Przygodę z Mediną zaczynamy od wizyty w Pałacu Bahia, ale najpierw trzeba odszukać drogę do Pałacu. Oczywiście nie jest to arcy trudne, chyba że się zagląda po drodze w każdą dziurę
Medina jest magiczna o poranku! Jest niesamowita! Niewielu turystów, senni i spokojni sprzedawcy, dopiero co otwierające się kramy, zapach pieczonego pieczywa. I obwoźni sklepikarze, co jeżdzą z wózkami między tymi wąskimi uliczkami i krzyczą - "Chleb, świeży chleb!" i pukają do drzwi, gdzie po chwili pokazuje się zaspana gospodyni domowa, żeby odebrac świeże bułeczki od sprzedawcy. Piekny to widok!!! I ten delikatny zapach przypraw mieszający sie z miętową herbatą.....echh albo, albo zapach i smak prażonych migdałów z solą. Jedliście kiedyś?
He!....ale upał !!! Normalnie cycki mokre, nie da się życ Musimy trochę ochłonąć w cieniu klimatyzatora... Włąśnie popijaliśmy sobie fante w hotelowym barze z naszym kolegą londyńczykiem, który mieszka pokój obok. Kolega przyjechał do swojej dziewczyny, ale dziewczyna z tradycyjnej rodziny jest i mogą się spotykać tylko w obecności przywoitki/ przyzwoita. Więc siedzieliśmy sobie w barze i czekaliśmy na przyzwoitkę, bo dzisiaj kolega jedzie ojca poznać, który jeszcze nie wie o jego istnieniu.
Nie wiem jak to w praniu wyjdzie, bo przecież kolega innowierca jest:S :S:S No, ale mamy nadzieję, ze wróci wieczorem cały i zdrów. Na wszelki wypadek wyściskaliśmy go serdecznie na pożegnanie. Chociaż Kolega zaprawiony w bojach jest, kiedyś miał dziewczynę z Transylwanii i jak pojechał poznawać rodzinę to go niedoszły teść ze strzelba na progu powitał
Tomek co do tajinów to niekwestionowanym królem Tajinów jest Sznupek(tu)(tu)(tu) Zjada dziennie przynajmniej jednego, a czasem to i dwa. Nawet kebaby mu tak nie smakują jak właśnie te potrawy w glinianych cyckach
Wojtek, Sznupek ma się świetnie i całkiem cąłkiem mu się tu podoba, tylko nie zawsze podobają mu się atrakcje jakie mu serwuję
Manhattan Walkerze Ibisa zamieniliśmy, na stary arabski hotel w dzielnicy zwanej europejską kwaterą, Pokój z lazienką wielkości małej kawalerki Zdjęcia hotelu dodam póżniej. Zatrzymalismy się tutaj ze wzgledu na lokalizacje i liczne knajpy i restauracje, nawet takie gdzie serwują baranie łby i inne dziwne flaczki smaczki(:P)
Żmijka lusterka fajne, jakoś nie zwróciłam wcześniej uwagi na te wrota, nie wiedzaiłąm ze tam się lustro kryje8-)8-)8-)
Ufff się rozpisałam. Pewnie jutro się jeszcze odezwę, bo lot mamy wieczorem.
Dalej będzie bajka o pięknym Pałacu gdzie żył sobie pewiem Wezyr Si Mussa ze swoimi licznymi żonami i konkubinami. Tak dobrze było mu w otoczeniu pałącowych komnat i ukochanych kobiet, że rzadko opuszczał jego progi. Niewiele z tego piękna zostało dla nas do ogladani, ponieważ po jego śmierci Pałac przejęło państwo, a klejnoty i skarby zniknęly w mgnieniu oka. Służba, niewolnicy, żony, konkubiny, żołnierze - każdy chciał mieć pamiątke z tego magcznego miejsca, gdzie o poranku przy śpiewie ptaków piekne kobiety obmywały wse lica przy licznych fontannach i odpoczywały w w cieniu drzew oliwnych w bajkowych ogrodach.
Wstęp do Pałacu kosztuje 10MAD i można oglądac dziedziniec, przylegające komnaty i kawałek ogrodów. Niby niewiele, niby nic, ale warto tam zajrzec, jak się czlowiek tak dobrze przysłuch to usłyszy śmiech plotkujących od rana żon i kochanek Wezyra Si Mussy. Można zwiedzać samemu, można skorzystać z usług przewodnika. My podsluchiwaliśmy Alibabe, za darmo
Niestety mieliśmy pecha, bo trafiliśmy na nieziemskie tłumy turystów w ten dzień, wybraliśmy się nawet dnia nestępnego, ale tak zabładziliśmy w Medinie, ze do Pałacu nie trafiliśmy
Po raz kolejny się powtórze, jak będziecie w Marrakeszu to koniecznie zawitajcie na Stare Miasto o poranku, tak około 9.00 rano. WARTO! Wiem co mówię, bo byłam tam o każdej porze dnia i nic nie równa sie z porannym przebudzeniem magicznego targowiska
Kolejny dzień i kolejny poranek w Medinie. Dzisiaj idziemy zobaczyć sobie Meczet Kutubijja, oczywiście do środka wejść nie mozemy. Budowla prezentuje się dostojnie i ze względu na to, że w pobliskim parku można sobie posiedzieć w cieniu i popatrzeć jak miejscowi grają w kości( chyba) zwiedzanie tej okolicy zajmuje nam dużo czasu.
I dalej wzdłuż murów znów dajemy się ponieść w magiczny świat sekretnych uliczek Mediny. W jadłodalniach kucharze nastawiają na ogniu tajiny, które będą gotowe na wieczorną uczte.
Obowiązkowa przerwa na sok z pomarańczy. KONIECZNA KONIECZNOŚĆ W MARRAKESZU!!!
Sznupek przepił się sokami. Poważnie! Przez ostatnie dwa dni dostawał dreszczy na widok soku z pomarańczy. No ale nie dziwię się, jak się wcześniej wypijało duszkiem litr soku na raz (:P)(:P)(:P)
Oczywiście jak Medina to i Souk, bo potargowac sie zawsze warto. Oczywiście za kazdym razem musieliśmy coś kupić, a to nowe "super duper wypas totalny" słuchawki dla Sznupka, a to lustereczko , a to jakieś klocki na lodówkę. A to cały woreczek oliwek w sosie włanym - nieziemsko dobre!!! Oczywiście trzeba się ostro targować o wszystko.
Medina jest magiczna o poranku! Jest niesamowita! Niewielu turystów, senni i spokojni sprzedawcy, dopiero co otwierające się kramy, zapach pieczonego pieczywa. I obwoźni sklepikarze, co jeżdzą z wózkami między tymi wąskimi uliczkami i krzyczą - "Chleb, świeży chleb!" i pukają do drzwi, gdzie po chwili pokazuje się zaspana gospodyni domowa, żeby odebrac świeże bułeczki od sprzedawcy. Piekny to widok!!! I ten delikatny zapach przypraw mieszający sie z miętową herbatą.....echh albo, albo zapach i smak prażonych migdałów z solą. Jedliście kiedyś?
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Nie wiem jak to w praniu wyjdzie, bo przecież kolega innowierca jest:S :S:S No, ale mamy nadzieję, ze wróci wieczorem cały i zdrów. Na wszelki wypadek wyściskaliśmy go serdecznie na pożegnanie. Chociaż Kolega zaprawiony w bojach jest, kiedyś miał dziewczynę z Transylwanii i jak pojechał poznawać rodzinę to go niedoszły teść ze strzelba na progu powitał
Tomek co do tajinów to niekwestionowanym królem Tajinów jest Sznupek(tu)(tu)(tu) Zjada dziennie przynajmniej jednego, a czasem to i dwa. Nawet kebaby mu tak nie smakują jak właśnie te potrawy w glinianych cyckach
Wojtek, Sznupek ma się świetnie i całkiem cąłkiem mu się tu podoba, tylko nie zawsze podobają mu się atrakcje jakie mu serwuję
Manhattan Walkerze Ibisa zamieniliśmy, na stary arabski hotel w dzielnicy zwanej europejską kwaterą, Pokój z lazienką wielkości małej kawalerki Zdjęcia hotelu dodam póżniej. Zatrzymalismy się tutaj ze wzgledu na lokalizacje i liczne knajpy i restauracje, nawet takie gdzie serwują baranie łby i inne dziwne flaczki smaczki(:P)
Żmijka lusterka fajne, jakoś nie zwróciłam wcześniej uwagi na te wrota, nie wiedzaiłąm ze tam się lustro kryje8-)8-)8-)
Ufff się rozpisałam. Pewnie jutro się jeszcze odezwę, bo lot mamy wieczorem.
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Co dalej?
Dalej będzie bajka o pięknym Pałacu gdzie żył sobie pewiem Wezyr Si Mussa ze swoimi licznymi żonami i konkubinami. Tak dobrze było mu w otoczeniu pałącowych komnat i ukochanych kobiet, że rzadko opuszczał jego progi. Niewiele z tego piękna zostało dla nas do ogladani, ponieważ po jego śmierci Pałac przejęło państwo, a klejnoty i skarby zniknęly w mgnieniu oka. Służba, niewolnicy, żony, konkubiny, żołnierze - każdy chciał mieć pamiątke z tego magcznego miejsca, gdzie o poranku przy śpiewie ptaków piekne kobiety obmywały wse lica przy licznych fontannach i odpoczywały w w cieniu drzew oliwnych w bajkowych ogrodach.
Wstęp do Pałacu kosztuje 10MAD i można oglądac dziedziniec, przylegające komnaty i kawałek ogrodów. Niby niewiele, niby nic, ale warto tam zajrzec, jak się czlowiek tak dobrze przysłuch to usłyszy śmiech plotkujących od rana żon i kochanek Wezyra Si Mussy. Można zwiedzać samemu, można skorzystać z usług przewodnika. My podsluchiwaliśmy Alibabe, za darmo
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Niestety mieliśmy pecha, bo trafiliśmy na nieziemskie tłumy turystów w ten dzień, wybraliśmy się nawet dnia nestępnego, ale tak zabładziliśmy w Medinie, ze do Pałacu nie trafiliśmy
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Kolejny dzień i kolejny poranek w Medinie. Dzisiaj idziemy zobaczyć sobie Meczet Kutubijja, oczywiście do środka wejść nie mozemy. Budowla prezentuje się dostojnie i ze względu na to, że w pobliskim parku można sobie posiedzieć w cieniu i popatrzeć jak miejscowi grają w kości( chyba) zwiedzanie tej okolicy zajmuje nam dużo czasu.
I dalej wzdłuż murów znów dajemy się ponieść w magiczny świat sekretnych uliczek Mediny. W jadłodalniach kucharze nastawiają na ogniu tajiny, które będą gotowe na wieczorną uczte.
Obowiązkowa przerwa na sok z pomarańczy. KONIECZNA KONIECZNOŚĆ W MARRAKESZU!!!
Sznupek przepił się sokami. Poważnie! Przez ostatnie dwa dni dostawał dreszczy na widok soku z pomarańczy. No ale nie dziwię się, jak się wcześniej wypijało duszkiem litr soku na raz (:P)(:P)(:P)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Oczywiście jak Medina to i Souk, bo potargowac sie zawsze warto. Oczywiście za kazdym razem musieliśmy coś kupić, a to nowe "super duper wypas totalny" słuchawki dla Sznupka, a to lustereczko , a to jakieś klocki na lodówkę. A to cały woreczek oliwek w sosie włanym - nieziemsko dobre!!! Oczywiście trzeba się ostro targować o wszystko.
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/