--------------------

____________________

 

 

 



Azory - wyspa Sao Miguel - dlaczego warto tam jechać?

138 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
Asisko
Obrazek użytkownika Asisko
Offline
Ostatnio: 2 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 19 lut 2015

Apisku, spaceruję z Tobą i coraz bardziej sie zachwycam. Co relacja, to mam większą ochotę na Azorki Girl witch

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Z Caldeiry Velha już blisko nad Lagoa de Fogo, czyli Jezioro Ognia.

Znów wspinamy sie ostro w górę, a szata roślinna zupełnie się zmienia. Bardziej przypomina pejzaże szkocko-irlandzkie.  Ale najważniejsze, że jest zielono...

Jako, że jezioro leży prawie na wysokości 1000 metrów, tu również pogoda jest bardzo niepewna.

Najczęściej są mgły, chmury , a nawet deszcz.

Jezioro ma bardzo urozmaiconą linię brzegową.

Najbardziej pociagają nas dwa półwyspy ze złocistymi plażami.

Dojezdżamy do punktu widokowego Miradouro da Barrosa i niestety niebo nad nami jest mocno zachmurzone. Szkoda, bo przy dobrej pogodzie widać stąd podobno calutką wyspę.

 Na tej fotce widać pomiędzy górami ocean, ale jezioro jest w cieniu chmur....

Czytałam gdzieś, że wiejące tu często wiatry potrafią w ciągu paru minut przegonić chmury. Mając nadzieję, że i nam się uda zobaczyć te piękne widoki przy lepszej pogodzie idziemy na spacer w dół ku jezioru.

Całego nie okrążymy, bo to trasa przeszło 8-kilometrowa, ale zawsze kawałek....

Gdy wracamy na górę, rzeczywiście jest lepsza widoczność. Nad nami świeci słońce, lecz nad jeziorem wisi biały obłok .

Nawet ciekawie to wygląda!!!!

 

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Asiu, Azorki mogą uzależnić, tak jak Madera!!!!

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Z rejonów górskich zjeżdżamy na północne wybrzeże.

Na Azorach występuje klimat podzworotnikowy, a wahania temperatury w ciągu roku są niewielkie. W miesiącach zimowych temperatury oscylują w granicach 15 stopni, a latem rzadko przekraczają 25.

Podobnie z opadami. Największe są od listopada do lutego, przy czym towarzyszą im wówczas także potężne wichury

.Ale tak naprawdę deszczu spodziewać się można prawie codziennie, nawet w miesiącach letnich, teoretycznie najbardziej suchych. Najcieplej i najbardziej sucho jest od połowy maja do połowy września, wówczas też kwitnie tu najwięcej kwiatów.

Ale te deszcze, a co za tym idzie wilgotny klimat, ma też swoje plusy – roślinność jest tu niesamowicie bujna i okazała.

Ze względu na warunki pogodowe na Azorach uprawia sie dość nietypowe – jak na Europę - rośliny, takie jak herbatę, ananasy, banany, czy marakuje. Wprawdzie banany i marakuje widziałam na Maderze i Wyspach Kanaryjskich, ale europejska herbata i ananasy uprawiane są wyłącznie tutaj.

Do dziś przetrwały jedynie dwie plantacje herbaty w miejscowościach Gorreana i Porto Formoso. Rozpoczęto ją tu uprawiać na początku 19 wieku i w szczycie herbacianego boomu produkowano ponad 250 ton rocznie.

W późniejszych latach jednak jej opłacalność spadła i obecnie produkcja w tych fabryczkach jest raczej symboliczna, choć pochodząca z azorskich upraw herbata ma podobno swych amatorów.

Wprawdzie bądąc na Sri Lance mieliśmy okazję obejrzeć tamtejsze plantacje i prześledzić cały proces obrobki herbaty, tym niemniej ciekawi nas, jak taka plantacja wygląda na Azorach.

Obie miejscowości - Gorreana i Porto Formosa - słynące z herbacianych upraw znajdują się na północy wyspy blisko siebie. Na łagodnych pagórkach opadających do oceanu zielenią się w równych szeregach niewielkie herbaciane krzewy. Poprzecinane są kępami drzew i wszechobecnymi kwitnącymi hortensjami i liliami.

Oczywiście tutejsze areały są znacznie mniejsze niż ciągnące się po horyzont plantacje na Sri Lance z malowniczymi górami w tle. Nie ma tu także kolorowo ubranych Tamilek z koszami na plecach zbierających młode listki herbaty. Ale tamte widoki rekompensuje niespokojny ocean oraz malownicze klify.

Uprawy są tu wybitnie ekologiczne, nie używa się środków ochrony roślin, bo po prostu nie ma tu żadnych chorob ani szkodników herbaty, które występują licznie na jej azjatyckich plantacjach. Nie dodaje sie też żadnych konserwantów, ani ulepszaczy smakowo – zapachowych.

Od razu widać że fabryka w Gorreana jest o wiele częściej odwiedzana przez turystów, ale jakoś fabrykę w Porto Formosa pominęliśmy po drodze.

Zjeżdżamy z głównej drogi i już jesteśmy przy fabrycznym budynku z napisem Che Gorreana, a "che" oznacza po portugalsku herbatę.

Stoją tu zaledwie trzy samochody na parkingu, i choć nie mieliśmy specjalnej ochoty na zwiedzanie, a jedynie rzucenie okiem na krzaczki herbaciane, to jednak pani, która wyszła na nasz widok z fabryczki, tak nas zachęca, że nie wypada odmowić.

Tym bardziej, że pani zrobiła tą wycieczkę tylko dla nas i trwała ona zaledwie 15 minut, a zakończyła się degustacją – herbata taka sobie... .

Mariola

Asisko
Obrazek użytkownika Asisko
Offline
Ostatnio: 2 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 19 lut 2015

Apisku, absolutnie Ci wierzę Smile Jest tam wszystko, co lubię: morze, klify, bujna roślinność, kwiaty, góry, jeziora, fajny klimat miasteczek. Gdyby tak jeszcze była maderska espada... ideał Angel

Nel
Obrazek użytkownika Nel
Offline
Ostatnio: 8 godzin 37 minut temu
admin
Rejestracja: 04 wrz 2013

Apisku, przepieknie Preved Yahoo  w szoku jestem ,że jest tyle kwitnących hortensji o tej porze roku..Wizard ja byłam w sierpniu i wyspa toneła w hortensjach,ale widzę i maj im sprzyja..

Wyjazd odkąd wszedł Ryanair nie musi byc drogi..Andrew płacił chyba coś ok 700-800 zl za wszystkie bilety,ale coś za coś, więc jest kilka przesiadek  

No trip no life

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Asiu, no to do szczęścia by ci niczego nie brakowało, bo i espady były...

Fotka z supermercado Sol-Mar. Nawet nie wiedziałam, ze mureny są zjadliwe, a tam obok espad w dwóch rodzajach: czarnej i srebrnej leżały sobie mureny w kilku gatunkach.

 Ja za bardzo "rybna" nie jestem, ale espady też jadam.

Nelcia, to był taki okres przełomowy w kwiatach.

Kończyły sie rododendrony, lilie i azalie, a zaczynały hortensje i aspaganty.

No i była oczywiście cała masa różnych innych.

Ale jak oglądałam zdjęcia robione w róznych porach roku, to tam zawsze coś kwitnie. Nawet późną jesienią i zimą!!!!

Mariola

Asisko
Obrazek użytkownika Asisko
Offline
Ostatnio: 2 lata 8 miesięcy temu
Rejestracja: 19 lut 2015

Apisku, to ja już patrzę na bileciki z Ryanaira Biggrin

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

W okolicy jest także jedna z bardziej znanych fabryczek słynnych azorskich likierów Mulher de Capote. Można tam obejrzeć cały proces produkcyjny i skosztować likierów wyrabianych z lokalnych owoców. Ale jako, że nie jesteśmy smakoszami słodkich wódek odpuszczamy sobie tą atrakcję po zaledwie pobieżnym luknięciu na okazałe ogrody.

Jedziemy dalej północnym wybrzeżem w kierunku wschodnim. Gdy rano opuszczaliśmy hotel zapytaliśmy recepcjonistę, gdzie nam radzi zatrzymać się na nocleg na północy wyspy. Wprawdzie miałam upatrzone pewne miejsce, ale chciałam mieć również opinię miejscowego.Polecił nam jak najbardziej apartament w rezewacie przyrody, z góry uprzedzając, że nie będą to żadne luksusy...

Jeszcze parę lat temu wyprawa w te rejony była znacznie utrudniona ze względu na bardzo marną jakość dróg. W zasadzie dostać się tam można było jedynie samochodem terenowym.

Trzy lata temu oddano wybudowaną z unijnych pieniędzy nowoczesną drogę łączącą wschodnie krańce wyspy z zachodnimi, przez co znacznie skrócił się czas dojazdu.

Jednak nadal na wschodzie są tereny dzikie, bardzo rzadko zaludnione, mało tu wiosek, a nawet pojedynczych domów. Turystów też tu jak na lekarstwo i całe szczęście...

Za to pejzaże są przepiękne. Oprócz stromych klifów oceanicznych, wysokie góry porośnięte zielonymi lasami, głębokie wąwozy, strumienie, wodospady. Wszędzie wokół bujna roślinność i kolorowe kwiaty.

Droga wije się wśród zadbanych poboczy obsadzonych kwiatami, głównie hortensjami, będącymi akurat w pełnym kwieciu.

Co kilka kilometrów mijamy tzw "miradouro" czyli punty widokowe znajdujące się w najpiękniejszych miejscach. I to zarówno na przylądkach nadmorskich, jak i szczytach górskich.

 To jest punkt widokowy o nazwie Santa Iria. Oprócz pięknych widoków ma ciekawych mieszkańców, o których dbają okoliczni ludzie....

 Nawet mają swą rezydencję z kartonu....

Już męża wkurza to moje ciągłe jęczenie, żeby nieomal na każdym z nich się zatrzymywać. No, ale cóż zrobić, kiedy to moje najukochańsze połączenie gór, klifów i morza...no i te roślinki!!!!!

Tuż przy punktach widokowych są parkingi, a na większości z nich znajdują się zadaszone chatki, stoliki i ławki, murowane grille, toalety, a wokół zadbane ogrody.

Zjeżdżamy jeszcze do malutkiego portu w miejscowości Formosa, dokąd doprowadziła nas droga obsadzona hortensjami i aspagantami.

No bo czyż mozna sobie odpuścić taaaaką drogę?????

 W porcie stało kilka łódek rybackich i widać było z dołu mały kościółek wiejski w typowo azorskim stylu...

Mariola

apisek
Obrazek użytkownika apisek
Offline
Ostatnio: 6 miesięcy 4 tygodnie temu
Rejestracja: 08 wrz 2013

Powoli zbliżamy się do okolicy, w której spędzimy dzisiejszy nocleg.

Recepcjonista ostrzegał nas, że nie jest łatwo tam trafić. Nawet nam rozrysował całą trasę od zjazdu z głównej drogi.

W rejonie miejscowości Achada mamy skręcić w góry. O dziwo bez problemu znajdujemy kierunkowskaz na Park Naturalny Ribeiro dos Caldeiroes i po kilkunastu minutach pokonywania górskich serpentyn wyboistą drogą jesteśmy na miejscu.

Przy drodze jest parking, po jednej stronie już widać wodospad, a po drugiej jest wejście do parku.

Najpierw załatwiamy formalności meldunkowe, idzie błyskawicznie, bo nasz recepcjonista przemailował już nasze dane.

Oglądamy lokum na najbliższą noc 

Apartament znajduje się w kamiennym domku ( trzy białe okna na pięterku )  i składa się z kuchni z pełnym wyposażeniem, gdzie jest nawet kominek mogący służyć do grillowania, następnie jest duży salon, też z kominkiem oraz niewielka sypialnia i duża łazienka. Skromnie to wszystko urządzone, ale cena bardzo przystępna – tylko 40E za noc, wprawdzie bez śniadania. Tak prawdę mówiąc zmieściłoby się tam nawet 4 – 6 osób na nocleg.

Mąż niezbyt zachwycony, ale mnie się cholernie podoba!!!!! No może niekoniecznie samo wnętrze, ale okolica....

Jest też niewielki barek, w którym można dostać coś do picia, a do jedzenia na gorąco tylko tosty z szynką lub serem oraz hamburgery domowej roboty i frytki. Dobrze, że zjedliśmy wcześniej lunch na trasie, bo tu byłby problem.

Ale wokół jest tak pięknie, że w takich okolicznościach przyrody w ogóle zapomina się o jedzeniu.

Po oblukaniu noclegowni idziemy na rekonesans po okolicy. Jest kompletnie pusto, oprócz dwóch osób personelu – nikogo....

Najpierw wędrujemy pod wodospad, wokół unosi się wodna mgiełka, w promieniach słońca lśnią kropelki wody. Teraz, w porze suchej nie jest on jakiejś imponującej wielkości, ale okolica jest wyjątkowo śliczna.

Następnie wspinamy się wąską ścieżką, którą biegnie szlak turystyczny wysoko w górę. Gdzieś stamtąd właśnie spływa wodospad. Im wyżej, tym widoki fajniejsze.

Schodząc z góry inną drogą i pokonując gęste zarośla widzimy nieopodal drugi wodospad, który jest już zupełnie niewidoczny z drogi. Jeszcze w dodatku u jego podnóża jest jeziorko.

Mariola

Strony

Wyszukaj w trip4cheap