--------------------

____________________

 

 

 



QUE RICO MEXICO !

209 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 7 godzin 6 minut temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

to pozawracam Wam jeszcze głowę  fotami z Uxmal i pozachwycam się trochę...

jak prawie w każdym majańskim miescie - i tu znajdziemy boisko do pelote 

to jest rzecz jasna znacznie mniejsze niż to w Chichem Itza, co widać gołym okiem 

idziemy do kolejnej Piramidy, po drodze mijamy bardzo malownicze ruinki - to  El Palomar , podobne w stylu do rodzaju gołębnika - stąd nazwa - po prostu : Gołębnik

przed nami Piramida, na którą można wejść; widocznie nikt stąd jeszcze nie spadł Biggrin

a po drodze - taki fajny stworek 

schody na majańskie Piramidy sa strasznie niewygodne; zbyt wysokie stopnie powodują dyskomfort w pokonywaniu ich; pod górę- zadyszka, w dół- strach o kolanka (stare kolanka, bo młodzież skacze tu jak kozice górskie  Dance 2 ) ; do tego potworna stromizna!!! - wg mniej jest znacznie ostrzej niż 45ᵒ

widoczki z pierwszego poziomu

up..up...

i wreszcie jestem! 

nagrodą sa widoczki 

widok na Piramidę Wróżbity 

i na Pałac Gubernatora

stąd widać nawet nasz hotel , w którym spaliśmy ostatniej nocy przed zwiedzaniem Uxmal

(jedyny w okolicy! - ten biały budyneczek w lewym górnym rogu) 

i znów na dole

coś uwiło gniazdko

i żegnamy się z tymi pięknymi ruinami ; 

Może wielkością i rozmachem Uxmal nie dorównuje Chichen Itza, ale bardzo mi się tu podobało, szczególnie dlatego że była tu taka cisza i spokój, bez tych wszystkich setek kramików i handlarzy, a tłumy nadjechały, jak już opuszczaliśmy to zagubione w dżunglowatym lesie miasto Majów.

pstryki z okolicy

Piea

Jorguś
Obrazek użytkownika Jorguś
Offline
Ostatnio: 7 godzin 1 min temu
Rejestracja: 13 wrz 2013

Piea, masz takie fantastyczne, mega kolorowe zdjęcia, że zmusisz mnie do zaprzestania relacji.

A zbliżam sie do Palenque, potem Uxmal

Jorguś

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 7 godzin 6 minut temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

Jorguś :

Piea, masz takie fantastyczne, mega kolorowe zdjęcia, że zmusisz mnie do zaprzestania relacji.

A zbliżam sie do Palenque, potem Uxmal

No ja Cię zaprzestanę! - co Ty gadasz?  ja? zmuszać?  - a w życiu!

a kolorki na zdjęciach- to tylko sprawka słonka (no i może jeszcze ciut ustawień w aparatce Man in love )

(Ja tez zbliżam się do Palenque... może się "skrzyżujemy"  - choć każde z innej strony  Girl blum )

Piea

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 11 godzin 13 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

wow ,alez to strome !!!

No trip no life

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 7 godzin 6 minut temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

Ostatnim miejscem, które odwiedziliśmy na mapie Jukatanu było małe miasteczko Campeche, o istnieniu którego nie miałam bladego pojęcia, zanim nie pojechałam do Meksyku; na pierwszy rzut oka to taka niczym niewyróżniająca się mieścinka - jakich mnóstwo w tym kraju, - ale wejdźcie tylko na teren Starego Miasta..... – no szczęka opada i leży doprawdy nisko – tutaj po prostu nie można przestać focić… - no miasteńko śliczności!; jest tu tak obłędnie kolorowo, że nie wiadomo na czym skupić oczy

Campeche, o pięknie brzmiącej pełnej nazwie: San Francisco de Campeche - jest stolicą stanu o takiej samej nazwie; zostało założone przez Konkwistadorów w 1540 roku – jak to w Meksyku – w miejscu dawnego, zniszczonego miasta Majów - Canpech i jest to chyba jedyne miasto na Jukatanie a na pewno jedyne gdzie widzieliśmy - mury obronne, co wynika z faktu, że kiedyś miasto było notorycznie napadane przez piratów i inne tego typu różne męty tego świata, chętne na szybkie i łatwe łupy, stąd konieczność obrony wymusiła na mieszkańcach budowę murów; dziś w ich obrębie mieści się urokliwe Centro Storico - zupełnie nikomu nieznane, bo i z niczego specjalnego nie słynące…, ale za to pocztówkowo-folderowe!

Wchodzimy na teren Centro Storico  Bramą Morską - Puerta del Mar

oto Mury Miejskie- widok rzadki w miastach na Jukatanie

wejscie  na "rynek"  - do Parku Principal - to takie małe, tętniace sece Campeche

wielgachna "Altana" po środku placu, 

Katedra Matki Bożej Niepokalanego Poczęcia - czyli ładniej brzmiąca po hiszpańsku: Catedral de Nuestra Señora de la Purísima Concepción

scenki rodzinne w niedzielne popołudnie...

idziemy połazić troszkę po miasteczku....

no San Francisco pełną gębą!!!  Preved  no dobra: Capeche de San Francisco 

Bardzo miło jest spacerować po takich uliczkach i patrzeć na takie ładne stare domy;

a wszystkie odmalowane aż miło, czyściutkie, świeżutkie… , no  przyjemnie oko zawiesić...

El Palacio Centro Cultural - ten ładny kolonialny budynek zajmuje cały jeden bok placu w Parku Principal w historycznym centrum Campeche.

  jakiś ślepowron, czy wilgowron- coś takiego... no latająca kura  inaczej upierzona  ROFL

handelek uliczny 

no i pucybut... 

a pucybut w Meksyku - to prawdziwa Instytucja!

nie tylko wyczyści Wam buty, bo to przede wszystkim, ale - ale u takiego gościa można kupić np: kielonek tequili Yes 3  albo i wiecej kielonków  Yes 3  ; jednego papieroska  Yes 3  , albo  cygaro na sztuki,  no i różne takie dziwne rzeczy na sztuki a nawet i  na godziny  Girl crazy 

 Prawda, że śliczniusie to miasteńko? 

mnie urzekła  tu ta kolonialna atmosferka jeszcze bardziej niż w Meridzie; mimo, że na każdym kroku (w sensie architektonicznym) czuć tu „ducha Hiszpanii” (no bo jakże inaczej w starej kolonii hiszpańskiej? ) – to jednak zdecydowanie mocno i przede wszystkim panuje tu stricte karaibski powiew! ; ja uwielbiam tą swoistą hiszpańsko-karaibską mieszaninę, wszystko jest takie po troszę zmiksowane przez stulecia i widać to i poczuć można nie tylko w architekturze, ale i w kuchni, w muzyce, w świętach i tradycjach, w ubiorach i kolorach, w stylu życia…. zawsze taki mix jest swoisty i niepowtarzalny, szczególnie tu - na Karaibach! ; coś podobnego istnieje też na Kubie, ale jednak w nieco innej, „kubańskiej wersji” i pewnie też w wielu innych miejscach Ameryki Środkowej i Łacińskiej, ale do tych innych nie dotarłam jeszcze póki co, więc nie będę snuć dalej takowych „hipotez”  Biggrin

no dobra.... trochę zgłodniałyśmy, więc idziemy coś wrzucic na ruszcik....

 

c.d.n.... 

 

Piea

Asia-A
Obrazek użytkownika Asia-A
Offline
Ostatnio: 20 godzin 14 minut temu
Rejestracja: 01 wrz 2015

Jak dla mnie to widok z USA.

A schody diabelsko strome. Pewnie bylyby dla mnie nie lada wyzwaniem.

Bye Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach! Yes 3

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 7 godzin 6 minut temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

hi..hi... no do USA całkiem blisko Smile , ale to Mexico! ; fakt, Campeche to zaskakujaco czyściutkie miasteczko

Piea

Piea
Obrazek użytkownika Piea
Offline
Ostatnio: 7 godzin 6 minut temu
Rejestracja: 19 wrz 2017

kontynuujmy Campeche: 

zgłodniałysmy nieco; idziemy więc na coś tutejszego... do fajnej lokalnej knajpki polecanej jako jedna z kilku przez naszego Artura (pilota)

w oczekiwaniu na zamówienie słuchamy knajpowego grajka brzdąkajacego  "do kotleta" 

i chłodzimy się piwkiem, które wjeżdża na stół; z odpowiednią nazwą jak na czasy które nam teraz nastały  ROFL

pierwsza na stół wjeżdża lokalna zupa - to tzw.  puchero (jadłam  kiedyś cos podobnego (tak samo się nazywało) na którejś z wysp kanaryjskich, ale wersja wyspiarska miała bardziej gulaszowatą konsystencję, niż  ta zupa serwowana tutaj)

 

i  za chwilę wjeżdża danie główne, czyli - pollo al mole - kurczak serwowany  na dość ostro - smarowany salsą i polewany sosem czekoladowym!  Shok   ; no powiem Wam, że zaskakująco  smaczne takie niecodzienne połączenie smaków!

po powrocie pokusiłam się nawet i zaserwowałam takie coś mężowi Biggrin  - z tym że nie przywiozłam oryginalnego sosu z Meksyku, tylko jako bazę sosu użyłam maszego wedlowskiego kakao

małż zjeść- zjadł  Girl prepare fish (bo nie ugotowałam nic innego w zamian, w razie porażki!  Biggrin ) , ale poprosił grzecznie, żeby już wiecej nie serwować  mu tego typu hybryd kulinarnych Nea  , a z salsą chyba przesadziłam, bo wypił do tego wiadro piwa!  Popcorm 1

w tej knajpce, po raz pierwszy spotkałam taki bardzo ciekawy patent:  niby zwykły wieszaczek, a jakie to pomocne! - wchodzimy do knajpki, siadamy  przy stoliku i zwykle te wszystkie nasze torby, plecaczki, aparaty  i pakunki (szczególnie podczas wycieczek, gdzie sporo się tego po człowieku pałęta, więcej niż zwykle)  - wędrują najczęściej na podłodze lub zawieszane są na oparciach krzeseł, a tu kelner  widząc "takich jak my" szybko leci do nas z takim oto wieszakiem na "bagaże";  prosta, zwykła rzecz, a bardzo to wygodne i pierwszy raz się z czymś takim spotkałam!

podziwiam jeszcze malunki na ścianach... (Katedra w Campeche na Placyku, w czasie wielkiej powodzi; kiedy to wody z zatoki meksykańskiej zalały Campeche )

i najedzone (żeby nie powiedzieć : obżarte) ledwie sie stamtąd wytaczamy....  Heat

ale kto na Boga  wiedział, że tyle tego przyniosą!!! ???   - nauczone więc doświadczeniem, kolejne lunche zamawiałyśmy potem - wyłącznie jednodaniowe  Spiteful

i wracamy powolutku do miejsca zbiórki.... 

po drodze różne "babskie" sklepiki...

i snagle mijamy sklep z tkaninami; no wlazłam -  a jakże! - głownie z ciekawości, bo ze dwa lata szukam już u nas  po sklepach czerwonego materiału w białe drobne groszki i nigdzie nie mogę czegoś takiego utrafić, poza faktem, że w Warszawie takich sklepów zostało już na lekarstwo)  - rozgladam się i... prawie zemdlałam!!!  - jest! i to taki gatunkowo jakiego szukałam, nie żadne flanele, ani bistory czy inne przezroczyste "plastiki' - tylko cudowna, zwiewna, leciutka tkaninka, mieszaneczka bawełny i czegoś jedwabistego, no marzenie....  kupiłam natychmiast!!! ; 

W życiu bym się nie spodziewała, że aż w Meksyku znajdę coś, co od  tak dawna szukam...  , w dodatku za jakieś grosze... Biggrin )

i opuszczamy śliczne, kolorowe Campeche

jeszcze kilka pstryków z nad zatoki meksykańskiej... 

i opuszczając Campeche, opuszczamy tym samym - Półwysep Jukatan.... 

teraz zmierzamy już w stronę stanu Chiapas, gdzie będziemy podziwiać niesamowite, przepiękne ruiny majańskiego miasta Palengue, ale to już w kolejnej odsłonie....  jak uporzadkuje wciąż czekające zdjęcia.... 

no to chwilowo: Adios Amigos ! 

 

Piea

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 11 godzin 13 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Spróbowałabym tego kurczaka w czekoladzie,ale w wersji mniej ostrej . Brzmi i wygląda bardzo ciekawie Emo pieczen wolowa

Biedny mąż he he ale intencje miałaś dobre 

No trip no life

Margerytka
Obrazek użytkownika Margerytka
Offline
Ostatnio: 2 lata 2 miesiące temu
Rejestracja: 28 gru 2016

Oooo... kurczaczek w sosie mole uwielbiamyYes 3 Sos przywiozłam z Meksyku i trzymam zapasy w lodówce. Kupiony od kobietki na ulicy jest dużo lepszy niż ten ze sklepu. A jak się starała wytłumaczyć, że ten najciemniejszy, to spali żołądek gringo Lol 2 i jak odetchnęła, gdy zrozumiałam ...

W domu z tym sosem serwuję czasami żeberka

Margerytka

Strony

Wyszukaj w trip4cheap