Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Kolejny raz postanowiliśmy się wybrać na urlop w okolice doskonale nam znane, w góry Izerskie, do Świeradowa, choć zazwyczaj wybieraliśmy się do Czerniawy, która od 1973 roku jest dzielnicą Świeradowa - ale dla nas zawsze będzie już osobnym miejscem.
Nie był to pierwszy raz, nie będzie to nawet pierwsza relacja z tego miejsca, ale w związku z tym, ile tajemnic wciąż to miejsce skrywa przed nami, a także ze względu na to ile miejsc z przeszłości mamy do odkrycia na nowo, jestem pewna, że nawet dla was znajdzie się coś ciekawego.
Znamy Czerniawę podczas jesieni
Zimy:
Wiosny:
Z lata też, ale postanowiliśmy sobie co nieco przypomnieć
Tym razem wybraliśmy nie Samotną ( obecnie:Ewę)
Ani nie klinikę młodości:
Tylko Czeszkę w samym Świeradowie. Żeby nie było, tam też byliśmy (ja z bratem i dziadkami), najprawdopodobniej na wiosnę 1997 roku, dowodów w postaci zdjęć nie ma.
Patrząc już na zdjęcia powyżej widać, że tam się nudzić nie da. Nawet gdy pogoda nie dopisuje:
ale oryginalny początek
Duże brawa za nietuzinkowe podejście
No trip no life
Czy odnaleźliście na starych zdjeciach mnie i Basię? - trochę się od tego czasu zmieniłysmy
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Bardzo zabawny początek Bagaż
Czeszka, a właściwie Górski Kompleks Turystyczny istnieje w obecnej formie od lat '70. Zanim powstał ten współczesny hotel, co najmniej od 1905 do 1945 roku w tym samym miejscu istniało Schronisko górskie Waldbaude, a właściwie:
Sportrestaurant und Cafe Waldbaude
Widoczna droga istnieje do dnia dzisiejszego i prowadzi od centrum Świeradowa, na szlak do Sky Walku, do Czeszki i Słowaczki, kończąc się na stogu Izerskim- a właściwie idąc przez szczyt góry w stronę Czerniawy i dalej.
W okolicach Świeradowa od zawsze były dobre warunki do uprawiania sportów zimowych. Kiedyś - istniała skocznia narciarska, a także tor saneczkowy - o obu miejscach będzie dalej w relacji.
Czeszka i Słowaczka, powstała w latach siedemdziesiątych przynależy obecnie Wojskowych Zakładów Łączności nr 2 z/s w Czernicy, lecz już od wielu lat jest obiektem otwartym dla wszystkich, w przeszłości będąc również, być może jedynie częściowo, sanatorim dziecięcym, gdzie byliśmy właśnie z Babcią jakoś w 1997 roku.
Budynek, jak to można się spodziewać, przez lata dość się zmieniał, jednak najwcześniejsze zdjęcie to rok 1992 i w takim kształcie właśnie go pamiętam
Od przynajmniej 10 lat budynek wygląda następująco, z dobudowaną jadalnią/restauracją, dobudówką, w której znajduje się winda, a także część budynku z basenem
Tutaj w oddali drugi budynek, również hotelowy, gdzie znajdowała się np siłownia:
(wszystkie zdjęcia z internetu)
Żeby było śmieszniej, to lekarz, pod którego stałą opieką jestem też jest fanem Świeradowa i za każdym razem jak się widzimy, to trochę na ten temat rozmawiamy. Tym razem zdarzyło się tak, że w środę miałam wizytę u niego, której większość przegadaliśmy właśnie o Czerniawie i Świeradowie (też się wybierał na ten weekend w góry, ale się nie spotkaliśmy :D) niż o powodzie mojej wizyty, ale to już standard - straszna gaduła z niego. Następną wizytę również na pewno przegadamy, bo mam mnóstwo ciekwostek dla niego, o których będę pisała w tej relacji.
Do Świeradowa dojechaliśmy niedługo po południu, postanawiając udać się do Czerniawy na początek, aby zwiedzić tą część, która tym razem będzie daleko od naszego miejsca zamieszkania.
O nowopowstałej, ogólnodostępnej pijalni dowiedziałam się właśnie od mojego lekarza. Byliśmy ciekawi jak to wygląda
Źródełko znajduje się naprzeciwko starego domu zdrojowego i .. mniej więcej naprzeciwko przyszłego, nowego domu zdrojowego. Zostało otworzone w tym roku, jakoś na wiosne i pozwala na napicie zdrowej wody ze źródła św. Jana bezpłatnie w dowolnej ilości.
Stary dom zdrojowy wciąż wydaje się być opuszczony, ale nie porzucony. Niby nie widać śladów życia w nim, wokół niego nic się nie dzieje, ale drobne zmiany w nim widać. Należy on obecnie do KGHMu, który również inwestował w Dom Zdrojowy w Świeradowie. Ostatni pacjenci sanatoryjni byli w okolicach roku 2014-2015, a obecnie, najprawdopodobniej obiekt został udostępniony Ukraińcom, którzy uciekli do Polski. Nie jest to jednak oficjalna informacja, a jedynie podejrzenie nasze i pani prowadzącej sklep z Antykami w Czerniawie na ulicy Sanatoryjnej, który odwiedziliśmy chwilę wczesniej.
Parę rzeczy nam wpadło w oko, właścicielka stwierdziła że pamięta nas z zakupów podczas poprzedniego pobytu i za każdym razem jak byliśmy, to chwilę sobie z nią pogadałyśmy, również dokonując transakcji. Asorytment jak zawsze szeroki i piękny, oglądałyśmy takie kieliszki:
A najbardziej wpadł nam (mnie) w oko ten zestaw kawowo-obiadowy, bo który z resztą wróciliśmy następnego dnia
A tak już ta angielska porcelana z lat 50 prezentuje się już u mnie
Ale piękne zakupy angielski zestaw rewelacja. Fajna pamiątka z wyjazdu he he
Zródełko w nowoczesnej formie,ale bardzo urokliwe
No trip no life
Jako że dawny dom zdrojowy (to będzie nazwa, której będziemy się trzymać) znajduje się tuż przy ścieżce do Kliniki młodości, postanawiamy dziadkowi pokazać gdzie mieszkaliśmy i gdzie chcieliśmy z nim przyjechać, wiec udajemy się tą ścieżąką na górę
po krótkim rozejrzeniu się dookoła, schodzimy w dół i wsiadamy w samochód, żeby coś zjeść - kierujemy się do znanych nam Sekretów piwowara, skoro pora obiadowa nastała
A stąd już się kierujemy do Czeszki, aby się zameldować, bo dopiero połowa dnia, a jeszcze multum atrakcji przed nami
Nel, Basi „pamiątka z Czerniawy” jest naprawdę super , a i cena była bardzo atrakcyjna.
Ja wypatrzyłam kieliszki (podobno z duńskiego statku, dlatego są z grubego szkła i ciężkie, jakiejś znanej firmy -sygnatura pod spodem). Jednak zrezygnowałam z zakupu nie ze względu na cenę, bo ta była jak najbardziej do negocjacji, ale nie mogłam zdecydować się , które – bo były różne wielkości- może następnym razem? Następnego dnia jak Basia czekała na spakowanie swojego kompletu wypatrzyłam swoją pamiątkę z Czerniawy Wiem, że będziecie się ze mnie nabijać.
A jeśli chodzi o „źródełko” – to uważam , że super pomysł: piękna forma i miejsce. Było bardzo potrzebne, po zamknięciu pijalni w dawnym domu zdrojowym . Bo jak to Czerniawa ZDRÓJ – bez zdroju.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia! no Bój Ty się BOGA!!! meksykański kalendarz Majów z Czerniawy? ; he he... a może to jaki autentyk Ci się trafił? jak ta porcelana?
(ja tez uwielbiam porcelanę, ale szczerze przyznam, że jeszcze na żadnym wyjeździe "takiej pamiątki" nie kupiłam ; zreszta mam zakaz kupywania juz jakichkolwiek skorup do domu.... choć fakt, witryny i kredensy zapachałam przez ostatnie 3 dekady tak, że sama nic w nich nie mogę znaleźć...
Piea