No, ewentualnie moge poczekac na zakonczenie Portugalii do wczesnej wiosny, ale musisz obiecac przyjanmniej 2 przystojniaków z Filipin i jednego z HongKongu....:-D
No to pomalutku wreszcie mogę zacząć pchać swój wózeczek.
Krzyzyk na drogę i prosto do Fatimy.
.
Indy - mógłbym w Portugalii mieszkać na emeryturze. A raczej pomieszkiwać po kilka miesięcy, bo nie widzę się zakorzenionego na lata w żadnym miejscu na świecie.
.
Decyzja o zjechaniu z założonej trasy z Porto do Sintry akurat do Fatimy była porażająca w swojej ignorancji i prostocie.
-- oooo patrz Fatima tylko kilka kilometrów w prawo
-- no zjedźmy na chwilę, kupimy babciom pamiątki. Będą z nas dumne , że byliśmy w Fatimie.....
.
No to zjechalismy na chwilę. Pusto, spokojnie, pojedynczy ludzie. Rzekłbym , że sennie tak jakoś.....
No to pomalutku wreszcie mogę zacząć pchać swój wózeczek.
Krzyzyk na drogę i prosto do Fatimy.
.
Indy - mógłbym w Portugalii mieszkać na emeryturze. A raczej pomieszkiwać po kilka miesięcy, bo nie widzę się zakorzenionego na lata w żadnym miejscu na świecie.
.
Ja też! Tak bardzo, że nawet często strony agencji nieruchomości przegladam pod tym kątem. Teraz może byc dobry okres na kupno, bo nieruchomości ciagle tam tanie. A najtansze na Azorach... Jaki ja tam domek wypatrzyłam... echhh....
Jedziesz Tomku z tą relacją, co by przed czerwcem zdążyć , bo ja w czerwcu wracam do Lisboa, a potem Porto jak to kiedys w jakims watku Ci sie odgrażałam
Dzisiaj, korzystając z faktu , że nie naznosili mi kolejnych L-4 oraz z okazji, że bedąc samemu zagrypionym nikt nie miał odwagi prosić mnie o kolejne zastępstwo w pracy postanowilismy wspólnie z żoną , iż pójdziemy na dawno odkładane Gwiezdne Wojny. O mało nie przestali ich grac w kinie. To znaczy w naszej Gdyni juz w jednym przestali (została tylko jedna wersja z dubbingiem) ale w drugim załapalismy sie na jakies ostatki......
Dobrze , że na ostatki, bo przynajmniej zaraziłem niewielu (w kinie siedziało max 30 osób żrąc te trociny i popijając colą).
.
Był Hitler i nawet "zik heil" , znowu pojawiła się jakaś laska co to przy niej faceci robią się nieco lepsi niż są w rzeczywistości. Kolejny raz do zagłady zabrakło niemal jednej sekundy. Znów ziemia się rozstapiła (i to nie raz) a dobro wszelakie materialne i różnej maści postaci starały się zachować równowagę by nie runąć w otchłań. Znowu tanie wzruszenia i proste skojarzenia. Znowu ciamajdowaty humor i po raz kolejny zwierzęca mimika robotów a'la "twoj kochany, domowy pupilek"
Myslałem , że odnajdę jeszcze w sobie zapomniane już dziecko. Nie ma szans. Pozostał mi już tylko mrok i zmarszczki. A film obraża ludzką inteligencję. Absolutnie wszystko już było po stokroć. To tylko inne opakowanie tego samego proszku do prania.....Pierze tak samo. Jak Dosia.
Wobec powyższego pójdę sobie na "Zjawę" pokatować się rzeźnią skoro wyobraźni ruszyć się nie da.
.
Tymczasem na szlaku:
Fatimę pozostawiamy za sobą jadąc sobie z poczuciem szczęścia, wiedząc że przywieziemy babciom pamiątki. Tak przy okazji- nawet nie wiem jakie pamiątki nabyliśmy. Nie brałem udziału w procesie zakupu.
Celem jest Sintra.
Dlaczego Sintra a nie Lizbona. ?
Lizbona jest naszym ostatnim celem , tam zamierzamy oddać samochód do wypożyczalni i poruszać się pieszo/tramwajowo/metrowo/a nawet kolejkowo.
Korzystamy zatem z ostatniego pełnego dnia , w którym mamy do dyspozycji samochód. W sam raz na Sintrę i okoliczne klify.
.
Sintra to piękne miasteczko. Stare, zabytkowe okolice posiekane serpentynami , przy których stoją posiadłosci na kształt pałacyków. Bardzo tam ładnie. Tylko czemu ostatni sklep spozywczy w centrum zamykają przed 18-tą ??? Żeby nie można było kupić piwa ani produktów na kolację ?
Opuszczamy tą nieszczęsną Sintrę bez sklepów spozywczych oraz Intermarche za rogiem..
Ale nie dzisiaj...
W zasadzie powinnismy zwiedzić sobie ze dwa pałacyki i przejść się po parku ale naszło nas standardowo - kupić bilety na ruiny zamku Maurów i odwiedzic gargamelowaty Pałac Pena.
Samochodem po serpentynach pod same kasy biletowe i plum. Całe wczesne popołudnie z głowy.
Mury zamku jak mury zamku. Ładne mury, ładny widok. Za dużo schodków.
Pałac Gargamela - jak pałac gargamela - gargamelowaty jakiś taki troszkę ale ładnie położony.
Przepraszam, nie piszę przewodników. Historia , legendy, kulisy alkowy to nie moja specjalnośc.
piękna ta Portugalia,a w szczególności te miejsca których nie widziałem.Co do rejsu i degustacji napojów,to wiedz,że zawsze musieliśmy być gotowi do pracy niezależnie od pory,i nawet jeśli miało się wolną wachtę .Już za tydzień pożegluję ponownie Pogorią
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Antenka - żadna to wcinka W Fatimie trochę za pusto , zameczek wbrew pozorom taki zły nie był. W sam raz na dobrą imprezownię
.
Po zameczkach i murach uznalismy, że trzeba pójść do jakiejś knajpy. Jak juz wspomniałem nie było w okolicy żadengo Intermarche (nasze ulubione stoiska z rybami ehhhhh...).
Co więcej , nie było nawet normalnego sklepu spożywczego. Wobec tego postanowiliśmy się wycwanić.....
Wsiedlismy w samochod, zajrzelismy do neta, odszukaliśmy polecaną knajpę z rybami....
Wyszło nam , że taka znajduje się na plaży Adraga i nazywa się ....Adraga.
Dojechalismy prawie przed zmierzchem.....
Cóź....to była nasza najdroższa knajpa w Portugalii. Kologramowa swieża dorada na dwie osoby to za mało . Uwierzcie mi - za mało. Sam bym taką wsunął. Absurdalne 40 EURO za tą rybkę dzięki temu mam co wspominać bo dawno bym już o tej knajpie zapomniał. A tak do dziś mnie wkurza
Za to posiedzielismy tam tak długo , że na Cabo da Roca dotarlismy prawie w nocy. Raczej nie miało to sensu ale przespacerowalismy się pod latarnia morską prawie nic nie widząc .
Resztę wieczora spędzilismy w waskiej uliczce w Sintrze popijając piwem , zagryzajac wiadomymi babeczkami i słuchając muzyki na żywo.
.
Adraga praia
.
.
uliczki Sintry:
.
.
.
nad zabudowaniami - podświetlony w oddali zameczek Maurów
No, ewentualnie moge poczekac na zakonczenie Portugalii do wczesnej wiosny, ale musisz obiecac przyjanmniej 2 przystojniaków z Filipin i jednego z HongKongu....:-D
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Portugalia, Portugalia... jest bossska!
No to pomalutku wreszcie mogę zacząć pchać swój wózeczek.
Krzyzyk na drogę i prosto do Fatimy.
.
Indy - mógłbym w Portugalii mieszkać na emeryturze. A raczej pomieszkiwać po kilka miesięcy, bo nie widzę się zakorzenionego na lata w żadnym miejscu na świecie.
.
Decyzja o zjechaniu z założonej trasy z Porto do Sintry akurat do Fatimy była porażająca w swojej ignorancji i prostocie.
-- oooo patrz Fatima tylko kilka kilometrów w prawo
-- no zjedźmy na chwilę, kupimy babciom pamiątki. Będą z nas dumne , że byliśmy w Fatimie.....
.
No to zjechalismy na chwilę. Pusto, spokojnie, pojedynczy ludzie. Rzekłbym , że sennie tak jakoś.....
.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Ja też! Tak bardzo, że nawet często strony agencji nieruchomości przegladam pod tym kątem. Teraz może byc dobry okres na kupno, bo nieruchomości ciagle tam tanie. A najtansze na Azorach... Jaki ja tam domek wypatrzyłam... echhh....
Jedziesz Tomku z tą relacją, co by przed czerwcem zdążyć , bo ja w czerwcu wracam do Lisboa, a potem Porto jak to kiedys w jakims watku Ci sie odgrażałam
Achhh, magiczna ta Twoja Portugalia...
Indy - damy radę przed czerwcem
.
Dzisiaj, korzystając z faktu , że nie naznosili mi kolejnych L-4 oraz z okazji, że bedąc samemu zagrypionym nikt nie miał odwagi prosić mnie o kolejne zastępstwo w pracy postanowilismy wspólnie z żoną , iż pójdziemy na dawno odkładane Gwiezdne Wojny. O mało nie przestali ich grac w kinie. To znaczy w naszej Gdyni juz w jednym przestali (została tylko jedna wersja z dubbingiem) ale w drugim załapalismy sie na jakies ostatki......
Dobrze , że na ostatki, bo przynajmniej zaraziłem niewielu (w kinie siedziało max 30 osób żrąc te trociny i popijając colą).
.
Był Hitler i nawet "zik heil" , znowu pojawiła się jakaś laska co to przy niej faceci robią się nieco lepsi niż są w rzeczywistości. Kolejny raz do zagłady zabrakło niemal jednej sekundy. Znów ziemia się rozstapiła (i to nie raz) a dobro wszelakie materialne i różnej maści postaci starały się zachować równowagę by nie runąć w otchłań. Znowu tanie wzruszenia i proste skojarzenia. Znowu ciamajdowaty humor i po raz kolejny zwierzęca mimika robotów a'la "twoj kochany, domowy pupilek"
Myslałem , że odnajdę jeszcze w sobie zapomniane już dziecko. Nie ma szans. Pozostał mi już tylko mrok i zmarszczki. A film obraża ludzką inteligencję. Absolutnie wszystko już było po stokroć. To tylko inne opakowanie tego samego proszku do prania.....Pierze tak samo. Jak Dosia.
Wobec powyższego pójdę sobie na "Zjawę" pokatować się rzeźnią skoro wyobraźni ruszyć się nie da.
.
Tymczasem na szlaku:
Fatimę pozostawiamy za sobą jadąc sobie z poczuciem szczęścia, wiedząc że przywieziemy babciom pamiątki. Tak przy okazji- nawet nie wiem jakie pamiątki nabyliśmy. Nie brałem udziału w procesie zakupu.
Celem jest Sintra.
Dlaczego Sintra a nie Lizbona. ?
Lizbona jest naszym ostatnim celem , tam zamierzamy oddać samochód do wypożyczalni i poruszać się pieszo/tramwajowo/metrowo/a nawet kolejkowo.
Korzystamy zatem z ostatniego pełnego dnia , w którym mamy do dyspozycji samochód. W sam raz na Sintrę i okoliczne klify.
.
Sintra to piękne miasteczko. Stare, zabytkowe okolice posiekane serpentynami , przy których stoją posiadłosci na kształt pałacyków. Bardzo tam ładnie. Tylko czemu ostatni sklep spozywczy w centrum zamykają przed 18-tą ??? Żeby nie można było kupić piwa ani produktów na kolację ?
Z tego powodu opuszczamy Sintrę czym prędzej
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Opuszczamy tą nieszczęsną Sintrę bez sklepów spozywczych oraz Intermarche za rogiem..
Ale nie dzisiaj...
W zasadzie powinnismy zwiedzić sobie ze dwa pałacyki i przejść się po parku ale naszło nas standardowo - kupić bilety na ruiny zamku Maurów i odwiedzic gargamelowaty Pałac Pena.
Samochodem po serpentynach pod same kasy biletowe i plum. Całe wczesne popołudnie z głowy.
Mury zamku jak mury zamku. Ładne mury, ładny widok. Za dużo schodków.
Pałac Gargamela - jak pałac gargamela - gargamelowaty jakiś taki troszkę ale ładnie położony.
Przepraszam, nie piszę przewodników. Historia , legendy, kulisy alkowy to nie moja specjalnośc.
.
.
.
.
.
.
.
.
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Tomek,
piękna ta Portugalia,a w szczególności te miejsca których nie widziałem.Co do rejsu i degustacji napojów,to wiedz,że zawsze musieliśmy być gotowi do pracy niezależnie od pory,i nawet jeśli miało się wolną wachtę .Już za tydzień pożegluję ponownie Pogorią
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Tom- no i całe szczęście,że już L4 nikt ci nie śmiał zapodać Faktycznie- jakaś pusta ta Fatima A gargamelowaty zamek -miodzio
Janjus- GRATY!!! Oj, będzie znowu fajna relacja z rejsu
Tom- sorki za wcinkę
Janjus -dużo wody pod kilem
Antenka - żadna to wcinka W Fatimie trochę za pusto , zameczek wbrew pozorom taki zły nie był. W sam raz na dobrą imprezownię
.
Po zameczkach i murach uznalismy, że trzeba pójść do jakiejś knajpy. Jak juz wspomniałem nie było w okolicy żadengo Intermarche (nasze ulubione stoiska z rybami ehhhhh...).
Co więcej , nie było nawet normalnego sklepu spożywczego. Wobec tego postanowiliśmy się wycwanić.....
Wsiedlismy w samochod, zajrzelismy do neta, odszukaliśmy polecaną knajpę z rybami....
Wyszło nam , że taka znajduje się na plaży Adraga i nazywa się ....Adraga.
Dojechalismy prawie przed zmierzchem.....
Cóź....to była nasza najdroższa knajpa w Portugalii. Kologramowa swieża dorada na dwie osoby to za mało . Uwierzcie mi - za mało. Sam bym taką wsunął. Absurdalne 40 EURO za tą rybkę dzięki temu mam co wspominać bo dawno bym już o tej knajpie zapomniał. A tak do dziś mnie wkurza
Za to posiedzielismy tam tak długo , że na Cabo da Roca dotarlismy prawie w nocy. Raczej nie miało to sensu ale przespacerowalismy się pod latarnia morską prawie nic nie widząc .
Resztę wieczora spędzilismy w waskiej uliczce w Sintrze popijając piwem , zagryzajac wiadomymi babeczkami i słuchając muzyki na żywo.
.
Adraga praia
.
.
uliczki Sintry:
.
.
.
nad zabudowaniami - podświetlony w oddali zameczek Maurów
.
Moje zdjęcia z różnych, dziwnych miejsc http://tom-gdynia.jalbum.net/
Nooo to rybka to tania nie była, ale może Cię smakiem przynajmniej pozytywnie zaskoczyła?
Fatima rzeczywiście pustawa.
Tom zdjecią jak zwylke fantastyczne, Ty to masz oko i technikę !
P.S Indy to się spotkamy w Porto!
Bea