mabro, cały czas Cię podczytuję.... momentami aż dech zapiera i zatykla z wrażenia;
taaaa...z zakazem fotografowania policjantów, wok=jska, itd... niejeden już się "przejechał" ; w Emiratach gościa z wycieczki Rainbow autentycznie aresztowali za robienie fotek miejsc, których fotografowac nie wolno! - było kupę stresu, strachu, płaczu żony i..... nawet nie wiem jak się to skończyło? .... wszyscy wrócili do Polski, a ten gościu został....
W „skamieniałym lesie” dużo bardziej zainteresowały mnie rosnące w pobliżu welwiczje przedziwne zwane też żywymi skamieniałościami. Ich nazwa pochodzi od nazwiska botanika Friedricha Welwitscha, który odkrył je w połowie XIX wieku w Angoli. Są rzeczywiście przedziwne... Wyglądają jak zwykłe rośliny tymczasem są to... drzewa niskopienne. Pień, gruby i długi, rozszerzający się ku górze, w większośc schowany jest pod ziemią (nawet 30 m) za to na powierzchni ziemi może osiągać tylko do 50 cm wysokości i aż 120 cm średnicy. Im roślina jest starsza, tym bardziej pień przechodzący w łodygę rozrasta się, aż zaczyna wyglądać jak spiłowany. Z niego wyrastają zawsze dwa skórzaste liście, które mogą mieć nawet po 6 metrów długości. Czym roślina dłużej rośnie tym liście te są bardziej poskręcane i postrzępione przez wiatr, popękane na podłużne pasy, co sprawia wrażenie jakby ich było znacznie więcej niż dwa. Liście nigdy nie są zrzucane, przyrastają cały czas u nasady i żyją wraz z rośliną kilkaset lat (najdłużej ze wszystkich liści). Znalazłam informację, że niektóre welwiczje mają ponad 1500 lat a ich nasiona zachowują żywotność przez co najmniej 2000 lat A wszystko dlatego, że welwiczje potrafią przetrwać bez wody nawet rok absorbując wilgoć z mgły. Są to rośliny endemiczne i można je spotkać w naturze wyłącznie na pustynnych terenach Namibii i Angoli. To tyle teorii (choć o ich dziwności można pisać znacznie więcej) – teraz pora na fotki Niestety „moje” welwiczje nie są tak wspaniałe jak te pokazywane w necie ale jak mówi przysłowie: „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”
Umęczeni upałem wracamy do autokaru i ruszamy w kierunku naszego nowego hotelu. Za oknem ciągną się kilometry beżowej pustki, czasem tylko migną jakieś odosobnione, bardzo skromne zabudowania
Zaczynam się zastanawiać jak Ci ludzie tu żyją? Czy mają jakieś źródło utrzymania? Wokół nie ma dosłownie nic - brak roślinności, pól, pastwisk, zwierząt gospodarskich... Czy dzieci chodzą do szkoły? A jeśli ktoś zachoruje to skąd nadchodzi pomoc? Jedziemy kilka godzin ale nasza pilotka Lucy milczy a tak bym chciała usłyszeć odpowiedź na męczące mnie pytania... Jest wprawdzie Beria – lokalny przewodnik zawsze chętny do pogaduszek ale mój kiepski angielski nie pozwala mi na swobodną rozmowę... Pod tym względem to moja najgorsza wycieczka z biurem podróży O Namibii nie dowiedziałam się prawie nic
Ale czas porzucić smętne rozważania bo właśnie dojeżdżamy do hotelu. Dziś nocujemy w iGowati Country Hotel, w małym miasteczku Khorixas.
Ponieważ jest jeszce widno a do kolacji zostało trochę czasu idę jak zwykle na krótki obchód terenu. Budynki położone są w ładnym ogrodzie z małym stawem. Jest też niewielki basen i teren do grillowania. Biegam z aparatem i focę, co tylko się da a szczególnie roślinki – będzie jak znalazł dla koleżanek forumowiczek-ogrodniczek
Wejscia do poszczególnych pokoi, usytuowanych w długim parterowym budynku
Zaglądam też do środka - tu będziemy jeść kolację
Miejsce do wypoczynku
Zaczyna zachodzić słońce więc jeszcze tylko zdjęcie sympatycznego tarasu i za chwilę zrobi się ciemno
Szybko wracam do pokoju by przygotować się do kolacji. Pokoje są skromne ale fajne - dwupiętrowe i mogę w nich spać nawet 4 osoby. Jak dla mnie, na jedną noc, zupełnie wystarczające
mabro, welwiczje- niesamowite! takie dziwolądgi nieco! kojarzą się z jakimiś pra-roślinami! nigdy ich jak dotąd nie widziałam.... prawdziwe osobliwości!
Matko, jakie to smutne... jak się patrzy na te domostwa(w tym przypadku słowo na wyrost) , tę wypaloną pustkę wokół... faktycznie, nasuwa się pytanie, jak piszesz - jak ci ludzie tam żyją? ;
he he... no zakład fryzjerski wymiata! - dla nas to jest straszne.... dla nich zwykła, normalna codzienność! - Maciek Maniewski by tam chyba nie zarobił!....
W imieniu swoim i innych forumowych ogrodniczek, tudzież i miłośników roslin wszelakich - bardzo dziękuję za piękne roslinki! piękne i niesamowite!;
bardzo fajny ten ostatni hotelik; no pokoje to nawet nie tylko na jeden nocleg!, ale chyba nie zakwarterowali Was tam po cztery osoby?
Och, jak miło, że tyle osób czyta i komentuje moją relację Bardzo dziękuję
Ogrodniczki - cieszę się, że namibijskie roślinki przypadły Wam do gustu
Piea, jeśli chodzi o welwiczje to bardzo żałuję, że widzieliśmy tylko takie młode, mizerne okazy. Dla porównania wrzucam zdjęcie dorodnej welwiczji, pobrane z Wikipedii - jest niesamowita bo ona ma nadal tylko 2 liście
Może następnym razem, kiedy znowu pojadę do Namibii uda mi się taką zobaczyć? A najlepiej żeby jeszcze kwitła
Po kolacji mamy niespodziankę - występy regionalnego zespołu, grającego i tańczącego w afrykańskich rytmach. Zespół utworzyli członkowie chyba jednej rodziny. Występują w nim seniorzy jak i dzieci. Sami wymyślili i wykonali swoje stroje a także ułożyli program pokazu. Chociaż zwykle nie przepadam za takimi atrakcjami te występy były nawet całkiem fajne Niestety fotki nie oddają atmosfery wieczoru Mam wprawdzie filmiki ale nie potrafię ich tu wstawić. Jeśli ktoś chciałby to za mnie zrobić to chętnie podrzucę je na maila lub messangera. Z góry dziękuję
mabro, cały czas Cię podczytuję.... momentami aż dech zapiera i zatykla z wrażenia;
taaaa...z zakazem fotografowania policjantów, wok=jska, itd... niejeden już się "przejechał" ; w Emiratach gościa z wycieczki Rainbow autentycznie aresztowali za robienie fotek miejsc, których fotografowac nie wolno! - było kupę stresu, strachu, płaczu żony i..... nawet nie wiem jak się to skończyło? .... wszyscy wrócili do Polski, a ten gościu został....
Piea
W „skamieniałym lesie” dużo bardziej zainteresowały mnie rosnące w pobliżu welwiczje przedziwne zwane też żywymi skamieniałościami. Ich nazwa pochodzi od nazwiska botanika Friedricha Welwitscha, który odkrył je w połowie XIX wieku w Angoli. Są rzeczywiście przedziwne... Wyglądają jak zwykłe rośliny tymczasem są to... drzewa niskopienne. Pień, gruby i długi, rozszerzający się ku górze, w większośc schowany jest pod ziemią (nawet 30 m) za to na powierzchni ziemi może osiągać tylko do 50 cm wysokości i aż 120 cm średnicy. Im roślina jest starsza, tym bardziej pień przechodzący w łodygę rozrasta się, aż zaczyna wyglądać jak spiłowany. Z niego wyrastają zawsze dwa skórzaste liście, które mogą mieć nawet po 6 metrów długości. Czym roślina dłużej rośnie tym liście te są bardziej poskręcane i postrzępione przez wiatr, popękane na podłużne pasy, co sprawia wrażenie jakby ich było znacznie więcej niż dwa. Liście nigdy nie są zrzucane, przyrastają cały czas u nasady i żyją wraz z rośliną kilkaset lat (najdłużej ze wszystkich liści). Znalazłam informację, że niektóre welwiczje mają ponad 1500 lat a ich nasiona zachowują żywotność przez co najmniej 2000 lat A wszystko dlatego, że welwiczje potrafią przetrwać bez wody nawet rok absorbując wilgoć z mgły. Są to rośliny endemiczne i można je spotkać w naturze wyłącznie na pustynnych terenach Namibii i Angoli. To tyle teorii (choć o ich dziwności można pisać znacznie więcej) – teraz pora na fotki Niestety „moje” welwiczje nie są tak wspaniałe jak te pokazywane w necie ale jak mówi przysłowie: „jak się nie ma co się lubi, to się lubi co się ma”
Mabro, nie mam powiadamiacza he he , akurat włączyłam kompa po " upojnym "wieczorze w kuchni
Jeszcze jedna fota mi wpadła w oko z poprzednich wpisów... kto by sie wybrał do takiego salonu fryzjerskiego ?
No trip no life
Umęczeni upałem wracamy do autokaru i ruszamy w kierunku naszego nowego hotelu. Za oknem ciągną się kilometry beżowej pustki, czasem tylko migną jakieś odosobnione, bardzo skromne zabudowania
Zaczynam się zastanawiać jak Ci ludzie tu żyją? Czy mają jakieś źródło utrzymania? Wokół nie ma dosłownie nic - brak roślinności, pól, pastwisk, zwierząt gospodarskich... Czy dzieci chodzą do szkoły? A jeśli ktoś zachoruje to skąd nadchodzi pomoc? Jedziemy kilka godzin ale nasza pilotka Lucy milczy a tak bym chciała usłyszeć odpowiedź na męczące mnie pytania... Jest wprawdzie Beria – lokalny przewodnik zawsze chętny do pogaduszek ale mój kiepski angielski nie pozwala mi na swobodną rozmowę... Pod tym względem to moja najgorsza wycieczka z biurem podróży O Namibii nie dowiedziałam się prawie nic
Ale czas porzucić smętne rozważania bo właśnie dojeżdżamy do hotelu. Dziś nocujemy w iGowati Country Hotel, w małym miasteczku Khorixas.
Ponieważ jest jeszce widno a do kolacji zostało trochę czasu idę jak zwykle na krótki obchód terenu. Budynki położone są w ładnym ogrodzie z małym stawem. Jest też niewielki basen i teren do grillowania. Biegam z aparatem i focę, co tylko się da a szczególnie roślinki – będzie jak znalazł dla koleżanek forumowiczek-ogrodniczek
Wejscia do poszczególnych pokoi, usytuowanych w długim parterowym budynku
Zaglądam też do środka - tu będziemy jeść kolację
Miejsce do wypoczynku
Zaczyna zachodzić słońce więc jeszcze tylko zdjęcie sympatycznego tarasu i za chwilę zrobi się ciemno
Szybko wracam do pokoju by przygotować się do kolacji. Pokoje są skromne ale fajne - dwupiętrowe i mogę w nich spać nawet 4 osoby. Jak dla mnie, na jedną noc, zupełnie wystarczające
Górna sypialnia
mabro, welwiczje- niesamowite! takie dziwolądgi nieco! kojarzą się z jakimiś pra-roślinami! nigdy ich jak dotąd nie widziałam.... prawdziwe osobliwości!
Matko, jakie to smutne... jak się patrzy na te domostwa(w tym przypadku słowo na wyrost) , tę wypaloną pustkę wokół... faktycznie, nasuwa się pytanie, jak piszesz - jak ci ludzie tam żyją? ;
he he... no zakład fryzjerski wymiata! - dla nas to jest straszne.... dla nich zwykła, normalna codzienność! - Maciek Maniewski by tam chyba nie zarobił!....
W imieniu swoim i innych forumowych ogrodniczek, tudzież i miłośników roslin wszelakich - bardzo dziękuję za piękne roslinki! piękne i niesamowite!;
bardzo fajny ten ostatni hotelik; no pokoje to nawet nie tylko na jeden nocleg!, ale chyba nie zakwarterowali Was tam po cztery osoby?
Piea
Piękne:
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Och, jak miło, że tyle osób czyta i komentuje moją relację Bardzo dziękuję
Ogrodniczki - cieszę się, że namibijskie roślinki przypadły Wam do gustu
Piea, jeśli chodzi o welwiczje to bardzo żałuję, że widzieliśmy tylko takie młode, mizerne okazy. Dla porównania wrzucam zdjęcie dorodnej welwiczji, pobrane z Wikipedii - jest niesamowita bo ona ma nadal tylko 2 liście
Może następnym razem, kiedy znowu pojadę do Namibii uda mi się taką zobaczyć? A najlepiej żeby jeszcze kwitła
Po kolacji mamy niespodziankę - występy regionalnego zespołu, grającego i tańczącego w afrykańskich rytmach. Zespół utworzyli członkowie chyba jednej rodziny. Występują w nim seniorzy jak i dzieci. Sami wymyślili i wykonali swoje stroje a także ułożyli program pokazu. Chociaż zwykle nie przepadam za takimi atrakcjami te występy były nawet całkiem fajne Niestety fotki nie oddają atmosfery wieczoru Mam wprawdzie filmiki ale nie potrafię ich tu wstawić. Jeśli ktoś chciałby to za mnie zrobić to chętnie podrzucę je na maila lub messangera. Z góry dziękuję
Hip, hip hurra - mam filmiki A wszystko to dzięki naszej Nel, która całą robotę ze wstawianiem wykonała za mnie Nel, bardzo, bardzo dziękuję
Mabro, filmiki super !! bo oczywiście wszystkie przy wstawianiu obejrzałam, fantastyczne klimaty
A przy okazji, nauczę cię wstawiać bo to nic trudnego,tylko wiadomo pierwszy raz sie wydaje skomplikowany
Cieszę sie bardzo,że wróciła ci wena do pisania
No trip no life