Nareszcie dojeżdżamy w okolice wioski Nine Miles, to miejsce gdzie urodził się(6 lutego 1945r), i spędził dzieciństwo oraz został pochowany król reggae - Robert Nesta Marley czyli słynny Bob Marley. Po drodze mijamy dziko rosnące krzewy kawy, od czasu do czasu pojawiają się przy ulicy..i domostwach krzaczki..
kawa
marihuany, na horyzoncie widać też szkołę , jest bardzo oryginalna..hehe.. pomalowana oczywiście w barwach które można spotkać na Jamajce na każdym kroku czyli w kolorze :zielonym , złoto-żółtym i czerwonym , pięknie się komponuje na tle zielonych gór pokrytych dżunglowatą roślinnością. Te barwy umieszczone na szkole, czy też czapkach, ubraniach Rastafarian, to symbole flagi Etiopi ?według Rastafarian to jest właśnie miejsce kolebki kultury i cywilizacji na ziemi. Czerwień to krew przelana w walkach z nieprzyjacielem w dawnych okresach historii Jamajki, zieleń ?oznacza ziemię , przyrodę, rolnictwo i nadzieję a żółty oznacza zwycięstwo , bogactwo, złoto zagarnięte przez kolonistów
W tym miejscu wysiadamy z auta i chcę przespacerować się po okolicy prosto do domu Boba, natomiast Jarek i Anetka pojechali z Owenem prosto do mauzoleum , my idziemy pieszo ciągle pod górę , po drodze mijamy kolorowe, bardzo ubogie, obskurne drewniane domy, przypominające raczej altany, niektóre domki są położone na górzystych wzniesieniach , gdzie nie ma mowy aby dojechać autem , ludzie siedzą na tarasach uśmiechnięci od ucha do ucha, oczywiście na głowie rastafarianie mają sztrykowane czapy..jak oni wytrzymują w tym upale z tak ciepłym nakryciem głowy, hehe..siedzą , smieją się i krzyczą do nas słowa które na Jamajce słychać na każdym kroku czyli: YAH MAN! , JAMAICA ME CRAZY ! NO PROBLEM! ONE WORLD - ONE LOVE!, obserwuję też kobiety które robią pranie w plastikowych miskach na tarasie.. robię kilka zdjęć, aby chyba nie są zadowolone z tego.. przed każdym domkiem stoi metalowa beczka.. chyba po paliwie albo po smole ( w takich beczkach u nas kiedyś była kupowana tera do terowania.. dachów..) .beczki te służą chyba jako kosz na śmieci, pomalowane są również na zielono, żółto, czerwono , oglądam okolice i aż mnie w sercu ściska i płakać!!! się chce ze szczęścia ,że dane mi było stąpać po tej ziemi ..! gdzie kiedyś jako dziecko biegał Bob Marley, idziemy, a po drodze spaceruje sobie beztrosko koza..,w okolicy rosną bananowce, mijamy jakiś malutki kościółek pomalowany na niebiesko, obok dwie kolorowe wille w stylu kolonialnym, i nareszcie jesteśmy na miejscu !!!!!! Roberto idzie kupić bilety wstępu , płaci cos około 17-19 $ od osoby, nie pamiętam dokładnie ceny , bo byłam w tym momencie w takim ..amoku .., mega wzruszona ! i tylko koncentrowałam się aby się nie rozkleić.. nic do mnie nie docierało co tam Miś do mnie mówił ,co kupował ! i w mojej głowie w tej chwili był najważniejszy tylko KRÓL REGAE ..ukochany Bob Marley i jego wspaniała muza!!! To miejsce jest jakieś magiczne .. dla mnie , ale obserwując innych uczestników wycieczki po mauzoleum zwłaszcza podstarzałych niemców ..to patrząc na nich zastanawiam się co oni tutaj wogóle robią?starzy, zgryźliwi, bez poczucia humoru helmuty.. ehh ! -)) Wchodzimy na teren mauzoleum, bardzo tam ładnie kolorowo, zielono, dookoła ! Po prawej stronie mamy taką fioletową bramę z zdjęciami króla regae.. , a naprzeciwko jest żółty sklepik ..:ONE LOVE? z pamiątkami związanymi z muzyką Boba Marley, można tam kupić różne pamiątki, płyty, ubrania, ręczniki, torby, plecaki, breloki, magnesy, czapki , alkohol, itp. Nawet nie pamiętam jakie były ceny tych pamiątek w tym sklepie, wszystko działo się tak szybko.., ja tylko biegałam.. z aparatem fotograficznym i cykałam wszystko co popadnie .. jak te japończyki.. kurde.. co to wszystko cykają dookoła w dopiero w domu oglądają gdzie byli? hehe.. Po chwili słyszę jakiś głośny śmiech..obracam się a to prawdziwy Capitan Crazy .. wychodzi i wita i ściska się z Anetką hehe.. ale fajny i zabawny gość w pierwszej chwili go nie poznałam z tych filmików które oglądałam z nim w necie , bo często występował w tej czapce rasta, a dzisiaj pojawił uczesany w kucyk w którym ma spięte dredy . Idziemy dalej a tu Ufoludor przynosi nam świeczki które zakupił dla siebie i dla nas , ( JARKU WIELKIE DZIĘKI )kurcze w tym momencie przypomniałam sobie że zapomniałam ich zabrać z domu !! już w domu planowaliśmy z Jarkiem że pojedziemy na ta wycieczkę właśnie 1 listopada , i w tym całym szale pakowania się na wakacje zupełnie zapomniałam zabrać świeczek aby zapalić na grobie Boba. Czekamy na resztę grupy , w tym czasie Owen zrywa z drzewa obok domu Boba jakiś owoc dziwny , Robert próbuje go i smakuje to jak coś pomiędzy śliwką a mandarynką, ja się boje próbować bo jak wcześniej zaciągłam.. w aucie mojej melisy.. to w połączeniu z owocami może się to różnie skończyć ..wolę nie próbować aby potem nie spędzić resztę wycieczki w toalecie hehe.. Capitan Crazy podczas oprowadzania nas po domu rodzinnym Boba , ciągle się śmieje, te słynne ha.. ha.. ha.. słychać na każdym kroku , jest to niesamowicie pozytywny gość! Co chwilę cos tam śpiewa, tańczy ,wygłupia się , idziemy, mijamy bar gdzie można kupić drinki, potem wchodzimy do pomieszczeń gdzie podziwiamy płyty, gitarę, fortepian ,zdjęcia z koncertów Boba, idziemy dalej, mijamy kolejną bramę , tam w ogrodzie są dwa groby jest tam pochowany ktoś z bliższej rodziny, dalej idziemy i musimy ściągnąć buty, bo wchodzimy do kapliczki gdzie jest grobowiec matki Cadelli, w środku nie można robić zdjęć, przy krypcie są zdjęcia Matki która zmarła niedawno tj. w 2008 roku , wychodząc z tej kaplicy zamiast patrzeć pod nogi to weszłam w jakieś świeżo malowane farby i mam stopę zieloną ! ale co tam ! jakoś zejdzie.. a jak nie.. to będzie pamiątka.. po tym pięknym miejscu hehe.. Idziemy dalej kierujemy się do domu Boba gdzie się urodził, przy wejściu do domu jest napis ?One Love? w tym miejscu Capitan crazy śpiewa utwory Boba , wchodzimy do środka , pokoiki sa malutkie, w pierwszym jest takie dziwne drewniane legowisko?leżak.. to ponoć miejsce gdzie Bob odpoczywał po wypaleniu marihuany, hehe.. tak nam powiedział Capitan Crazy .. nie mam pojęcia czy to jest prawda.. może Ufoludor będzie coś więcej wiedział bo zna angielski perfekt! Idziemy dalej do następnego pokoiku, tam jest łóżko króla.., na ścianach wiszą obrazy , na jednym jest Bob Marley który wygląda jak Jezus który pasie owieczki.. hehe.. drugi obraz sztrykowany z materiału jest tam postać Boba i dookoła niego zielone koniczynki? hehe. Następnie wchodzimy do kaplicy gdzie jest pochowany Bob Marley ,przy wejściu na drzwiach jest napis "JAH LOVE "( Jah- oznacza Bóg, Stwórca, Pan). Bob zmarł 11 maja 1981r, żył tylko 36 lat ! Idziemy z naszymi zapalonymi świeczkami dookoła krypty, na ścianach są jego zdjęcia, pamiątki, instrumenty muzyczne. Bob został pochowany w krypcie wraz ze swoją ukochaną gitarą ,Biblią i marihuaną, którą rastafarianie uważają za święte ziele. .. Bob Marley wierzył do samego końca, że jego wiara da mu życie wieczne,a jego choroba była ukrywana przed publicznością. Bob miał aż 11 dzieci !!!! troje ze swoją żoną, adoptował również dwoje dzieci żony Rity z innych związków, a sześcioro pochodzi z jego związków z innymi kobietami, natomiast Jego córka urodziła się w 19 dni po śmierci Boba , także Jego życie było aktywne? lecz bardzo krótkie. W tej kaplicy tez nie można robić zdjęć! Po wyjściu kieruję się na tył kaplicy i tam jest ułożony napis z zielono-zółto-czerwonych kamieni ? BOB LIVES? i to hasło ma sens , bo przecież muzyka Króla do dnia dzisiejszego towarzyszy Jamajczykom zawsze i wszędzie. Na Jamajce poza reggae nic nie istnieje. Tańczą i śpiewają słynne utwory Boba dosłownie wszędzie w wioskach, miastach, ulicach , barach i na plaży ..hehe Idziemy dalej napotykamy taki kolorowy kamień oczywiście w rasta.. barwach , ponoć przy tych kamieniu spędzał czas Bob, na kamieniu jest tam doniczka w której rośnie marihuana , capitan Crazy oczywiście wącha zielsko i się śmieje głośno i żartuje jak tylko może. Zresztą w tym miejscu wszystko ma kolor zielono-żółto-czerwony, na co tylko człowiek spojrzy dookoła to tylko takie kolory widać , płoty, doniczki, bramy, poręcze, flagi, opisy, tabliczki wszystko w tym kolorze !! hehe
Nareszcie dojeżdżamy w okolice wioski Nine Miles, to miejsce gdzie urodził się(6 lutego 1945r), i spędził dzieciństwo oraz został pochowany król reggae - Robert Nesta Marley czyli słynny Bob Marley. Po drodze mijamy dziko rosnące krzewy kawy, od czasu do czasu pojawiają się przy ulicy..i domostwach krzaczki..
kawa
marihuany, na horyzoncie widać też szkołę , jest bardzo oryginalna..hehe.. pomalowana oczywiście w barwach które można spotkać na Jamajce na każdym kroku czyli w kolorze :zielonym , złoto-żółtym i czerwonym , pięknie się komponuje na tle zielonych gór pokrytych dżunglowatą roślinnością. Te barwy umieszczone na szkole, czy też czapkach, ubraniach Rastafarian, to symbole flagi Etiopi ?według Rastafarian to jest właśnie miejsce kolebki kultury i cywilizacji na ziemi. Czerwień to krew przelana w walkach z nieprzyjacielem w dawnych okresach historii Jamajki, zieleń ?oznacza ziemię , przyrodę, rolnictwo i nadzieję a żółty oznacza zwycięstwo , bogactwo, złoto zagarnięte przez kolonistów
Bepi, Księciunio i Bob... czego można chcieć więcej... a na poważnie nie czytałam wcześniej tej relacji i czekam na więcej
...nieważne gdzie, ważne z kim...
W tym miejscu wysiadamy z auta i chcę przespacerować się po okolicy prosto do domu Boba, natomiast Jarek i Anetka pojechali z Owenem prosto do mauzoleum , my idziemy pieszo ciągle pod górę , po drodze mijamy kolorowe, bardzo ubogie, obskurne drewniane domy, przypominające raczej altany, niektóre domki są położone na górzystych wzniesieniach , gdzie nie ma mowy aby dojechać autem , ludzie siedzą na tarasach uśmiechnięci od ucha do ucha, oczywiście na głowie rastafarianie mają sztrykowane czapy..jak oni wytrzymują w tym upale z tak ciepłym nakryciem głowy, hehe..siedzą , smieją się i krzyczą do nas słowa które na Jamajce słychać na każdym kroku czyli: YAH MAN! , JAMAICA ME CRAZY ! NO PROBLEM! ONE WORLD - ONE LOVE!, obserwuję też kobiety które robią pranie w plastikowych miskach na tarasie.. robię kilka zdjęć, aby chyba nie są zadowolone z tego.. przed każdym domkiem stoi metalowa beczka.. chyba po paliwie albo po smole ( w takich beczkach u nas kiedyś była kupowana tera do terowania.. dachów..) .beczki te służą chyba jako kosz na śmieci, pomalowane są również na zielono, żółto, czerwono , oglądam okolice i aż mnie w sercu ściska i płakać!!! się chce ze szczęścia ,że dane mi było stąpać po tej ziemi ..! gdzie kiedyś jako dziecko biegał Bob Marley, idziemy, a po drodze spaceruje sobie beztrosko koza..,w okolicy rosną bananowce, mijamy jakiś malutki kościółek pomalowany na niebiesko, obok dwie kolorowe wille w stylu kolonialnym, i nareszcie jesteśmy na miejscu !!!!!! Roberto idzie kupić bilety wstępu , płaci cos około 17-19 $ od osoby, nie pamiętam dokładnie ceny , bo byłam w tym momencie w takim ..amoku .., mega wzruszona ! i tylko koncentrowałam się aby się nie rozkleić.. nic do mnie nie docierało co tam Miś do mnie mówił ,co kupował ! i w mojej głowie w tej chwili był najważniejszy tylko KRÓL REGAE ..ukochany Bob Marley i jego wspaniała muza!!! To miejsce jest jakieś magiczne .. dla mnie , ale obserwując innych uczestników wycieczki po mauzoleum zwłaszcza podstarzałych niemców ..to patrząc na nich zastanawiam się co oni tutaj wogóle robią?starzy, zgryźliwi, bez poczucia humoru helmuty.. ehh ! -))
Od Jamajka 10.2010r Od Jamajka 10.2010r Od Jamajka 10.2010rWchodzimy na teren mauzoleum, bardzo tam ładnie kolorowo, zielono, dookoła ! Po prawej stronie mamy taką fioletową bramę z zdjęciami króla regae.. , a naprzeciwko jest żółty sklepik ..:ONE LOVE? z pamiątkami związanymi z muzyką Boba Marley, można tam kupić różne pamiątki, płyty, ubrania, ręczniki, torby, plecaki, breloki, magnesy, czapki , alkohol, itp. Nawet nie pamiętam jakie były ceny tych pamiątek w tym sklepie, wszystko działo się tak szybko.., ja tylko biegałam.. z aparatem fotograficznym i cykałam wszystko co popadnie .. jak te japończyki.. kurde.. co to wszystko cykają dookoła w dopiero w domu oglądają gdzie byli? hehe.. Po chwili słyszę jakiś głośny śmiech..obracam się a to prawdziwy Capitan Crazy .. wychodzi i wita i ściska się z Anetką hehe.. ale fajny i zabawny gość w pierwszej chwili go nie poznałam z tych filmików które oglądałam z nim w necie , bo często występował w tej czapce rasta, a dzisiaj pojawił uczesany w kucyk w którym ma spięte dredy . Idziemy dalej a tu Ufoludor przynosi nam świeczki które zakupił dla siebie i dla nas , ( JARKU WIELKIE DZIĘKI )kurcze w tym momencie przypomniałam sobie że zapomniałam ich zabrać z domu !! już w domu planowaliśmy z Jarkiem że pojedziemy na ta wycieczkę właśnie 1 listopada , i w tym całym szale pakowania się na wakacje zupełnie zapomniałam zabrać świeczek aby zapalić na grobie Boba. Czekamy na resztę grupy , w tym czasie Owen zrywa z drzewa obok domu Boba jakiś owoc dziwny , Robert próbuje go i smakuje to jak coś pomiędzy śliwką a mandarynką, ja się boje próbować bo jak wcześniej zaciągłam.. w aucie mojej melisy.. to w połączeniu z owocami może się to różnie skończyć ..wolę nie próbować aby potem nie spędzić resztę wycieczki w toalecie hehe..
Capitan Crazy podczas oprowadzania nas po domu rodzinnym Boba , ciągle się śmieje, te słynne ha.. ha.. ha.. słychać na każdym kroku , jest to niesamowicie pozytywny gość! Co chwilę cos tam śpiewa, tańczy ,wygłupia się , idziemy, mijamy bar gdzie można kupić drinki, potem wchodzimy do pomieszczeń gdzie podziwiamy płyty, gitarę, fortepian ,zdjęcia z koncertów Boba, idziemy dalej, mijamy kolejną bramę , tam w ogrodzie są dwa groby jest tam pochowany ktoś z bliższej rodziny, dalej idziemy i musimy ściągnąć buty, bo wchodzimy do kapliczki gdzie jest grobowiec matki Cadelli, w środku nie można robić zdjęć, przy krypcie są zdjęcia Matki która zmarła niedawno tj. w 2008 roku , wychodząc z tej kaplicy zamiast patrzeć pod nogi to weszłam w jakieś świeżo malowane farby i mam stopę zieloną ! ale co tam ! jakoś zejdzie.. a jak nie.. to będzie pamiątka.. po tym pięknym miejscu hehe.. Idziemy dalej kierujemy się do domu Boba gdzie się urodził, przy wejściu do domu jest napis ?One Love? w tym miejscu Capitan crazy śpiewa utwory Boba , wchodzimy do środka , pokoiki sa malutkie, w pierwszym jest takie dziwne drewniane legowisko?leżak.. to ponoć miejsce gdzie Bob odpoczywał po wypaleniu marihuany, hehe.. tak nam powiedział Capitan Crazy .. nie mam pojęcia czy to jest prawda.. może Ufoludor będzie coś więcej wiedział bo zna angielski perfekt! Idziemy dalej do następnego pokoiku, tam jest łóżko króla.., na ścianach wiszą obrazy , na jednym jest Bob Marley który wygląda jak Jezus który pasie owieczki.. hehe.. drugi obraz sztrykowany z materiału jest tam postać Boba i dookoła niego zielone koniczynki? hehe. Następnie wchodzimy do kaplicy gdzie jest pochowany Bob Marley ,przy wejściu na drzwiach jest napis "JAH LOVE "( Jah- oznacza Bóg, Stwórca, Pan). Bob zmarł 11 maja 1981r, żył tylko 36 lat ! Idziemy z naszymi zapalonymi świeczkami dookoła krypty, na ścianach są jego zdjęcia, pamiątki, instrumenty muzyczne. Bob został pochowany w krypcie wraz ze swoją ukochaną gitarą ,Biblią i marihuaną, którą rastafarianie uważają za święte ziele. ..
Bob Marley wierzył do samego końca, że jego wiara da mu życie wieczne,a jego choroba była ukrywana przed publicznością. Bob miał aż 11 dzieci !!!! troje ze swoją żoną, adoptował również dwoje dzieci żony Rity z innych związków, a sześcioro pochodzi z jego związków z innymi kobietami, natomiast Jego córka urodziła się w 19 dni po śmierci Boba , także Jego życie było aktywne? lecz bardzo krótkie.
W tej kaplicy tez nie można robić zdjęć! Po wyjściu kieruję się na tył kaplicy i tam jest ułożony napis z zielono-zółto-czerwonych kamieni ? BOB LIVES? i to hasło ma sens , bo przecież muzyka Króla do dnia dzisiejszego towarzyszy Jamajczykom zawsze i wszędzie. Na Jamajce poza reggae nic nie istnieje. Tańczą i śpiewają słynne utwory Boba dosłownie wszędzie w wioskach, miastach, ulicach , barach i na plaży ..hehe
Idziemy dalej napotykamy taki kolorowy kamień oczywiście w rasta.. barwach , ponoć przy tych kamieniu spędzał czas Bob, na kamieniu jest tam doniczka w której rośnie marihuana , capitan Crazy oczywiście wącha zielsko i się śmieje głośno i żartuje jak tylko może. Zresztą w tym miejscu wszystko ma kolor zielono-żółto-czerwony, na co tylko człowiek spojrzy dookoła to tylko takie kolory widać , płoty, doniczki, bramy, poręcze, flagi, opisy, tabliczki wszystko w tym kolorze !! hehe
Bepi,
zaczytalam i zapatrzylam sie w jamajce . Musze powiedziec że urodziny to super romantyczne urzadzilas *smile*.
A taką samą rosnącą kawe zobaczysz na Bali
No trip no life
Bepi bosko!!!!! Pozdro
Hej Bepi, mam nadzieje ze jeszcze tu zajrzysz.
Wybieram sie na Jamajke w Lutym i zastanawiam sie nad hotelem.
W innym miejscu bez zastanowienia wybralabym Palladium, ale lokalizacja na Jamaice jest bez sensu.
Waham sie pomiedzy dwoma RIU w Negril
Myslisz ze warto doplacic za Palace?
Papugi są najlepsza! Ale i reszta zdjęć też niczego sobie
Nawet najdalszą podróż zaczyna się od pierwszego kroku!