Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
W końcu nadszedł czas napisania relacji - jak już wcześniej gdzieś pisałam dobrze, że zabieram się za to dopiero teraz, bo z perspektywy czasu zmienił się mój (nasz) pogląd na Meksyk... na plus - zmienił się do tego stopnia, że chcielibyśmy tam kiedyś wrócić
Ale może od początku - wyjazd wykupiony z 5vorflug (przy pomocy polskiego pośrednika - znajomy mojego M - dostaliśmy dodatkowo upust 70 euro i ubezpieczenie gratis), Hotel Barcelo Maya część Beach, 24 luty - 10 marzec, wylot z Moanchium, linie Air Berlin.
Z racji tego, że wylot z Monachium, zarezerwowaliśmy sobie nocleg w Mercure Airport Hotel, by rano wyspanym wsiąść w samolot
Ale jak to u nas bywa - wakacje zawsze muszą być z przygodami - tak i tym razem przygoda była
W nawigację wpisałam adres hotelu - miejscowość i ulicę - i jedziemy - mijamy lotnisko - myślę sobie, że być może inną drogą lepszy dojazd. No i jedziemy, nagle coś walnęło w aucie - jakiś pasek, który trzyma w ryzach wspomaganie kierownicy, akumulator, klimę. No nic póki jedzie to jedziemy. Jesteśmy juz 30 km za Monachiu i jest... jest miescowość, jest ulica, ale hotelu nie widać, nikt o takim nie słyszał Dzwonię więc do tego hotelu, a miła pani mówi mi że nie nie to nie ten Aufkirchen, to Aufkirchen, ale z innym kodem Co za głupota żeby były miejscowości o tej samej nazwie w odległości ok 60 km?!
RADA - w Niemczech wpisywać miejscowość z kodem!!
Wpisałam miejscowość juz z kodem i jedziemy nadal. Nagle w aucie pojawia pokazuje się komunikat - zatrzymaj pojazd bo za chwilę sam się wyłączy - mieliśmy to szczęście że był zaraz jakiś zjazd z autostrady. I jest mały parking/zatoczka, zrobił się już wieczór, więc czarno jak w d***. Dzień wcześniej wykupił M takie najtańsze dodatkowe asistance na samochód - które obowiązywało lawetę (dzieki czemu zpłaciliśmy tylko za naprawę). Przyjechał po nas ADAC, zawiózł auto do warsztatu, i był na tyle miły, że zawiózł nas do hotelu Samochód po wakacjach odebraliśmy z warsztatu.
To jest też powód dla którego wolę być w okolicy lotniska dzień wcześniej
Na szczęście nieprzyjemna przygoda była na początku, więc później już tylko same przyjemności
SUPER, ja kocham Meksyk i własnie...planuje powrót do Mex.
ja też KOCHAM MEKSYK
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Ja jeszcze nie byłam ale też Kocham
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Katarina czekałam na Twoją relacje!!!!
Lot o czasie, ale trochę długiiiii - szczerze to dziecko nasze (niecałe 5 lat) lepiej zniosło taki długi lot niż my
Do hotelu zajechaliśmy ok. 20 czasu meksykańskiego, czyli 3 w nocy polskiego czasu - nie ukrywam był kryzys - i niestety różnicę czasową odczuwaliśmy do końca pobytu - zazwyczaj 22 my już w łóżkach (to między innymi zaliczaliśmy do tych minusów).
Pierwszego dnia (oczywiście wstaliśmy wcześnie) po śniadanku poszliśmy na plażę, a że to była godz. 9 to nie posmarowaliśmy się filtrem (myślę sobie wczesna godzina, na Dominikanie smarowałam się max 6, a później już bez, więc chyba nie trzeba) i poszliśmy na spacer po plaży hotelowej, doszliśmy do delfinarium (czyli połowa całej plaży) i wróciliśmy na leżaki się smarzyć. Przez kolejne 2 dni unikaliśmy słońca!! Więc teraz nie dziwię się Zajączkowi że chodziła później w długich spodniach! Pierwszy raz od nie pamiętam kiedy byłam tak spieczona!
Ten brzydki kawałek był przy części Caribe
Super kocham Meksyk! Dzieki tej relacji czuje sie jak na miejscu- wspomnienia odzyly
życie to nieustająca podróż
i ja sie melduje
Kati,
dobrze,że po początkowym pechu,dalej wszystko było ok.Ja mam do lotniska troche powyżej 100 km i biore dodatkową godzinę zapasu na tzw.niplanowane okoliczności
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Katarina, czekam na Twoją dalsza część relacji z niecierpliwością. Też mam mieszane uczucia po Meksyku, aczkolwiek nie zakładam, ze tam nie wrócę;)
Pozdrawiam serdecznie:)
Wspomnienia powracają,zwłaszcza,że to i mój hotel