Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Majówka 2017 to miała być wycieczka do Monachium, które od pewnego czasu chodziło mi po głowie, do znajomej. Plan był mniej więcej taki, 2 pierwsze i ostatni dzień spędzam na własną rękę, długi majowy weekend (sobota-poniedziałek) spędzimy razem. Plan zakładał jakiś trekking w Alpach w sobotę, może w niedzielę też.
Kiedy sprawdzałam pogodę na te dni, nie wyglądała ona zachęcająco, bo skoro majówka, to wszyscy oczekują słońca, upałów, a ten kto jedzedzie na wycieczkę, ma nadzieję na to, że nie będzie padało.
Z wyborem miejsca na sobotnią wycieczkę miałyśmy mały problem, jako że piątek (28 kwietnia!) prezentował się w Monachium tak: <br>
<br>
Więc, jako że padało w mieście i nie tylko, niektóre trasy wycieczkowe odpadały, bo nie byłyśmy odpowiednio przygotowane sprzętowo, inne odpadały, bo nie były otwarte na wiosne (sporo z nich otwierało się dopiero na początku maja, czyli dosłownie kilka dni później). Koniec końców padło na Königsee, oddalone jakieś pi razy oko 1,5h jazdy samochodem od Monachium na południowy zachód. Tuż przy granicy z Austrią (do której nie trzeba wjeżdżać=nie trzeba kupować winiety, jednak ważne jest aby odpowiednio wcześnie wyłączyć płatne drogi na nawigacji... bo my to zrobiliśmy zbyt późno). <br>
<br>
Miasteczko, w którym jest start całej wycieczki to Schönau am Könnigsee, gdzie znajduje się duży, aczkolwiek płatny parking i gdzie jest niewielka przystań, z której odpływają statki. Koszt przepłynięcia z Schönau do Salet i St. Bartholomä i z powrotem to bodajże 14,7 euro. Mało to może nie jest, ale zdecydowanie, zdecydowanie jest to warte swojej ceny. <br>
<br>
Płynąc z Schönau do St. Bartholomä a potem do Salet, jeden z pracowników łódeczek opowiada o jeziorze i okolicy.
Między innymi o tym, jak wszystko co fajne jest tam zabronione (np pływanie - choć temperatura wody nie zachęca, 7 stopni - w lecie podobno nagrzewa się nawet do 20 stopni... ale tylko górne 30,40 cm). Oprócz tego gra na trąbce w pewnym momencie przy skałach, gdzie echo jest idealne, oraz opowiada o otaczających górach w tym o masywie Watzmanna, a także o jego żonie i dzieciach. Opowieść odbywa się oczywiście w Niemieckim.<br>
<br>
Cały rejs do Salet trwa jakoś 40 minut, z wysadzeniem i zabraniem nowych pasażerów podczas przystanku. My zaczęliśmy zwiedzanie od Salet. Jest tam "schronisko", gdzie można coś zjeść, typowo bawarskiego/górskiego, a także inne rzeczy. Oprócz tego straganik z pamiątkami, a także trasa do przejścia do drugiego jeziora, o wiele, wiele mniejszego Obersee. Między jednym a drugim jeziorkiem jest jakieś 15 minut spaceru, ale można pójść dalej. Do chatki znajdującej się na drugim końcu Obersee. W lecie pasą się tam krowy (są przywożone dokładnie takimi łódkami jak turyści i zostają tam całe lato). Gdy kończy się sezon wypasu, a w tym czasie żadnej z krów nic się nie stanie i żadna nie padnie, jest wielkie święto, zwierzęta są przystrajane w kwiaty itp. Podobno wygląda to niesamowicie. <br>
<br>
W każdym razie, do tej chatki jest jakieś 45 minut spaceru, trochę źle rozplanowaliśmy czas i nie doszliśmy do niej, bo czas gonił. Ostatni rejs do Schönau odpływał jakoś w okolicach 17, a jakbyśmy na niego nie zdążyli... No to można zamówić wodną taksówkę, koszt około 120 euro. Bo ani w Salet, ani w St. Bartholomä nie ma za bardzo miejsc noclegowych. Na piechotę też nie ma za bardzo opcji... Także trzeba było patrzeć na zegarek.<br>
<br><br>
St. Bartholomä posiada kościół Św. Bartłomieja, restaurację i punkt, gdzie można kupić świeże i wędzone ryby. Restauracja to stary pałacyk myśliwski Wittelsbachów. Z tego miejsca jest też już kilka możliwych tras do wykonania, na co oczywiście nie mieliśmy czasu, musieliśmy pozostać w okolicach przystani.
<br>
<br>
W drodze powrotnej już nikt się nie odzywa - pewnie dlatego, że w drodze tam wszystko zostało już w ciekawy sposób powiedziane.
Na całe szczęście pogoda z poprzedniego dnia się zmieniła, na ziemii były tylko same resztki śniegu, a dodatkowa bluza i czapka okazały się całkowicie zbędne.
Basiu, piekny debiut !! jakie piekne widoczki nam tu serwujesz ....
bardzo fajna wycieczka, juz mi się podoba
a to chyba moja ulubiona fotka,choć wybór niełatwy,,
No trip no life
Nelciu wyrwałaś mi to z ust, chciałam właśnie napisac, że wszystki zdjęcia w pionie obłędne.
A Basiu miejsce do pozazdroszczenia, akuratne by było na moje bolące kolano.
Super.
megi zakopane
Ja lubię to zdjęcie. Góry i widoki niesamowite.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Wspaniałe ujęcia gór
To ostatnie zdjęcie niesamowite, jakby to akwarela byla
Basia, co dalej?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
No na razie tyle, reszta nie była aż tak godna uwagi
Basiu, udany debiut
Zdjecia masz przepieknye, krajobrazy pokazałas nam bajkowe wiec..........czekamy na kolejne relacje
Dziekuje
No trip no life
Basia A,
krótko ale pieknie pokazałas granice Austrii i Niemiec
Masz bez dwóch zdań talent do fotek Czekam więc na kolejne twoje pikczery z róznych zakątków .
Duże brawa za fajną premierę