No wlasnie Mija.....wjazd mnie ominal.....a parku bylismy pozniej.......bo najpierw byla Sagrada.....w parku najwiecej ludzi bylo na placu przy lawkach...no i masakra przy salamandrze.....a tam warto byc jak nie ma ludkow bo potem to masakra....najbardziej oblegane miejsce.....,,wiec chyba warto byc tam wczesniej
Omijamy turystyczną La Ramblę i bocznymi uliczkami zmierzamy w kierunku naszej chałupki, po drodze Waldi kupuje w małym sklepiku napój owocowy, który okazał sie być 2 litrowa SANGRIA....a że pić się chce to każde miejsce jest dobre
Po krótkim odpoczynku , mimo że przeziębiebie nieżle daje mi sie we znaki......upieram się żeby wybrac sie na Plac Katalonia na mały shopping do hiszpańskiej sieci centrów handlowych El Corte Ingles , jeszcze pożegnalna fotka pod "naszymi" magicznymi fontannami......i idziemy
cały dół domu handlowego zajmują stoiska światowych firm kosmetycznych
Dior, Estee Lauder......itp...ceny bez rewelacji.....drugie piętro odzież damska.....ceny bardzo wysokie, szału jeśli chodzi o wybór nie było, nic nie przyprawiło mnie o szybsze bicie serca, trzecie piętro odzież męska, odzież dziecięca, pamiątki, wszystko dla domu.......dalej nie wjechałam bo .....nie było po co .....nic nie kupiłam, ceny pamiatek zwariowane, a jako że ja lubie przywozić z wyjazdów "konkretne" pamiątki, (czyt. duże) takie żeby w domu było je widać.....a cena salamandry wzorowanej na salamadrze z Parku Guell to koszt około 140 euro....więc tym razem z Barcelony przywiozłam wspomnienia i setki zdjęć. Potem żałowałam że wybrałam na zakupy to miejsce a nie Diagonal Mar Centre przy ul.Diagonal, ale trudno ......natomiast podczas pobytu w centrum Maremagnum ...połozonym tuż obok Akwarium ...dość fajne rzeczy i przyjemna kolekcja byław Mango i Pimkie......tu nawet coś sobie wybrałam. Wracamy do swojej dzielnicy i udajemy sie na kolację do naszej knajpki......dziś niestety bez butelki czerwonego wina...bo niestety ale musiałam wziąć antybiotyk..bo przeziębienie nijak nie chcialo sie ode mnie odczepić
do tej pory muszli nie brałam do ust....w tych sie zakochałam mniam...i ten sosik
paella
i na tym kończymy nasz przedostatni dzień w Barcelonie
Jutro ostatni dzień ...i postaram sie podsumować wyjazd , również od strony kosztów
no ładnie....z gwinta na ławce w parku, hiszpański bimber....
Puma, Ja też uwielbiam na piechotę łazić , w Rzymie tez nogi złaziłam, ale warto dla tego klimatu - z tego powodu omijałąm metro, bo z autobusu to jeszcze coś zobaczysz, a pod ziemią wszystko umyka:(
No wlasnie Mija.....wjazd mnie ominal.....a parku bylismy pozniej.......bo najpierw byla Sagrada.....w parku najwiecej ludzi bylo na placu przy lawkach...no i masakra przy salamandrze.....a tam warto byc jak nie ma ludkow bo potem to masakra....najbardziej oblegane miejsce.....,,wiec chyba warto byc tam wczesniej
Kończymy naszą wizytę w akwarium...na koniec pocieszne pingwinki....szkoda że w niewoli i za szkłem
i jeszcze raz ....murena...do ślicznotek to jej zaliczyc nie można
wychodzimy z budynku, a tu mała niespodzianka chmury co prawda nadal ciężkie i deszczowe, ale pomiędzy przebija się słoneczko...no i ciągle ciepło
kierujemy sie na spacerową częśc Portu Vell czyli drewniamy deptak La Rambla del Mar
i znowu pieszką przemieszczamy się w kierunku "chałupki"
Omijamy turystyczną La Ramblę i bocznymi uliczkami zmierzamy w kierunku naszej chałupki, po drodze Waldi kupuje w małym sklepiku napój owocowy, który okazał sie być 2 litrowa SANGRIA....a że pić się chce to każde miejsce jest dobre
Po krótkim odpoczynku , mimo że przeziębiebie nieżle daje mi sie we znaki......upieram się żeby wybrac sie na Plac Katalonia na mały shopping do hiszpańskiej sieci centrów handlowych El Corte Ingles , jeszcze pożegnalna fotka pod "naszymi" magicznymi fontannami......i idziemy
cały dół domu handlowego zajmują stoiska światowych firm kosmetycznych
Dior, Estee Lauder......itp...ceny bez rewelacji.....drugie piętro odzież damska.....ceny bardzo wysokie, szału jeśli chodzi o wybór nie było, nic nie przyprawiło mnie o szybsze bicie serca, trzecie piętro odzież męska, odzież dziecięca, pamiątki, wszystko dla domu.......dalej nie wjechałam bo .....nie było po co .....nic nie kupiłam, ceny pamiatek zwariowane, a jako że ja lubie przywozić z wyjazdów "konkretne" pamiątki, (czyt. duże) takie żeby w domu było je widać.....a cena salamandry wzorowanej na salamadrze z Parku Guell to koszt około 140 euro....więc tym razem z Barcelony przywiozłam wspomnienia i setki zdjęć. Potem żałowałam że wybrałam na zakupy to miejsce a nie Diagonal Mar Centre przy ul.Diagonal, ale trudno ......natomiast podczas pobytu w centrum Maremagnum ...połozonym tuż obok Akwarium ...dość fajne rzeczy i przyjemna kolekcja byław Mango i Pimkie......tu nawet coś sobie wybrałam. Wracamy do swojej dzielnicy i udajemy sie na kolację do naszej knajpki......dziś niestety bez butelki czerwonego wina...bo niestety ale musiałam wziąć antybiotyk..bo przeziębienie nijak nie chcialo sie ode mnie odczepić
do tej pory muszli nie brałam do ust....w tych sie zakochałam mniam...i ten sosik
paella
i na tym kończymy nasz przedostatni dzień w Barcelonie
Jutro ostatni dzień ...i postaram sie podsumować wyjazd , również od strony kosztów
Pumcia jednak widziałaś fontannę? Czy to inna?
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Inna to ta na Placu Katalonia
Pumciu jak zawsze Wielka szoda, że jeszcze tylko 1 dzień został bo super się Ciebie czyta
Pumcia z gwinta "soczek" popija
no ładnie....z gwinta na ławce w parku, hiszpański bimber....
Puma, Ja też uwielbiam na piechotę łazić , w Rzymie tez nogi złaziłam, ale warto dla tego klimatu - z tego powodu omijałąm metro, bo z autobusu to jeszcze coś zobaczysz, a pod ziemią wszystko umyka:(
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
He he, mam podobnie - na każdym abbsolutnie wyjezdzie. Łażenie, łażenie, łażenie, Mozna na troche usiąsc i cosik wszamac, cosik wypic i daaalej.
puma - fajne fotki z akwarium, mi przez szybe nie udawalo sie dobrych zdjec zrobic
Moje Pstrykanie i nie tylko