Następnego dnia postanawiamy jechać do Kudowy. Jednym z powodów jest to, że mąż chce zaczerpnąć informacji o możliwości wypożyczenia roweru. Kudowa też jest atrakcyjnym miejscem na naszej liście. Dojeżdżamy do centrum w pobliże pijalni i parku zdrojowego i próbujemy zaparkować auto. Tak jak pisał Papuas nie jest to łatwe, ale też nie jest niemożliwe. Idziemy w stronę pijalni. Pogoda jak widać piękna, jest słonecznie i ciepło.
Część uzdrowiskowa graniczy z bardzo „Miejską” częścią (co widać na zdjęciach powyżej) – ale już przy pijalni bliskość parku powoduje poczucie spokoju i relaksu.
a wody tutaj bardzo smaczne (w Polanicy również); w jesiennych plenerach lepiej niż sylwestrowo, bo te parasolki aż zachęcają by usiąść wśród palm przy kufelku, już nie wody
Co do wody, to trzeba przyznać, że są znośne. Ta świeradowa chyba najbardziej dawała starymi skarpetkami Choć te, które zawierały w sobie choć trochę gazu były smaczniejsze...
Na końcu parku znajduje się Staw Zdrojowy. Staw obecnie jest prawie bez wody, gdyż trwają prace polegające na umocnieniu brzegów. Projekt współfinansowany ze środków unijnych został przeprowadzony nieprawidłowo i prace muszą być ponownie wykonane.. O nieprawidłowościach informuje tablica.
Staw Zdrojowy kończy się tuż przy granicy z Czechami.
Mijamy staw i idziemy w prawo do Czermnej (obecnie część Kudowy Zdroju) do znanej atrakcji, którą odwiedził również Papuas, czyli do Kaplicy Trupich Czaszek.
Kaplica znajduje się na terenie Rzymskokatolickiej Parafii Św. Bartłomieja Apostoła w Kudowie-Zdroju przy ul. Stanisława Moniuszki 8. Aby wejść trzeba kupić bilet. Wejścia tylko grupowe, wszystko objaśnia siostra zakonna. Zdjęć niestety nie wolno robić . Zamieszczam więc fotki z neta, choć pewnie wielu z Was tu było. Ja i mąż byliśmy bardzo dawno temu .Basia chyba pierwszy raz. Zobaczyć na pewno warto.
„Kaplicę zbudował w latach 1776–1784 ksiądz Wacław Tomaszek (czes. Václav Tomášek), z pochodzenia Czech, proboszcz parafii w Czermnej]. Pewnego dnia w 1776 r. w skarpie koło dzwonnicy w pobliżu kościoła ksiądz Tomaszek zauważył ludzkie czaszki i kości. Wezwał grabarza J. Langera i kościelnego J. Schmidta. Razem zaczęli wygrzebywać znajdujące się płytko pod ziemią szczątki. Nie spodziewali się, że natrafią na tak dużą ilość ludzkich kości. Były to kości ofiar wojen na ziemi kłodzkiej, prawdopodobnie z czasów wojny trzydziestoletniej, prusko-austriackiej i szerzących się po niej epidemiach cholery w XVII i XVIII w. oraz z wojny siedmioletniej (1756–1763). Szczątki te pochodziły głownie z obszaru dzisiejszego cmentarza parafialnego.
Ksiądz Tomaszek postanowił wydobyć wszystkie szczątki. Polecił grabarzowi i kościelnemu oczyścić, wybielić kości wraz z czaszkami i zgromadzić w kaplicy. Ten fakt oraz doznany wstrząs podczas zwiedzania w 1775 r. katakumb w Rzymie zrodził pomysł wybudowania kaplicy ossuarium. Budowę kaplicy wspomaganą przez Leopolda von Leslie rozpoczęto w 1776 r. Po wybudowaniu kaplicy ks. Tomaszek z grabarzem Langerem przez blisko 20 lat zbierali w rejonie Kudowy, Dusznik i Polanicy ludzkie szczątki i gromadzili je. Prace przy wystroju kaplicy trwały do 1804 r. Przejęci spotkaniem z przemijalnością świata i śmierci, ks. Tomaszek i grabarz Langer postanowili, aby 20 lat po śmierci ich szczątki też spoczęły w tym miejscu. Ks. Tomaszek zmarł w 1804 r.".
Wchodzimy też do kościoła. Jest to obiekt zabytkowy, jak i pobliska kaplica .
Wygląd świątyni jest z okolo 1783 roku z czasów urzędowania księdza Wacława Tomaszka - twórcy Kaplicy Czaszek. W latach 2000-2003 świątynia została wyremontowana.
Wracamy tą samą drogą, przez park. W Kudowie postanawiamy jeszcze wrzucić „coś na ząb” i tu Basia podsuwa polecaną burgerownię. Opinia sprawdza się. Najedzeni postanawiamy jechać do Zieleńca.
Następnego dnia postanawiamy jechać do Kudowy. Jednym z powodów jest to, że mąż chce zaczerpnąć informacji o możliwości wypożyczenia roweru. Kudowa też jest atrakcyjnym miejscem na naszej liście. Dojeżdżamy do centrum w pobliże pijalni i parku zdrojowego i próbujemy zaparkować auto. Tak jak pisał Papuas nie jest to łatwe, ale też nie jest niemożliwe. Idziemy w stronę pijalni. Pogoda jak widać piękna, jest słonecznie i ciepło.
Część uzdrowiskowa graniczy z bardzo „Miejską” częścią (co widać na zdjęciach powyżej) – ale już przy pijalni bliskość parku powoduje poczucie spokoju i relaksu.
Po lewo, widać budynek pijalni.
Obowiązkowo trzeba się napić wody
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
a wody tutaj bardzo smaczne (w Polanicy również); w jesiennych plenerach lepiej niż sylwestrowo, bo te parasolki aż zachęcają by usiąść wśród palm przy kufelku, już nie wody
papuas
Co do wody, to trzeba przyznać, że są znośne. Ta świeradowa chyba najbardziej dawała starymi skarpetkami Choć te, które zawierały w sobie choć trochę gazu były smaczniejsze...
Jak dla mnie najbardziej smaczna chyba woda z Polanicy , z Dusznik były takie sobie. Tej z Kudowy już nie kojarzę.
Po skosztowaniu wody idziemy do Parku. Ten w Kudowie ciemny i taki bardziej dziki, choć rośliny są ciekawe.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
ha ha , ciężko chyba pić te stare skarpety ?
Czy one rzeczywiscie pomagają na jakieś schorzenia ? Kąpiele pewnie też są ?
No trip no life
Tak, te wody niby są lecznicze, ale to trzeba je regualrnie pić, w odpowiednich porach i ilościach... Zawsze jest napisane w pijalni, jak to dawkować
Na końcu parku znajduje się Staw Zdrojowy. Staw obecnie jest prawie bez wody, gdyż trwają prace polegające na umocnieniu brzegów. Projekt współfinansowany ze środków unijnych został przeprowadzony nieprawidłowo i prace muszą być ponownie wykonane.. O nieprawidłowościach informuje tablica.
Staw Zdrojowy kończy się tuż przy granicy z Czechami.
Tak, to za tablicą, to staw
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Mijamy staw i idziemy w prawo do Czermnej (obecnie część Kudowy Zdroju) do znanej atrakcji, którą odwiedził również Papuas, czyli do Kaplicy Trupich Czaszek.
Kaplica znajduje się na terenie Rzymskokatolickiej Parafii Św. Bartłomieja Apostoła w Kudowie-Zdroju przy ul. Stanisława Moniuszki 8. Aby wejść trzeba kupić bilet. Wejścia tylko grupowe, wszystko objaśnia siostra zakonna. Zdjęć niestety nie wolno robić . Zamieszczam więc fotki z neta, choć pewnie wielu z Was tu było. Ja i mąż byliśmy bardzo dawno temu .Basia chyba pierwszy raz. Zobaczyć na pewno warto.
„Kaplicę zbudował w latach 1776–1784 ksiądz Wacław Tomaszek (czes. Václav Tomášek), z pochodzenia Czech, proboszcz parafii w Czermnej]. Pewnego dnia w 1776 r. w skarpie koło dzwonnicy w pobliżu kościoła ksiądz Tomaszek zauważył ludzkie czaszki i kości. Wezwał grabarza J. Langera i kościelnego J. Schmidta. Razem zaczęli wygrzebywać znajdujące się płytko pod ziemią szczątki. Nie spodziewali się, że natrafią na tak dużą ilość ludzkich kości. Były to kości ofiar wojen na ziemi kłodzkiej, prawdopodobnie z czasów wojny trzydziestoletniej, prusko-austriackiej i szerzących się po niej epidemiach cholery w XVII i XVIII w. oraz z wojny siedmioletniej (1756–1763). Szczątki te pochodziły głownie z obszaru dzisiejszego cmentarza parafialnego.
Ksiądz Tomaszek postanowił wydobyć wszystkie szczątki. Polecił grabarzowi i kościelnemu oczyścić, wybielić kości wraz z czaszkami i zgromadzić w kaplicy. Ten fakt oraz doznany wstrząs podczas zwiedzania w 1775 r. katakumb w Rzymie zrodził pomysł wybudowania kaplicy ossuarium. Budowę kaplicy wspomaganą przez Leopolda von Leslie rozpoczęto w 1776 r. Po wybudowaniu kaplicy ks. Tomaszek z grabarzem Langerem przez blisko 20 lat zbierali w rejonie Kudowy, Dusznik i Polanicy ludzkie szczątki i gromadzili je. Prace przy wystroju kaplicy trwały do 1804 r. Przejęci spotkaniem z przemijalnością świata i śmierci, ks. Tomaszek i grabarz Langer postanowili, aby 20 lat po śmierci ich szczątki też spoczęły w tym miejscu. Ks. Tomaszek zmarł w 1804 r.".
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Zdjęcia na zewnątrz kaplicy.
Kaplica, po lewej.
Wchodzimy też do kościoła. Jest to obiekt zabytkowy, jak i pobliska kaplica .
Wygląd świątyni jest z okolo 1783 roku z czasów urzędowania księdza Wacława Tomaszka - twórcy Kaplicy Czaszek. W latach 2000-2003 świątynia została wyremontowana.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Wracamy tą samą drogą, przez park. W Kudowie postanawiamy jeszcze wrzucić „coś na ząb” i tu Basia podsuwa polecaną burgerownię. Opinia sprawdza się. Najedzeni postanawiamy jechać do Zieleńca.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!