--------------------

____________________

 

 

 



Kraj Basków (Północna Hiszpania) - dlaczego warto tam jechać ?

108 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Witaj, Trina - teraz zapraszam do Biarritz, może ci się bardziej spodoba?

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Dzisiaj czeka nas nieco dalsza eskapada do Francji. Chcemy porównać słynny tamtejszy kurort znad Zatoki Biskajskiej - Biarritz - z naszym San Sebastian.

Dojeżdżając do miasta rozglądamy się za parkingiem. Nasza pani gospodyni z pensjonatu ostrzegła nas, że w centrum przy plaży ceny parkowania są nieziemskie.

Znajdujemy miejsce, choć dość daleko od reprezentacyjnej części miasta, ale dla nas to nie problem – my lubimy wędrówki.

Historia Biarritz jest ciekawa. Początkowo była tu średniowieczna wioska rybacka przemieniona w niewielką osadę wielorybników, która istniała aż do połowy 19 wieku - kiedy to miejscowość wpadła w oko Eugenii, żonie cesarza Napoleona III. Kazała sobie tu wybudować letnią rezydencję i nazwała ją swoim imieniem. W jej ślady poszło wiele rodów królewskich z całej Europy. Przyjeżdżała tu rodzina królewska z Anglii, król Szwecji, austriacka księżniczka Sissi, szach Iranu i wiele innych czołowych postaci z rodzin arystokratycznych, polityków, dyplomatów, artystów.

Po Rewolucji Październikowej zjechały do Biarritz książęce rody z Rosji, uciekając przed komunistami, wybudowano tu nawet specjalnie dla nich cerkiew.

Powstawały na potęgę wspaniałe rezydencje, pałace, restauracje, muzea, mariny, kasyna gry, pola golfowe. Wszystko to, co niezbędne jest do życia najbogatszym....

A propos Rosjan, to i obecnie bardzo wielu noworuskich z potężną kasą ma tu swoją metę. Powstają dla nich super luksusowe apartamentowce, a pewno ci najbogatsi nie zadawalają się apartamentami z widokiem na ocean, tylko wykupują co okazalsze wille. Słyszałam w Biarritz parokrotnie tylko w ciągu tego jednego dnia język rosyjski, polskiego – ani razu w czasie całego pobytu w Kraju Basków....

Do dziś unosi się nad miastem dostojna aura, trochę snobistyczna i napuszona. Przyznaję jednak, że udało się zachować właściwe proporcje pomiędzy bogactwem a dyskretną elegancją. Nie ma tu ostentacyjnego przeładowania mającego na celu pokazanie "patrz ile mnie to kasy kosztowało i podziwiaj" – jak np w co bardziej wypasionych hotelach w Dubaju.

Niektóre budynki mogą się komuś mniej lub bardziej podobać, nie uświadczy się tu jednak kiczu i tandety, która widoczna jest w różych kurortach.

Fakt, że widać tu sporo nowoczesnych hoteli czy apartamentowców, które znacznie odbiegają stylem od starszych budynków. No, ale świat idzie naprzód. I czy nam się podoba, czy nie – musimy to zaakceptować. No to i ja akceptuję .....z umiarkowanym entuzjazmem....

Idziemy bulwarem przy oceanie, podobnym do tego w San Sebastian. Są tu jednak zupełnie inne plaże. W niektórych miejscach dość szerokie i piaszczyste, a już kawałek dalej pojawiają się klify bądź skałki wystające z oceanu. Dla mnie to nawet bardziej malownicze niż te płaskie szerokie plaże San Sebastian. Te przybrzeżne formacje skalne bardzo przypominają mi wybrzeże portugalskie w rejonie Algarve, tylko kolor skał zupełnie inny. Tutaj są takie jakby wulkaniczne, czarne, a tam w ciepłym kolorze rudo-pomarańczowym.

Po drodze przechodzimy obok byłej letniej rezydencji Napoleona, w której obecnie znajduje się Hotel de Palais. Jest to 5-gwiazdkowy, super luksusowy hotel, znajdujący się w pierwszej dziesiątce najbardziej prestiżowych hoteli na świecie. Tak prawdę powiedziawszy aż tak super - to on nie wyglada, ale pewno wnętrza rewelacyjne!!!!

 

 To ten hotel tuż przy plaży

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Online
Ostatnio: 56 minut 44 sekundy temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, tak jak San Sebasrian mi sie spodobalo to i teraz Biarritz Smile  a propos Rosjan to co napisalas przypomina mi troche to co slyszalam w Niceii .Mnostwo rodow z aryskracji mialo tu swoje posiadlosci i bylo to w modzie ,az zbudowano nam najwieksza poza Rosja cerkiew.

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, kiedyś im budowano cerkwie, a teraz kasyna....

W Port de Pecheures, dawnej przystani rybackiej, stoją luksusowe jachty i żaglówki.

A w pobliżu skromne łódki rybackie.

Nieco dalej jest nieduża, bardzo kameralna plaża otoczona skałami ze spokojną wodą – Plage Port Vieux.

Na pozostałych plażach są długie oceaniczne fale, znacznie utrudniające pływanie, lecz doskonałe dla surferów. Pewnie dlatego rokrocznie odbywa się tu Festiwal Surfingowy, który jest jednym z najważniejszych zawodów tego typu w Europie, właśnie ze względu na wiatry tu wiejące.

Szczególnie podoba mi się usytuowana na skałach tuż nad oceanem przepiękna Willa Belza.

Przypomina ona pod względem architektonicznym średniowieczny zamek, a nam – współczesnym – kojarzy się bardziej z zameczkiem z Disneylandu.

Willa Belza ma nieco mroczną historię. Jej poczatki siegaja połowy 19 wieku, kiedy to jakiś arystokrata wybudował tu swoj tajemniczy dom. Legenda mówi, że ze względu na to niezwykłe położenie – na skalistym cypelku tuż nad oceanem – z wietrzne, sztormowe noce, kiedy fale z hukiem uderzały o skały, odbywały się tu spotkania czarownic i duchów.

Następnie willa przeszła w posiadanie rodziny Igora Strawińskiego – rosyjskiego kompozytora. W związku z falą uchodźców rosyjskiej arystokracji po Rewolucji Październikowej własciciele postanowili otworzyć tu dla nich elegancką restaurację o nazwie Zamek Basków, w której odbywały się bale i huczne zabawy.

Potem willa przechodziła z rąk do rąk, kilkakrotnie niszczyły ją pożary. I dopiero czterdzieści lat temu zmodernizowano ją, rozbudowano i do chwili obecnej jest tu luksusowy hotel.

Bardzo malownicze są też małe skaliste wysepki, albo raczej potężne skały rozrzucone tuż przy brzegu. Taką najsłynniejszą jest Roche Ronda z łukowym prześwitem.

W niektórych miejscach płaskie skały tworzą naturalne baseny, w których jest chyba cieplejsza, nagrzana słońcem woda, jako ze widzę sporo kąpiących się tam dzieci.

Teraz sobie trochę posiedzimy na największej plaży Biarritz o nazwie Grande Plage, jest z niej fajny widok na całe miasto. Nad plażą góruje gotycki kościół św. Eugenii, tej od Napoleona III.

 

Zjadamy też tutaj długie bagietki ( tu już nie ma moich ukochanych pintxos)z pysznym, choć ździebko śmierdzącym serem, do tego jabolowy napój czyli cydr. Nawiasem mówiąc, następnego dnia spróbujemy takiego home-made w małej rybackiej wiosce, który był o niebo lepszy!!!

Mariola

Asia
Obrazek użytkownika Asia
Offline
Ostatnio: 7 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

apisek :

Najciekawsze z tego jest płacenie rachunku za konsumpcję!!!

Każdy po posiłku przynosi do kasy swój kieliszek lub szklankę – kasjer poznaje po naczyniu co było pite - oraz puste wykałaczki, po których wiadomo, jakie pintxos i ile ich się zjadło.

Tutaj uczciwość jest sprawą honoru. Bywało, że Baskowie zorganizowani w organizacjach terrorystycznych mordowali przeciwników politycznych, ale nikt tu nie oszuka w knajpie!!!! 

U nas by chyba coś takiego nie przeszło?????

Apisku ciekawe. U nas na bank by nie przeszło Biggrin Podejrzewam , że już godzinę po otwarciu w kasie by się nie zgadzało hehe

...nieważne gdzie, ważne z kim...

momita
Obrazek użytkownika momita
Offline
Ostatnio: 4 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Apisku - jak zawsze wspaniała i wciągająca relacja i tyle ciekawych miejsc. Miejsc kompletnie mi nieznanych. Napisałaś, ze w knajpach widziałaś napisy/wywieszki "tu mówimy po hiszpańsku" i tu przypomniała mi się moja koleżnaka Ainara. Pracowałyśmy przez wiele lat w jednym hotelu. Ona zawsze mówiła, że jest Baskijką, nie hiszpanką i nie raz nam opowiadała właśnie, że w tych "ZŁOTYCH latach" działalności ETA - nikt nie mówił po hiszpańsku - co gorsza - hiszpanie którzy wchodzili do takiego lokalu i zamawiali coś po hiszpańsku - wylatywali z hukiem na bruk. Wyobraź sobie, że Ainara była tak uczulona na punkcie swojego pochodzenia, że się na mnie obraziła, jak jej się zapytalam jaką narodowość ma wpisaną w paszporicie. Luźna uwaga, w sumie zart, a nasze stosunki już nigdy sie nie poprawiły. A miałyśmy tyle wspólnych tematów, bo Ainara o jedzeniu i kuchni mogła opowiadać godzinami - teraz wiem dlaczego..;)

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Asia, też właśnie jak zobaczyłam tę formę płacenia za zjedzone kanapki, to pomyślałam sobie, że u nas to nie byłoby realne....niestety.

Momi, witaj.

Mnie również zaskoczyło to okazywanie odrębności narodowej na każdym kroku. Podkreślanie z dumą swojego pochodzenia. Jeszcze rozumiem napisy dwujęzyczne, jako, że u nas na Kaszubach jest to coraz częściej stosowane. Ale żeby z niechęcią tolerować w sklepie, czy restauracji oficjalny język. Choć i to się zmienia i tej niechęci jest już coraz mniej.Baskowie uważają, że doskonale sami daliby sobie radę pod względem ekonomicznym, jako że zyje sie tu o wiele dostatniej niż w pozostałej części kraju, z wyjętkiem okolic Barcelony. Mają tu doskonale rozwinięte nowoczesne gałęzie przemysłu i nauki, technologie, biotechnologie, przemysł elektroniczny i lotniczy.

Męża znajomy wyjaśnił nam, że obecnie nie ma już takiej nienawiści do wszystkiego co hiszpańskie, jak niegdyś. Chyba Baskowie zrozumieli, że to niezbyt realne marzenie by stworzyć oddzielne państwo. Ale co zamieszali, to zamieszali. Aż rodzina królewska musiała sobie szukać nowej letniej rezydencji.

Odnośnie samego Kraju Basków - bardzo mi się tam podoba. I aż dziwi mnie, że w Polsce jest to miejsce tak mało popularne. Mnie urzekła ta wszechobecna zieleń - bo ja na tym punkcie mam fioła!!! Dla mnie nawet piękne widoczki pozbawione roślinności tracą wiele uroku. A zwykła ukwiecona łaka mnie zachwyca. Takie zboczenie....Momi od ciebie - to jeden skok - szczerze zachęcam. Najlepiej przed, albo po sezonie.

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Po dłuższym plazowym odpoczynku wędrujemy dalej aż na przylądek Pointe Saint Martin, gdzie znajduje się biała latarnia morska strzelająca w niebo na wysokość ponad 70 metrów. Sama latarnia - nic ciekawego, ale fajna jest do niej droga wsród powyginanych przez oceaniczne wichury tamaryszków i kwitnących hortensji.

 Mam szczęście, że trafiliśmy na okres kwitnienia tych kwiatów - uwielbiam je...

 A tu tamaryszki dzielnie opierające się porywom jesiennych wichrów

 I wyłaniająca się spośród tamaryszków latarnia morska

W drodze powrotnej mijamy budynek kasyna gry, ale architektonicznie zupełnie mi nie leży...Jakaś taka zwalista neoklasycystyczna budowla, według mnie niepasująca do reszty zabudowy.

Za to w drodze powrotnej zabawiamy dłużej w okolicy Port Vieux, czyli Starego Portu, gdzie jest bardzo klimatyczna zabytkowa dzielnica, pełna bistr i kafejek w otoczeniu kolorowych domków dawnej rybackiej dzielnicy.

 

 I jeszcze parę zdjęć Biarritz

Dla mnie osobiście dużym plusem jest bardzo duża ilość bujnej roślinności, parków, skwerów, alejek.

 

 Tu jest nasz parking z widokiem na cały Biarritz - doszliśmy do samej latarni morskiej...

I tak się kończy nasza przygoda z francuską prowincją Kraju Basków.

Nawet trudno nam stwierdzić, które z tych nadmorskich miast bardziej nam się podoba....Jedno i drugie ma oczywiście swoje plusy i minusy.

Chyba Biarritz ładniejsze – jako sam kurort – ale trochę tu sztywna atmosfera. Ludzie bardziej dostojni, napuszeni. Czuć duże pieniądze na odległość. Plaże bardziej urozmaicone, ze skalistymi zatoczkami, ja w każdym razie takie wolę. Jednak lepiej i swobodniej czuję się w San Sebastian. Ma ono także o wiele ładniejsze położenie – obramowane górami, ze spokojną zatoką z urokliwą wysepką pośrodku. Są tu także klimatyczne bary z doskonałym jedzeniem, wprawdzie nie mogę się wypowiadać na temat jedzonka francuskiego – choć podejrzewam, że również znakomite – ale jednak dwa razy droższe. To i niewiele degustowaliśmy. Brrrrrr.

A może to tylko dlatego San Sebastian w moim rankingu zwycięża, bo dłużej tam byliśmy i dogłębniej poznaliśmy miasto?????

Całkiem możliwe...

Mariola

Asia
Obrazek użytkownika Asia
Offline
Ostatnio: 7 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku rozumię, że do Francji pojechaliście autkiem. Biggrin Czy wykupiliście dodatkowe ubezpieczenie, czy nie zawracaliście sobie tym głowy?

...nieważne gdzie, ważne z kim...

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 3 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Asia, tak od razu wynajmując autko po przylocie zaznaczyliśmy, że będziemy jeździc do Francji. A poniewaz nie wiedzieliśmy dokładnie kiedy i ile razy, to wzięliśmy na cały czas. Była to raczej głupota z naszej strony, bo sporo więcej wyszło.

My nigdy nie ryzykujemy i zawsze opłacamy max stawkę ubezieczeniową. Mamy niemiły przykład znajomych, którym na parkingu ktoś wgniótł dość poważnie drzwi w wynajętym aucie, a że mieli wersję z udziałem własnym, to ta przyjemność kosztowała ich 700 E.

My wolimy trochę więcej zapłacić i spokojnie jeździć.

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap