Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Relacja nie bedzie dluga,bo juz wiele o Meksyku bylo i nie bede sie powtarzac,duzo tez nie zobaczylam bo byly to typowe wakacje leniucha i rozpoznanie w teranie.Jednak Meksyk zdazyl mnie na tyle zauroczyc i zafascynowac,ze wroce tam jak najszybciej sie da(tu)
Wyjazd zorganizowany totalnie na wlasna reke,wiec moze ktos bedzie chcial skozystac z doswiadcznia i moje wypociny sie przydadza na przyszlosc.
O Meksyku myslalam od dluzszego czasu,ale zawsze odkladalam na pozniej bo nie wiedzialam jak sie za to zabrac8-)W tym roku mial byc Mauritius,ale jak to w zyciu bywa plany sie zmieniaja w ostatniej chwili kupilam tanie bilety na samolot do Cancun i nie bylo juz odwrotu....Sznupki jada do Meksyku,pytanie tylko gdzie i po co?
Dlugo szperalam w necie i szukalam miejsca w ktorym chcialabym zakotwiczyc,odpadaly calkowicie duze resorty w Cancun i Playa del Carmen.Korcily mnie jeszcze bardzo dobre oferty all inclusive w Riu Yukatan,za 2 tygodnie z wylotem z UK ceny ksztaltowaly sie w granicach 750-800 euro,ale jednak nie potrafie sie przekonac,nie lubie.Ja taka "zosia samosia" jestem,wole sobie sama organizowac,bardziej kameralnie ,zdala od tlumow.W swoim zyciu bylam 2 razy na all incl pobytach i oczywiscie krzywda mi sie nie stala...hehe....nawet dobrze sie bawilam,ale jakos czegos mi brakowalo,albo wrecz czegos bylo za duzo
A wiec,po obejrzeniu zdjec w necie ,po przeczytaniu setek opinii padlo na Akumal,mala osade turystyczna pomiedzy Playa Del Carmen a Tulum.
W samym Akumal jest jeden All resort ,kilka mniejszych hoteli,a cala reszta to bungalowy,apartamenty,wille pod wynajem.
Ja upatrzylam sobie jedna wille w Half Moon Bay,willa na 18 osob,ale mozna bylo tez wynajac tylko czesc willi na 2-4 osoby.Wielki basen,cudny ogrod i co najwazniejsze dla mnie wlasna osobista plaza z rafa doslownie 3 kroki od "domku".
No ale wiadomo....jak sa plusy to i musza byc minusy,a minusem byla cenaDlugo negocjowalam z wlascicielka,ale sie udalo,doszlysmy do porozumienia i wynajela nam ta wille za 1400 dolcow za 2 tygodnie(
Szybciutko zabukowalam sobie transfer z lotniska przed internet.Firma sie nazywa USA Transfers i moge z czystym sercem polecic,organizuja transfery,prywatne wycieczki,wszystko na zyczenie klienta.
No to teraz nic innego nie pozostalo jak sie szybko pakowac i leciec do "Mechicho" sprawdzic te rajskie plazeB)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Dlugo szperalam w necie i szukalam miejsca w ktorym chcialabym zakotwiczyc,odpadaly calkowicie duze resorty w Cancun i Playa del Carmen.Korcily mnie jeszcze bardzo dobre oferty all inclusive w Riu Yukatan,za 2 tygodnie z wylotem z UK ceny ksztaltowaly sie w granicach 750-800 euro,ale jednak nie potrafie sie przekonac,nie lubie.Ja taka "zosia samosia" jestem,wole sobie sama organizowac,bardziej kameralnie ,zdala od tlumow.W swoim zyciu bylam 2 razy na all incl pobytach i oczywiscie krzywda mi sie nie stala...hehe....nawet dobrze sie bawilam,ale jakos czegos mi brakowalo,albo wrecz czegos bylo za duzo
A wiec,po obejrzeniu zdjec w necie ,po przeczytaniu setek opinii padlo na Akumal,mala osade turystyczna pomiedzy Playa Del Carmen a Tulum.
W samym Akumal jest jeden All resort ,kilka mniejszych hoteli,a cala reszta to bungalowy,apartamenty,wille pod wynajem.
Ja upatrzylam sobie jedna wille w Half Moon Bay,willa na 18 osob,ale mozna bylo tez wynajac tylko czesc willi na 2-4 osoby.Wielki basen,cudny ogrod i co najwazniejsze dla mnie wlasna osobista plaza z rafa doslownie 3 kroki od "domku".
No ale wiadomo....jak sa plusy to i musza byc minusy,a minusem byla cenaDlugo negocjowalam z wlascicielka,ale sie udalo,doszlysmy do porozumienia i wynajela nam ta wille za 1400 dolcow za 2 tygodnie(
Szybciutko zabukowalam sobie transfer z lotniska przed internet.Firma sie nazywa USA Transfers i moge z czystym sercem polecic,organizuja transfery,prywatne wycieczki,wszystko na zyczenie klienta.
No to teraz nic innego nie pozostalo jak sie szybko pakowac i leciec do "Mechicho" sprawdzic te rajskie plazeB)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Mój ukochany Meksyk
Walizy spakowane,prywatny kierowca w osobie najlepszego kolegi czeka pod domem,jedziemy na lotnisko(:P)
Lecimy Thomsonem i tu jak najbardziej na plus,linie charterowe i mozna w lastach zakupic bilety za 210-300 funtow za osobe na Kube,Dominikane,Meksyk,Maledivy.....gdzie tylko dusza zapragnie....no moze prawie....
Sporo miejsca na nogi,dobre jedzonko,fajne filmy,wody do oporu,drinki i inne napoje platne.Wszystko o czasie,zadnych spoznien.Jednym slowem- EXTRA!
Po 10 godzinach bez papieroskaB)-dolatujemy do Cancun.Smialo pre do przodu,bo oczywiscie naczytalam sie w necie i tu na forum jak wyglada odprawa,czyli przyciskamy guziczek i jak wypadnie zielone to lecimy na plaze,jak czerwone to plaza musi poczekac8-)
A wiec jak to Ja pierwsza w szeregu ,podreczny na tasme,a Ja juz prawie.....juz reka wyciagnieta.....ale niestety nie dane mi bylo przycisnac guziczkaUslyszalam tylko za plecami.....Seniorita prosze z nami,tutaj na lewo.
Ja????A niby dlaczego przeciez jeszcze nie przycisnelam tego cholernego guziczka:SNo i wzieli mnie na bok ,a tam moj plecaczek sobie lezy,wszystko z niego wyciagniete,a pani celniczka trzyma w rekach 2 sliczne jabluszka
No i pytanie o pochodzenie owych jablek,no a skad Ja moge wiedziec skad one pochodza:SW Tesco kupilam,na polce sobie lezalyMialam sobie w samolocie zjesc,ale mi sie zapomnialo,zapomnialo mi sie tez ,ze nie wolno......NIE WOLNO......wwozic do Meksyku zadnych plodow rolnych.No wiedzialam,ale zapomnialam.
No coz ,jablka poszly do plastikowego woreczka i wyladowaly w koszu.Ja dostalam pouczenie jakbym nie wiem co w tym plecaku przewozila8-)No ale powiedzili ,ze juz moge sobie isc i cieszyc sie wakacjami.Pytam czy juz teraz moge przycisnac sobie ten magiczny guziczek?Juz nie musze.Jak nie musze?Ja tak chcialam sobie zagrac w zielone-czerwone8-)Sznupek sobie zagral,mnie nie bylo dane:P
Wychodzimy przed lotnisko.Leje i wieje,ale duszno i parno,wciagam mocno powietrze.....................ehhhhh,jak Ja lubie ten zapach Karaibow......mieszanka stechlizny z morska bryza i ta cudna wilgoc.Pada strasznie,ale co z tego??Nic mi humoru nie popsuje,pogoda zmienna jest,dokladnie tak jak Ja,czyli jutro bedzie lepiej(tu)
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Przed wyjsciem z lotniska czekal na nas mily usmiechniety pan trzymajac w dloni tabliczke z naszymi imionamiTzn z napisem "Sznupkowie"poczekal cierpliwie az lapczywie wypalimy papieroska i zaprowadzil nas do naszego samochodu,duzy van tylko dla naszej dwojki.Zbukowany mielismy transport do Akumal plus godzinny postoj na zakupy.Zazwyczaj wioza klientow do amerykanskiej sieciowki Walmart,ale Ja poprosilam Julio,zeby zabral nas do typowego meksykanskiego marketu-Soriana.Nie bylo problemu.
Market olbrzymi,polki sie uginaly od wszelakich meksykanskich produktow w duchu dziekowalam ,ze kierowca zaoferowal swoja pomoc przy zakupach bo bylo latwiej polapac sie w tych nazwach,a wiec w koszyku wyladowal 7 kg arbuz,roznego rodzaju papryki,chlebek kukurydziany,buleczki,jakies szyneczki i meksykanskie sery Enchilado z chilli i delikatniejszy Manchego(moj ulubiony)do tego salsy zielone,czerwone i pomaranczowe czyli niebo i pieklo w gebie za jednym zamachemjeszcze jakies inne "pierdoly" sniadaniowo-przekaskowe.Na koniec udalismy sie do dzialu najwazniejszego czyli ALKOHOLE-D i tu wielkie zaskoczenie:cale stoisko odgrodzone tasma i wszedzie tabliczki z napise prohibito:Patrze sie na kierowce,jak?dlaczego?No i sie okazalo,ze niedziela,a w niedziele zakaz sprzedazy alkoholu.Nie dotyczy to oczywiscie "strefy hotelowo-turyscznej",ale my dawno z tej strefy wyjechalismy8-)No i co tu robic?Julio mowi,ze mozemy sie cofnac do Playa del Carmen i tam cos kupic,albo jezeli nie mamy nic przeciwko to podjedziemy do jego wioski,a on tam ma kolege,a kolega ma kuzyna co prowadzi skep monopolowy,ktory tez jest zamkniety,ale jak on do niego zadzwoni to on nam cichaczem jakies piwo sprzeda.Weeee ......no pewnie,ze jedziemy do kuzyna kolegi,juz mi sie ten Meksyk podoba ><
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Odbilismy gdzies w bok ,w kierunku na Puerto Aventuras ,minelismy marine i wjechalismy do sporej wioski,w sumie nawet mozna powiedziec malego Pueblo,nazwy niestety nie wylapalam,a szkoda bo musze tam koniecznie kiedys wrocic(tu)Miasteczko jak z filmow Tarantino,a ze to byla niedziela to pelno ludzi przed domami,zapach grilowanego miesa,widac bylo ze na glownym placu szykuje sie sasiedzka fiesta,do tego na ulicy pelno szwedajacych sie psow i kotow.Monopolowy okazal sie blaszana buda cala okratowana i zamknieta na 4 spusty,ale z chalupy obok wyszedl mlody Amigo,podszedl do samochodu,otworzyl drzwi i mowi-Senior come with me,Seniorita -stay in car.No i poszli we trzech,Ja zostalam w aucie,po paru minutach Sznupek wrocil z usmiechem na twarzy,czarna reklamowka pelna piw i 20 dolcami mniej w portfelu....uffff....nie zabili Go......a juz mialam taka wizje,ze zywo z tej meksykanskiej "mety" nie wyjdzie
Po dwoch godzinach dotarlismy na miejsce,odebralimy tylko klucze w biurze,zaplacilismy depozyt zwrotny przy wymeldowaniu i juz moglismy rozkoszowac sie nasza KOKOBEACH VILLA.(-D
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
A wiec(tak wiem,nie rozpoczyna sie zdania od "wiec")podjechalismy pod wille i przywitali nas manager willi Juan zwany dalej Juanem Malutkim,Ogrodnik Mojzesz i housekeeperka Valentina.
I tu pelne zaskoczenie,mielismy ich do wlasnej dyspozycji na pelnym etacie,pracowali od 7.00 do 17.00.O Valentinie mzna powiedziec,ze byla pracowita,co do ogrodnika to roznie z nim bywalo,zazwyczaj zajety byl graniem na naszym PS3,ktore bylo na wyposazeniu willi.Valentina zas obowiazkowo miala przerwe okolo 13.00 i z wypiekami na twarzy ogladala telenowele,w tym czasie lepiej bylo jej nie przeszkadzac
Willa zaskoczyla nas swoim ogromem,zdjecia nie sa w stanie tego oddac,ogrod pelen palm i pieknie kwitnacych krzewow,miejsce do grillowania pod daszkiem,palapa z hamakaki,olbrzymi basen z widokiem na morze i cala zatoke,prywatny pomost z zejsciem prost na rafe,kajaki,sprzet do siatkowki i koszykowki wodnej.Czasu brakowalo zeby sie nacieszyc calym dobrodziejstwem.
My zajmowalismy boczna czesc ,ale w sumie moglismy kozystac z calej willi,jednak nie bylo takiej potrzeby,nie bylo czasu na granie czy tez nie bylo mi w glowie gotowanie w wielkiem kuchni,wystarczyl man nasz maly aneks kuchenny wyposazony w mikrofale,toster,expres do kawy i blender.
No to wypada powkjeciac troche fotek,prawda?
Wjazd do Kokobeach,
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
I od strony plazy:
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Siedziba glowna Sznupka,wszstko mial na oko i jeszcze do tego pelen zasieg neta
To bylo moje centrum dowodzenia
a to nasza Valentina "Twist"
Czas tez przedstawic ogrodnika Mojzesza,ktory swoim usmiechem sprawial,ze lod topnial w drinkach.Niestety mial tylko 19 lat
Nawet przy "maczeceniu" maczeta nie przestawal sie usmiechac
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Guacamole to nic innego jak salsa z avocado,strasznie sie natrudzilam,ale udalo mi sie zdobyc przepis od Valentiny,ktora nie zna angielskiego a moj hiszpanski jest minimalnie kontaktowy z naciskiem na minimalnie.
Widok z pomostu,palapy i basenu mielismy piekny,bo bylismy na samym cyplu.
tutaj z plazy widac w oddali nasz "domek"
To juz widok na sasiadow
Na sasiednia plaze
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/