--------------------

____________________

 

 

 



Wyspy Morza Jońskiego: Zakynthos, Kefalonia, Ithaka - dlaczego warto tam jechać ? (Grecja)

228 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Piękne widoki!  Ale nie podobają mi się te samochody na plaży.

Apisku w wolnej chwili proszę o odpowiedż na pytanie z postu 151 (chyba nie zauważyłaś)Smile

Żelek
Obrazek użytkownika Żelek
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku...ale Ty masz dar pisania.....a wiedze....jakbys przewodniki połknęła.......

A ta plaza cudowna.......mi by chyba szkoda było tam tylko na kilka godzin przyjechac.....chyba też zawitała bym tam z wałówką na całodzienny pobyt.....

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, sorry, faktycznie nie zauważyłam tego 151, gdzieś na końcu strony się zapodział.

Uwielbiam kwiaty, zieleń, bliskość natury, wolę mały, skromny hotelik niż blokowiskowy full wypas 5 gwiazdokowy. Zresztą , myslę że mamy podobny gust, bo Ty mi zasugerowałaś hotele na S, z których byliśmy bardzo zadowoleni.

I chyba takich osób jest więcej. Na statku w drodze na Ithakę spotkaliśmy Polaków, którzy mieszkali w 5* hotelu Mareblue Apostolata, zresztą też w ofercie Grecosa. Fajnie nam się rozmawiało i na następny dzień odwiedzili nas. Byli oczarowani naszym hotelikiem - raczej ogrodem i położeniem, nie samymi pokojami. Mówili, że u nich brak jest zupełnie intymności, jak  siedzą na balkonie to tuż obok z obu stron też ktoś siedzi, i to samo nad nimi i pod nimi. Poza tym hotel stoi na wygwizdowie 6-7 km od Skali i wieczorem nie ma gdzie iść. Ani żadnego deptaka, ani tawerny. Jest w hotelu wprawdzie ALL, ale mieli ochotę spróbować typowego lokalnego jedzonka i poszwędać się po tawernach. Nie można przecież siedzieć całymi dniami tylko w hotelu - nawet najlepszym - , jak w więzieniu. No. chyba że na Malediwach.

Odnośnie ogrodu, to ja aż takiego talentu ogrodniczego nie przejawiam. A poza tym mam psa Apiska, który albo coś wykopie, albo podleje....

Kasiu, my nie plażowi fanatycy, godzinkę, dwie to OK. Tam i tak dużo czasu - jak na nas - spędziliśmy. Ja to wolę w jakiś krzaczorach z ładnym widokiem się zaszyć, gdzie nie widzę aut i ludzi. Na plaży Myrthos było największe skupienie turystów, jakie widziałam w czasie pobytu na Kefalonii.

Może dlatego, że tam tak pusto i spokojnie - tak bardzo mi się ta wyspa spodobała. Choć i krajobrazowo też fantastyczna.

Dzięki za miłe słowa - przed każdym wyjazdem staram się dobrze rozeznać co warto  zobaczyć, a na miejscu lubię pogadać z mieszkańcami albo częstymi bywalcami.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

A teraz będzie w smutnej tonacji....

Wstawiając zdjęcia w poprzednim poście - te ukazujące piękne weneckie domy zniszczone w czasie wielkiego trzęsienia ziemi - doszłam do wniosku, że trzeba tu również wspomnieć o tym tragicznym wydarzeniu, które wywarło tak wielki wpływ na życie mieszkańców oraz sytuację ekonomiczną wyspy.

Otóż Wyspy Jońskie leżą na granicy dwóch płyt tektonicznych i dlatego narażone są na częste wstrząsy. Tutejsi mieszkańcy przyzwyczajeni są do tego, że ziemia często tu drży.

Jednak nikt nie był w stanie przewidzieć tak silnego trzęsienia ziemi jakie miało miejsce 12 sierpnia 1953 roku.

Był gorący sierpień 1953 roku. Już od czterech dni odczuwano lekkie wstrząsy, część osób w obawie o własne życie opuściła domostwa i zamieszkała w ogrodach i okolicznych gajach oliwkowych. No, ale trzeba było coś jeść, kobiety właśnie powróciły do domów, by przygotować południowy posiłek. Do gotowania używały kuchenek na gaz z butli.

I w tym momencie nastąpiło główne uderzenie - tuż przed godziną dwunastą w południe. Trwało tylko 50 sekund, ale wyniosło 7,2 stopnie w skali Richtera - czyli bardzo silne!!!

W ciągu zaledwie jednej minuty runął świat mieszkańców Kefalonii, ale także ucierpiały sąsiednie wyspy, przede wszystkim Zakynthos, ale też Lefkada i Ithaka.

Rozsypały siię prawie wszystkie budynki na wyspie, z wyjątkiem miejscowości Fiskardo leżącej na północy. W ziemi porobiły się głębokie szczeliny i pęknięcia, wybuchały liczne pożary w wyniku eksplozji butli gazowych.

Prawdziwa Apokalipsa!!!

Jak silne było to trzęsienie, najlepiej świadczy fakt, iż w pobliżu epicentrum ( w morzu tuż przy południowym brzegu )wyspa uniosła się o 60 centymetrów.

Aż dziwne, że życie straciło około 600 osób na blisko sto tysięcy mieszkańców. Prawdopodobnie ludzi uratowało to, że od kilku dni - odkąd zacczęli odczuwać wstrząsy - nie przebywali w domach.

Pierwsze z pomocą potrzebującym przyszły załogi statków przepływających w pobliżu. Dostarczono pomoc medyczną, żywność i wodę, Ale to była tylko kropla w morzu potrzeb!

Akcję ratunkową utrudniały potworne upały, kompletnie zniszczone drogi, brak wody. Stolica wyspy - Argostoli całkowicie legła w gruzach.

Mieszkańcy wyspy dotkliwie doświadczeni w czasie Drugiej Wojny ( patrz film "Kapitan Corelli" ), jak również w okresie Wojny Domowej teraz utracili wszystko - rodziny, domy, cały dobytek. Znaczna większość mieszkańców opuściła wyspę nie widząc dalszych perspektyw na życie w tym miejscu. Część wyjechała do rodzin na ląd  stały, ale większość wyemigrowała za granicę.

W kilku miejscach widziałam takie ruiny starych domów, kościołów, młynów i mostów zbudowanych z białego lokalnego kamienia. Były piękne....

Teraz zarówno stolica, jak i wsie i miasteczka są odbudowane, ale przeważa stereotypowa nowoczesna architektura. Tylko rzadko gdzie można jeszcze spotkać pojedyncze zachowane domki lub odbudowane w tradycyjnym stylu.

Tyle by było o trzęsieniach...

Wracając do hotelu zatrzymujemy się na chwilę w punkcie widokowym, z którego roztacza się piękna panorama na leżącą w dole plażę Myrthos. Już nie będą po raz setny pisać o białych klifach, lazurach i zieleni, bo to najlepiej widać na fotkach....

 

Mariola

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Oj chyba obejrze sobie jeszcze raz Kapitana Corelli....to ten film pare ładnych lat wzbudził moje zainteresowanie Kefalonią...:)

katerina
Obrazek użytkownika katerina
Offline
Ostatnio: 8 lat 6 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Myrtos Beach Man in love

COS PIEKNEGO!!!

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Momita, Katerina, dzięki. Wyspa jest przepiękna! i plaża teeeeeż.

Dzisiaj drugi dzień zwiedzania. Na Kefalonii nie ma rozbudowanej sieci dróg. Aby się dostać w jej północne rejony można jechać wzdłuż zachodniego wybrzeża, bądź od strony wschodniej, przy czym na wschodzie jedynie odcinkami jedzie się nad morzem. Poza tym całą prawie wyspę zajmują góry, które przecinają równoleżnikowo zaledwie dwie drogi. Tak że wybór niewielki, nie to co na Zakynthos, gdzie szos było zatrzęsienie.

Jedziemy więc tą samą drogą co wczoraj przez Poros, przez góry i wąwozy, by dojechać do sporej zatoki, w której leży małe miasteczko Sami. Znajduje się w nim jeden z najważniejszych - obok stolicy - portów Kefalonii, skąd odpływają promy na ląd stały do Patras, a także na sąsiednie wyspy Zakynthos, Lefkadę i Ithakę. Można stąd też płynąć do kilku miast włoskich: Bari, Ankony, a nawet Wenecji.

Miasteczko jest malownicze, jak zresztą wszystkie tutaj. Jest niewielka plaża, kilka tawern, kościółek. Ale nie tak zachwycające jak Assos choć na przedmiesciach można znaleźć perełki:

 

Sami znane jest również z tego, że w 2000 roku było główną bazą ekipy filmowej realizującej film "Kapitan Corelli" z Nicolasem Cagem i Penelopą Cruz w rolach głównych.

Akcja filmu toczy się w czasie II wojny światowej właśnie na Kefalonii.

Na nabrzeżu w Sami wybudowano dla potrzeb filmu makietę stolicy wyspy Argostoli. Niestety nie było możliwości kręcenia filmu we wspomnianym mieście, gdyż to z czasów wojny zostało kompletnie zburzone w czasie trzęsienia ziemi i odbudowano je całkiem na nowo.  Realizatorzy filmu dużo czasu spedzili z miejscową starszyzną, by poznać jak najwięcej szczegółów z tamtych lat. Starali się bowiem, by film opierał się na faktach historycznych i jak najlepiej oddawał tamtą atmosferę.

Plenery filmowe były w wielu najpiękniejszych miejscach wyspy. Na pobliskim malowniczym półwyspie Antisamos wybudowano dom, w którym mieszkała główna bohaterka filmu i gdzie odbywała się spora część akcji. Zdjęcia kręcono między innymi na plaży Myrthos.

Jeśli ktoś chce obejrzeć wspaniałe pejzaże Kefalonii na  tle wojennego romansu polecam obejrzenie tego filmu. 

Realizatorzy rzeczywiście dużo czasu poświęcili na wybranie cudownych miejsc na wyspie, by tam właśnie umieścić rozgrywającą się akcję. W Sami mieszkała cała ekipa filmowa, gdyż jedynie tutaj była odpowiednia ilość i jakość miejsc noclegowych.

W pobliżu Sami znajduje się często odwiedzana przez turystów jaskinia Drogarati ze stalaktytami i stalagmitami. My sobie ją jednak odpuszczamy, widzieliśmy już wiele większych i ciekawszych.

Jedziemy natomiast pare kilometrów dalej do jaskimi Melissani. Ta jest o wiele bardziej oryginalna i jej nie mamy zamiaru ominąć. Parking znajduje się u podnóża góry z pięknym widokiem na morze. Kupujemy bilety po 6 E od osoby i wąskim tunelem schodzimy w dół. Mamy szczęście, bo jest jeszcze wcześnie i nie ma turystów. Na końcu ciemnego, wilgotnego tunelu  łódka czeka na pasażerów i naszym oczom ukazuje się jeziorko otoczone stromymi skalistymi zboczami porośniętymi roślinnością. Bardzo mi ono przypomina cenoty tak często spotykane na Jukatanie w Meksyku.

W tej grocie - jak odkryli archeolodzy - już w starożytności było podziemne jeziorko i odbywały się tu jakieś ceremonie rytualne. W czasie trzęsienia ziemi zawaliła się część stropu i powstała wielka wyrwa, przez którą wpadają do jaskini promienie słoneczne. Najlepiej przyjechać tu koło południa, no i oczywiście w słoneczny dzień, wówczas gra świateł tworzy niesamowitą błękitną poświatę i taki też kolor przybiera woda w jaskini i jej ściany.

Wsiadamy do łódki, wioślarz jest jednocześnie przewodnikiem. Nasz jest leniwy, albo nie zna angielskiego, bo mówi tylko kilka zdań. Jaskinia ma 150 metrów długości, początkowo jest jasno, ale po chwili wpływa się w część podziemną. Na środku utworzyła się skalista wysepka z tego co runęło w czasie trzęsienia. Są też liczne skalaktyty i stalagmity, ale nic zachwycającego. Jest tu niesamowita akustyka, śpiewali tu podobno Maria Callas i Pavarotti. Woda ma faktycznie błękitny kolor, który odbija się na białych wapiennych ścianach.

Dla mnie najciekawsze jest to, że w grocie - jak zbadano - znajduje się zarówno woda morska, jak i słodka, ułożone warstwowo. Na podstawie tych badań, okazało się, że znajdująca się tu woda morska wpływa w zachodniej części wyspy - oddalonej stąd o kilkanaście kilometrów - w system podziemnych kanałów wyrzeźbionych w wapiennych skałach i dociera nimi aż tutaj.  I tu również odbywa się to identycznie jak na Jukatanie.

Dość ciekawe, ale ja tam wolę naziemne widoki....

Na koniec wspinaimy się  jeszcze na wzgórze, by z wysokości spojrzeć na jeziorko. Ale nic z tego, całe ogrodzone jest siatką, żeby ktoś przypadkim nie wpadł w te głębiny.

Mariola

MOHEROWY BERECIK.
Obrazek użytkownika MOHEROWY BERECIK.
Offline
Ostatnio: 7 lat 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

My jaskinię też odpusciliśmy Smile

gabi m
Obrazek użytkownika gabi m
Offline
Ostatnio: 6 lat 10 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

jaskinia była bardzo mała, może spędziliśmy w niej niecałe pięć minut hhaaaa, ale jeziorko było superrrrowe, faktycznie tak jak piszesz taka cenota jak w Mexicoooooo

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Ja to jestem bardzo dziwnym turystą.....często i gęsto jest tak,  że jakieś wspaniałe zabytki czy wielkie atrakcje ni erobią na mnie wrażenia, a taka na przykład tawerna z niebieskimi krzesłami i czerwonymi obrusami w kropki - jak na Twoim zdjęciu Apisku - SPRAWIA, ŻE AZ CHCE MI SIĘ KRZYCZEĆ Z ZACHWYTU, pewnie spędziłabym tam pół dnia...:)

Strony

Wyszukaj w trip4cheap