--------------------

____________________

 

 

 



Tamilnadu i Kerala z wypoczynkiem na Goa z Rainbow

273 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

cienkibolek
Obrazek użytkownika cienkibolek
Online
Ostatnio: 18 minut 18 sekund temu
Rejestracja: 26 wrz 2013

   Na koniec kilka uwag ogólnych. Jeśli idzie o pogodę, to generalnie było upalnie (z wysokimi temperaturami powyżej 30 stopni), ani razu nie uświadczyliśmy deszczu. Wymuszało to oczywiście smarowanie się kremami chroniącymi przed słońcem, noszenie okularów przeciwsłonecznych i nakryć głowy.

  Nocowałem w sumie w 7 różnych hotelach (w sześciu w części objazdowej i jednym podczas części pobytowej na Goa). Ich standard był zróżnicowany, ale na ogół dość niezły. Pokoje w części objazdowej miały wystarczającą powierzchnię i przyzwoity zakres wyposażenia (choć czasem tego czy owego brakowało). W hotelu „SinQ Edge” pozostawiała nieco do życzenia czystość pościeli i ręczników (wydawały się niezbyt dobrze wyprane), ale poza tym było Ok. Większość hoteli miała basen, ale w praktyce w części objazdowej nie było czasu z nich skorzystać poza hotelem w Chennai. W hotelach było dostępne Wi-Fi, choć czasem pojawiały się problemy z jego działaniem. Obsługa hotelowa zajmował się przeniesieniem naszych bagaży z autokaru do pokojów i potem z powrotem przy wykwaterowaniu.

  Na pobycie (wybraliśmy hotel „Chalston Beach Resort” w północnej części Goa) dostaliśmy na początku jakąś ciasną, niewygodną klitkę, która ewidentnie nie była komfortowa (jak to głosiła oferta Rainbow) i nie spełniała warunków określonych w umowie z Rainbow. Za dopłatą 110 USD z własnej kieszeni zamieniliśmy ją na przestronny i faktycznie komfortowy pokój. Hotel ten był usytuowany bezpośrednio przy szerokiej, piaszczystej plaży w turystyczne miejscowości Calangute pełnej lokalnych rozrywek, sklepów, restauracji i barów. Budynki otoczone były pięknym ogrodem. Był oczywiście basen i dostępne bezpłatnie leżaki zarówno przy basenie, jak i przy plaży. Również bezpłatne były ręczniki kąpielowe. Przy plaży była hotelowa restauracja, z której roztaczał się widok na morze. W cenie pobytu mieliśmy tylko śniadania, ale można w niej było zjeść i późniejsze posiłki (oczywiście odpłatnie), z czego kilka razy skorzystaliśmy. Jednego wieczoru był w hotelu pokaz folklorystyczny z muzyką, śpiewem i tańcami. W ofercie był też tenis stołowy i bilard. Nie brakowało oczywiście także Wi-Fi.

.Poniżej szczegółowa lista wszystkich hoteli wraz ze stronami internetowymi i garścią informacji nt. wyposażenia.

„SinQ Edge” - Dona Paula

 

http://sinq.in/sinqedge/

 

Na wyposażeniu m.in. czajnik, telewizor, lodówka, sejf, kosmetyki do mycia, woda butelkowana.

 

„Regenta Central” - Chennai

 

https://www.royalorchidhotels.com/regenta-central-deccan-chennai/overview

 

Na wyposażeniu m.in. czajnik, telewizor, lodówka, żelazko, suszarka, sejf, kosmetyki do mycia, woda butelkowana.

 

„Anandha Inn” – Pondicherry

 

http://www.anandhainn.com/

 

Na wyposażeniu m.in. czajnik, telewizor, lodówka, suszarka, kosmetyki do mycia, woda butelkowana.

 

„Lakshmi”  - Thanjavur

 

http://www.lakshmihotel.in/

 

Na wyposażeniu m.in. czajnik, telewizor, lodówka, sejf, kosmetyki do mycia, woda butelkowana.

 

„Inter Grande” - Thekkady

 

https://intergrandehotels.com/

 

Na wyposażeniu m.in. czajnik, telewizor, kosmetyki do mycia, woda butelkowana.

 

„Abad Plaza” - Cochin

 

https://www.abadhotels.com/hotel-in-mg-road-kochi

 

Na wyposażeniu m.in. telewizor, lodówka, suszarka, kosmetyki do mycia, woda butelkowana.

 

Chalston Beach Resort – Calangute

 

www.chalstoningoa.com

Na wyposażeniu m.in. czajnik, telewizor, lodówka, sejf, kosmetyki do mycia, woda butelkowana.

 

   Jeśli idzie o wyżywienie, to w części objazdowej w cenie wycieczki były zagwarantowane śniadania (przy wczesnym wyjeździe w formie breakfast box) i kolacje. Raz dodatkowo w cenie był lunch (ba barce podczas rejsu po rozlewiskach Kerali). W części wypoczynkowej na Goa mieliśmy zagwarantowane jedynie śniadania. Generalnie posiłki były serwowane w formie  „szwedzkiego stołu”. Wybór, jak dla mnie, był wystarczający. Dominowały dania wegetariańskie, z mięsnych był zwykle kurczak, choć bywało w nim więcej skóry i kości niż mięsa, chyba raz się pojawiła wołowina. Mnie jako miłośnikowi kuchni indyjskiej bardzo odpowiadały tamtejsze smaki i potrawy. Są one jednak inne niż w Polsce, zatem nie można się np. spodziewać żadnych wędlin czy serów, jakie się u nas zazwyczaj jada. Mają tam za to pyszny ser paneer, sporo jest potraw z roślin strączkowych (np. dal) czy smacznych chlebków (np. naan, czapati). Zawsze był ryż, a na kolacji zupy, czasem makaron czy ryba. Były też różne inne warzywa (w tym często pomidory i ogórki), owoce czy różne desery (często np. lody). Na śniadaniach często były też jajka na twardo. Przy śniadaniu w cenie były kawa, herbata czy różne soki. Na kolacjach za napoje trzeba było płacić dodatkowo.

   Niezależnie od posiłków wliczonych w cenę wycieczki, zazwyczaj mieliśmy też czas wolny, w którym mogliśmy spożyć dodatkowo płatny lunch. Z kolei na pobycie indywidualnie chodziliśmy na obiady i kolacje do wybranych przez siebie lokali gastronomicznych. Wtedy oczywiście serwowano nam dania wg zamówienia i można było je wybrać wg uznania. Dla mnie była to kulinarna uczta i jedzenie bardzo mi smakowało. Dodam jeszcze, że nie przytrafiły mi się żadne problemy żołądkowe, nie zauważyłem ich też wśród innym uczestników wycieczki. Wspomnę także, że kupowaliśmy i robiliśmy sobie drinki z bardzo dobrego (i przy okazji taniego) miejscowe rumu Old Monk.

  Nasza grupa liczyła na początku 21 osób. Od piątego dnia wycieczki dołączyła jeszcze jedna. Średnia wieków uczestników była dość wysoko, tylko o 3 osobach mogę powiedzieć, że z pewnością były młodsze ode mnie. W grupie nie było notorycznych spóźnialskich czy wiecznie marudzących, panowała więc ogólnie dobra atmosfera.

  Jeśli idzie o transport lądowy, to w części objazdowej nasza grupa podróżowała najpierw krótko jednym autokarem po przylocie na Goa, a potem drugim od Cennai do Cochin. Wypowiem się na temat drugiego, bo w pierwszym spędziliśmy niewiele czasu. Ogólnie był on niezłej klasy (należał do firmy transportowej „Garuda”), przestronny z wystarczającą ilością miejsca na nogi i dobrze działającą klimatyzacją. Stan dróg bywał mocno zróżnicowany, były odcinki całkiem dobre, były i dużo gorsze, czasem wąskie i często mocno zatłoczone. Ruch jest tam lewostronny i powiedziałbym bardzo żywiołowy, mocno odbiegający od zasad ruchu drogowego, do których jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce. Notoryczne jest posługiwanie się klaksonem czy karkołomne wyprzedzanie przy dużym natężeniu ruchu. Siedząc z przodu autokaru trzeba było mieć mocne nerwy widząc często jadące „na czołówkę” pojazdy z naprzeciwka. Pozostaje zagadką, jak przy tym wszystkim, nie widać tam specjalnie wypadków (przynajmniej my żadnego nie widzieliśmy). Nasz kierowca spisywał się w tym chaosie na drodze znakomicie i osiągał przy tym świetne czasy przejazdu (to informacja na podstawie porównania posiadanego przez pilotkę, która jeździła na tej trasie z różnymi kierowcami). Kierowcy towarzyszył pomocnik, który pomagał mu np. w manewrowaniu w niektórych miejscach czy wyładowywaniu/załadowywaniu bagażu. W autokarze codziennie rozdawano nam wodę wliczoną w cenę wycieczki. Czasami także chusteczki odświeżające.

   Jeśli idzie o transport lotniczy, to loty Dreamlinerem (8-9 godzin lotu) nie okazały się jakoś bardzo  męczące i choć w klasie ekonomicznej nie było zbyt przestronnie, to dało się wytrzymać. Mieliśmy w cenie 2 posiłki i wodę. Za inne napoje trzeba było płacić dodatkowe. Podróż umilała możliwość korzystania z indywidualnego centrum rozrywki, co sprawiło, że podróż jako szybciej zleciała.

  Jeśli idzie o loty wewnętrzne, to były one realizowane tanimi liniami. Oznaczało to oczywiście większą ciasnotę, ale te loty były na szczęście krótkie (w okolicach godziny). Catering był dodatkowo płatny (poza wodą). Problemem były limity bagażowe na lotach wewnętrznych. Bagaż główny nie powinien bowiem przekraczać 15 kg (co ograniczało możliwości zakupowe przed częścią wypoczynkową). Niewielkie przekroczenia były na szczęście tolerowane. Trochę do życzenia pozostawiała sama organizacja lotów wewnętrznych. Przy pierwszym grupa została podzielona na 2 części lecące o różnych porach różnymi liniami. W rezultacie Ci, którzy dolecieli pierwsi musieli tracić czas czekając na lotnisku na tych, którzy wylecieli później. Z kolei przy przelocie pomiędzy Keralą a Goa zamiast lotu bezpośredniego mieliśmy lot z przesiadką w Bangalore i to o bardzo późnej porze. W rezultacie podróż była męcząca, a do hoteli na Goa dojeżdżaliśmy „w środku nocy”.

  Jeśli idzie o transport wodny, to rejs barką po rozlewiskach Kerali był dość przyjemny, choć nie odbywał się w luksusowych warunkach, gdyż na pokładzie byliśmy dość stłoczeni. Nie stanowiło to jednak większego problemu, bo rejs nie był specjalnie długi, a widoki wynagradzały drobne niewygody.

  Jeśli idzie o naszą polską pilotkę (Małgorzata Piłat), to nie można jej odmówić profesjonalizmu. Ma niewątpliwie spore doświadczenie na tym kierunku i przekazała nam sporo informacji zarówno na temat zwiedzanych miejsc, jak i hinduskiej mitologii czy ogólnie o Indiach i życiu w tym kraju w różnych aspektach. Także jeśli idzie o zdolności organizacyjne pilotki nie mogę mieć jakichś poważniejszych zastrzeżeń, choć może czasem coś bym inaczej zorganizował i zmienił proporcje czasu poświęcanego na poszczególne punkty programu czy ich kolejność. Ale to już kwestia indywidualnych upodobań, a czasem różnych innych uwarunkowań. Na plus można pilotce zaliczyć również to, że rozszerzyła nasz program o dodatkowe punkty. Co do przewodników miejscowych, to ten z Goa był z nami na tyle krótko, że trudno go oceniać. Jeśli idzie o indyjskiego przewodnika w części objazdowej, to opinia jest niestety krytyczna. Był on jakiś zupełnie nieogarnięty, słabo zorganizowany i mało pomocny. Nasza polska pilotka musiała go wielokrotnie obsztorcowywać, aby wymusić na nim sensowne działania, a zapobiec tym niekorzystnym dla uczestników wycieczki.

  W świątyniach hinduistycznych (także w synagodze i jednym z kościołów katolickich), gdy chciało się zwiedzić ich wnętrze trzeba było zdejmować buty, ze względów higienicznych i dla uniknięcia   bezpośredniego kontaktu z niekiedy mocno nagrzanymi powierzchniami, nakładałem wtedy na stopy dyżurne skarpetki. Tylko w świątyni w Madurai nie było to możliwe, zakaz obejmował nie tylko chodzenie w butach, ale i skarpetkach, więc tam trzeba było chodzić boso.

  W niektórych miejscach lub częściach świątyń obowiązywały zakazy fotografowania. W jednej ze świątyń za możliwość fotografowania trzeba było dodatkowo zapłacić.

 Toalety w sklepach czy restauracjach były bezpłatne, w innych miejscach zazwyczaj płatne.

    Podsumowując, wycieczka ogólnie była udana i dostarczyła wielu niezapomnianych wrażeń.

Strony

Wyszukaj w trip4cheap