--------------------

____________________

 

 

 



Hakuna Matata.. Kenia 2013 na własną rękę- Fotorelacja ( Baobab Beach resort+ Diani Reef Beach)

93 wpisów / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

#815

22nd March 2013, 13:33:19




bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Katerina masz rację wyglądają jak nie z tego światadlatego koniecznie chciałam tam mieć nocleg(
Dzioby, masz rację ciągle gdzieś mnie nosiło w poszukiwaniu zwierząt, tyle tylko że z tych pomostów nie można schodzić, raz tylko chciałam wejść za lobby w stronę wodopoju bo był ładniutki zachód słońca, to mnie od razu ochroniarze pogonili

Także klucze już mamy kierujemy się do pokoju nr 12, jest na samym końcu tych uli..idziemy tymi pomostami, a pod nami biegają antylopy, zebry, pawiany, jest też sporo takich niebieskich ptaszków, coś pięknego. W każdym ulu są dwa pokoje , my dostajemy pokój na górze, musimy się tam dostać takimi kręconymi schodami. Pokój jest przepiękny, stylowo i gustownie urządzony, duży, czyściutki, jest duża szafa, sejf, toaletka są filiżanki, kawa, herbatki , woda mineralna,czajnik duże wygodne łóżko, moskitiera, wiatrak, klimatyzacji i lodówki nie ma. Łazienka również dość duża, jest prysznic , 4 bielutkie ręczniki, balsam do ciała, szampon do włosów, mydlo w płynie, mydło w kostce, odżywka , czepek kąpielowyczyli wszystko co potrzeba.X(X(X(Jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni warunkami jakie zastaliśmy w Salt Lick lodgeX(

ale najpiękniejszy był jednak widok z okna, poranek z widokiem na biegające zebry::: ciągle mi się to śni w nocy, ciągle wracam myślami do tych chwil i widoków

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Mamy około 2 godziny do dyspozycji i odpoczynku i nacieszeniu się tym miejscem póki jest jeszcze widno, bo o godzinie 16.00 mamy kolejne polowanieX(X(X(
Ja jestem tam tak szczęśliwa co za miejsce a ile tam zwierząt !!! Hotel ma w sumie 3 wodopoje , jeden jest bezpośrednio przed naszym pokojem ale akurat jest wyschnięty i nie ma tam kropli wody, ale zwierzyna i tak tam ciągle podchodzi i sprawdza Blum 3 kolejny jest przed restauracją, a jeszcze inny jest przy samym lobby, bo to było wszystko takie otwarte , nie było żadnych szyb itp .żałuję że tam zdjęć w tym lobby nie zrobiłam , ale byłam tak szczęśliwa widząc 17 słoni ( tyle naliczyłam)  które wciągały wodę do trąby że zapomniałam nawet zdjęcia zrobić(((
Czas do kolejnego polowania spędzamy na tarasie widokowym, podziwiając zwierzynę , jest też tam fajny bar, oraz tunel podziemny gdzie można z bliska podziwiać zwierzętaX(X(X(

mój Księciunio..(

przy wodopoju przy lobby były też piękne ptaki które właśnie upolowały jakiegoś świerszcza(

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Siedzimy na tarasie widokowym i obserwujemy co się dzieje, raz podchodzą zebry do wodopoju, pawiany wciąż biegają  ,słonie oblewają się wodą lub biją się ...trąbami , antylopy biegają  pod tarasem , tuż przed godziną 16.00 zmierza w naszym kierunku a konkretnie do wodopoju ogromne stado bawołów afrykańskichX(X(X(

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=jH-hYhGccxc

Dzioby(tu) tak bawoły harczały i sapały(((
Julka, Kasia(tu)
Peg, masz rację wyjazd udany my w domu od 2 tygodni o niczym innym nie rozmawiamy z Księciuniem jak o safari( ciągle wspominamy, ciągle kombinujemy, mój stwierdził że idzie się na febrę zaszczepić, bo coś czuję że ta Afryka będzie u nas jeszcze nie raz w planach(
Momiś(tu) mam nadzieję że kiedyś tam zawitasz ze Sznupkiem , będę za to trzymać kciuki z całego serca mam nadzieję że tą relację kogoś przekonam do odwiedzenia tego kraju,zwłaszcza osób kochających przyrodę i zwierzęta a mających obawy ... tyle lat jak my.
Bachulka trzymam kciuki również , planuj knuj Kochana bo warto:P

a tu fajny klip z Sarova Salt lick

Pumciu jak polecisz tam na własną rękę to sobie możesz wykombinować pobyt i safari jak ci się podoba, nie ma żadnego problemu, dużo objazdówek ma Itaka, najlepiej weź przy okazji katalog z Itaki ale stary zimowy, bo tam te objazdówki są opisane, ja się w tych programach z Itaki  nie bardzo orientuję bo od początku chciałam lecieć tylko indiwidualnie, choć z Itaki też to cenowo wygląda ciekawie, bo na własną rękę wcale jakoś tanio nie wyszło , jedynie że miałam bardziej urozmaicony pobyt na miejscu  i wygodnie bo sami na safari na nikogo nie trzeba było czekać i z nikim się użerać
Ps. Po safari lepiej wziąć parę dni w hotelu na Diani, bo przyjedziesz trochę zajechana to nie wyobrażam sobie bez odpoczynkulecieć do domu. Ja to wogóle sobie nie wyobrażam pobytu w Kenii na 1 tydzień, a większość ludzi których tam spotkaliśmy było na 1 tydz.. i każdy żałował na miejscu że tak krótko, dopłata jednak do 2 tyg jest niewielka a jednak wtedy wypoczniesz , wiesz że byłaś na urlopie, bo 1 tydz a w tym jeszcze safari na ok 3 dni to jest dla mnie zbyt męczące i wszystko w biegu  i przy powrocie napewno bym płakała że już mam wracać ..a ja to jednak lubię tą labę z drineczkiem w ręku przez parę dni nic nie robić tylko się gapić w lazur, wtedy wiem że wypoczywam
Ja kolejny raz to chcę też na 2 tygodnie ale w tym około 4 dni na Masai Mara, fajne jest to że do tego parku lecisz sobie samolotem z Ukundy, czyli na lotnisko masz 15 minut z hotelu nie widzisz tego całego syfu ulic i nie męczysz się dojazdem do parku, bo lot na Masai Mara trwa 1 godz i 40 minut. Minusem jest temp w tym parku, jest rano cholernie zimno, ale bliskość zwierząt w tym parku wszystko wynagradza
No chyba że w 1 tyg wakacji zrobię Masai Marę na 3 dni , potem laba w hotelu 4-5 dni i znowu uderzę do Tsavo West+ East na 3 dni i znowu wypoczynek w hotelu 3 dni i do domku, to byłby super plan, nic tylko odkładać do świnki(((bo to byłoby finansowo sporo, ale wrażenia że (:P)(:P)(:P)

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Popołudniu od godziny 16.00 do 18.30  ruszamy na kolejne polowanie?ciężko nam w tej chwili opuścić Salt Lick lodge kiedy mamy w hotelu  widok na tyle zwierzyny u wodopoju , ale wyjścia nie ma..Jedziemy a widoki w Taita Hills są cudne , tereny bardziej górzyste, widokowe, natomiast zwierząt jest w tym rezerwacie zdecydowanie mniej niż w Tsavo East, najwięcej tam spotkaliśmy bawołów.
Kilka zdjęć widoczków z rezerwatu Taita Hills

Przy okazji chciałam tutaj przestrzec forumowiczy, jakie praktyki często  robią lokalne biura oferujące safari, z reguły jak ktoś bukuje Tsavo East+ West to zamiast do West na safari ludzi zawożą do Taita Hills, rozmawiałam z różnymi ludźmi w hotelu i twierdzili że byli w East a dziwili się że do parków wjeżdża się przez jakieś  bramki..-) kiedy oglądali nasze zdjęcia z bramek wjazdowych  do Tsavo East  oni niby wjechali bocznym wejściem..  , Oglądałam też zdjęcia niby ..z Tsavo West czy East a widoki było robione w Taita Hills, lokalne biura wykorzystują to że większość turystów nie zna się  i nie rozróżnia widoków w tych poszczególnych parkach, ludzie często nie mają pojęcia o wulkanicznych ziemiach w Tsavo West czy   Mzima Springs?
Znajomi niby mieli być na 2 dniowym safari w Tsavo East i nocleg w Taita Salt Lick  a byli ewidentnie tylko w parku Taita jak zobaczyłam zdjęcia, to poznałam każde zakatki Taita bo dośc dokładnie ten park zjeździliśmy , na tym lokalsi zarabiają bo nie muszą płacić tych 60 $ od osoby za wstęp do parku Tsavo, tylko przewiozą po rezerwacie  Taita , i git..-)

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Wracamy do lodge około godziny 18.30,  szybki prysznic, repel -) i biegusiem na taras widokowy  nacieszyć oczy zwierzętami które znowu podchodzą wieczorem do wodopojów, tym razem przyszło dość spore stado słoni, są przeurocze a te maleństwa jakie słodkie, próbują też cosik zaciągnąć do trąby, ale wody jest na tyle mało że muszą uklęknąć.. przy kamieniach z wodopoju i dopiero zaciągać głębiej  wodę ze zbiornika. Widok bajkowy ,jedynie co niektórzy turyści psują urok tej chwili, nie mając wyczucia i umiaru  cykając mnóstwo zdjęć i przy okazji  ślepiąc fleszami biedne zwierzęta, oraz głośne komentarze i śmiechy w lobby doprowadzają człowieka chwilami do szału..
Po nacieszeniu oczu idziemy na kolację, restauracja tutaj jest dość tłoczna, wszystkie miejsca zajęte, w końcu udaje nam się znaleźć wolny stolik, w tej lodge też jest dość gwarno i tłoczno podczas posiłków. Wybór tutaj  większy niż w Voi safari lodge, ładniej podane , jak zwykle pyszny kurczak z grilla, golonka, wołowina, ryż, ziemniaki, gulasze z warzyw, zupy, warzywa, owoce , desery, ciasta ciasteczka itp. Wszystko bardzo smaczne i dobrze przyprawione. Po kolacji idziemy spać bo już jesteśmy zmęczeni , łydki trochę bolą od tego ciągłego stania i wypatrywania zwierzyny w busiku, oj tak to jest jak człowiek w życiu nie uprawiał żadnego sportu to potem przy takich drobnostkach odczuwa jakieś oznaki starości hehe..
Nockę tym razem w połowie przesypiam, moskitiera jest szczelna, także mniej stresu jest tej nocy , jedynie od dość dużego wiatru nam się okno otwiera w pokoju, ale są siaty w oknach i mamy dodatkowo  spikane repelem(to mam nadzieję odstraszy owady(  W pokoju nie ma takiego zaduchu jak w poprzedniej lodge, zatem lepiej się śpi, raniutko pobudka o godzinie 5.00 , repel na ciało i znowu śmigamy na taras widokowy, tam mamy gratisową kawusię lub herbatę,  obserwujemy pawiany biegające pod tarasem, ptaszki które rano już dają niezły koncert , czekamy na nasze kolejne polowanie.. które zaczyna się o godzinie 6.00.  Abdul punktualnie po nas przyjeżdża , a więc w drogę, mam nadzieję że uda nam się zobaczyć lwy, krążymy ciągle wokół skał gdzie z reguły kręcą się lwy, ale nic widzimy. I tutaj znowu Abdul dostaje cynk na radio CB że się pojawiły 4 kociaki.., znowu pędzimy z ogromną szybkością(, podskakujemy po tych dziurach, wertepach, dobrze że mamy polary na sobie bo przy tej prędkości jest dość zimno, nawet zakładam kaptur na głowę bo jestem zmarzluch..docieramy do celu, uffff zdążyliśmy już z daleka widać to miejsce bo jest już sporoooo busików w okolicy(((
Zdjęcia są  kiepskie bo to zrobione wczśsnie rano kiedy było jeszcze dość szarawo i pochmurno..

Lwy na nas kompletnie nie zwracają uwagi, nawet sobie siku beztrosko jeden zrobił



a tutaj sobie z nudów ziewamy..Roberto uchwycił cały proces ziewania(

a po chwili..

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Rankiem spotykamy też perliczki

boćki..

sekretarza

Jedziemy dalej gdzie w oddali widzimy stado bawołów

Jedziemy zatem podziwiac bawoły  z bliska

Ponieważ zbliża się godzina 8.30 kierujemy się do lodge na śnaiadanie, ustalamy też z Abdulem że nie chcemy jechać popołudniu na obiad do miasta który mamy w cenie safari, tylko zamiast tego obiadu  po wykwaterowaniu się z Salt lick lodge chcemy czas do popołudnia spędzić na dalszym polowaniu ..a potem powrót do hotelu

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Po porannym safari poszliśmy na śniadanie, w Salt Lick lodge mamy bufet śniadaniowy w postaci: jajka sadzone, omlety, bekon, fasolka, parówki, szpinak na ciepło, warzywa, jajka na twardo, 1 ser do krajania, 1 wędlina, płatki, mleko, dżem, chleb, bułki, tosty, słodkie rogaliki, kołaczyki, babki, około 3-4 rodzaje owoców reszty już nie pamiętam, wszystko bardzo smaczne, na nic nie można narzekać w naszym wypadku. Po śniadaniu , poszliśmy jeszcze wziąć prysznic , następnie zdaliśmy pokój ok. godziny 10.30 i ruszyliśmy znowu na kolejne polowanie, jeździliśmy po Taita Hills około 2,5 godziny , nawet nie robiliśmy żadnych zdjęć , tylko cieszyliśmy ostatni raz oczy napotkanymi zwierzętami. Popołudniu wracaliśmy już do hotelu,  droga była koszmarna, mnóstwo tych tirów , ciągłe wyprzedzanie ,Abdul jechał bardzo szybko, a mnie to serce waliło całą drogę ze strachu, tak bardzo chciałam już być w hotelu ,zwłaszcza w sytuacji kiedy z naprzeciwka jechały 2 tiry i my musieliśmy ostro hamować i zjeżdżać na pobocze aby nie mieć czołowego zderzenia z tirem który jechał po naszym pasie, po prostu masakra !!!myślałam że dostanę zawału serca, siedziałam w samochodzie w ten sposób aby nie widzieć sytuacji jakie się dzieją na drodze, ciągle tylko upominałam Abdula aby jechał powoli, pewnie miał mnie dość od tego gderania ?hehe?Po około 4 godzinach koszmarnej i stresującej dla mnie jazdy, korkach w Mombasie  dotarliśmy wreszcie do naszego hotelu Diani Reef około godziny 17.00. Pożegnaliśmy się z Abdulem, daliśmy mu napiwek w postaci 15 $ i obiecaliśmy że przy wylocie kiedy nas będzie odwoził na lotnisko oddamy mu nasze lekarstwa,  może Jemu się kiedyś przydają.  Dzwoni też do nas Julius, zresztą dzwonił do nas podczas safari codziennie po 2 razy , rano i wieczorem popytać o wrażenia, zadowolenie  z polowania.. lodge itp., byliśmy pod wielkim wrażeniem że się az tak bardzo interesował co u nas słychać. Umówiliśmy się z nim że następnego dnia podczas transportu do hotelu Baobab wstąpimy do niego się rozliczyć i wyjaśnić nieporozumienia. 

W lobby Diani Reef znowu dostaliśmy drink powitalny,( mokry ręcznik( , ale już nas kwiatami tym razem nie obsypano..-):Pchyba nas skojarzyli już..Musieliśmy się znowu zakwaterować od nowa, papierzyska wypełnić na tą 1 noc, odebraliśmy ze schowka w lobby nasze walizki które nam przechowywali przez te 3 dni i kierujemy się znowu do nowego pokoju, tym razem pokój  w okolicy lobby z widokiem na ogród, widok niezbyt ciekawy , brakuje jednak tego szumu i widoczku  morza-), więc jak dla mnie warto w tym hotelu dopłacić jednak  te parę euro do bezpośredniego widoku na morze. Standard i wygląd pokoju był identyczny jak ten poprzedni. Nawet nie rozpakowujemy walizek bo nie warto, tylko wyciągamy to co potrzebne czyli stroje kąpielowe , kosmetyki, piżama ,i śmigamy jeszcze tego dnia na godzinkę  na basen się zrelaksować po męczącej podróży . Wieczorem kolacja , jedzenie jak zwykle mi nie smakuje w tym hotelu, więc znowu biorę makaron z mielonym i z sosem pomidorowym hehe..,Po kolacji czas spędzamy na  pogawędkach o safari i oglądaniu zdjęć z safari znajomych z hotelu. Rano wczesna pobudka, muszę zrobić kilka rzeczy do pracy póki mam jeszcze dostęp za free do internetu, potem śniadanie , dopakowanie walizek, zdanie pokoju,  pożeganie znajomych z UK i  czekamy na naszego kierowcę aby nas zawiózł do Baobaba. Przyjechał punktualnie o godzinie 11.00 zatem jedziemy około 10 minut, najpierw do biura Juliusa, atmosfera nie jest zbyt miła, pokazujemy mu moje meile wydrukowane gdzie wyraźnie pisze że 3 dnia miało być Tsavo West, na to On nas przeprasza , tłumaczy że się pomylił itp. Mój Roberto zaś do niego z tekstami że w biznesie nie ma mowy o pomyłkach? , jak się pomylił to musi ponieść tego konsekwencje?, bo my w pracy mamy tak samo.. Robi się  niemiła atmosfera..Julius pyta co zatem proponujemy..na to ja biorę kalkulator i wpisuję -120 $ ?przerażony pyta dlaczego ??? na to ja tłumaczę że tyle właśnie  kosztują dwa bilety wstępu do parków do Tsavo West, a że tam nie byliśmy i tyle mu właśnie potrącimy ..trochę był zdziwiony że się orintuję w tych cenach itp.. Już tutaj nie wspomnę o kosztach dojazdu i tego że tyle czasu marzyłam o Tsavo West tyle się naoglądałam filmików i zdjęć z tego parku i nie zrealizowałam jednak tak do końca swoich marzeń przez Jego pomyłkę..a nie wiadomo czy dane mi jeszcze będzie wrócić do Kenii i pojechać do Tsavo West..
Julius był tak zdesperowany  że machnął ręką zrezygnowany ,  a więc w sumie  za safari i transfery z lotniska i na lotnisko wyszło nas po mojej korekcie ceny 830 $ za dwie osoby. Dopłacamy mu resztę, ale 100$ tłumaczę że wstrzymam mu  jako depozyt?i oddam na lotnisku.. aby mieć pewność że nas zawiezie na lotnisko-) na to On tylko  machnął ręką.. że mam wziąć całe pieniądze i dopiero zapłacić za wszystko przy powrocie jak już będziemy na lotnisku-)
Jesteśmy w szoku że ma on na tyle zaufania do nas że te 430 $ zaryzykował i nie wziął od nas już w biurze-) 
(Mieliśmy potem jeszcze jedno spotkanie z Juliusem po kilku dniach , jak byliśmy już w Baobabie, to żegnaliśmy w lobby naszych znajomych z Gliwic którzy jechali już do domu, wtedy akurat Julius był pod hotelem , jak zobaczył mojego  Roberto to go poprosił do swojego samochodu , zaczął go tam przepraszać, itp. Na koniec stwierdził że mamy mu dopłacić w drodze na lotnisko tyle ile my uważamy za stosowne  ?) Generalnie ja pomimo tej całej nieprzyjemnej sytuacji która nas spotkała  bardzo bardzo polecam Juliusa ( www.julius-safaris.com/ ) .Julius pomimo pomyłki ze swojej winy,  był bardzo sympatyczny,  opiekował i interesował się nami do samego końca także na organizację safari nie mogę złego słowa powiedzieć i jeżeli będzie mi dane pojechać do Kenii jeszcze raz, ponownie wybiorę Jego biuro.

Wreszcie po 5 minutkach jazdy kierowca zawozi nas do hotelu Baobab Beach Resort,X(X(X( Roberto już się cieszy że tam jedziemy(, bo od razu się w barze odstresuje-D ..po tej wizycie u Juliusa..hehe
tutaj przed lobby

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Wjeżdżamy na teren  hotelu Baobab Beach resort, już przed lobby w ogrodzie widzimy  wylegujące się pawiany na alejkach, juhuhu?coś czuję że będzie z nimi wesoło ?( w lobby dostajemy drink powitalny (soczek), obsługa w lobby jest przemiła, uśmiechnięta od ucha do ucha , od czasu do czasu próbują cos powiedzieć w języku polskim ,od razu tutaj się wyczuwa sielską i swobodną atmosferę  w porównaniu do Diani Reef-)8-) dostajemy rozpiskę informacji o całym resorcie w języku polskim..buhehe..Jesteśmy pod wrażeniem, z czymś takim to my się jeszcze nigdy nie spotkaliśmy..szybciutko wypełniamy formalności  i już przesympatyczni i uśmiechnięci i rozbawieni chłopcy z obsługi zabierają nasze walizki do pokoju nr 221X(, który znajduje się na 1 piętrze budynku głównego.
Do pokoju z lobby mamy niecałe  2 minutki,
nasz budynek mieszkalny z zewnatrz wygląda w ten sposób

Przed wejściem do budynku czuję zapach moich ulubionych kwiatów  frangipanirozgladam się  i zauważam przed wejściem do budynku rośnie drzewo z kwiatami frangipani: ale jest juz chyba pora przekwitania tych kwiatów, ale jeszcze pojedyńczy kwiatki rosną na drzwie a na ziemi leży ich mnóstwo

tutaj przed drzwiami

widok z balonu na morze, (wszystkie pokoje z budynku głównego maja widok na morze)

Pokój mamy tutaj standartowy, najtańszy jaki był w ofercie TUI.de, ale jesteśmy bardzo pozytywnie zaskoczeni wyglądem i wielkością pokoju(

Strony

Wyszukaj w trip4cheap