--------------------

____________________

 

 

 



Bali czyli wielkie rozczarowanie )))

122 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 5 godzin 14 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

heh, fajne fotki z tym przycieszonym..."nosi-koszykiem" ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 5 dni temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Kierujemy się teraz do Tampaksiring.

Nie mamy zbyt daleko i nawet mamy trochę czasu w zapasie więc po drodze zatrzymujemy się w miejscu gdzie pewnie zatrzymuje się większość  turystów ale warto zrobić tu postój.

Punkt widokowy z przepiękną panoramą  na Jezioro i Wulkan Batur.

Oczywiście znajduje się tutaj spora restauracja gdzie za klika $ (szwedzki stół) można smacznie zjeść-przynajmniej tak jedzenie wyglądało na stołach.My głodni jeszcze nie byliśmy ale pragnienie zimnego piwka było bardzo duże więc tak czy siak usiedliśmy w tej knajpce pijąc piwko i podziwiając cudowne widoki.

Gdzieś w oddali słonko wyłaniało się zza chmur,które królując nad wulkanem i jeziorem dodawały temu miejscu tajemniczości.

Chyba polubiłam te chmury i opadającą mgłę na Bali.

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 5 dni temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Piwko wypite,widokami wulkanu się nasyciliśmy ruszamy dalej.

Pura Tirtha Empul to nasz następny cel.

Tirtha Empul, Bali, jest jedną z największych świątyń wodnych w Indonezji.

Jest poświęcona Visnu, który jest hinduskim bogiem wody. Nazwa świątyni faktycznie oznacza "święconą wodę źródlaną" w języku balijskim.

Tirtha Empul znajduje się w pobliżu miasta Tampaksiring w miejscowości Manukaya.

Dosyć szybko udaje nam się tutaj dojechać.

Wejście do świątyni znajduje się kawałek od głownej drogi ale podjeżdżamy tu autem.

Większość świątyń jakie będziemy zwiedzać zwiedzamy sami ale tutaj Wayan idzie z nami.

Okazuje się potem ,że ma cel-za każdym razem,kiedy tutaj jest nabiera do butelek świętą wodę,którą zawozi dla rodziny.

Swiątynia ta otwarta jest siedem dni w tygodniu,(9-17) zreszta jak większość świątyń w okolicach Ubud.

Wstęp tutaj jest oczywiście płatny-o ile dobrze pamiętam 15 000 rp i aby wejść do świątyni też potrzebny jest sarong.

Tutaj można sarong wypożyczyć na miejscu za niewielki datek a jak ktoś nie ma kasy to też sarongiem zostanie owinięty.

Przy kompleksie świątynnyn znajduje się  pałac prezydencki, który został zbudowany dla Soekarno, pierwszego prezydenta Indonezji, w 1954 roku. Pałac rządowy jest obecnie wykorzystywany jako miejsce odwiedzania dygnitarzy i ważnych gości.Prowadza do nie go wysokie schody gdzie ,na których robimy sobie pamiątkową fotkę z rozbawionymi balijczykami.

 

Spędziliśmy tutaj sporo czasu…po pierwsze,jest co oglądać a po drugie znów trafiliśmy na jakieś uroczystości więc postanowiliśmy się z bliska przyjrzeć przepięknie ubranym balijczykom,balijskim tańcom i rytuałom.

Świątynia ma  cztery główne części świątyni.

Zaraz po uiszczeniu opłaty za wejście do świątyni przechodzisz przez duże kamienne balijskie drzwi i docierasz na centralny dziedziniec świątyni. Ta część świątyni nazywa się "Jaba Pura".

Centralny dziedziniec Tirtha Empul to duża otwarta przestrzeń wyłożona podniszczonym kamieniem.

Dziedziniec otoczony jest z trzech stron wielkimi kamiennymi murami. Dominującą z prawej strony dziedzińca jest duży pawilon na świeżym powietrzu.

"Jaba Tengah jest najbardziej znaną częścią świątyni .

Znajduja się tutaj  dwie pule oczyszczania. Uważa się, że woda w basenach ma magiczne moce i miejscowy balijczyk przybywa tutaj, by oczyścić się pod 30 dziobkami wody, które zasilają baseny.

Tutaj tez swoje butelki napełniał Wayan.

 

W miejscu tym było pełno ludzi. To było jak przekrój Bali w przestrzeni nie większej niż pięć metrów szerokości i długości 20 metrów. Turyści z różnych krajów stali na krawędzi basenów robiąc zdjęcia. Miejscowi balijscy i hinduscy wyznawcy stali w długich, wijących się liniach w sadzawkach, czekając, aż zanurzą głowy pod wylewkami wody.

Kąpiący zaczynają rytuał w basenie po lewej stronie i zanurzają się pod pierwszą wylewką wody. Po oczyszczeniu się przy pierwszym wylewce dołączają do następnej kolejki. Kontynuują ten proces, dopóki nie zostaną oczyszczeni sami pod każdym z 30 odchodów, które wypełniają dwie pule oczyszczania.

Za basenami oczyszczającymi znajduje się ostatni fragment świątyni-Jeroan.

Jeroan, czyli "wewnętrzny dziedziniec" jest pomijany przez większość turystów odwiedzających Tirtha Empul.

Jest to ładne miejsce do odwiedzenia i odpocząć po zgiełku basenów oczyszczania.

Kapliczki są jasno udekorowane, co kontrastuje z wykrochmalonym białym strojem balijczyka, który przychodzi tutaj, aby się modlić. Jest to bardzo fajne miejsce do poklikania fotek i do krótkiego odpoczynku.

Zaraz po wyjściu z tego miejsca przeszliśmy  przez ostatni odcinek świątyni.Jest nim  duży basen koi. Ta część świątyni jest otoczona murami z czterech stron od reszty kompleksu, co nadaje jej spokojną i relaksującą atmosferę. Grube koi pływają leniwie w stawie czekając na kolejny posiłek od turystów.

Bardzo nam się tutaj podobało  aż w drodze powrotnej na parking czar tego miejsca prysł…

Ogrom straganów,chińskiej tandety wymieszanej z balijskimi pamiątkami,nawoływania do kupna towaru za jednego $ uświadomiło nas gdzie jesteśmy i ,że musimy być przygotowani na takie sytuacje prawie wszędzie.

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 5 godzin 14 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

he,he,he widzę,że balijczycy to...cwaniaczki !!! ; )

na zbiorowych fotkach ,niektórzy pokazują Wam...."zakamuflowanego fucka" 

"kciuk w górę|,wiadomo jest OK ale "V" zwrócone paznokciami "od siebie" to...to samo co "brudny palec w górze" !!!

tyle,że nie mozna się przyczepić do pokazujacego ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 5 dni temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

hehehe....brawo Radek-zauważyłeś to Biggrin jest jeszcze jedna rzecz ,na którą my często zwracalismy uwagę ale poczekam może w którejs części relacji ktos to zauważy ))

sigma001
Obrazek użytkownika sigma001
Offline
Ostatnio: 3 lata 1 miesiąc temu
Rejestracja: 03 paź 2013

Byliśmy na Bali w 1997 roku,  czyli ponad 20 lat temu, widzę że świątynia,  jak i cała wyspa wygląda całkiem inaczej ( bez takich tłumów ) Bomb

wojtek1
Obrazek użytkownika wojtek1
Offline
Ostatnio: 4 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 mar 2014

Ja mam takie ogólne wrażenie, że na niektóre miejsca jest już generalnie za późno, aby tam jeździć. Niektóre, pomimo ilości turystów jakoś dają jeszcze radę, inne bardzo tracą na swej atrakcyjności. Kasia super, czekam na więcej. 

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 5 dni temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Sigma...nie wiem o jakich tłumach mówisz bo poki co w miejscach  jakie pokazuję to turystów jak na lekarstwo no z wyjątkiem basenu w Chapungu...a to,ze miejscowychwszedzie pełno to raczej normalne.

Wojtek...w zuprłności się zgadzam,że na niektóre miejsca jest juz za pozno i takich miejsc jest juz większość Yes 3 a jak sobie pomyślę,że moja ulubiona do tej pory Dominikana zaczyna się robic drugim Egiptem to już przestaję ja lubieć Biggrin

Ruszamy jednak dalej.....

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 5 dni temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Kilka km dalej jadąc już w stronę Ubud docieramy do następnej świątyni.

Gunung Kawi jest jedną z najstarszych świątyń na Bali. W rzeczywistości nie jest to tylko jedna świątynia, ale seria świątyń osadzona w głębokiej dolinie rzeki obok wysokich klifów.  Jest znana z pięciu głównych świątyń pogrzebowych, które są wyryte w wysokim klifie w centrum kompleksu. Kapliczki mają wysokość ponad ośmiu metrów.

Gunung Kawi znajduje się w pobliżu miasta Tampaksiring.

Wejście do Gunung Kawi znajduje się w niewielkiej odległości od głównej drogi. Tutaj tez zjeżdżamy na parking.

Opłatę parkingową należy uiścić w momencie wejścia na parking ale to mamy w cenie wynajmu auta i zawsze Wayan już o to dba.

Na parkingu Wayan nas zostawia i tym razem znów idziemy świątynię zwiedzać sami.

Bilet tradycyjnie kosztuje 15 000 rupi.

Tutaj rówież potrzebne sa sarongi –można je dostać na miejscu  ale my zabieramy swoje.

Jako,że światynia leży w głębokim kanionie aby do niej dotrzeć musieliśmy pokonać sporo schodów i ścieżek krążących powoli w dół wzgórza między pięknymi polami ryzowymi.

Widoki zapierały tam dech w piersiach i nawet dziesiątki straganów ciągnących się wzdłuż zejścia nie były w stanie popsuć nam cudnego nastroju jaki tam  się nam udzielał.

Po dotarciu do ostatniego sklepu u podnóża wzgórza było już widać częściowo ukryta przez drzewa  Gunung Kawi.

Dalej podążaliśmy ścieżką przechodzącą w klifie.Jeszcze tylko przejście  przez kamienną bramę i byliśmy na miejscu.

Magia tego miejsca jest niesamowita.

Dotarliśmy do najbardziej imponującej części świątyni, pięciu głównych świątyń pogrzebowych wykutych w klifie-jest to główna część kompleksu świątynnego .

Po prawej stronie rzeźb pogrzebowych znajduje się bardziej nowoczesna część Gunung Kawi, złożona z zespołu świątyń ukrytych za małym ceglanym murem. Kapliczki zbudowane są w klasycznym balijskim stylu. Ta część świątyni znajduje się po drugiej stronie szybko płynącej rzeki.

Aby się tam dostać, musieliśmy  przejść przez mały kamienny most i skręcić  w lewo.

Stojąc u podnóża klifu, ciężko zrozumieć, dlaczego te świątynie pogrzebowe nie są tak popularne wśród turystów. Rzeźby nie przypominają niczego innego, co można zobaczyć na Bali a do tego wydaje się ,że grują nad nami. Będąc tak blisko świątyń, ma się poczucie, ile ciężkiej pracy i ile czasu zajęło ich wyrzeźbienie  z klifu.

 

Ostatnim miejscem, które mogliśmy  odwiedzić podczas wizyty w Gunung Kawi, jest małe sanktuarium. Świątynia znajduje się nad kompleksem świątynnym na szczycie .To miejsce jednak sobie już odpuściliśmy…po pierwsze czas już nas trochę gonił bo do hotelu w okolicy Uluwatu mielismy kawał drogi a po drugie musieliśmy jeszcze raz pokonać ogrom schodów tylko tym razem pod górę a zmęczenie już niestety było w tym dniu mocno odczuwalne.

Żeluś
Obrazek użytkownika Żeluś
Offline
Ostatnio: 1 tydzień 5 dni temu
Rejestracja: 25 kwi 2016

Kończymy dzisiejsze zwiedzanie i ruszamy na południe wyspy.

Tutaj w ucieczce przed wulkanem ulokujemy się na tydzień w okolicach Uluwatu w Ungasan w hotelu 14 Palms.

Przed nami około 60 km ,które pokonujemy niestety w mozolnym tempie i na miejsce docieramy za około 2 godziny gdzie w hotelu na powitanie dostajemy-zimne browarki….

Hotel kameralny,nowiutki,pięknie urządzony -prowadzony przez młodych Czechów co wyjaśnia fakt powitalnycego piwka.Nawet to,że był położony na totalnym zadupiu mi i mężowi nie przeszkadzało ale raziła nas nowoczesność tego hotelu,która nie pasowała do klimatu Bali.

Gdyby to był hotel gdzieś w Europie to był by szczytem naszych marzeń ale nie tutaj.

Na całe szczęście spędzaliśmy tam mało czasu bo albo jechaliśmy z Wayanem na wycieczki albo-i tu przynajmniej morda mi się uśmiecha-jezdziliśmy na pobliskie plaże,które w tej okolicy są mocno akceptowane .

Strony

Wyszukaj w trip4cheap