--------------------

____________________

 

 

 



Malediwy nieco inaczej, czyli rejs SCUBA+SPA

17 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Żelek
Obrazek użytkownika Żelek
Offline
Ostatnio: 8 lat 5 miesięcy temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

super.....juz cennik oblukany.....ale mimo wszystko czekamy na relacyjke z foteczkami

Przemo
Obrazek użytkownika Przemo
Offline
Ostatnio: 9 lat 9 miesięcy temu
Rejestracja: 12 wrz 2013

Wrzuciłem więcej dużych fotek na blog, trochę spontaniczne, niepogrupowane, ale też tak tam było - działo się ! krótko mówiąc ... 

http://tripbyship.blogspot.com/

pozdrawiam,

ps. wkrótce postaram się dorzucić jeszcze film z nocnego nurkowania z rekinkami...

Przemo
Obrazek użytkownika Przemo
Offline
Ostatnio: 9 lat 9 miesięcy temu
Rejestracja: 12 wrz 2013

Bachulka :

Przemo , super,  zazdroszcze ci bardzo pozytywnie tego rejsu ..  sama mialam przyjemnosc  oplywac Seszele katamaranem - mniej bujalo Good

i bardzo chetnie bym to powtorzyla zarowno na Malediwach,w Tajlandii, na Polinezji .... och ale sie rozmarzylam ... rejs to zupelnie inne podrozowanie YahooYahoo

Poczytalam bloga , ale milo byloby gdybys tutaj jeszcze raz nas rozpiescil wspomnieniami i fotkami Wink

Wierzę - katamarany jeszcze lepiej prostują fale, pod tym względem są nie do pobicia. Zaliczyłem Karaiby na kacie... może kiedyś skrobnę coś na blogu.

W kwestii bujania na SCUBASPA; naprawdę było tak jak napisałm na blogu, jacht jest wielki i taka fala jaką można zaobserwować na zdjęciach absolutnie mu nie robi, nikt nie miał najmniejszych problemów z chorobą morską. Wyjątek stanowił ostatni dzień, mieliśmy do przepłynięcia, tzw. kanał czyli przestrzeń pomiędzy zachodnimi, a wschodnimi atolami (wracaliśmy do Male na samolot). Wiał dość silny wiatr i otwarty ocean pofalował się na tyle, że nie kursowały nawet ZEN'y czyli speed boat'y. Pomimo to nasz okręt płynął naprawdę dzielnie, dwie osoby profilaktycznie wzięły aviomarin, ale nawet nie "dały nic z siebie"

Pozdrawiam, 

lordowski (nieaktywny)
Obrazek użytkownika lordowski

Przemo.. fajna eskapada... ale najlepiej by było.. jakbyś skopiował wszystko ze swojego bloga, poprzeplatał to dużymi zdjęciami, żeby nie w chodzic w małe obrazki... i byłoby lux... a śnur do bloga spokojnie mógłbys wstawić w swój podpis...

anusia
Obrazek użytkownika anusia
Offline
Ostatnio: 4 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

lordowski :

Przemo.. fajna eskapada... ale najlepiej by było.. jakbyś skopiował wszystko ze swojego bloga, poprzeplatał to dużymi zdjęciami, żeby nie w chodzic w małe obrazki... i byłoby lux... a śnur do bloga spokojnie mógłbys wstawić w swój podpis...

o tak, Lordziu dobrze mówi Drinks

Przemo
Obrazek użytkownika Przemo
Offline
Ostatnio: 9 lat 9 miesięcy temu
Rejestracja: 12 wrz 2013

Poniżej krótkie opisy poszczególnych miejsc i atrakcji na jachcie. Niestety zdjęcia nie są najlepszej jakości, pochodzą głównie z telefonu oraz tabletu...

SPA

Byłem bardzo ciekawy jak udało się zorganizować tę część w warunkach morskich, nie do końca przecież sprzyjających relaksowi i kontemplacji. Muszę przyznać że jest to chyba jedno z najbardziej zaskakujących doświadczeń – pomieszczenia SPA nie różnią się niczym od tych które widywałem wcześniej na lądzie. Wyglądają dokładnie tak samo i są równie funkcjonalne; w sumie pięć (?) niezależnych pokoi, urządzonych ze smakiem i dbałością o szczegóły, gwarantujących orientalną, intymną atmosferę. Pomieszczenia SPA zajmują połowę górnego pokładu i wraz z dużym, otwartym pokładem słonecznym (na którym dodatkowo znajduje się nieco pretensjonalne łoże z baldachimem Wink ), są miejscem w którym można naprawdę odpocząć, a po zabiegach pełną piersią wdychać oceaniczną bryzę. Nie chcę się rozwodzić nad rodzajami dostępnych zabiegów bo nie do końca się na tym znam, osobiście skorzystałem tylko z trzech – masaż abianga vel ajurveda, szwedzki oraz streching, wszystkie były przyjemne, a każdy poprzedzało dokładne mycie stóp. Myślałem nawet że masażysta miał jakieś zastrzeżenia co do ich czystości, ale po konsultacji okazało się że wszyscy tak mieli…          OD KUCHNI      „Zaufać kucharzowi, czy jednak pomodlić się przed posiłkiem ?” Miewałem podobne dylematy w różnych miejscach na świecie i czasem nawet modlitwa niewiele pomagała… Zdecydowanie nie dotyczy to jednak tego miejsca. Wszystkie posiłki były naprawdę smaczne, chyba jedyna wpadka to twarde jak podeszwa pierścienie kalmarów, które po prostu omijałem, bo zdarzyły się więcej niż raz. Do wyboru są co najmniej dwa dania + deser, zarówno w porze lunchu jak i kolacji, podawane w formie szwedzkiego stołu. Co najmniej trzy razy podano wspaniałe pieczone ryby, kupione bezpośrednio od łowiących wokół miejscowych rybaków. Również złowioną własnoręcznie pierwszego dnia rybę, pięknie wyfiletowaną przez naszego kucharza, mieliśmy okazję spróbować w postaci sashimi, z sosem sojowym i wasabi - full service ! Sala restauracyjna, bo zdecydowanie tak należy nazywać pomieszczenie w którym podawane są wszystkie posiłki, urządzona jest w sposób bardzo funkcjonalny, z tych samych materiałów i w tym samy stylu co pozostałe wnętrza. Automatycznie otwierane i zamykane przez obsługę okna są rzadkim i bardzo praktycznym rozwiązaniem, które pozwala na idealne przewietrzanie tego pomieszczenia.     Dance 4  BUJA CZY NIE BUJA   Jeszcze przed wyjazdem obawy kilku uczestników naszej wycieczki budziła kwestia choroby morskiej, która jak wiadomo potrafi najprzyjemniejsze nawet chwile na jachcie zamienić w prawdziwy koszmar. O ile żegluga pomiędzy wyspami, wewnątrz dużych atoli gdzie wody są naprawdę spokojne (nawet przy wietrze wiejącym z siłą 5-6 węzłów), nie stanowi żadnego problemu, to już „przelot” pomiędzy atolami wschodnimi a zachodnimi, odbywa się po otwartym, pofalowanym oceanie. Zarówno wielkość (= dzielność) naszej jednostki jak i doświadczenie kapitana, a przede wszystkim odpowiedni timing, tzn. dostosowanie żeglugi do aktualnych warunków pogodowych, sprawiły że nikt nie miał najmniejszych problemów z chorobą morską. Żegluga nocna nie wchodzi w grę, zarówno ze względów bezpieczeństwa jak i komfortu pasażerów. Jacht zawsze kotwiczy przed zmrokiem w miejscach, które gwarantują minimalne falowanie. W praktyce oznacza to po prostu schowanie się za jakąś większą wyspą, co nie nastręcza żadnego problemu bo tego towaru jak wiadomo tutaj nie brakuje Wink     NOCNE IGRASZKI     Życie nocne na jachcie oczywiście kwitnie, cała rufa głównego pokładu to jeden wielki bar z miękkimi siedziskami. W zależności od pogody może być osłonięty przed deszczem i wiatrem, a w ciągu dnia przed zbyt intensywnym słońcem. Co ważne bar jest usytuowany na tyle daleko od kabin, że odgłosy z niego dochodzące nie stanowią żadnego problemu dla osób, które akurat wolą pospać. Intensywność życia nocnego zależała od wielości zdarzeń i „trudów” dnia. Generalnie wszyscy bawili się świetnie, a to przy dźwiękach (tfu !) „Ona tańczy dla mnie”, czy też lokalnej muzyki granej na bębnach przez chłopców z załogi. Piwo - 5$, drinki od 10$, najtańsze wino czerwone (dobre !) 40$. Ceny nie odbiegają od tych na lądzie, tzn. tam gdzie alkohol jest w ogóle dostępny. Nie zapominajmy, że znajdujemy się co prawda na środku oceanu, ale w kraju muzułmańskim, z prawem szariatu - na wyspach zamieszkałych przez ludność lokalną alkoholu nie ma w ogóle, na prywatnych kosztuje mniej więcej tyle samo lub drożej, o ile w ogóle wyspa jest „otwarta”. Oczywiście alkohol przywieziony z Polski jest tańszy, pod warunkiem jednak że uda się go przeszwarcować na lotnisku w Male, co wcale nie jest takie proste - jeszcze w Polsce (!): białe alkohole przelewamy do małych butelek np. po Sprite; whisky, brandy do butelek po Ice tea, i chowamy w bagażu głównym. Wykryty przez celników alkohol trafia co prawda do depozytu i można go odebrać przy wylocie, ale po co on komu wtedy…                 
Strony

Wyszukaj w trip4cheap