Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Hiszpania nie była w moich planach od 1999 roku kiedy moja najlepsza przyjaciółka wróciła z objazdówki i powiedziała masakra. Nie wiem w jaki rejon Hiszpanii dojechali , bo ona teraz już też nie pamięta ale tak mi opowiedziała o niej , że jak cokolwiek planowałam to na zasadzie na pewno nie Hiszpania.
Od paru lat moi inni znajomi, jeżdzą na kempingi Eurocampu w Hiszpanii i wracają zadowoleni ale to też nie oni byli powodem mojego wyjazdu.
Moja kolażanka kupiła apartament w Andaluzji , także z opcją wynajmowania z całkiem przyzwoitą ceną i tak rozmawiając z nią po powrotach z Mijas Costa zaczęłam interesować się jej zachwytem tym miejscem. Najfajniejsze jest to, że ona na razie jeszcze nigdzie poza Mijas nie pojechała, bo za każdym razem musiała załatwiać coś w urzędach itp a opowiadała o ludziach i klimacie tego jednego miejsca tak, że od razu chciałam jechać.
Bilety na samolot (Norwegian z Warszawy do Malagi) kupiłam w sierpniu na na 25 -10 za około 1000,00 z jednym bagażem rejestrowym.(2 osoby)
Nikt nam nie sprawdzał ani w Warszawie ani w Maladze ile bagażu podręcznego jest wnoszonego do samolotu. JAkby to była praktyka to fajnie bo jak zmieścić do plecaka i torebkę damską i aparat fotograficzny i całą masę rzeczy, która nie chciała się zmieścić w rejestrowym.
a apartamentu w końcu nie wynajęliśmy od koleżanki tylko z Novasol w okolicach Estepony (bo miał taki piekny widok z tarasu)
koszt wynajęcia samochodu od 26-10 do 06-11 to niecałe 120 Euro (malutkie Mitsubishi chyba Colt- bagażnik tylko na jedną walizkę).
Modliłam się o pogodę, żeby tylko nie padało i tak ze 20 stopni było, informacje na forach o pogodzie w tym czasie bardzo różne ale nam się udało , najzimniej mieliśmy jednego dnia w okolicach 18 a tak cały czas 24-30 stopni.
Na urlopie lubię mieszkać w jednym miejscu i z niego robić wypady.
Także na tym wyjeździe delikatnie muskaliśmy Andaluzję, poznając powoli jej piękno i tak się rozsmakowaliśmy, że na pewno wracamy tam w przyszłym roku.
A widok prawie z łózka na wschód słońca mieliśmy taki
te pręty to nasz taras
uff.... no to zaczęłam dalej może łatwiej pójdzie.
Zapowiada się ładnie! Pierwsze koty za płoty
Magda, super ,ze piszesz na pewno pójdzie ci świetnie A ndaluzja piekna, chetnie poczytam dalej
No trip no life
Super -będę śledziła z ciekawością
Andaluzja mnie zachwyciła, więc z przyjemnością tam wrócę
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Dzeki Asi i Danie zakochałam się w Andaluzji.....teraz musisz mnie tylko w tej miłości upewnić...:)
Zasaiadam i czytam..;)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Cześć magdam110 , ja też chętnie zabiorę się do Andaluzji , Hiszpania już była kilkakrotnie
a Andaluzja przede mną wciąż
przede mną tyż jakby co i to nie taka jednodniowa
.
Pierwszym miejscem , które odwiedziliśmy w Andaluzji było...... miejsce, które codziennie oglądaliśmy z naszego balkonu
myślę o tej górce w oddali
która przypominała mi dymiący wulkan
a to był ...
okazało się, że jesteśmy tylko 30 km od Wielkiej Brytanii
Wyjeżdzając na wycieczkę mieliśmy piękny , słoneczny dzień, Gibraltar powitał nas iście angielską pogodą z lekką mżawką
ponieważ jak się okazało mieliśmy go prawie na wyciągnięcie ręki postanowiliśmy nie wjeżdzać na górę , bo i tak nie było nic widać a wrócić tu jeszcze raz jak pogoda będzie bardziej słoneczna.
Trochę informacji praktycznych,
pierwszy raz byliśmy we wtorek około godziny 9, kolejka do wjazdu ogromna, samochód chcieliśmy zostawić na parkingu obok granicy w La Linea de la Conception, co wcale nie było łatwe. W końcu znaleźliśmy miejsce obok stadionu , parking kosztował około 1,2 za godzinę i na piechotę poszliśmy w stronę granicy.
II raz byliśmy w sobotę 1 listopada, też około godziny 9. Mogliśmy nawet bez kolejki wjechać na Gibraltar ale mieliśmy zakaz opuszczania Hiszpanii w dokumentach wynajętego samochodu. Samochód tym razem zostawiliśmy na parkingu bardzo blisko przejścia granicznego. Nie płaciliśmy za parking bo w niedzielę i dni świąteczne jest za darmo a w normalne soboty chyba dopiero po 14.
Połączę te dwa wypady w jedną relację, pogoda trochę lepsza , nie padało ale chmura nad Gibraltarem była
Przez cały pobyt obserwowaliśmy ten Gibraltar z balkonu i chmury nie było chyba tylko jednego dnia.
przejście graniczne
za pierwszym razem udaliśmy się na przystanek czerwonych autobusów i dojechaliśmy piętruskiem do placu w okolicy poczatku Main Street.
za drugim razem poszliśmy na piechotę (około 10 minut)
przy przystanku można za 1 euro pobrać mapkę ( my mamy dwie, bo za drugim razem zapomnieliśmy ją wziąść z samochodu)
ja polowałam na wszystko co czerwone
my jeszcze przed Wszystkimi Świętymi a tam już
spacerkiem po Main Street przeszliśmy prawie na koniec Gibraltaru
Aż doszliśmy do 100 ton gun, przy których mój mąż był malutki
na każdym rogu znajduje się jakiś bastion
na tym cmentarzu znajduję się nagrobki żołnierzy poległych pod Trafalgarem
i pub obok
no i w końcu wjeżdżamy na górę
sam wjazd i zjazd kolejką kosztuje około 10 GIP, lepiej rozmienić euro bo stosują bardzo niekorzystny kurs
np bilet za 1 gip kupiliśmy aż za 2 euro (kurs był 1 GIP = 1,30 euro)
i w końcu spotykamy najbardziej rozpoznawalnego mieszkańca Góry Gibraltarskiej
Przy małpkach spędziliśmy około godziny obserwując zabawy maluchów, troskę ich mam i "mam wszystko w nosie " małpich tatusiów
dla niego to my byliśmy małpami
Super te małpki
No to Wam sie z ta chmura przytrafiło...cały czas nic a tu akurat w ten dzień dobrez,ze nie padało