jest takich malutkich, prywatnych, można powiedzieć „przydomowych” kościółków i kapliczek. Stawiane są w intencji zapewnienia powodzenia jakiemuś przedsięwzięciu czy w ogóle szczęścia rodziny, pierwotnie służyły modlitwom o szczęśliwy powrót marynarzy do domu. Właściwie wszędzie w zasięgu wzroku będzie jakiś mniejszy lub większy kościół.

Tu w dole pod klifem kaplica Agios Nilolaos – można zejść do zatoki Balos, gdzie był kiedyś port i groty, w których chroniły się zakonnice w czasie wojennych nalotów

Czasami przy domach można spotkać takie malutkie kapliczki – to podobno oznacza, że w tej rodzinie zmarło dziecko

Kościoły czasem pojawiają się nagle, jak króliki z kapelusza, np. tak

I tu już widać industrialne klimaty, o których uprzedzałam. Kable. Może nie w wersji azjatyckiej, ale są prawie wszędzie na wierzchu, w wielu miejscach niby całkiem zadbanych, też. To jest jedna z tych rzeczy, które nie spodobały mi się na Santorini.

A do latarni ciągle spory kawałek drogi, idę jeszcze trochę, żeby mieć lepszy widok na zachodzące słońce, potem zatrzymuję się przy sklepiku z ryczącym osiołkiem i lokalnymi produktami. Słońce zachodzi, zapala się latarnia.

Latarnię zbudowali Francuzi w 1892 r. Ma mniej typową, bo kwadratową wieżę wysoką na 10 m ponad dolne zabudowania dla obsługi. Początkowo działała na olej i była sterowana ręcznie, światło było wysyłane na odległość 23 mil morskich. Latarnia nie działała tylko podczas II wojny. W 1983 r. została zelektryfikowana i niedługo potem stała się całkowicie zautomatyzowana. Emituje błyski co 10 sekund na odległość 25 mil morskich.

Potem zapada zmrok, a ja muszę wrócić do miasteczka. I nie dość, że droga kręta, to jeszcze różnice wysokości. W miasteczku decyduję się nie czekać na autobus, bo mogę potem nie zdążyć przesiąść się na kolejny do Perissy i musiałabym o tej porze godzinę czekać na następny albo wzywać taxi, więc decyduję się dojść jeszcze 3 km do krzyżówki. Może to niedużo, ale kiepsko się szło po ciemku szosą bez pobocza, droga mi się dłużyła, tym bardziej, że nie byłam całkiem wypoczęta po wędrówkach poprzedniego dnia. Dotarłam do hotelu, prysznic, w najbliższej knajpce szybka kolacja, przy której prawie zasypiałam i w końcu mogę się położyć. Juro nigdzie się nie ruszam.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap