i idziemy do wioski. Zamieszkuje ją jakieś 1800 osób, dzieciaki mają szkołę. Akurat zaczęła się krótka przerwa wakacyjna, więc sale są puste i niektóre trochę .... hm..... nieuporządkowane. Anatomii człowieka można się uczyć nie wchodząc do środka tylko uważnie studiując mury zewnętrzne.
Lokalny nauczyciel opowiada o szkole. Zostawiamy przywiezione przybory szkolne - tu wszystko się przyda - zeszyty, długopisy, kredki itp.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Lamia...jak patrze na te łodzie to myśle sobie ze po prostu ktos musiał miec pecha wczesniej jak opisywał ten rejs na Washini ,ze taka beznadzieja,ze łodzie mało sie nie potopiły*może płynął wtedy kiedy ocean był bardzo niespokojny tak jak u nas na Malediwach.
No i sama wyspa jak dla mnie bajeczka-ja mimo tego,ze lazurki sa dla mnie na podescie najwyzszym to i takie inne klimaty kocham.Teraz dzieki Tobie wiem,ze na Washini nastepnym razem popłynę.....a pora listopadowa jak widze jesi superasna....
Żelku, naprawdę warto - widoki są boskie. W drugim tygodniu podczas pobytu nie uświdczyliśmy ani kropli deszczu - pogoda idealna - listopad i początek grudnia to zdecydowanie dobry termin na wyjazd do Kenii.
Ze szkoły docieramy do punktu medycznego. Jest wprawdzie zamkniety, ale na zewnętrznej ścianie wisi ciekawa statystyka - ilość osób z wioski zgłaszających się w poszczególnych miesiącach z określonymi dolegliwościami. Zwróćcie uwagę na malarię - dodam, że są to przypadki potwierdzone. Moim zdaniem jak na tak małą wioskę średnio 50 przypadków miesięcznie to na prawdę dużo.
Wkraczamy do wioski - zabudowania są nieco inne niż znamy. Jest to wioska muzułmańska, więc większość kobiet nie życzy sobie robienia zdjęć - niektóre zapytane wiraziły jednak zgodę.
Ta kobieta nie chciała pozować za nic, ale pozwoiła sfotografować swoje pracujące dłonie - ścierała kokosa na wiórki.
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Kolejne dni upływają na błogim leniuchowaniu w hotelu. Nie mam pojęcia, czy to wpływ klimatu, czy totalny relaks, ale śpimy po 3 razy w ciągu dnia..... po każdym głównym posiłku. Jak niemowlaczki.
Na terenie hotelu praktycznie nie ma małp a jak się pojawią, to są bardzo wystraszone i czym prędzej czmyżają do pobliskiego lasu. Myślę, że to obsługa patrolująca z kijami ścieżki skutecznie je płoszy.
Dowiadujemy się natomiast, że czasem urzędują tu gerezy - wyruszamy na poszukiwania. No i są te rzepiękne małpy w "płaszczach"
Całe stadko nawet z maluchem:
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Na plaży praktycznie nie spotychamy nachalnych sprzedawców. Nie spotkałam się także z mieszanymi parami: ona biała 70-latka w objęciach z 18-letnim mufinkiem ( świetnie to pokazano w filmie o Kenii "Raj. Miłość."). Ale koledzy zamieszkujący w Mombasa Beach mówili na lotnisku że u nich to było na porządku dziennym. Podobnie jak nie mieliśmy propozycji wymiany np. ciuchów na figurki, a nasi koledzy owszem i to częste. Jednemu z nich praktycznie zdjeli firmowe adidasy z nóg. Może to kwestia hotelu, nie wiem, ale ja za takimi sytuacjami nie tęskiłam.
Dzięki Waszym relacjom byłam przygotowana - kupę niepotrzebnych ciuchów zabrałam z domu i po prostu zostawiałam w poszczególnych hotelach. Podobnie z kosmetykami.
Z naszego hotelu było bardzo bliziutko do marketu Nakumat, gdzie można było zakupić praktycznie wszystko. Tylko towary pochodzące z importu były bardzo drogie. Zaskoczyło mnie, że przy wejściu byliśmy "obmacywani" czujnikiem metalu, a raz nawet zrewidowano nam plecak. Mi to nie przeszkadza - jeśli ma zapogiedz takim historiom jak atak terrorystyczny w centrum handlowym Westgate Mall w Nairobi to niech ochrona robi swoje.
Po drodze do Nakumatu robiliśmy zakupy pamiątek w miejscowym "centrum handlowym" które wyglądało tak:
—
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Witaj Dziby - cieszę się, że relacja Ci się podoba. Maluszki uwielbiam - każdego gatunku. Ta ich niewinność, nieporadność..... sama słodycz.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Dla chętnych kibelek
i idziemy do wioski. Zamieszkuje ją jakieś 1800 osób, dzieciaki mają szkołę. Akurat zaczęła się krótka przerwa wakacyjna, więc sale są puste i niektóre trochę .... hm..... nieuporządkowane. Anatomii człowieka można się uczyć nie wchodząc do środka tylko uważnie studiując mury zewnętrzne.
Lokalny nauczyciel opowiada o szkole. Zostawiamy przywiezione przybory szkolne - tu wszystko się przyda - zeszyty, długopisy, kredki itp.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Lamia...jak patrze na te łodzie to myśle sobie ze po prostu ktos musiał miec pecha wczesniej jak opisywał ten rejs na Washini ,ze taka beznadzieja,ze łodzie mało sie nie potopiły*może płynął wtedy kiedy ocean był bardzo niespokojny tak jak u nas na Malediwach.
No i sama wyspa jak dla mnie bajeczka-ja mimo tego,ze lazurki sa dla mnie na podescie najwyzszym to i takie inne klimaty kocham.Teraz dzieki Tobie wiem,ze na Washini nastepnym razem popłynę.....a pora listopadowa jak widze jesi superasna....
Żelku, naprawdę warto - widoki są boskie. W drugim tygodniu podczas pobytu nie uświdczyliśmy ani kropli deszczu - pogoda idealna - listopad i początek grudnia to zdecydowanie dobry termin na wyjazd do Kenii.
Ze szkoły docieramy do punktu medycznego. Jest wprawdzie zamkniety, ale na zewnętrznej ścianie wisi ciekawa statystyka - ilość osób z wioski zgłaszających się w poszczególnych miesiącach z określonymi dolegliwościami. Zwróćcie uwagę na malarię - dodam, że są to przypadki potwierdzone. Moim zdaniem jak na tak małą wioskę średnio 50 przypadków miesięcznie to na prawdę dużo.
Wkraczamy do wioski - zabudowania są nieco inne niż znamy. Jest to wioska muzułmańska, więc większość kobiet nie życzy sobie robienia zdjęć - niektóre zapytane wiraziły jednak zgodę.
Ta kobieta nie chciała pozować za nic, ale pozwoiła sfotografować swoje pracujące dłonie - ścierała kokosa na wiórki.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Odpływamy z wyspy - aktualnie morze jest już znacznie wyżej - po lagunkach z zupą ani śladu.
Wraz z załogą statku świetnie się bawimy.
Dopływamy do lądu.
Wycieczka dobiegła końca. Jesteśmy bardzo zadowoleni, że się na nią wybraliśmy.
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Lamia Fajna wycieczka Ja na Wasini nie dotarłam a widzę ,że było jednak warto
No trip no life
Dla mnie rewelacja.....prawdziwe życie....
No i pamietam ,ze w Kenii generalnie tubylcy a zwłaszcza kobiety nie bardzo zezwalani na fotografowanie..... a szkoda....
Kolejne dni upływają na błogim leniuchowaniu w hotelu. Nie mam pojęcia, czy to wpływ klimatu, czy totalny relaks, ale śpimy po 3 razy w ciągu dnia..... po każdym głównym posiłku. Jak niemowlaczki.
Na terenie hotelu praktycznie nie ma małp a jak się pojawią, to są bardzo wystraszone i czym prędzej czmyżają do pobliskiego lasu. Myślę, że to obsługa patrolująca z kijami ścieżki skutecznie je płoszy.
Dowiadujemy się natomiast, że czasem urzędują tu gerezy - wyruszamy na poszukiwania. No i są te rzepiękne małpy w "płaszczach"
Całe stadko nawet z maluchem:
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
Na plaży praktycznie nie spotychamy nachalnych sprzedawców. Nie spotkałam się także z mieszanymi parami: ona biała 70-latka w objęciach z 18-letnim mufinkiem ( świetnie to pokazano w filmie o Kenii "Raj. Miłość."). Ale koledzy zamieszkujący w Mombasa Beach mówili na lotnisku że u nich to było na porządku dziennym. Podobnie jak nie mieliśmy propozycji wymiany np. ciuchów na figurki, a nasi koledzy owszem i to częste. Jednemu z nich praktycznie zdjeli firmowe adidasy z nóg. Może to kwestia hotelu, nie wiem, ale ja za takimi sytuacjami nie tęskiłam.
Dzięki Waszym relacjom byłam przygotowana - kupę niepotrzebnych ciuchów zabrałam z domu i po prostu zostawiałam w poszczególnych hotelach. Podobnie z kosmetykami.
Z naszego hotelu było bardzo bliziutko do marketu Nakumat, gdzie można było zakupić praktycznie wszystko. Tylko towary pochodzące z importu były bardzo drogie. Zaskoczyło mnie, że przy wejściu byliśmy "obmacywani" czujnikiem metalu, a raz nawet zrewidowano nam plecak. Mi to nie przeszkadza - jeśli ma zapogiedz takim historiom jak atak terrorystyczny w centrum handlowym Westgate Mall w Nairobi to niech ochrona robi swoje.
Po drodze do Nakumatu robiliśmy zakupy pamiątek w miejscowym "centrum handlowym" które wyglądało tak:
Podróż to jedyny zakup, który czyni Cię bogatszym.
o widzę jest moja ulubiona małpa cudowne zdjęcia ! a wiem jak cięzko tej małpie zrobić fotki bo bardzo płochliwa jest u ciebie cudeńko ujęcia
Wasini jednak nie dla mnie..-))) hehe..