--------------------

____________________

 

 

 



Jamaica-No Problem...czy rzeczywiście !???

64 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Tadzik
Obrazek użytkownika Tadzik
Offline
Ostatnio: 2 lata 11 miesięcy temu
Rejestracja: 26 gru 2015

Najważniejsze, że pogoda jak na razie wymarzona Sun-smilie water  052

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 7 godzin 12 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...dziś temat interesujacy prawie kazdego czyli

Pieniądze :

Zaczne od tego ,że Jamajka jest..."cholerycznie droga" jak na warunki które oferuje turystom !!! Chyba niewiele miejsc na ziemi może sie pochwalic takim "darciem łacha" z turysty...

Walutą obowiazujacą jest Dollar Jamajski,który po kursie oficjalnym wymienia się vide fotka...

Tu swego rodzaju ciekawostka. Mozna oczywiście płacić w dolarach amerykańskich USD oraz w Euro przyczym: Euro stoi przy wymianie bazarkowej...niżej niż dollar amerykański (USD) !!! Dla przykładu ,jesli jakis bibelocik kosztuje 4 USD to handlarz sprzeda go za....5 EURO !!! Jedynym rozsadnym optimum była w tym przypadku wymiana EURO na Dollar,y Jamajskie po kursie oficjalnym (recepcja w hotelu).

Wiekszośc cen w sklepach posiada jako cenę główną ,cenę w USD. Nie ma jednak problemu z przeliczaniem na wartośc w lokalnej walucie. Będzie jednak zawsze "lekko" zawyżona ; )

Co równie ciekawe,ceny sklepowe nie zawieraja podatku,który doliczany jest przy płaceniu. Oczywiście ceny u "vendorsów" sa ostateczne. Jesli wytargujemy np.10 USD lub równowartość w dolarach jamajskich to bedzie to "cena ostateczna".

Najdroższy i bardzo nieatrakcyjny jest "charter taxi". Ceny na tablicy. Indywidualne "złapanie taksówki" jest tańsze ale nie ma co liczyc,że "tanie" ; ) Do tego prywatne taksówki to często "samochodowe wraki" prowadzone przez gości ,którzy dopiero co "dopalili zioło". Jazda z takim kierowcą świetnie podnosi adrenalinę ; )))

Mielismy wykupiony "pełen All" a i tak udało sie nam wydać lekka ręką...troche kaski...

Dla przykładu: piwo w plażowej budce od 3 do 5 USD

                      piwo w plażowym klubie...do 7,5 USD

                      drink w ozdobnej szklance (zabieramy jako pamiatkę)...18 USD

                      przekaski na plaży... od kilkunastu USD

Reasumując,jest drogo a jamajczycy baaardzo lubia naciagać !!!

Wycieczke wykupiliśmy tylko jedną,ponieważ wciąz przekładano jej termin. Nie było chętnych a biuro turystyczne nie miało zamiaru "dokładac do interesu" ; ) W końcu udało sie zebrać z kilku hoteli 8-em osób (wraz z nami) i wycieczka odbyła się. Zapłacilismy za nią...150 USD. W cenie nie było jedzenia ani napojów a jedynie bilet wstepu do atrakcji. O samej wycieczce jeszcze napiszę. To i tyle o kasce a jutro o...drogach i ruchu samochodowym...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Tadzik
Obrazek użytkownika Tadzik
Offline
Ostatnio: 2 lata 11 miesięcy temu
Rejestracja: 26 gru 2015

Dzięki za cenne "pieniężne" informacje - na pewno przydadzą mi się Good

Jamajka z PL też niestety nie jest tania, ale za to udało mi się kupić $ jakiś czas temu w dobrej cenie Wink

Trochę słabo, że wycieczki są tak niepopularne i domyslam się, że w polskiej grupie lepiej nie będzie Nea

Czekam zatem na info o drogach, ruchu i samochodach - wypożyczałeś może?

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 7 godzin 12 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam, dzis o jeździe po jamajskich drogach czyli

Ruch drogowy : 

Na Jamajce obowiązuje ruch lewostronny,"pozostałość po anglikach" ale ograniczenia prędkości podawane sa w "kilometrach na godzinę". Jak łatwo sie domyślić,odległości sa także 'kilometrażowe". Ulubione marki samochodów to "japończyki" a w szczególności TOYOTA,y. Nastepnie NISSAN,HONDA i niszowo pozostałe marki japońskie. Zdecydowana wiekszośc osobówek jeździ "na benzynie" a jedynie ciężarówki i dostawczaki to "ropole". Hybryd i "elektryków" praktycznie nie spotyka się.

Ceny paliwa jakie widziałem na stacjach benzynowych (dużo stacji TEXACO) oscylowały pomiedzy 150 a 160 dolarów jamajskich za litr. Czyli troszke taniej niż w Europie ale na "dubajską labe" nie ma co liczyć ; )

Zdecydowanie na drodze napotkamy najwiecej takich i tym podobnych "busików".

Wnętrze z klimą,pomieści do czterech pasażerów przy czym osoby wysokie mogą odczuwać dyskomfort na dłuzszych dystansach...

Z reguły,te zamawiane w hotelu są zadbane i czyste wewnątrz a kierowcy życzliwi. Pociaga to za sobą,niestety, wysokie ceny (vide fotka przy poście z pieniedzmi). Przy zamawianiu takiej taksówki,płacimy od razu za kurs w obie strony. Po dotarciu do celu,kierowca da nam swój nr. telefonu (wizytówka ) i gdy zakończymy nasze zwiedzanie itp. dzwonimy celem odwiezienia. Ten system działa bardzo sprawnie i nigdy nie czekalismy na kurs powrotny dłużej niz 10 minut...

Drogi na Jamajce sę w zupełnie niezłym stanie. Mowa tu o drogach głównych i autostradach. Podobno drogi lokalne a zwłaszcza w górach pozostawiaja "wiele do zyczenia". To opinia jamajczyków nam nie było dane przemieszczać się po "górskich ściezkach"...

Jezdnie sa szerokie na większości odcinków z utwardzonym poboczem.

Miejsca niebezpieczne,zabezpieczone barierami...

Na drogach panuje "względna karność". Nieczęsto napotkamy amatorów drogowych "rozrób czy wyścigów". Samochodów ciężarowych niewiele i,co dziwne na karaibach,ich kierowcy przestrzegaja przepisów !!! ; )

Równiez pozostali uzytkownicy dróg nie stwarzają zagrożenia poprzez swoje "nieobliczalne zachowanie". Stają na poboczach,używaja kierunkowskazów,stosuja sie do znaków drogowych...

Dlaczego więc,wedle mojej opinii,jeżdżenie po jamajce jest niezwykle niebezpieczne !???

Mianowicie,na drogach tak na odcinkach miejskich jak i w terenie trafiaja się niezwykle niebezpieczne uszkodzenia nawierzchni dróg !!! Mowa o potocznie nazywanych "dziurach w jezdni". Są na tyle głębokie i duże iż bez problemu można w nich stracic koło lub przy większym szczęściu uszkodzić oponę,felgę czy zawieszenie. Najgorsze,że pojawiaja sie nagle i bez symptomów. Nie ma także regóły czy wiekszość jest na zakrętach czy na odcinkach prostych. Nie są w żaden sposób oznakowane. Trzeba po prostu zapamietać gdzie takie wyrwy znajduja się. W dzień ich zwiastunami sa "tańce na jezdni" w wykonaniu innych użytkowników. Jesli więc zobaczymy ,że samochody na naszym bądż sąsiednim pasie wykonują dziwne manewry to możemy byc pewni iż na jezdni jest taka własnie dziura.

Sytuacja jeszcze bardziej komplikuje sie nocą. Z powodu takich własnie pułapek wszyscy jeżdżą na światłach długich. Nie istotne,że oslepiaja innych. To jedyny sposób aby w mroku nocy dostrzec w odpowiednim czasie taką "atrakcję"...

Niestety,to nie jedyne niebezpieczeństwo czekajace na kierowców. Drugimi są tzw. "zabójcy motocyklistów" czyli wszelkiego rodzaju mosty i wiadukty. Chodzi o to,że budujac takowe niewłasciwie przygotowano podłoże. W efekcie ziemia a co za tym idzie jezdnia "siadła" z czasem tworzac uskok z obu stron mostu. Czasem próg jest tak duży,że trzeba wykonać najazd nań "ze skosa" aby nie uszkodzic pojazdu. Podobnie jak w przypadku wspomnianych wczesniej "dziur" nie ma żadnej informacji (znaki drogowe) o zbliżaniu sie do mostu czy wiaduktu.

Na terenie małych miast jezdnie sa w fatalnym stanie ale ponieważ ulice sa zakorkowane łatwo omijać drogowe pułapki. W miastach wiekszych stan jezdni jest zdecydowanie lepszy.

Godziny szczytu przypadaja rano pomiedzy 7-mą a 9-tą a popołudniu pomiedzy 17-ta a 19-tą. Jesli mamy w tym czasie transfer na lotnisko,lepiej zapodac sobie dłuższy czas na do tarcie do aeroportu. Dotyczy to rejonu Negril i Montego Bay choć podejżewam ,że gdzie indziej będzie bardzo podobnie. Uliczne korki sa znacznie słabsze w czasie weekendu.

Policja jest i...jest widoczna a kontrole radarowe częste. Może dlatego wiekszośc kierowców "nie przegina" z predkościami.Można pozwolić sobie na bezkarne przekroczenie limitu predkości do 10%. Limity wynoszą,miasta-50 km/h,drogi publiczne 80-km/h,autostrady 110 km/h. Na autostradach trafiaja sie odcinki płatne (Toll)

Samochodu nie wypozyczalismy. Jestesmy typem "turystów osiadłych" ; ) Kierowcy wspominanych taksówek ostrzegali przed "naciaganiem" ze strony wypozyczalni aut a mianowicie. Sporo samochodów ma "rozjechane" zawieszenie lub układ kierowniczy. Powodem atrakcje drogowe o których pisałem wczesniej. Podobnie rzecz ma sie ze stanem ogumienia i felg. Jeśli przy wypożyczeniu nie sprawdzimy ( i dostrzeżemy !!!) takowych usterek w momencie oddawania pojazdu "zobaczy je" wypozyczalnia ; ) Należy więc dokładnie sprawdzić i obejżeć pojazd zanim go wynajmiemy.Parokrotnie w czasie podróży widziałem turystów stojacych na poboczu i majstrujacych przy kołach. Samochody z pewnościa były wypożyczone ("małe i...białe").

Co równiez zadziwia to ubogośc znaków drogowych.Praktycznie ograniczają sie do limtu predkośći, informacji o skrzyżowaniu i STOP,u. Czasem ,zwłaszcza przy hotelach znaki informuja o mozliwość napotkania pieszych a w miastach o zakazie parkowania. To całe "spectrum znakowe" na Jamajce.

Byłbym zapomniał. Istnieja miejsca gdzie droga na tyle przybliża sie do morza,że przy wiekszym wietrze fale zalewaja jezdnię. powstaja naprawde głębokie kałuże i lepiej omijać je "szerokim łukiem" zamiast próbować przez nie przejechać ; ) Oczywiście i takie miejsca nie sa oznakowane ,więc lepiej dokładnie obserwowac otoczenie drogi...

To i tyle z tematu dróg,jesli "coś" mi sie przypomni istotnego,dopiszę przy kolejnych "jamajskich tematach"...

...szerokiej jamajskiej drogi...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 7 godzin 12 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...czas na kulinaria czyli...

Jedzenie i picie....

W hotelu gdzie byliśmy było pięc restaracji. Dwie przeznaczone na posiłki bufetowe "Green Island"-śniadania i kolacje oraz "Seagull"-obiady. Trzy pozostałe to restauracje "branżowe" z posiłkami wybieranymi z menu. Do nich zawsze ustawiały się kolejki przy wejściu co,z poczatku,troszkę nad dziwiło. Z poczatku,gdyż wraz z długościa pobytu coraz bardziej rozumieliśmy zasadność zjedzenia czegoś innego niż "bufetowe dania" ; ) Co by nie przedłużać,naszym zdaniem jedzenie bufetowe było...sobie takie...delikatnie mówiąć

Niby wybór był ale po kilku dniach odnosiło sie wrażenie,ze wciąż jemy...to samo...

Dwie pierwsze foty to jadłodalnie "śniadaniowo-kolacyjna" a kolejna to "stołówka obiadowa"...

I typowe zdjęcia zestawów bufetowych....

Nie pamietam czy to fotki ze śniadania,obiadu czy kolacji gdyż oferta potraw była za każdym razem bardzo podobna. Zwłaszcza przy deserach...

...i owocach,których wbór był naprawde ubożuchny. Do tego,co dziwne, nie wszystkie z owoców były tak smaczne jak gdzie indziej. Np.arbuz był praktycznie nie do zjedzenia !!! "Suchy i niesłodki" !!! 

..."sklecane" z takich komponentów dania wygladały...dziwacznie i jeszcze dziwniej smakowały...

...krewetki wziąłem tylko raz ponieważ były z..."czarną nitką" brrrrr !!!

Jedyną naprawdę zjadliwą potrawą był "Jerk Chicken" serwowany w "Chicken Hut" na plaży...

...tu uwaga. spotkaliśmy się jeszcze przed wyjazdem z opinią,że "prawdziwy Jerk Chicken" to taki,który przyrządzony jest przez "rasowego Rastamana" w plażowej szopce,gdzie za palenisko służy stara beczka.

Spróbowalismy i z całą odpowiedzialnością powiem,że "ten hotelowy" był o niebo lepszy od "naturszczyka" !!!

Mimo,że sprawa wydaje sie prosta to takiego kurczaka po upieczeniu trzeba odpowiednio posiekać tasakiem. Jeśli "do rzeczy" weźmie sie amator lub "gość zziołowany" to posieka drobiowe kości "w drzazgi" i bedziecie jeść..."kurczaka z ośćmi" ; ))

Słynna "ryba z owocem"-Ackee&saltfish nam nie podeszła...Rzecz gustu i smaku. Fotka użyczona z netu bo nasza była zupełnie...niefotogeniczna ; )

natomiast goda polecenia jest "wołowina w kukurydzianym placku"-Carribean Jerk Beef Patty. Kupilismy ja na jednej z wycieczek i do dziś żałujemy ,że tylko "po sztuce". Świetnie doprawione, wołowe mięso doskonale smakuje ze wspomnianym plackiem. Fotka również z netu bo nasze zjedliśmy zanim przyszło "foto-opamietanie" ; ))

Tyle o jedzeniu czas na drinki...

Barków w hotelu było sporo ale najlepsze napitki przyrzadzano w tym w pobliżu recepcji.Stąd i zawsze, prawie wszystkie miejsca zajęte ; )

Serwowana tam kawa była o niebo lepsza od stołówkowej. Radzono sobie także z "drinkami miedzynarodowymi". 

"Cosmopolitan" wygladał i smakował dobrze,choć kieliszki powinne być "ciutek" inne ; ))

ale jesli "zdało się na gust" barmana to można było otrzymać "coś" o nieokreslonym smaku ; ))

...również sporzadzenia "Bob Marley shot,a" przerosło możliwości personelu. Zamiast trójkolorowego drinka dostaliśmy...TO... ; )))

Tyle o drinkach w barkach hotelowych. Wiadomo,że plażując nie zawsze przy hotelu zdani bylismy na lokalne barki. O cenach jakie tam napotkamy juz wspominałem i tylko przypomnę ,że...tanio nie jest. Taki pamiatkowy drink w firmowej szklance,która możemy zabrać jako pamiatkę kosztuje 18 USD...

Jeden raz tylko ,gdy poprosiłem o drink,:"który fajnie wyjdzie na fotce". Podano nam "coś",co spełniło nasze oczekiwanie. Tak w wyględzie jak i w smaku ; )))

...przy nastepnej odsłonie,wizyta u...konkurencji...narka...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 7 godzin 12 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam,w przedostatniej przedświatecznej odsłonie słów kilka o..."konkurencji" ; )

Z zasady nie wędrujemy po innych ośrodkach,chyba że są..."topowe" lub mają na swoim terenie "coś" rekomendowanego (basen,restauracja,itp.) Tym razem byliśmy w dwóch obiektach.

Pierwszym był ulokowany przy tej samej zatoce "Blody Bay",siostrzany obiekt RIU o przydługiej nazwie "Hotel Riu Palace Tropical Bay". Jeszcze przed wyjazdem rozważalismy wykupienie w nim właśnie tygodniowego pobytu. Nie pamiętam teraz dlaczego wybraliśmy inny ale...całe szczęscie,że tak sie stało ; ))

Z całego tego spacerku "do konkurencji" najmilej wspominamy wędrówkę brzegiem morza.Zaraz za naszym ośrodkiem rozciagało się..."królestwo vendorsów". 

Szopki pełne są tak tekstyliów jak i róznego rodzaju pamiatek, tu uwaga:pierwsza podawana cena potrafi...ściąć z nóg !!! ; ) Np. bikini kolorystycznie nawiazujace do barw jamajki...50 USD. Jeśli jednak wdamy sie w rozmowę a na dodatek dobierzemy jeszcze kilka drobiazgów to za wszystko zapłacimy...40 USD ; ) Sprzedawcy nagabuja i reklamuja swój towar ale "chamoty nie ma". Nikt "na siłę" nie wciągnie nas do sklepiku...

...rzecz jasna,są i wspominane wcześniej jadłodalnie...

...oczywiście sporo wszelkiego rodzaju pływadełek świadczących usługi "przewozowo-pokazowe"

...ale najciekawsze były spotkania z "rasowymi Rastamanami". Własnie ONI byli dla nas uosobieniem jamajczyków...

...co i rusz ogladamy sie za siebie aby zerknąć na nasza częśc zatoki z dalszej perspektywy...

...wreszcie dochodzimy do celu. Pierwsze wrażenie jest...sobie takie. Na hotelowej plaży chaos i brak przybytków jakie można było znaleźć u nas (barek,spa,jerk hut itp.). Może ciutek więcej było palemek ale niewielkich i nie robiacych "karaibskiego klimatu"...

całośc ma styl troszkę...Disneyowski. Sporo sztukaterii, ornamencików i ozdóbek. Nie przepadamy za czymś takim stąd nasze rozczarowanie obiektem...

...na lepszą niż u nas ocenę zasługiwały jedynie: klar morskiej wody i większa ilość miałkiego piasku na plaży...

...to jednak zbyt mało aby za pobyt w tym hotelu zapłacić o ponad 400 "jojo" więcej. P/P oczywiście ; )

Sporym zaskoczeniem tak w naszym jak i w tym hotelu był brak...światecznych akcentów !!! "Tasiemka" na balustradzie absolutnie nie przypominała ,że świeta tuż,tuż...

Sieć RIU po raz koleny nam podpadła ; ))) W hotelach ZEA w czasie listopadowych pobytów widzieliśmy więcej światecznych symboli niz na całej Jamajce. To troszke dziwne dla nas bo gdy pytalismy jamajczyków czy Święta Bożego narodzenia są obchodzone,byli zdziwieni że pytamy ! Oczywiście ,że sa obchodzone i to..."hucznie". Może i tak ale jamajskie ulice i budynki wcale tego nie pokazują...

Jedyne zaznaczenie Bożego narodzenia znaleźliśmy w drugim konkurencyjnym obiekcie,mianowicie w hotelu Royalton White Sands.

Z tego obiektu odbieralismy w czasie wycieczki dwie pary turystów. Ponieważ był i "czas na siusiu", mozna było rozgladnąc sie po obiekcie. Szkoda,że jedynie w pobliżu głownego hall,u...

...no i właśnie !!! W jednym z kątków stała...choinka !!! Jakże fajny widok w tropikach ; )

...to i tyle z obiektów napotkanych "po drodze". Jutro czas na drobne,lokalne atrakcje...narka...

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Antenka
Obrazek użytkownika Antenka
Offline
Ostatnio: 5 lat 1 tydzień temu
Rejestracja: 23 paź 2013

Okolica całkiem przyzwoita Wink

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Online
Ostatnio: 1 min 22 sekundy temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Radek, zaległoście nadrobione Yes 3

Dla mnie hotel jak najbardziej ok,ale pod tym katem akurat nie jestem wymagająca..Zarełko wygląda apetycznie.

No trip no life

ssstu-6
Obrazek użytkownika ssstu-6
Offline
Ostatnio: 7 godzin 12 minut temu
Rejestracja: 31 maj 2016

...witam,jako że czas świateczny nie wypada wybrzydzać ; ) Stąd dziś to co się nam w hotelu podobało czyli:

Hotelowe atrakcje...

Na plus zasługuje ukształtowanie ośrodka. Praktycznie z każdego pawilonu odległośc do plaży była jednakowa. Podobnie do ulokowanych na niej (plaży) "jerkowej chatki" czy "plażowego spa".

Piasku (miałkiego) było zdecydowanie za mało ale za to był to "prawdziwy piasek" a nie pokruszona rafa. Chodziło sie bezpiecznie tak po części suchej jak i "podwodnej". Odmiennie niż w ośrodkach w których bylismy wcześniej na karaibach,plaża była ogólnodostępna !!! Owocowało to przemarszem handlarzy trawką oraz sprzedawcami "paciorków" itp. Ignorowaliśmy tychże i muszę przyznać,że oprócz nawoływań nie było z ich strony żadnej innej nachalności. Lubiliśmy natomiast "plażowych grajków" a szczególnie jednego z nich. Za "pare groszy" gościu zagrał praktycznie każdy znany utworek "reggae"...

...na plaży generalnie sporo sie działo. Personel odpowiedzialny za zabawianie turystów naprawdę "dawał rade"...

Codziennie rano,"musztra dla chcących" ; )

...a potem  "dancing club" zapraszał na plażowe pląsy. Chętnych nigdy nie brakowało.

...na amatorów sportów wodnych czekały wszelakie pływadełka.Częśc z nich była "za free" przy opcji "all"...

...fajne było równiez to,że ilość leżaków i pozostałych "siedzisk" była w wystarczajacej ilości i nie było potrzeby "bukowania leżaka o 6-tej rano" ; )

Często wybieralismy schronienie na hamakach w cieniu drzew gdy słoneczko za bardzo dawało popalić...

Równiez wieczorami nie zapominano o turystach. Często organizowane były wystepy na plaży zakończone "potańcówka przy ognisku". Mnie podobał sie baaaardzo pomysł z mobilnym barkiem który przyciagano w pobliże imprezki ; ))

...jesli nie było wieczornych atrakcji plażowych to odbywały się występy na estradzie. Najbardziej lubilismy "pre-show" z udziałem publiczności czyli "zabawy oczepinowe". Rzecz jasna jako widzowie a nie wystepujacy...

swego rodzaju atrakcja były hotelow sklepiki. Tak z drobiazgami jak i z konfekcją. Ceny okazały się...hmmm podobno...niezwykle atrakcyjne. Zwłaszcza "okrycia damskie" były...hmmm...prawdziwa okazją. Tu wzmianka,że cany gadżecików typu: breloczki,paciorki itp. były znacznie niższe niż na lotnisku !!!

Frajde sprawiało nam także obcowanie z tamtejsza roślinnością. Znaliśmy ją już wczesniej ale zawsze lubie tak palmy jak i inne tropikalne roslinki...

Spotkanie z tym "fruwakiem' było swego rodzaju "Deja vu" ponieważ w bez mała identycznej lokacji spotykaliśmy te ptaki tak na Maledivach jak i na Sri Lance...

Na deser zostawiłem "coś specjalnego" ; ) Otóż na Jamajce po raz pierwszy w życiu zobaczyliśmy...kolibry !!! Pamiętacie może "kwitnace drzewo" o którym wspominałem zaraz na poczatku relacji !?? Było ono nie tylko naszym drogowskazem do pawilonu ale i..."stołówką kolbrów". 

Niesamowite jest to ,że te niewielkie ptaszki "przylatuja znikąd" aby po spiciu kwiatowego soku,"donikąd odlecieć". Zanim sie kolbra zobaczy,wpierw słychać specyficzny brzęk w powietrzu. Takie z nich..."wypasione szerszenie" ; )

Koliber czarnogłowy wystepuje jedynie na Jamajce i jest jednym z symboli wyspy...

Wiem,że foty są..."bardzo bylejakie" ale sfocenie tychże ptaszków dla takich jak my "foto-amatorów" było naprawdę wyzwaniem...

...i to by było na tyle z atrakcji przy hotelu. Aaaa,byłbym zapomniał ,co wieczór czekał nas taki "lanszafcik"...

...teraz to już naprawdę koniec...na dziś rzecz jasna ; )))

...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 15 godzin 56 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Nadrobiłam zaleglości (ostatnio kuchnia skutecznie odciąnęła mnie od komputera). Podziwiam widoki i palemki. Brakuje mi tego ciepełka ze zdjęć!

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Strony

Wyszukaj w trip4cheap