--------------------

____________________

 

 

 



Kraj Basków (Północna Hiszpania) - dlaczego warto tam jechać ?

108 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Pora wracać do hoteliku, musimy się jeszcze spakować, gdyż jutro rano opuszczamy to wspaniałe miasto.

Na pożegnalną kolację wybieramy lokal na starówce – Tamboril, który wpadł nam w oko już kilka dni temu. Znajduje się on przy urokliwej uliczce Calle de Pascaderia niedaleko portu.

Jest jeszcze stosunkowo wczesna pora jak na kolacje w Kraju Basków, więc w knajpce nie ma jeszcze ludzi. Za późno na przekąski, za wcześnie na kolację, ale my już zgłodnieliśmy....

Wnętrze jest bardzo przytulne, całe wyłożone ciemnym drewnem, dyskretne kinkiety na ścianach rzucają rozproszone światło, całość w sympatycznym rustykalnym stylu.

Jemy ostatnie już pintxos – aż się łezka w oku kręci, kiedy ja znów je będę jadła!!!! - tak mi cholernie smakują....Myślę, że byłby to super biznes założyć taki bar przekąskowy u nas, z równie smacznymi i artystycznie skomponowanymi kanapeczkami.

Jako danie zasadnicze mąż bierze suszonego dorsza moczonego w mleku w jakimś białawym sosie, a ja zapiekany z grzybami lokalny ser o nazwie idiazabal, który okazuje się być ostrym owczym serem o przydymionej skórce, coś jak nasz oscypek. Ten suszony dorsz brzmi okropnie, ale smakuje całkiem, całkiem...choć ja nie za bardzo rybożerna...

Mąż miał ochotę spróbować słynną tutejszą langustę, ale jak zajrzał do menu, to mu włosy stanęły dęba, taka była cena!!!! więc zrezygnował....

Jak ostatnia kolacja po baskijsku – to i napitki typowo tutejsze, a mianowicie jabłkowy cydr. Aleśmy się w nim rozsmakowali. A nawiasem mówiąc przywieźliśmy parę butelek do domu, ale tu już tak nie smakuje...

Nalewanie cydru w tym lokalu to istna celebra. Kelner bierze w rękę butelkę z cydrem, unosi ją jak najwyżej się da. W drugiej opuszczonej jak najniżej ręce trzyma grubą szklankę, a następnie ze sporej wysokości wlewa cienkim strumyczkiem żółty siuśkowaty napój. Słychać ciche bębnienie strumyczka o dno szklanicy. Cydru można dużo wypić i się nie zabzdryngolić, gdyż ma on tyle alkoholu co piwko. Całkiem smaczny jest ten kwaskowaty, chłodny napój.

Robi się coraz tłoczniej, narasta gwar rozmów prowadzonych w różnych językach, słychać szczęk szkła, wokół roznoszą się smakowite zapachy – a my delektujemy się jedzonkiem.

Na koniec częstują nas gratisowo kolejnym tutejszym alkoholem tzw patxaran czyli nalewką na bazie anyżku i tarniny. Dla mnie okropna, bo nie znoszę anyżu w żadnej postaci, ale mąż się poświęca i wypija oba kielonki do dna... Podobno dobra na lepsze trawienie.

Wracamy do pensjonatu okrężną drogą przez bulwar nadmorski. To przecież nasz ostatni wieczór. Chcemy jak najlepiej zapamiętać tę łukowo wygiętą zatokę rozświetloną stylowymi lampami odbijającymi się w oceanie.

Siadamy na piasku i obserwujemy, jak powoli zapada zmrok nad Zatoką Biskajską.

Z pewnością będziemy to miasto z sentymentem wspominać!!!

 

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Ale piękne zdjęcia Apisku !

Asia
Obrazek użytkownika Asia
Offline
Ostatnio: 7 lat 8 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku podobnie jak Plumeria już wcześniej zastanawiałam się czy popłyniecie na wysepkę Biggrin Od razu "wpadła mi w oko" na wcześniejszych zdjęciach. Biggrin San Sebastian bardzo mi się podoba zarówno w dzień jak i o zachodzie słońca Drinks

...nieważne gdzie, ważne z kim...

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

,Plumeria, Asia – że też mogłyście wątpić, że i wysepkę zaliczę!!!!

Ja zawsze staram się dokładnie zwiedzać i jakbym taką perełkę mogła pominąć?????

 Ostatniego dnia po śniadaniu szybko ładujemy walizki do auta, żeby wygospodarować jeszcze trochę czasu na zwiedzenie położonego bardziej na zachód kawałka wybrzeża Atlantyku.

Wijącymi się serpentynami wjeżdżamy na wzgórza okalające San Sebastian. Krótki przystanek na ostatni rzut okiem na leżące w dole miasto.

Na najbliższym skrzyżowaniu kierujemy się na miejscowość Mutriku jadąc tuż nad oceanem. W okolicach tej miejscowości są groźne wysokie klify, trzeba przyznać, że bardzo malownicze.

 PO kilku kilometrach rude piaskowce zamieniają się w czrne wulkaniczne skałki sterczace z wody...

Nieco dalej teren obniża się, niewielkie wzniesienia porośnięte łąkami opadają łagodnie do morza, a już za chwilę wybrzeże robi się płaskie z szerokimi piaszczystymi plażami. Tak właśnie jest w pobliżu miejscowości Lekeitio, która jest niewielką wioską rybacką z malowniczym ujściem rzeczki do morza.

Za wioską pojawiają się wzgórza porośnięte lasem, które mi się od razu bardziej podobają niż te trawiaste....

Bardzo urozmaicone jest to wybrzeże.

Każdy może tu znaleźć dla siebie coś interesującego. Ja na przykład nie lubię płaskich długich plaż, wolę jakieś górki na zapleczu, a plaże mniejsze, w skalistych zatoczkach.

Teraz skręcamy w boczną, wąską dróżkę, gdyż ta główna na Bilobao odbija od morza. Po przejechaniu kilkunastu kilometrów dojeżdżamy do sporej miejscowości Bermeo. Na parkingu, skąd widać w oddali miasto, decydujemy, że jednak miast mamy dosyć. Ale tuż obok jest kierunkowskaz na Playa de Laga, postanawiamy tam luknąć. I była to bardzo dobra decyzja. Wysokie klify, granatowe fale rozbijające się o nie, idealne miejsce dla surferów.

W końcu zjeżdżamy w dół do rybackiej wioski i zwabieni zapachem grillowanych rybek zmierzamy do malutkiej knajpki.

Stary rybak przynosi ze swej łodzi kilka sardynek i smaży je na naszych oczach – od razu czujemy, że już zgłodnieliśmy i z chęcią coś przekąsimy.

 

Nie ma to jak świeże rybki jedzone na ceratce tuż nad wodą!

Po obiedzie siedzimy na piasku, jakoś nie chce nam się stąd odjeżdżać. No, ale trzeba jeszcze dotrzeć na lotnisko w Bilbao, by złapać samolot do Monachium....

I tak się kończy nasze spotkanie z malowniczą krainą Basków.

Mariola

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 3 godziny 55 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, uwielbiam klify, te sa super , takie malownicze *smile*. Apisku, a powiedz jaka mieliscie pogode i czy sie zmieniala w czasie waszego pobytu ?

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Nelcia, tylko raz wieczorem i chyba w nocy ( bo rano były wilgotne ulice) padało. Na ogół było słonecznie, ale często pojawiały się nad górami czarne chmury, które groźnie wyglądały, ale nic z nich nie padało. Czasem było równo pochmurno przez 2-3 godzinki, a potem słoneczko. Jeśli chodzi o temperaturę to tak 22-25 stopni, chyba tylko raz w Saint Jean de Luz było dość goraco. Niestety woda w oceanie zimna, myslę, że góra 18 stopni...

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, nie to, że w Ciebie wątpiłyśmy......ale mogło być tak, że mie ma wejścia dla turystów, czy coś w tym rodzaju Wink  Przecież nikt nie ma chyba wątpliwości, że jesteś na forum piechurem nr 1 !!!!!!!  Przynajmniej ja , nie dałabym rady za Wami podążać !

Czy to już koniec ? Nieeee, jeszcze pewnie będzie podsumowanie Smile

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Plumeria, z tym zwątpieniem, to był oczywiście żart!!!!! Będzie podsumowanko, ale wieczorem. Teraz mam inne pilne zajęcia....

Mariola

Plumeria
Obrazek użytkownika Plumeria
Offline
Ostatnio: 2 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Wiem, wiem Apisku, że żart ! Zatem do wieczora Smile

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 2 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

A na koniec krótkie podsumowanie....

Trzeba przyznać, że wszystko, co zobaczyliśmy w Kraju Basków przez te 10 dni bardzo nam się podobało.

Podsumowując, zacznę od minusów.

Niestety największym mankamentem była zimna woda w Atlantyku. Ani razu się nie kąpałam!!!! A ja tak lubię morskie kąpiele. Na urlopach bardzo rzadko korzystamy z basenów, jeśli w pobliżu jest morze. A tu tylko takie moczenie nóżek, a szkoda...

Ale to był dopiero początek lata, więc pewnie w końcu ta woda choć trochę się ogrzeje. No ale to jest Atlantyk, pamiętam, że na południu Portugalii w rejonie Algarve, woda nawet w sierpniu nie była taka ciepła, jak lubię.

Pogodowo było całkiem nieźle, tylko raz wieczorem i w nocy popadało. Nieco częściej nachodziły mniejsze i większe chmurki. Temperatury przyjemne w granicach 24 stopni.

Niestety mało było spotkań ze zwierzakami. Nawet psów i kotów się nie widywało, nie mówię już o jakiś bardziej oryginalnych stworzeniach. Jedynie mam dwie fotki baaardzo pospolitych ptaszków.

Tak więc odpowiadając na postawione w tytule pytanie – dlaczego warto tam jechać?

Albowiem:

  • Bilbao pokazało nam jak harmonijnie łączyć starą architekturę z super nowoczesną, w taki sposób, by w ciągu kilkunastu lat kompletnie przeistoczyć miasto – i to w dodatku na korzyść

  • Pampeluna oczarowała nas średniowieczną atmosferą labiryntu wąskich brukowanych uliczek i widokiem wież kościelnych rozciągającym się z położonej na wzgórzu fortecy

  • San Sebastian zachwycił swym amfiteatralnym położeniem w zatoce i szerokimi, piaszczystymi plażami

  • Biarritz - nawet obecnie - wspaniale nawiązuje do czasów Belle Epoque swą elegancją, dobrym smakiem i wyrafinowanym stylem retro

  • Saint Jean de Luz przypadł nam do gustu swojską leniwą atmosferą małego kurortu, gdzie życie toczy się bez pośpiechu, a artyści malują na nabrzeżu swoje obrazy – tak jak to robili 100 lat temu

  • Pireneje Atlantyckie warto wspomnieć – bo te góry też nas zauroczyły

  • Zatoka Biskajska, choć wodę ma chłodną – to jednak wybrzeża bardzo malownicze i różnorodne

Wymieniłam najważniejsze miejsca na naszej trasie, ale cały Kraj Basków jest bardzo zielony, płyną przez niego liczne rzeki i górskie strumienie,znaleźć tu można przepiękne widoki, klify, skały, małe wioski, lasy...a nad tym wszystkim górują malownicze Pireneje.

No i na dodatek – to pyszne jedzonko....No i ta ZIELEŃ wokół!!!!!!

Dla nas dodatkowy atut to, że nie było nigdzie tłoku. Plaże były pustawe, no, może z wyjątkiem Biarritz, bo tam już chyba sezon był w pełni. Na ulicach był stosunkowo niewielki ruch, również w knajpkach nie czekało się na stolik, czy jedzonko.

Być może sytuacja zmieni się w szczycie sezonu turystycznego????

Dlatego niewątpliwie warto tam się wybrać by zobaczyć zupełnie inną Hiszpanię niż tą znad Morza Śródziemnego.

Dzięki za zainteresowanie i żegnam się tutejszym kwiatkiem....

 

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap