Nel zbyt duże ilości informacji to trochę przynudzanie, ale czasem warto poznać historię miejsc i genezę nazw , szczególnie tych znanych i blisko domu.
Nel zbyt duże ilości informacji to trochę przynudzanie, ale czasem warto poznać historię miejsc i genezę nazw , szczególnie tych znanych i blisko domu.
No i nastał ten moment, kiedy muszę przejąć władzę nad relacją, bo "ty wiesz lepiej" :D.
Po leniwym poranku urządziliśmy małą burzę mózgów, co zrobić popołudniu. Moją propozycją było pojechać do Czech (bo miałam olbrzymią ochotę na smażony syr z frytkami) i nasza znajoma poleciła nam jedno miasto - Bromov. Niby nic specjalnego, ale zawsze to jakiejś miasteczko, ma dość znany klasztor, na pewno będzie mieć restauracje i jakiś sklep, żeby kupić czeskie słodycze.
Po krótkim googlowaniu, znalazłam jeszcze coś takiego jak "broumovské stěny" co wyglądało trochę jak kamienne miasto, trochę jak jakieś kompleksy skał widokowych... Więc stwierdziliśmy, że to może być przyjemny spacer. Wpisałam w gpsa dokładnie tą frazę a ona naz poprowadziła... cóż, nigdzie. Ale to za moment.
Przejechaliśmy granicę bez problemu, wjechaliśmy do jakiegoś mniejszego miasteczka, a droga stawała się coraz... mniejsza i nieco gorsza. W końcu z asfaltu przeszła w drogę kamienistą... by w pewnym miejscu zakończyć się na szlabanie. Już mieliśmy zawracać, kiedy zauważyliśmy na gpsie i mapie przy szklaku, że te 1,5h do wybranego punktu na mapie możemy przejść. W międzyczasie doszliśmy do wniosku że może tata nie przełączył mapy rowerowej na mapę samochodową?
Ścieżka była piękna, ruchu praktycznie nie było, szlaku niby nie było, ale ewidentnie coś musiało być, skoro to była droga dostępna dla samochodów - oczywiście tych z pozwoleniami.
W końcu, GPS powiedział "jesteś na miejscu" a my... byliśmy na tej ścieżce, dookoła nas kompletnie nic, skał żadnych nie widać. No to musiałam się zająć się googlowaniem i wyszło, że zdecydowanie jesteśmy w złym miejscu, sam spacer po skałach trwa ok 3-4 godzin, do parkingu trzeba dojechać jeszcze z 30 minut, a to już byłą jakaś 16, więc nie bardzo wchodziło to w grę.
No to odwróciliśmy się na pięcie i wróciliśmy do samochodu tą samą ścieżką, poddając się i jadąc już do miasta, do Broumova.
Spacer był wystarczająco długi aby się dotlenić i zgłodnieć. Czyli jedziemy do Bromova.
Znajdujemy parking i schodkami wdrapujemy się na poziom rynku. Przechadzamy się po rynku i przyległych uliczkach. W jednym z barów wskazuję nam gdzie można zjeść.
Dzięki Asiu, ależ ciekawa ta historia . Przeczytałam z dużym zainteresowaniem
No trip no life
Nel zbyt duże ilości informacji to trochę przynudzanie, ale czasem warto poznać historię miejsc i genezę nazw , szczególnie tych znanych i blisko domu.
Niezainteresowani zawsze mogą to pominąć.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
dokładnie tak , kto nie chce to nie czyta i już
No trip no life
No i nastał ten moment, kiedy muszę przejąć władzę nad relacją, bo "ty wiesz lepiej" :D.
Po leniwym poranku urządziliśmy małą burzę mózgów, co zrobić popołudniu. Moją propozycją było pojechać do Czech (bo miałam olbrzymią ochotę na smażony syr z frytkami) i nasza znajoma poleciła nam jedno miasto - Bromov. Niby nic specjalnego, ale zawsze to jakiejś miasteczko, ma dość znany klasztor, na pewno będzie mieć restauracje i jakiś sklep, żeby kupić czeskie słodycze.
Po krótkim googlowaniu, znalazłam jeszcze coś takiego jak "broumovské stěny" co wyglądało trochę jak kamienne miasto, trochę jak jakieś kompleksy skał widokowych... Więc stwierdziliśmy, że to może być przyjemny spacer. Wpisałam w gpsa dokładnie tą frazę a ona naz poprowadziła... cóż, nigdzie. Ale to za moment.
Przejechaliśmy granicę bez problemu, wjechaliśmy do jakiegoś mniejszego miasteczka, a droga stawała się coraz... mniejsza i nieco gorsza. W końcu z asfaltu przeszła w drogę kamienistą... by w pewnym miejscu zakończyć się na szlabanie. Już mieliśmy zawracać, kiedy zauważyliśmy na gpsie i mapie przy szklaku, że te 1,5h do wybranego punktu na mapie możemy przejść. W międzyczasie doszliśmy do wniosku że może tata nie przełączył mapy rowerowej na mapę samochodową?
Ścieżka była piękna, ruchu praktycznie nie było, szlaku niby nie było, ale ewidentnie coś musiało być, skoro to była droga dostępna dla samochodów - oczywiście tych z pozwoleniami.
W końcu, GPS powiedział "jesteś na miejscu" a my... byliśmy na tej ścieżce, dookoła nas kompletnie nic, skał żadnych nie widać. No to musiałam się zająć się googlowaniem i wyszło, że zdecydowanie jesteśmy w złym miejscu, sam spacer po skałach trwa ok 3-4 godzin, do parkingu trzeba dojechać jeszcze z 30 minut, a to już byłą jakaś 16, więc nie bardzo wchodziło to w grę.
No to odwróciliśmy się na pięcie i wróciliśmy do samochodu tą samą ścieżką, poddając się i jadąc już do miasta, do Broumova.
to was wujek gps trochę wyprowadził w pole..dobrze,ze się nie zgubiliście
A las ztymi zielonymi kamolami całkiem urokliwy
No trip no life
A co "przepowiedziała" szklana kula?
Szklana kula przepowiedziała, że jeszcze trzeba popracować, aby wychodziły fajne zdjęcia
To chyba never ending story he he , zawsze mogą byc lepsze
No trip no life
Miejsce buło naprawdę piękne, Spotykaliśmy wędrujących turystów, byli i rowerzyści. Ale generalnie spokój, cisza i piękny las z pojedynczymi skałami.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Spacer był wystarczająco długi aby się dotlenić i zgłodnieć. Czyli jedziemy do Bromova.
Znajdujemy parking i schodkami wdrapujemy się na poziom rynku. Przechadzamy się po rynku i przyległych uliczkach. W jednym z barów wskazuję nam gdzie można zjeść.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!