Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Zanim rozpocznę wspomnienia z Mumbaju drobne wyjaśnienie . My zwiedzaliśmy miasto dwuetapowo. Pierwszy etap przed wylotem na Goa i drugi etap przed wylotem do Polski, relację z pierwszego etapu powinnam umieścić w Cz. I Zające w Indiach….. , relację z drugiego etapu w Cz. II. Mam jednak świadomość, że nie wszyscy są zainteresowani zwiedzaniem Indii, ale za to odpoczynkiem na Goa już tak, postanowiłam opisać Mumbaj oddzielnie żeby osoby zainteresowane tym miastem nie musiały biegać po poszczególnych częściach relacji. Wiem, że trochę to skomplikowałam, ale tak sobie na początku wymyśliłam i tak już musi zostać .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Przed nami stolica stanu Maharasztra- Mumbaj – najpiękniejsze miasto w Indiach .
Podobno tereny, na których leży miastko zasiedlone były już w epoce kamienia łupanego, do IV wieku znajdowały się pod panowaniem dynastii hinduskich, później muzułmańskich, w XVII wieku ponownie trafiły pod władanie hinduskie. W 1534 roku sułtan Gudżaratu podarwał to miasto Portugalczykom, którzy w 1662 roku podarowali je Karolowi II (królowi Anglii) jako posag księżniczki Katarzyny de Baraganca. Największy rozwój miasta rozpoczął się od czasu wydzierżawienia go za całe 10 funtów Brytyjskiej Kampanii Wschodnioindyjskiej. Po otwarciu Kanału Sueskiego miasto stało się największym portem na Morzu Arabskim. Mumbaj był ośrodkiem indyjskich działań niepodległościowych rozpoczętych w 1942 roku przez Ghandiego.
Mnie miasto naprawdę urzekło. Naczytałam się różnych bzdur na temat Mumbaju , strasznego syfu panującego w mieście, smrodu biedy itd. No cóż ktoś kto pisze takie fantasmagorie chyba nigdy nie widział miast w Indiach. Oczywiście nie jest to piękne europejskie miasto, ale jak na warunki ichnie to czysta perła. Nawet slumsy wyglądają tu lepiej niż niejedne dzielnice w innych miastach. Jak sobie przypomnę Delhi to dopiero był syf i straszna masakra dla oczu.
Kilka fotek z lotu ptaka
slumsy
Naumiałam się wstawiać filmiki był Mumbai z lotu ptaka to teraz będzie z perspektywy dojazdu samochodem .
Jesteśmy na przedmieściach na autostradzie i tu ciekawostka przedmieścia zaczynają się ponad godzinę dojazdu autostradą i naprawdę są mega nowoczesne, czyste, zadbane. Tak to wygląda z fotela pasażera
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Czytam dalsze Wasze przygody...nawet jak się nie odzywam to jestem Ostanio znów wróciłam na Wasze Bali-wiem,ze nie zachwyciło Cie do końca-ale relacja jest dla mnie bardzo przydatna
Hej Żelku miło, że podczytujesz .
Cieszę się, że „nasze” Bali przydatne. To fakt wyspa mnie rozczarowała, ale ja po prostu mam inne wyobrażenie raju . Zresztą ilu ludzi tyle opinii. Jedni są zachwyceni i zakochani inni twierdzą, że „syf kiła i mogiła” Pewnie gdym przed wyjazdem nastawiła się, że jadę zobaczyć normalny kawałek świata to bym pojechała i wróciła w miarę zadowolona, a tak to wyszło jak wyszło . Nastaw się, że raj to to nie jest, że takie tam egiptowo dla Australijczyków to zapewne wrócisz mega zadowolona bo nic Cię nie rozczaruje, a będzie sporo rzeczy, które pozytywnie zaskoczą .
Zaraz sprawdzę czy ja tę relację dokończyłam bo o ile pamiętam pisałam ja w czasie wielkich zawirowań forumowych.
Trzymam kciuki żebyście wrócili zadowoleni .
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zwiedzanie miasta rozpoczynamy od wizyty w najsławniejszej świątyni Mumbaju Shree Siddhivinayak Ganapati Mandir . Świątynia poświęcona jest Lordowi Ganesh więc nie mogliśmy jej ominąć.
Świątynia znajduje w dzielnicy Prabfadevi, która jest najmodniejszym miejscem spotkań artystów, celebrytów, ale i „zwykłych „ mieszkańców” Mumbaju. W pobliżu świątyni znajduje się plac, na którym odbywają się wszystkie najważniejsze imprezy (premiery i iventy) związane z filmami Bollywood. To w tej dzielnicy wypada robić zakupy, jadać w restauracjach i spotykać się ze znajomymi, Sanjay był bardzo dumny jak nam o tym wszystkim opowiadał. Co chwilę rzucał jakieś tytuły filmów, a mi tylko szczęka opadała, że nie mam żadnej wiedzy w temacie.
Wróćmy do świątyni. Dzisiaj to ogromny budynek, ale pierwotnie była to maleńka świątynia ufundowana, w XIX, przez Debuai Patil, która sama będąc bezdzietną chciała stworzyć miejsce gdzie kobiety będą mogły prosić Ganesh o spełnienie ich marzeń i zajścia w ciążę. Z czasem pierwotna idea fundatorki została rozwinięta i zaczęło przybywać w to miejsce coraz więcej osób wierzących, że Ganesh spełni ich prośby. W XX wieku świątynię trzeba było rozbudować świątynie ( przy okazji wyszły jakieś sprawy związane z malwersacją, ukrywaniem dochodów itd., nie jestem zagłębiona w temacie i nie bardzo mnie to obchodzi). Obecnie jest miejscem, do którego przybywają wszyscy politycy, aktorzy, celebryci prosząc o wsparcie w karierze.
Sanjay sugeruje nam pozostawienie toreb i aparatu w samochodzie, bo i tak nie będziemy mogli wnieść tego na teren świątyni. Strzelamy więc jedną fotkę z daleka i idziemy zobaczyć to cudo. Gdym ja wiedziała co się będzie działo w środku , ale jestem szczęśliwa bo w takiej ceremoni jeszcze nie uczestniczyłam, a Ganesh chyba jednak naprawdę spełnia prośby
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
No Zajączku!!!!!
Co się działo w środku?????
Pisz błagam .......
Ja tez ciekawa jestem , co tam w srodlu za przygoda czeka ?
No trip no life
Już opisuję, niestety wcześniej nie bardzo miałam czas
Przed wejściem na teren świątyni napotykamy dziki tłum ludzików. Nic dziwnego przecież każdy chce poprosić Ganesh o poprawę swojego losu . Ustawiamy się w kolejkę do wejścia, nie mamy pojęcia czemu poruszamy się tak strasznie wolno. Dochodzimy do bramy i okazuje się, że przechodzimy przez kontrolę bezpieczeństwa bardziej skrupulatną niż na lotnisku. Każda torba jest prześwietlana i dodatkowo jeszcze sprawdzana dokładnie przez strażników, którzy przy okazji wyrzucają wszystkie „zabronione” rzeczy (dobrze, że nasze torby zostały w samochodzie) stosując przy tym sobie tylko znane kryterium zabronionego. Przechodzimy przez wykrywacze metalu i przez obmacywankę. Udało się jesteśmy na terenie świątyni, a właściwie na terenie wielkiego zadaszonego chodnika wzdłuż którego musimy przejść żeby wejść do świątyni. Po obu stronach chodnika rozstawiono dziesiątki straganów głównie z jedzeniem, jakimiś świecidełkami ichnimi ozdóbkami, kwiatami itd. No to teraz idziemy w kierunku świątyni. Wstawiam filmik z netu żeby pokazać jak to wyglądało w realu
https://www.youtube.com/watch?v=M0owYZ7ZtZw&feature=player_embedded
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Parę metrów od wejścia do budynku świątyni musimy zostawić buty (są specjalne stoiska, oczywiście pobierają opłatę za przechowanie, niestety już nie pamiętam ile sobie życzyli). No to idziemy do kolejki do wejścia, czyli spędzamy kolejne iks czasu przemieszczając się między barierkami . Uf udało się jesteśmy w środku . Tu rozpoczyna się horror całkowity . Żeby dojść do szczurków i idola przepychamy się w dzikim tłumie, staramy się trzymać za ręce, ale nie udaje nam się to. Co chwilę ktoś nas rozdziela, masakra. Nawet moje kościste łokcie, nie pomagają na złapanie odrobiny przestrzeni . Tłum nas osacza ( w tym momencie zrozumiałam dlaczego co jakiś czas docierają do nas informacje o zadeptaniu dziesiątek wiernych w ich świątyniach). Jesteśmy twardzi i się nie poddajemy, docieramy do szczurków i szepczemy do lewego ucha nasze prośby .
No to teraz czas zobaczyć idola . Dotarcie do Ganesh to już był wyczyn niesamowity. Większość tłumu to przecież wierni, którzy chcą zostawić dar dla bóstwa, zapłacić i uzyskać błogosławieństwo. Takich przepychanek to ja w życiu nie widziałam. Nie mam pojęcia jak służba bezpieczeństwa daje sobie radę z opanowaniem tego . No, ale jakoś udało nam się dopchać i zobaczyć Ganesh, który miał naprawdę piękny ołtarz. Oczywiście pokłoniłam mu się i poprosiłam żeby pamiętał o naszych prośbach. Jak na razie pamięta .
Wyjście ze świątyni było dużo mniejszym wyzwaniem, jakoś mniej tłoczno i nikt na nikogo nie napierał. Uf pierwszy raz w życiu w czymś takim brałam udział, ale udało. Drugi raz bym się nie zdecydowała na takie „atrakcje”.
Ganesh miał troszkę inaczej przystrojony ołtarz, ale ta fotka z netu jest chyba najbliższa temu co widzieliśmy
ten filmik bardzo przypomina mi pewne sceny z naszym udziałem
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Przed nami miejsce niezwykłe pod każdym względem. Największa i najbardziej znana pralnia świata Dhobi Ghat.
Pralnie powstały w 1890 roku i miały świadczyć usługi dla Brytyjczyków i bogatych Parsów. Szybko jednak okazało się, że zapotrzebowanie na usługi pralnicze mają członkowie niższych kast i pralnie zaczęły się rozrastać , obecnie teren pralni zajmuje kilka kilometrów.
Dhobi Ghat znajdują się w pobliżu stacji kolejowej Mahalaxmi, najlepszy widok na pralnie rozpościera się z wiaduktu znajdującego się przed stacją. Kilka fotek z góry
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Pralnie otoczone są murem i posiadają czternaście bram. Przy każdej z bram znajdziemy „zawodowych” oprowadzaczy po Dhobi Ghat, zwiedzanie samemu raczej jest trudne, gdyż „samotnych” turystów nie chcą wpuszczać na teren pralni. Opłata za zwiedzanie z oprowadzaczem rozpoczyna się od 100 rupii za osobę, my płacimy po 200 z opcją, że to my decydujemy ile czasu chcemy chodzić i oglądać.
Pranie w wersji big to nie jest łatwa praca. Ponad 5 tysięcy praczy pracuje przy ponad 700 kamiennych misach-balich, kotłach pralkach, prasowalniach, sortowniach. Każdego dnia trafia tu setki kilogramów brudów z całego miasta, które najpierw są oznaczane, następnie sortowane, czynności te wykonują zazwyczaj dzieci i kobiety, po czym odpowiednio do potrzeb: namaczane, odplamiane, wybielane, namydlane, prane itd., te czynności wykonują mężczyźni. Po wysuszeniu i wyprasowaniu następuje rozłożenie prania w/g kodu oznaczenie i rozłożenie go na wózkach, które dostarczą czyściutkie rzeczy do właścicieli. No niby proste, ale dla mnie nie do ogarnięcia jak oni sobie z tym wszystkim dają radę i żadnego zlecenia nie pomylą .
Wybielanie odbywa się metodą naszych babć czyli za pomocą namoczenia brudów w wodzie z chlorem lub proszkiem indygo
Pracze mają ułatwienia w postaci różnego rodzaju pralek. Znajdziemy tu coś rodzaju naszej „Frani", pralki automatyczne i wirówki
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/