Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
tak mnie ostatnio natchnęły piękne kolaże Nelci z tych stron, ze postanowiłam odgrzebać swoje zdjęcia i powspominać nieco wrześniowy wypad w te okolice kilka lat temu....
My zaczynaliśmy nasz przedłużony weekend od Puław- niewielkiego miasta powiatowego w tej części Polski; miasta, które z niczego specjalnego nie słynie , ale znane jest historycznie jako wieś szlachecka, gdzie swe włości posiadalli Lubomirscy a Później Czartoryscy
parkujemy autko i udajemy się na spacer na terenie dawnego Pałacu Czartoryskich ...
w którym - jak informuje tablica- ulokował się Instytut Upraw, Nawożenia i Gleboznawstwa , no cóż.... miejsce to nie skończyło zbyt "szczęśliwie" ; ten wielki, barokowy pałac miał juz pecha na początku XVII wieku, bo juz wtedy został splądrowany i zniszczony przez szwedzkich wandali w czasie Potopu,; później odbudowany przez rody Sieniawskich i Czartoryskich; w czasie II wojny tez sporo ucierpiał, no a obecnie..... widać, że brakuje kasy i gospodarza... wszystko jest lekko zaniedbane i trącone zębem czasu, a Instytut Upraw jako instytucja państwowa, nie ma odpowiednich środków, żeby o to należycie zadbać, więc jest jak jest....
i o ile sam pałac nie przecieka i tynki jako tako się trzymają, to po cudownych, dawnych ogrodach nad skarpą wiślaną( które możecie sobie obejrzeć na rycinach historycznych) nie ma tu już bladego śladu....
W miarę utrzymana jest tylko część "frontowa" ; jest jakas spora fontanna (działająca nie wiadomo kiedy?) ukwiecone klomby ( bardzo skromnie) i jako tako koszony trawnik, natomiast częśc parkowa jest zarośnięta, zaniedbana, a tyły Pałacu straszą niestety chaszczami.... i kompletnie nic nie mówi odwiedzającym o dawnym blasku i sławie tego miejsca.....
Dzisiaj zwiedzając to miejsca, az trudno uwierzyć, że wygląda zupełnie inaczej ... bo niewiele się tu zachowało z dawnej wspaniałej świetności tego Pałacu.....
w czasach czartoryskich wyglądał tak:
(rycina z sieci)
po dawnej elewacji nie ma juz dziś sladu, podobnie jak po wspaniałych symetrycznych schodach, czy nadbudowanym pięterkiem w wielkiej lukarnie zwieńczonym barokową attyką; jedyne co sie zachowało jeszcze z tamtych czasów to barokowa kolumnada sieni widziana dzisiaj tak:
we wnętrzach nie padniemy z wrażenia..., to co jest tu udostepnione zwiedzającym to mizerna, żeby nie powiedzieć żałosna czśść tego co tu było
do zwiedzania udostępniona jest niewielka część w skrzydle frontowym z kiepskimi pamiątkami, bo w zasadzie nic się tu nie zachowało...
widok na "OGRÓD" z wejscia głównego ... no żałośnie nieco....
i tylko przechadzające się pawie ubarwiają nieco to miejsce....
i wychodzimy ...
Piea
Pieam wspaniale ,że będziesz pisac o tych cudownych miejscach.. pewnie wiele się ciekawego dowiem o miejscach, które dopiero co widziałam
Czy udostepniłaś ALBUM ? bo fotek nie widac..
No trip no life
no to idzie zwariować ...
u mnie jest tak: na kompie (Windows 10) i laptopie (tez 10-tka) wszystko widzę nawet wylogowana z gmaila !
na moim starym kompie (Windows 7) widzę wszystko, ale jak jestem zalogowana do gmaila, jak sie wyloguję- to doopa blada i tez wszystko znika !
Album jest udostępniony (do celów oglądania p/ rózne osoby) OD DAWIEN DAWNA! , no to jak zyć ???
Piea
Piea, udostępnij album jeszcze raz
"stare" albumy niestety są często niewidoczne , więc trzeba je na nowo udostepniać ,albo zakładac nowe
No trip no life
na chwilkę idziemy na tyły Pałacu, gdzie w czasach Izabeli Czartoryskiej były tu wspaniałe kaskadowe ścieżki na schodzącą w dół skarpę ku Wiśle.... w ogóle całe ogrodowe założenie Puław w czasach największej świetności musiało być zachwycające... istniejące tu te piękne, francuskie ogrody znane są jednak z urody tylko w wyobraźni tych, którzy lubią się zaczytywać w takich historiach ( ja uwilbiam!) i na zachowanych nielicznych rycianach i obrazach....
tył Pałacu dzisiaj
i dzisiejszy widok na "kaskadowe ścieżki"
zostało zielsko i gęste chaszcze...
nooo... trzeba naprawdę niezłej wyobraźni, żeby uwierzyć patrząc na te istniejące tu dziś chaszcze, że kiedys było tu zupełnie inaczej....
(rycina historyczna z tego miejsca (tył Pałacu od strony Łachy) z sieci):
W tym co pozostało w ogrodach znajdziemy istniejącą na szczęście do dziś słynną Światynię Sybilli
a dlaczego słynną?
zapewne wszyscy to wiecie, ale to na tyle ważne, że powtórzę: tak, to miejsce było pierwszym Muzeum Narpodowym Rzeczpospolitej; a cenne dzieła, które się tu znajdowały zgromadziła przez długie lata swojego bardzo długiego życia - Izabela Czartoryska, niesamowita kobieta o wielkiej wrazliwości ale i sile; kobieta - legenda tamtej epoki! to był taki "mózg" tej rodziny! , mimo, że w czasach młodości była kobietą dość frywolną i kochliwą , nie gardzącą romansami, co w tamtych czasach nie było niczym dziwnym ani gorszącym, i miała całe mnóstwo kochanków , a jej liczne potomstwo było wynikiem tychże romansów; do dziś zresztą historycy stawiają duży znak zapytania, czy chociaż jedno dziecko Adama Kazimierza Czartoryskiego z Izabelą było jego ? chociaż wszystkie dzieci, które rodziła Izabela w czasie trwania ich malżeństwa - uznał i nosiły jego nazwisko, a powszechnie wiadomym było, że nie jego krew płynie w żyłach jego dzieci ;
jednak z biegiem lat Izabela bardzo sie zmieniała... a w sile wieku, kiedy już mężczyźni i romanse nie zaprzątały jej głowy- stała się zagorzałą patriotką i bardzo mocno zaangażowała się całym sercem w sprawy Polskie!
O ho ho! chyba sie zagalopowałam nieco... . bo nie będę przecież opisywać Wam tu historii życia tej kobiety , choc jest to fascynująca wiedza, dla tych co lubią takie rzeczy...
Domek gotycki w ogrodach nieopodal puławskiego pałacu;
Owy Dom gotycki nie wybudowano w czasach "gotyku" jak wskazuje jego nazwa, bo zbudowany był znacznie później , w latach 1801 – 1809 w miejscu dawnego barokowego pawilonu ogrodowego. Uroczystego otwarcia dokonał tu sam książę Józef Poniatowski. Miały się w nim znaleźć zbiory, dla których zabrakło miejsca w położonej obok Świątyni Sybilli. W jego ściany wbudowano fragmenty lapidarium pochodzące z polskich historycznych budowli, jak również z Włoch i Hiszpanii ; m.in. marmurowe słupki z grobu Kazimierza Wielkiego, cegły z zamku Jana Zamojskiego, kamień z domu Wierzynka w Krakowie, kawalątek marmuru z grobu Bolesława Krzywoustego i wiele innych elementów. Po upadku Powstania Listopadowego rząd carski skonfiskował dobra Czartoryskich i usunął większą część tych elementów ze ścian , i niestety zostały zniszczone, ale niewielka część zachowała się do dziś.
to znana rzeźba Tankreda i Kloryndy stojąca nieopodal Domku Gotyckiego ,
To co tutaj widzimy w Puławach to kopia, oryginał wykonany z białego marmuru we Florencji na zamówienie króla Stanisława Augusta Poniatowskiego-obecnie znajduje się w Domku Chińskim. Rzeźba przedstawia bohaterów średniowiecznego włoskiego poematu "Jerozolima wyzwolona". Widzimy zrozpaczonego Tankreda, który nieświadomy co czyni, zabił swoją ukochaną Kloryndę, walczącą w szeregach Saracenów. Napis na cokole pod rzeźbą głosi: „Giniesz piękna Kloryndo od miłosnej dłoni, a twój Tankred nad własnym zwycięstwem łzy roni”.
Piea
Większośc zdjęć juz widać . Dla mnie to wspaniały spacer, widziałam Puławy zaledwie parę dni temu, super !
I ja byłam pod negatywnym wrażeniem przede wszystkim mocno zniedbanych ogrodów czy parku , smętnie to niestety wygląda, bardzo szkoda.
Pałac wspaniały, choć w środku rzeczywiście nie widać blasku i dawnej świetności. Niemniej i tak warto to piekne miejsce zobaczyć, bo wciąż jest piękne
Poniedziałek jest jedynym dniem kiedy do Pałacu można wejśc bez opłat, udało sie nam. Wejście do parku jest za free.
No trip no life
W Puławach nie zabawiliśmy zbyt długo.... połazilismy trochę po parku, powzdychałam do tego co pozostało po Izabeli.... często wyobrażałam sobie życie tej kobiety w tamtych latach, całą tą świtę i masę ludzi ze świata artystycznego i politycznego, którymi otaczali się Czartoryscy... nie łatwo było życ w tym tłumie komuś o tak wrażliwej duszy jak wspomniana Pani na Puławach!
Z Puław mamy juz rzut beretem do Kazimierza Dolnego gdzie mielismy zabookowane dwa noclegi w przyjemnym pensjonaciku jakiś =/- 1 km spacerkiem od rynku
Bardzo zadbane, czysciutkie miejsce (znalezione przez Booking.com)
meldujemy się, wrzucamy szybko klamoty ...
(nasz balkonik z lewej z boku domu na pięterku)
i wyruszamy w okolice coś szybko zjeść... nie ma czasu na dłuższe posiadywanko , bo chcemy zajrzeć w jedno fajne miejsce właśnie przed wieczorem, późnym popołudniem, żeby ominąć ludków
uwielbiam te kazimierskie domy.....
aż tu nagle taki łeb wychynął z Wisły! niczym Potwór z Loch Ness, he he...
udajemy się w drugą stronę od rynku.... i dochodzimy do fajnej chaty, gdzie będziemy szamać jedzonko
takiej chatki - nie sposób nie zauważyć ; to piękny i prawdziwy zabytek, ponieważ chata jest autentyczna i pochodzi z przełomu XVII/XVIII wieku, a jej historia związana jest z lokalną rodziną Kobiałków.
w chcie jest klimetycznie i historycznie, niestety drogo! nie pamiętam już co tam wsunęlismy? - pewnie coś z grilla, nie mam niestety żadnych zdjęć jedzonka, bo wówczas jeszcze zupełnie nie robiłam fotek moim talerzom
najedzeni i opici idziemy spalić kalorie i udajemy się do celu na dzisiejsze popołudnie...
na szczęście na miejscu nie ma ludzi tyle co na Zdjęciu" przy wejściu ; w ogóle nie ma ludzi poza parą Młodych i fotografem z asystentką na sesji ślubnej a jest mniej więcej ten czas co obecnie... 2-ga połowa września... tylko kilka lat temu....
Korzeniowy Dół jest rodzajem lessowej głębocznicy i choć częściowo jest to dzieło Matki Natury, to jednak spora część tego, co możemy podziwiać jest dziełem rąk ludzkich, ale natura czy nie - wejście do tego miejsca nasuwa od razu skojarzenie z wkroczeniem jakby do jakiejś krainy bajki...
Wijące się wokół wysoko na piaszczystych ścianach wąwozu poskręcane korzenie drzew tworzą obraz naprawdę jak z basniowego świata , a uroku dodają przemykające między cieniami promienie słoneczne i pierwsze złote jesienne liście pod stopami.
Do wąwozu można dostać się z rynku minibusikami lub jeepami, które za kilka złotych wożą tu turystów, albo można wybrać tak jak my, zdrowszą opcję pieszą i wybrać się tu na własnych nóżkach ; przecież nie jest to daleko, +/- jakieś 2,5 km od Rynku idąc ulicą Narzeczną, a potem Kwaskową Górą.
Gdzieś czytałam że podobno część ścieżek w tym Korzeniowym Wąwozie niedawno tu wybetonowano! O Zgrozo! nie chce mi się wierzyć, że to moze byc prawdą! Co za kretyn mgł wpaść na taki pomysł? i drugi- który taką szatańską decyzję zatwierdził? - jeśli to prawda- to zepsuliby tym cały urok tego miejsca!
(Nel, Ty byłaś tu ostatnio..., potwierdź pleaseee że to tylko prasowe kłamstwa!, że to nie prawda!!!)
dopiero wieczorem w pensjonacie zauwazyłam, że mi się aparat jakoś przestawił (pewnie nieumyślnie sama coś wcisnęłam) i ustawiła się beznadziejna opcja kolorków agresywnych, których nijak, w żaden sposób nie idzie się pozbyc....*wacko2* i mimo, że plenery w popołudniowym słońcu i skrzacych sie kolorami jesieni liśćmi - były wtedy wspaniałe, niestety zupełnie nieświadomie "popsułam" całą sesję zdjęciową z tego spaceru..... bo wyszła mi agresywna zielono-żółta dyskoteka
takich lessowych wąwozów, jest tu w okolicach Kazimierza całkiem sporo, ale ten jest chyba "najsłynniejszy" w sensie malowniczości....
Wychodzimy z "wąwozu- Korzeniowy Dół" i nagle taka niespodzianka - no oczom nie wierzę..... SATURATOR!!!
pamiętacie to ustrojstwo z czasów Polski Ludowej? - jak się piło sodową "gruźliczankę" w opcji "czysta woda" albo "z sokiem" z obowiązkowymi popłuczynkami szklanki jednym psiknieciem wody? - w sam raz na dzisiejsze czasy pandemii, he..he... i kurna nikt jakoś od tego nie chorował!
Piea
Piea, to co pokazujesz, to miód na moje serce. Z Puławami jestem bardzo związna przez przyjaciół, którzy, mimo, że bez więzów krwi, stali się moją rodziną dawno, dawno temu. Bywałam w Puławach od wczesnej młodosci, był czas, kiedy mówiłam, że znam w Kazimierzu każdą ścieżkę, każdy kamień... Dla mnie to były...i są do dziś wyjątkowo sentymentalne miejsca. Udało mi się w "pandemicznym" czasie odwiedzić bliskich w Puławach i okolicach :-), nie widzieliśmy się od czasu mojego wyjazdu z kraju...
Hej Dana i Nel, Witajcie dziewczyny... tak... mało jest chyba ludzi, którzy nie zachwycaliby sie tym miejscem...., mimo, ze normalnie bywało tu strasznie gwarnie, szczególnie w weekendy, teraz w czasie Zarazy, penie jak wszędzie ludzi jest mniej..... wiec zdecydowanie klimatyczniej....
No dobrze..., po spacerach po Korzeniowym Dole, wrociliśmy w stronę rynku i pobłąkaliśmy się tam do późnego wieczora....
Kazimierza nie będę Wam opisywała zbyt dokładnie , bo przecież wiadomo, że wszyscy tu bywaliście wielokrotnie... a na pewno większość z Was, więc pokażę tylko moje pstryki i poopisuję nieco w wersji zminimalizowanej ...
ciag dalszy wieczornego spaceru....
Barokowa Kamienica Gdańska, zwana także Domem Gdańskim, powstała pod koniec XVIII wieku; Na przełomie XIX i XX wieku budynek należał do żydowskiej rodziny Brombergów. Na jego szczycie widniały rosyjskie inicjały WB (Wowcze Bromberg); Obecnie w kamienicy Gdańskiej znajdują się lokale mieszkalne i usługowe. To bez wątpienia jeden z najciekawszych i – niestety – najbardziej zniszczonych obiektów na kazimierskim Rynku. Władze miasta starają się o uregulowanie sytuacji prawnej budynku, głównie ze względu na jego zły stan techniczny.
Rynek w Kazimierzu to istna perła renesansu i choć jest naprawdę malutki, to zawiera się w nim cała esencja tego miasteczka. Otaczające go z trzech stron kamienice wzniesiono tu już w XVI i XVII wieku, czyli w złotych latach Kazimierza, który położony na szlaku handlowym, bogacił się głównie na handlu zbożem.
Potykający się o kocie łby turyści zerkają z podziwem na pełne przepychu siedziby znamienitych tutejszych rodów Przybyłów, Celejów i Górskich - zdobione motywami odpowiadającymi ówczesnym kanonom.
Na Rynku, jak zwykle w takich miejscach znajdziemy sporo kafejek, galerii, sklepików pamiątkowych, handlarki sprzedające maślane koguty kazimierskie i koronki, drewniane kwiatki i inne tego typu drobiazgi. W sercu rynku stoi nieco młodsza i wciąż czynna malownicza studnia z czarnym, drewnianym daszkiem będąca idealnym miejscem na pamiątkowe fotki z Kazimierza.
dwie najbardziej znane kamieniczki - to oczywiście Kamienica Celejowska i Przybyłów - z pięknymi attykami...
widac stąd ładnie górę Trzech Krzyzy, na którą pójdziemy sobie jutro rano...
dom kazimierskiego felczera i społecznika Konstantego Kifnera; wybudowano go w północno-wschodniej pierzei rynku w latach 1926-27
Od strony północnej ryneczek domyka kościół Farny św. Jana Chrzciciela i Bartłomieja; to budowla z późnego renesansu skrywająca w środku prawdziwy skarb - przepiękne i jednocześnie jedne z najstarszych organów w Polsce, w dodatku wciąż użytkowane, gdzie odbywają się tu koncerty.
kolejne arcydzieło w drewnie: piękna stalla
Kamienica Biała przy ulicy Senatorskiej została zbudowana we wczesnych latach XVII wieku. Wzorowana na kamienicy Celejowskiej, nie posiada jednak bogatych zdobień, a jedynym dekoracyjnym elementem jest attyka
Apteka Lichtsona - Zabytkowy budynek powstał ok. 1618 roku
tutaj też przyjdziemy sobie jutro...
i kończymy nasz spacer i dzień....
Piea
jaki piekny zachód w Kazimierzu, bajeczka !
A propos turystów to byłam niedawno dwa razy . W poniedziałek- było bardzo mało turystów i mega przyjemnie, aż mi się nie chciało wyjeżdzać. Drugi raz w piątek i na rynku było juz więcej ludzi,ale był targ na rynku. W dalszym ciągu nie były to tłumy
No trip no life
Fantastycznym miejscem w Kazimierzu jest Góra Trzech Krzyży, z której mozna zobaczyć najładniejsze widoki na miasto z góry... więc zmierzamy tam z samego rana….
i jesteśmy na miejscu....
poranne słońce jest ostre, a jesienią, wiadomo, dość "niskie", więc światło nie jest najlepsze do robienia zdjęć...., no trudno, ale innych nie mam...
Na szczycie wzniesienia stoją trzy drewniane krzyże, które ustawiono tu w 1708 roku, aby upamiętnić ofiary zarazy, która nawiedziła wówczas te tereny ; inna nazwa tego wzgórza to Góra Krzyżowa, która przywodzi na myśl nie tylko same krzyże na szczycie, ale i podobno trud jaki trzeba włożyć aby na tą górę wejść ; choć to chyba tylko taka legenda, bo trud "zdobycia" tej górki nie jest jakiś specjalnie trudny, dałby radę i staruszek z balkonikiem
no ale te widoki stąd.......!
nasyceni widokowo... i napatrzeni.... - schodzimy na dół....
Piea