Papuas, ten jeden kierunek ruchu to raczej ogólna zasada aby ruch uporządkować bo miejscami są dłuższe wąskie przejęcia, nawet dla jednej osoby niewygodne. I raczej wybierać się trzeba bez dużego plecaka. Jak byś coś zapomniał coś w schronisku - to chyba puszczą, łba nie urwą. Tutaj też chodzi o to, aby przejść przez kasy i zapłacić. Pod prąd można wejść , nie widziałam aby ktoś pilnował, ale bardzo trudno byłoby się poruszać. Jak będzie widać na zdjęciach, tego dnia szły większe grupy zorganizowanych wycieczek.
Idziemy dalej?
Bardzo charakterystyczna skalka. Opis u góry, ale chyba nikt nie ma wątpliwości?
Jeszcze nie koniec trasy. Są jeszcze widoki i ciekawe skałki i miejsca.
Skałki i miejsca mają przeróżne nazwy. Teraz jesteśmy „w niebie” . Pogoda i miejsce jak najbardziej to podkreślają. Wcześniej byliśmy w „diabelskiej kuchni” i „w piekle” – to te ciemne dziury miedzy skalami. Jest też czyściec, ale teraz nie kojarzę miejsca. Przez te tłumy nie udało się sfotografować tabliczek. Jeśli was zanudzam zdjęciami to dajcie znać.
Spoko, wklejaj jak najwięcej. Byłem tam lata temu, jeszcze z małymi dziećmi i trochę inaczej to wyglądało, ale ... z przyjemnością wspominam; nie planuję replay choć sporo zatarło się w pamięci. Piekło pamiętam, ale Nieba zupełnie nie kojarzę
Tak naprawdę skończyliśmy Szczeliniec Wielki. Do Równie pięknych Błędnych Skał nie jest daleko, pół dnia jeszcze wolnego, pogoda cudna. Ale postanawiamy podjechać samochodem. Ze niby będzie bliżej będzie. Ale czy na pewno?
Z miejsca do którego dojeżdżamy (tak kierują drogowskazy) na „szczyt” można udać się samochodem, gdzie jest jest parking z którego można iść bezpośrednio do skalnego labiryntu, ale dojazd na górę jest wąską kręta drogą i wjazd i zjazd tylko o określonych godzinach. Na wjazd musielibyśmy czekać. Parkujemy więc na dolnych parkingu (tym razem darmowy) i idziemy na piechotę. Jednak drogowskazy jak się później okaże pokazują czas wędrówki niezbyt rzetelnie. Droga spokojna, przez las, bez tłumów i straganów. Ale błotko obowiązkowe.
Drogowskaz pokazuje 15 minut do „celu”, ale to błędna informacja, jeśli dobrze pamiętam to do szczytu (parkingu) szło się z tego miejsca co najmniej 45 minut i to nie ociągając się.
Na dodatek oba szlaki prowadzą tą samą drogą, a czas p[okazany inny.
I doszliśmy na górę. Droga chwilami uciążliwa bo pod górke i po kamolach, jak widać na zdjeciach.
Spoko, wklejaj jak najwięcej. Byłem tam lata temu, jeszcze z małymi dziećmi i trochę inaczej to wyglądało, ale ... z przyjemnością wspominam; nie planuję replay choć sporo zatarło się w pamięci. Piekło pamiętam, ale Nieba zupełnie nie kojarzę
My też yutaj ostatnio bylismy kilka lat temu.Tłumy były chyba takie same ale za to nie było jeszcze tych tabliczek i fajną zabawą było odnajdywanie tych skałek po nazwach z mamy -dzieciaki miały radochę
Też szliśmy kiedyś ze Szczelińca do Błędnych Skał a drogowskazy czasem kłamią Pamiętam, że pod wpływem opowieści o dawnym turyście, który rzekomo tu zginął, bo nie umiał wydostać się z labiryntu Skał (znakowania przecie nie było) wdrapałem się na górę której ze skał na zasadzie - jak spojrzę na teren z góry jakiś azymut można wyznaczyć. Okazało się, że w tym miejscu ni chu, chu ... dookoła płaska przestrzeń (Góry Stołowe przecież) porośnięta krzakami oraz drzewkami i poprzecinana szczelinami, a dalsze widoki zasłaniają krzaczory właśnie. więc dobrze, że oznakowane
Ja na Błędnych skalach byłam wcześniej co najmniej 2 razy, kłopotu z trasa nie było. Wiódł szlak, w miarę dobrze oznakowany. Szczegółów nie pamiętam bo było to ponad 40 lat temu. Na Szczelińcu chyba jeszcze dawniej. Ale barierki i tabliczki jak najbardziej ok, drewniane kładki chroniące przed błotkiem też. Ale dawniej chyba też były.
No to idziemy do początku labiryntu wśród skał. Tutaj też ruch jednokierunkowy, ale wraca się w to samo miejsce przy kasach.
Papuas, ten jeden kierunek ruchu to raczej ogólna zasada aby ruch uporządkować bo miejscami są dłuższe wąskie przejęcia, nawet dla jednej osoby niewygodne. I raczej wybierać się trzeba bez dużego plecaka. Jak byś coś zapomniał coś w schronisku - to chyba puszczą, łba nie urwą. Tutaj też chodzi o to, aby przejść przez kasy i zapłacić. Pod prąd można wejść , nie widziałam aby ktoś pilnował, ale bardzo trudno byłoby się poruszać. Jak będzie widać na zdjęciach, tego dnia szły większe grupy zorganizowanych wycieczek.
Idziemy dalej?
Bardzo charakterystyczna skalka. Opis u góry, ale chyba nikt nie ma wątpliwości?
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Jeszcze nie koniec trasy. Są jeszcze widoki i ciekawe skałki i miejsca.
Skałki i miejsca mają przeróżne nazwy. Teraz jesteśmy „w niebie” . Pogoda i miejsce jak najbardziej to podkreślają. Wcześniej byliśmy w „diabelskiej kuchni” i „w piekle” – to te ciemne dziury miedzy skalami. Jest też czyściec, ale teraz nie kojarzę miejsca. Przez te tłumy nie udało się sfotografować tabliczek. Jeśli was zanudzam zdjęciami to dajcie znać.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Spoko, wklejaj jak najwięcej. Byłem tam lata temu, jeszcze z małymi dziećmi i trochę inaczej to wyglądało, ale ... z przyjemnością wspominam; nie planuję replay choć sporo zatarło się w pamięci. Piekło pamiętam, ale Nieba zupełnie nie kojarzę
papuas
To skoro chociaż Papuas ogląda to oglądamy skalki dalej.
Zmierzamy do następnego punktu widokowego.
Ta skalka po prawej przypomina mi żabę
I powoli zmierzamy do końca...
Skoro wchodziliśmy do góry, to trzeba teraz zejść w dół
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
...heh, oglądam i podziwiam !!!!
tak skałki jak i widoczki...
...a ta "jedna z głów" to aż sie prosi aby ją...zepchnąć w dól...żartuję ; ))))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Tak naprawdę skończyliśmy Szczeliniec Wielki. Do Równie pięknych Błędnych Skał nie jest daleko, pół dnia jeszcze wolnego, pogoda cudna. Ale postanawiamy podjechać samochodem. Ze niby będzie bliżej będzie. Ale czy na pewno?
Z miejsca do którego dojeżdżamy (tak kierują drogowskazy) na „szczyt” można udać się samochodem, gdzie jest jest parking z którego można iść bezpośrednio do skalnego labiryntu, ale dojazd na górę jest wąską kręta drogą i wjazd i zjazd tylko o określonych godzinach. Na wjazd musielibyśmy czekać. Parkujemy więc na dolnych parkingu (tym razem darmowy) i idziemy na piechotę. Jednak drogowskazy jak się później okaże pokazują czas wędrówki niezbyt rzetelnie. Droga spokojna, przez las, bez tłumów i straganów. Ale błotko obowiązkowe.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Drogowskaz pokazuje 15 minut do „celu”, ale to błędna informacja, jeśli dobrze pamiętam to do szczytu (parkingu) szło się z tego miejsca co najmniej 45 minut i to nie ociągając się.
Na dodatek oba szlaki prowadzą tą samą drogą, a czas p[okazany inny.
I doszliśmy na górę. Droga chwilami uciążliwa bo pod górke i po kamolach, jak widać na zdjeciach.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
My też yutaj ostatnio bylismy kilka lat temu.Tłumy były chyba takie same ale za to nie było jeszcze tych tabliczek i fajną zabawą było odnajdywanie tych skałek po nazwach z mamy -dzieciaki miały radochę
Też szliśmy kiedyś ze Szczelińca do Błędnych Skał a drogowskazy czasem kłamią Pamiętam, że pod wpływem opowieści o dawnym turyście, który rzekomo tu zginął, bo nie umiał wydostać się z labiryntu Skał (znakowania przecie nie było) wdrapałem się na górę której ze skał na zasadzie - jak spojrzę na teren z góry jakiś azymut można wyznaczyć. Okazało się, że w tym miejscu ni chu, chu ... dookoła płaska przestrzeń (Góry Stołowe przecież) porośnięta krzakami oraz drzewkami i poprzecinana szczelinami, a dalsze widoki zasłaniają krzaczory właśnie. więc dobrze, że oznakowane
papuas
Ja na Błędnych skalach byłam wcześniej co najmniej 2 razy, kłopotu z trasa nie było. Wiódł szlak, w miarę dobrze oznakowany. Szczegółów nie pamiętam bo było to ponad 40 lat temu. Na Szczelińcu chyba jeszcze dawniej. Ale barierki i tabliczki jak najbardziej ok, drewniane kładki chroniące przed błotkiem też. Ale dawniej chyba też były.
No to idziemy do początku labiryntu wśród skał. Tutaj też ruch jednokierunkowy, ale wraca się w to samo miejsce przy kasach.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!