Tutaj ciekawa skała: gdzie możemy dopatrzyc się zarysu postaci mniszki, a po prawej wizerunek orła polskiego
no i dopływamy.... w końcu jest... oto i ona.... reliktowa wręcz SOKOLICA!
747 m npm, ale jej skalne ściany opadają do poziomu Dunajca uskokami prawie pionowo w 310-metrową przepaść ; najwyższy uskok pod szczytem Sokolicy to nieomal pionowa ściana 100 metrowej wysokości.
tuż pod Sokolicą znajduje się charakterystyczna spiczasta skała zwana Głową Cukru! a obok Wilcza Skała
ach Sokolica!
tutaj widoczny taras widokowy na jej szczycie i reliktowa (niestety już połamana) słynna sosenka - po prawej stronie
u stóp Sokolicy!
jeszcze zoom na słynną sosenkę....
i Sokolica została za nami
dalej mijamy tzw. Studzionki - po słowackiej stronie bije silne źródło kresowe zwane Stuletnim
Pod Facimiechem - Dunajec tworzy ostry zakręt, zmieniając kierunek z zachodu na północ. Łodzie skręcają raptownie w prawo, przemykając wśród głazów szybkim nurtem. Facimiech wraz ze szczytem Klejowej Góry tworzą wysunięty cypel, który Dunajec opływa z trzech stron tworząc kilka przełomów. Ściany Facimiecha są jedną z głównych atrakcji widokowych podczas spływu tratwami. W ścianach Facimiecha, dzięki ich niedostępności, uchowała się największa w Pieninach kolonia bardzo rzadkiego gatunku jałowca sawiny.
Kaplicza MB w skale, na pamiątkę wizyt w czasie przeprawy Dunajcem naszego Papieża
Radek he he... no nie wiedziałam.... - ze mnie wędkarz taki jak i baletnica , ale Małż słyszał (swego czasu kiedyś sporo wędkował) , ale głowacicy rzecz jasna nigdy nie złowił (bo wedkował głównie na Mazowszu i Mazurach)
Flisak na tratwie opowiadał nam, że kiedyś, tu w Dunajcu były nawet łososie ( he he, dla mnie to i ta głowacica to łosoś jako żywy! ) a oprócz łososi jeszcze trocie bałtyckie tu były, ale to było kiedyś, kiedyś... gdy jeszcze Wisła czystą rzeką była! obecnie ryby te już nie docierają do Dunajca, ponieważ nie są w stanie pokonać tak zanieczyszczonej Wisły jaką mamy obecnie, ale w wodach Dunajca żyją tu wciąż bardzo licznie pstrągi, brzany, lipienie, ukleje, świnki a nawet szczupaki no i te wspomniane głowacice!
no dobrze.... to juz koniec wiadomości wędkarskich i płyniom dalej ...
Tutaj za plecami flisaka są tzw. Grabczychy – zbudowane z wapieni dwa skalne żebra w skałach Facimiecha
to tzw Grabczycha Wyżnia i Grabczycha Niżnia
skalne dziury i groty w wapieniach.....
a tutaj przed nami malownicza Skała Osobita która stoi sobie u wylotu Lesnickiego Potoku (inaczej to skała: Sama Jedna) o wysokości ok. 530 m n.p.m, ale jej wysokośc względna to ok 100 metrów
Na jej szczycie stoi żeliwny krzyż, a w skalnej ścianie wmurowana jest ponoć tablica pamięci ofiarom Pienin.
tuż u wylotu Przełomu Leśnego Potoku, stoi jeszcze jedna znana skała to tzw. Wylizana , ta ma 571 m n.p.m. (a względnie – ok. 130 m), Jest jedną z najbardziej malowniczych skał w Pieninach, a jej nazwa pochodzi od znajdujących się w skalnych ścianach charakterystycznych wgłębień wymytych przez wodę, które w gwarze góralskiej zwane są „wylizaniami”.
i przed nami juz końcowy odcinek spławu przed Szczawnicą, dopływamy do przepieknego Przełomu Leśnickiego Potoku,
tutaj już ukazuje się Droga Pienińska, dostosowana do ruchu turystycznego; tutaj w pobliżu Dunajec tworzy tak ciasny wąwóz, że dla utworzenia przytulonej do skał wąskiej drogi pieszo-rowerowej konieczne było obciosywanie skał i budowa wysokich kamienno-betonowych nasypów tuż nad nurtem rzeki; wzdłuż stromych ścian prowadzą dwie drogi: Pienińska ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru po stronie słowackiej i druga do Leśnicy.
tutaj juz koniec dzikości! - widac już wzmożony ruch turystyczny....
Miejscami gdzie jest strome urwisko droga jest zabezpieczona barierkami. Spomiędzy obu tych skał wpada do Dunajca Leśny Potok, płynący z doliny Starej Leśnicy, tworząc u wylotu malowniczy przełom, uznany za rezerwat ścisły.
tutaj rówienka Małe Przechodki - stało tutaj kiedyś schronisko im. Sienkiewicza; oddziela się tu granica państwa i odtąd oba brzegi Dunajca należą juz do Polski.
i już ostatni odcinek... w tym miejscu czekają Panowie, ktrzy małą tratwą przeprawią przybywających ze Szczawnicy na druga stronę Dunajca, skąd rozpoczyna się szlak pieszy na Sokolicę; i nie ma innej drogi! chcąc wejsć na Sokolićę musimy przepłynąc tutaj Dunajec, albo jechac do Krościenka i stamtąd innym szlakiem tez można wejść na Sokolicę
a kaczuchy towarzyszą nam do końca....
Schronisko "Orlica" widziane z Dunajca; to tutaj przedwczoraj zeszliśmy ledwo żywi schodząc z tego "pionowego" szlaku niebieskiego z Szafranówki
i ostatni zakręt na Dunajcu przed Szczawnicą...
i już widzimy pięknie rozciągający się widok na osiedle Ląd w Szczawnicy Niżnej
i dobijamy do przystani końcowej w Szczawnicy!
to już jest koniec wspaniałego spławu Dunajcem, pełnego fascynującej przyrody, niezapomnianych widoków, i opowieściach i dowcipach flisaków ; spław tratwami to poza walorami widokowymi bardzo fajna, relakasacyjna wycieczka, przy rwącym miejscami nurcie Dunajca i wspaniałymi widokami miejsc pełnych pienińskich legend...
dziękuję, że popłynęłiście z nami....
i wracamy nad Grajcarkiem; ja do naszego Pensjonatu przygotować jakieś jedzonko, a małż popyla na przystanek złapać busika do Sromowców i wrócic po autko, które zostało tam na parkingu!
po obiadku jeszcze obowiązkowy spacerek nad Grajcarek nakarmić "nasze" kaczki i ten dzień kończymy na pensjonatowym balkonie przy czornym i zdrojowym!
no troszkę chlupotało.... ale nie na tyle, żeby być mokrym! , choć podobno się czasami zdarza ! - co pewnie zależy od nurtu w danym miejscu i umiejętności flisaka, który musi sprawnie lawirować tą długą żerdką (oni mówią na te kije: spryszki) między tymi kamieniami i uważać na bystrza!
(wnikliwi oglądacze pewnie zauwazyli, że dziób tratwy wyłożony jest świerkowymi gałęziami z igliwiem, to właśnie po to, żeby zmniejszyć ewentualne pryskanie ) ; ja siedziałam z przodu, w pierwszym rzędzie ławeczek, i do końca byłam sucha
znacznie gorzej było z ..... , bo po ponad 2,5 godzinach siedzenia w jednej pozycji na małej drewnianej, twardej ławeczce, nie powiem co boli jak się w końcu wstanie... ! no te ławeczki to nie są niestety siedzenia w samolocie... he, he (na które niektórzy notabene tak narzekają! hi hi... teraz jak będzie mi kiedys niewygodnie w samolocie, to wspomnę sobie "siedzenie" na tratwie po Dunajcu!
Zaczynamy kolejny piękny dzień w Pieninach.... oczywiście od gorącej kawki na balkoniku! (niestety parzonej "po domowemu" bo w pensjonatowym pokoju, mimo mnóstwa sprzętu wszelakiego, ekspresu nie mamy )
a widok z rana - jak zawsze o tej porze roku w Pieninach - mamy zamglony.... poranne mgły unoszą się magicznie nad Grajcarkiem i Dunajcem....
Pytam Małża, jak tam dziś kolano? , no ciutek boli, ale jest znacznie lepiej , więc na dziś .... zarządzam Homole! wszak wiadomo, wszystkim pienińskim szwędaczom, że to obowiązkowe miejsce tutejszych wędrówek, bo to ponoć najładniejszy taki wąwóz w Pieninach; my tu wcześniej nie byliśmy , więc teraz musimy nadrobić ten błąd zwłaszcza, że szlak nie jest jakiś ani trudny, ani wymagający…., dadzą radę i ci z bolącym kolanem! no to zapraszamy...
zakładamy więc "odpowiednie" buty ( bo niewiadomo co tam zastaniemy? ) i już wcale nie tak wczesnym rankiem śmigamy do Jaworek, skąd rozpoczyna się zielony szlak pieszy
jesteśmy mocno zdziwieni , bo może tłumów (jakie są tu zawsze w sezonie) się wprawdzie nie spodziewaliśmy ..., no ale żeby nikogo????
dacie wiarę? - przez całe Homole nie spotkaliśmy żywej duszy! i... całe Homole były nasze!
Wąwóz Homole ma niecałe 1000 m długości, trasa nie jest więc ani długa ani trudna i bez przeszkód można się tu wybrać nawet z małymi dziećmi.; trasa leciutko prowadzi cały czas po górkę....ale nie taką prawdziwą górę! tylko tak bardzo leciutko.... ; he he... da radę i dziadzio z balkonikiem!
WĄWÓZ HOMOLE położony na wysokości 666 m n.p.m. leży sobie pięknie w tzw. Małych Pieninach – no niby one małe, ale to właśnie tutaj położony jest najwyższy szczyt całych Pienin - dla odmiany o nazwie - Wysoka (1050 m.n.p.m), na którą można powędrować z Wąwozu Homole dalej szlakiem.
Płynący dość bystro dnem wąwozu potok Kamionka wyżłobił w wapiennym podłożu fantastyczne turnie i skale ściany sięgające aż do 120 m wysokości od dna wąwozu licząc ; a krystalicznie czysta Kamionka tworzy tu liczne malownicze, kaskady, w zasadzie większa część Kamionki zawalona jest wielkimi głazami.
w Wąwozie cały czas poruszamy się w takiej V-rozpadlinie pomiędzy wysokimi ścianami skalnymi; mijamy tu kolejno skały : Wapiennik, Grzebień, Niską Skałę i Wysoką Skałę; jedna strona wąwozu nazywana jest Szastowską Homolą, a druga Prokwitowską Homolą.
Wąwóz Homole już w XV wieku był penetrowany przez poszukiwaczy skarbów; i istnieje tu wiele legend związanych ze skarbami tutaj ukrytymi, ale my poza skarbami przyrodniczymi, żadnych innych tu nie znaleźliśmy ; mnóstwo tu kładek mosteczków, schodeczków... po których dziś turysci moga sie wygodnie poruszać, ale nie zawsze tak było.... kiedyś trzeba było niestety wleźć do wody i skakac po tych kamlunach!
wow, co za widoki !!! Nakręcilaś mnie na ten spływ. wiedziałam ,że warto ale w tych barwach jesieni to już w ogóle cudo .
Bilet nie najtańszy ale absolutnie warto
No trip no life
Tutaj ciekawa skała: gdzie możemy dopatrzyc się zarysu postaci mniszki, a po prawej wizerunek orła polskiego
no i dopływamy.... w końcu jest... oto i ona.... reliktowa wręcz SOKOLICA!
747 m npm, ale jej skalne ściany opadają do poziomu Dunajca uskokami prawie pionowo w 310-metrową przepaść ; najwyższy uskok pod szczytem Sokolicy to nieomal pionowa ściana 100 metrowej wysokości.
tuż pod Sokolicą znajduje się charakterystyczna spiczasta skała zwana Głową Cukru! a obok Wilcza Skała
ach Sokolica!
tutaj widoczny taras widokowy na jej szczycie i reliktowa (niestety już połamana) słynna sosenka - po prawej stronie
u stóp Sokolicy!
jeszcze zoom na słynną sosenkę....
i Sokolica została za nami
dalej mijamy tzw. Studzionki - po słowackiej stronie bije silne źródło kresowe zwane Stuletnim
Pod Facimiechem - Dunajec tworzy ostry zakręt, zmieniając kierunek z zachodu na północ. Łodzie skręcają raptownie w prawo, przemykając wśród głazów szybkim nurtem.
Facimiech wraz ze szczytem Klejowej Góry tworzą wysunięty cypel, który Dunajec opływa z trzech stron tworząc kilka przełomów. Ściany Facimiecha są jedną z głównych atrakcji widokowych podczas spływu tratwami. W ścianach Facimiecha, dzięki ich niedostępności, uchowała się największa w Pieninach kolonia bardzo rzadkiego gatunku jałowca sawiny.
Kaplicza MB w skale, na pamiątkę wizyt w czasie przeprawy Dunajcem naszego Papieża
Piea
W gimnazjum, czyli jakieś 14-15 lat temu byłam z wycieczką szkolną w Bukowinie i byliśmy tam na starcie spływu, choć nie popłynęliśmy...
...heee, atrakcje "na brzegu" rewelka !!!
ale nie wiem czy wiesz,że "pływałaś nad głowami" bardzo atrakcyjnych wędkarsko ryb: Głowacic !!!
...Dunajec uchodzi za najlepsze w Polsce łowisko tych ryb ; )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Radek he he... no nie wiedziałam.... - ze mnie wędkarz taki jak i baletnica , ale Małż słyszał (swego czasu kiedyś sporo wędkował) , ale głowacicy rzecz jasna nigdy nie złowił (bo wedkował głównie na Mazowszu i Mazurach)
Flisak na tratwie opowiadał nam, że kiedyś, tu w Dunajcu były nawet łososie ( he he, dla mnie to i ta głowacica to łosoś jako żywy! ) a oprócz łososi jeszcze trocie bałtyckie tu były, ale to było kiedyś, kiedyś... gdy jeszcze Wisła czystą rzeką była! obecnie ryby te już nie docierają do Dunajca, ponieważ nie są w stanie pokonać tak zanieczyszczonej Wisły jaką mamy obecnie, ale w wodach Dunajca żyją tu wciąż bardzo licznie pstrągi, brzany, lipienie, ukleje, świnki a nawet szczupaki no i te wspomniane głowacice!
no dobrze.... to juz koniec wiadomości wędkarskich i płyniom dalej ...
Tutaj za plecami flisaka są tzw. Grabczychy – zbudowane z wapieni dwa skalne żebra w skałach Facimiecha
to tzw Grabczycha Wyżnia i Grabczycha Niżnia
skalne dziury i groty w wapieniach.....
a tutaj przed nami malownicza Skała Osobita która stoi sobie u wylotu Lesnickiego Potoku (inaczej to skała: Sama Jedna) o wysokości ok. 530 m n.p.m, ale jej wysokośc względna to ok 100 metrów
Na jej szczycie stoi żeliwny krzyż, a w skalnej ścianie wmurowana jest ponoć tablica pamięci ofiarom Pienin.
tuż u wylotu Przełomu Leśnego Potoku, stoi jeszcze jedna znana skała to tzw. Wylizana , ta ma 571 m n.p.m. (a względnie – ok. 130 m), Jest jedną z najbardziej malowniczych skał w Pieninach, a jej nazwa pochodzi od znajdujących się w skalnych ścianach charakterystycznych wgłębień wymytych przez wodę, które w gwarze góralskiej zwane są „wylizaniami”.
i przed nami juz końcowy odcinek spławu przed Szczawnicą, dopływamy do przepieknego Przełomu Leśnickiego Potoku,
tutaj już ukazuje się Droga Pienińska, dostosowana do ruchu turystycznego; tutaj w pobliżu Dunajec tworzy tak ciasny wąwóz, że dla utworzenia przytulonej do skał wąskiej drogi pieszo-rowerowej konieczne było obciosywanie skał i budowa wysokich kamienno-betonowych nasypów tuż nad nurtem rzeki; wzdłuż stromych ścian prowadzą dwie drogi: Pienińska ze Szczawnicy do Czerwonego Klasztoru po stronie słowackiej i druga do Leśnicy.
tutaj juz koniec dzikości! - widac już wzmożony ruch turystyczny....
Miejscami gdzie jest strome urwisko droga jest zabezpieczona barierkami. Spomiędzy obu tych skał wpada do Dunajca Leśny Potok, płynący z doliny Starej Leśnicy, tworząc u wylotu malowniczy przełom, uznany za rezerwat ścisły.
tutaj rówienka Małe Przechodki - stało tutaj kiedyś schronisko im. Sienkiewicza; oddziela się tu granica państwa i odtąd oba brzegi Dunajca należą juz do Polski.
i już ostatni odcinek... w tym miejscu czekają Panowie, ktrzy małą tratwą przeprawią przybywających ze Szczawnicy na druga stronę Dunajca, skąd rozpoczyna się szlak pieszy na Sokolicę; i nie ma innej drogi! chcąc wejsć na Sokolićę musimy przepłynąc tutaj Dunajec, albo jechac do Krościenka i stamtąd innym szlakiem tez można wejść na Sokolicę
a kaczuchy towarzyszą nam do końca....
Schronisko "Orlica" widziane z Dunajca; to tutaj przedwczoraj zeszliśmy ledwo żywi schodząc z tego "pionowego" szlaku niebieskiego z Szafranówki
i ostatni zakręt na Dunajcu przed Szczawnicą...
i już widzimy pięknie rozciągający się widok na osiedle Ląd w Szczawnicy Niżnej
i dobijamy do przystani końcowej w Szczawnicy!
to już jest koniec wspaniałego spławu Dunajcem, pełnego fascynującej przyrody, niezapomnianych widoków, i opowieściach i dowcipach flisaków ; spław tratwami to poza walorami widokowymi bardzo fajna, relakasacyjna wycieczka, przy rwącym miejscami nurcie Dunajca i wspaniałymi widokami miejsc pełnych pienińskich legend...
dziękuję, że popłynęłiście z nami....
i wracamy nad Grajcarkiem; ja do naszego Pensjonatu przygotować jakieś jedzonko, a małż popyla na przystanek złapać busika do Sromowców i wrócic po autko, które zostało tam na parkingu!
po obiadku jeszcze obowiązkowy spacerek nad Grajcarek nakarmić "nasze" kaczki i ten dzień kończymy na pensjonatowym balkonie przy czornym i zdrojowym!
Piea
ło matko, jaka piękne tam barwy jesieni na tle gór i jeszcze odbijają sie w wodzie..
Po prostu cudo pewnie głowa by mi tam latała na prawo i lewo he he
A powiedz czy woda nie chlapie ? wychodzi się z rejsu " na sucho" ?
No trip no life
Nel,
mnie też łepetyna latała na boki jak opętana!
no troszkę chlupotało.... ale nie na tyle, żeby być mokrym! , choć podobno się czasami zdarza ! - co pewnie zależy od nurtu w danym miejscu i umiejętności flisaka, który musi sprawnie lawirować tą długą żerdką (oni mówią na te kije: spryszki) między tymi kamieniami i uważać na bystrza!
(wnikliwi oglądacze pewnie zauwazyli, że dziób tratwy wyłożony jest świerkowymi gałęziami z igliwiem, to właśnie po to, żeby zmniejszyć ewentualne pryskanie ) ; ja siedziałam z przodu, w pierwszym rzędzie ławeczek, i do końca byłam sucha
znacznie gorzej było z ..... , bo po ponad 2,5 godzinach siedzenia w jednej pozycji na małej drewnianej, twardej ławeczce, nie powiem co boli jak się w końcu wstanie... ! no te ławeczki to nie są niestety siedzenia w samolocie... he, he (na które niektórzy notabene tak narzekają! hi hi... teraz jak będzie mi kiedys niewygodnie w samolocie, to wspomnę sobie "siedzenie" na tratwie po Dunajcu!
Piea
Zaczynamy kolejny piękny dzień w Pieninach.... oczywiście od gorącej kawki na balkoniku! (niestety parzonej "po domowemu" bo w pensjonatowym pokoju, mimo mnóstwa sprzętu wszelakiego, ekspresu nie mamy )
a widok z rana - jak zawsze o tej porze roku w Pieninach - mamy zamglony.... poranne mgły unoszą się magicznie nad Grajcarkiem i Dunajcem....
Pytam Małża, jak tam dziś kolano? , no ciutek boli, ale jest znacznie lepiej , więc na dziś .... zarządzam Homole! wszak wiadomo, wszystkim pienińskim szwędaczom, że to obowiązkowe miejsce tutejszych wędrówek, bo to ponoć najładniejszy taki wąwóz w Pieninach; my tu wcześniej nie byliśmy , więc teraz musimy nadrobić ten błąd zwłaszcza, że szlak nie jest jakiś ani trudny, ani wymagający…., dadzą radę i ci z bolącym kolanem! no to zapraszamy...
zakładamy więc "odpowiednie" buty ( bo niewiadomo co tam zastaniemy? ) i już wcale nie tak wczesnym rankiem śmigamy do Jaworek, skąd rozpoczyna się zielony szlak pieszy
jesteśmy mocno zdziwieni , bo może tłumów (jakie są tu zawsze w sezonie) się wprawdzie nie spodziewaliśmy ..., no ale żeby nikogo????
dacie wiarę? - przez całe Homole nie spotkaliśmy żywej duszy! i... całe Homole były nasze!
Wąwóz Homole ma niecałe 1000 m długości, trasa nie jest więc ani długa ani trudna i bez przeszkód można się tu wybrać nawet z małymi dziećmi.; trasa leciutko prowadzi cały czas po górkę....ale nie taką prawdziwą górę! tylko tak bardzo leciutko.... ; he he... da radę i dziadzio z balkonikiem!
WĄWÓZ HOMOLE położony na wysokości 666 m n.p.m. leży sobie pięknie w tzw. Małych Pieninach – no niby one małe, ale to właśnie tutaj położony jest najwyższy szczyt całych Pienin - dla odmiany o nazwie - Wysoka (1050 m.n.p.m), na którą można powędrować z Wąwozu Homole dalej szlakiem.
Płynący dość bystro dnem wąwozu potok Kamionka wyżłobił w wapiennym podłożu fantastyczne turnie i skale ściany sięgające aż do 120 m wysokości od dna wąwozu licząc ; a krystalicznie czysta Kamionka tworzy tu liczne malownicze, kaskady, w zasadzie większa część Kamionki zawalona jest wielkimi głazami.
w Wąwozie cały czas poruszamy się w takiej V-rozpadlinie pomiędzy wysokimi ścianami skalnymi; mijamy tu kolejno skały : Wapiennik, Grzebień, Niską Skałę i Wysoką Skałę; jedna strona wąwozu nazywana jest Szastowską Homolą, a druga Prokwitowską Homolą.
Wąwóz Homole już w XV wieku był penetrowany przez poszukiwaczy skarbów; i istnieje tu wiele legend związanych ze skarbami tutaj ukrytymi, ale my poza skarbami przyrodniczymi, żadnych innych tu nie znaleźliśmy ; mnóstwo tu kładek mosteczków, schodeczków... po których dziś turysci moga sie wygodnie poruszać, ale nie zawsze tak było.... kiedyś trzeba było niestety wleźć do wody i skakac po tych kamlunach!
Piea
...he,he,he co by nie to ,że..."się podpierasz" to bym pomyślał że..."zaczynasz tańczyć"...po irlandzku ; ))))))
a powaznie to traska rewelka !!! : )
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Ale fart cały wąwóz dla WAS
No, nie wierzę
Przyszłość to marzenia, przeszłośc to wspomnienia