Zanim jednak przejdę do prawdziwego zwiedzania (bo póki co to tylko błąkamy się po Yogyakarcie, ale musicie mi to wybaczyć), to chciałem napisać o pewnej przykrości, która mnie spotkała oraz o tym jak można sobie uprzykrzyć życie
Otóż ja jestem tradycjonalistą... umiem pisać listy analogowe, wysyłać kartki na święta, jeździć autobusem miejskim, etc. Nieodzownym punktem programu podczas każdego wyjazdu jest celebracja pisania widokówek. Słowo celebracja specjalnie podkreśliłem, bo nie jest to zwykły zakup pocztówek, znaczków, napisanie kilku słów i wrzucenie do skrzynki. Dla mnie jest to cały rytuał:
odpowiedni wybór pocztówek (około 20 sztuk) - pod konkretnych adresatów; wiem np. że koleżanka uwielbia zwierzęta - dostaje kartkę ze zwierzyną; kolega lubi sport - dostanie pocztówkę ze stadionem, itd.
znaczki - najlepiej, żeby były jakieś atrakcyjne, kolorowe
wypisywanie kartek - to jest najbardziej skomplikowane i z reguły trwa cały wyjazd.
Po odpowiednim wyborze pocztówek i znaczków rozpoczyna się pisanie. Na stole leżą rozłożone kartki i jeszcze raz są dobierane. Oczywiście jeśli istnieje ryzyko, że adresaci spotkają się, to wiadomo, że nie mogą te osoby dostać takich samych kartek. Ba, treść też nie może być identyczna. To nazywa się uprzykrzaniem sobie życia
No i właśnie w Yogya zakupiłem na poczcie piękne znaczki (po 10.000 IDR/szt). Potem przez cały wyjazd kupowałem widokówki i całymi wieczorami je wypisywałem.
Poczta główna w Yogyakarcie
Pod koniec podróży, gdy wszystkie miałem wypisane (ponad 20 sztuk) wrzuciłem je do skrzynki pocztowej na lotnisku Denpasar (Bali).
Skrzynka pocztowa na lotnisku Denpasar Bali
Minęło już półtora roku od wysłania tych kartek i... żadna nie dotarła do adresata Moi współtowarzysze podróży też wysyłali kartki, przy czym z innego miejsca i niestety też żadna nie dotarła. I to jest właśnie ta przykrość, która mnie spotkała...
@Lordziu, no wiesz, jestem tradycjonalistą, ale nie jestem zacofany Ja rozsyłam zdjęcia i geopołożenie na WhatsApp'ie. Ot tak, żeby tym co w kraju pozostali było miło
Andrew...jesteś gatunkiem który powinien być chroniony:)
Czyli już wiem że nie wysyłam z Indonezji kartek.
Zakupie i przywioze chyba ze Lord zdobi piękniejsze foty niż pocztówkowe:)
Chętnie pooglądam to szwendanie po Yogo - bo moi towarzysze nie miastowi jak deklarują więc pewnie będę skazana na samotne szwendanie. Czy warto iść do Fortu i Kraton ...i do Water?
Też byłam w 2014 na 5 wyspach indonezyjskich: Jawa, Bali, Flores, Lombok, Komodo i Sulawesi. Szczególne wrażenie zrobiło na mnie uczestnictwo w uroczystościach pogrzebowych u Toradżów na Sulawesi.
Andrew, chyba muszę szykowac druga strzykawę , skoro tak mało piszesz
No trip no life
Nelciu popieram bo coś się nam tu Andrew ociąga z pisaniem
@Lordziu - brawo! Ten owoc to rzeczywiście salak. Miejscowi na to mówili snake fruit. W wikipedii wyczytałem, że to owoc oszpiny jadalnej.
Człowiek całe życie się uczy...
@Nelcia, Edith, Peg - super dzięki za doping. Niestety majówka odbiera mi czas
Zanim jednak przejdę do prawdziwego zwiedzania (bo póki co to tylko błąkamy się po Yogyakarcie, ale musicie mi to wybaczyć), to chciałem napisać o pewnej przykrości, która mnie spotkała oraz o tym jak można sobie uprzykrzyć życie
Otóż ja jestem tradycjonalistą... umiem pisać listy analogowe, wysyłać kartki na święta, jeździć autobusem miejskim, etc. Nieodzownym punktem programu podczas każdego wyjazdu jest celebracja pisania widokówek. Słowo celebracja specjalnie podkreśliłem, bo nie jest to zwykły zakup pocztówek, znaczków, napisanie kilku słów i wrzucenie do skrzynki. Dla mnie jest to cały rytuał:
Po odpowiednim wyborze pocztówek i znaczków rozpoczyna się pisanie. Na stole leżą rozłożone kartki i jeszcze raz są dobierane. Oczywiście jeśli istnieje ryzyko, że adresaci spotkają się, to wiadomo, że nie mogą te osoby dostać takich samych kartek. Ba, treść też nie może być identyczna. To nazywa się uprzykrzaniem sobie życia
No i właśnie w Yogya zakupiłem na poczcie piękne znaczki (po 10.000 IDR/szt). Potem przez cały wyjazd kupowałem widokówki i całymi wieczorami je wypisywałem.
Poczta główna w Yogyakarcie
Pod koniec podróży, gdy wszystkie miałem wypisane (ponad 20 sztuk) wrzuciłem je do skrzynki pocztowej na lotnisku Denpasar (Bali).
Skrzynka pocztowa na lotnisku Denpasar Bali
Minęło już półtora roku od wysłania tych kartek i... żadna nie dotarła do adresata Moi współtowarzysze podróży też wysyłali kartki, przy czym z innego miejsca i niestety też żadna nie dotarła. I to jest właśnie ta przykrość, która mnie spotkała...
Anderw...nie idziesz z duchem czasu teraz się robi zdjęcie telefonem i wysyła mms'a
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
@Lordziu, no wiesz, jestem tradycjonalistą, ale nie jestem zacofany Ja rozsyłam zdjęcia i geopołożenie na WhatsApp'ie. Ot tak, żeby tym co w kraju pozostali było miło
zgadza sie to mi jest wtedy miło
No trip no life
Andrew...jesteś gatunkiem który powinien być chroniony:)
Czyli już wiem że nie wysyłam z Indonezji kartek.
Zakupie i przywioze chyba ze Lord zdobi piękniejsze foty niż pocztówkowe:)
Chętnie pooglądam to szwendanie po Yogo - bo moi towarzysze nie miastowi jak deklarują więc pewnie będę skazana na samotne szwendanie. Czy warto iść do Fortu i Kraton ...i do Water?
...................................................................
www.smakowanie-swiata.pl
....................................................................
Też byłam w 2014 na 5 wyspach indonezyjskich: Jawa, Bali, Flores, Lombok, Komodo i Sulawesi. Szczególne wrażenie zrobiło na mnie uczestnictwo w uroczystościach pogrzebowych u Toradżów na Sulawesi.
Hej Fragola,
a może też bys coś naskrobała ? Pieknej Indo nigdy za dużo.. a o Sulawezi to nawet nie pamietam,aby ktos pisał.. Tam nie dotarłam
Paste curry dobralaś jakąś?
No trip no life