Z Camara de Lobos wyjechaliśmy na szczyt Cabo Girao, niestety okazało się, że platforma widokowa jest nieczynna, pradopodobnie trwały wówczas prace nad tą platformą z szklanym podestem
Pojechaliśmy zatem dalej - plan był taki, że na północ wyspy dostajemy sie górami, przez Przełęcz Encumenada (jak ją ochrzcił mój mąż - "Przełęcz Espumisan", podobno to łatwiej zapamietać ). Niestety tu kolejny zonk - bo droga została zamknięta z powodu zniszczeń spowodowanych ulewnymi deszczami. No cóż, to wracamy na dół. Po drodze udaje nam sie jednak cyknąć parę fotek.
Pięknie położone te domki takie teraz mam skojarzenia -może głupie ..ale...taka nasza Kotlina Kłodzka ,która uwielbiam tylko u nas te górki mniejsze ale tez piękne
Zmierzamy do Porto Moniz. Droga jest poprowadzona częściowo starą drogą dojazdową, a częściowo tunelami, omijającymi co gorsze fragmenty starej drogi. Przed wyjazdem na Maderę planowałam przejechać tymi fragmentami starej drogi, jednak na miejscu się nie zdecydowaliśmy. Ale weszłam tam sobie, że tak powiem "nożnie" , uważając czy aby coś nie spada mi na głowe, stąd parę fotek mam
A to już Porto Moniz i restauracja Cachalote, gdzie zjedliśmy pyszną espadę w bananach (polecam, palce lizać ). Oczywiście wykąpałam się również w naturalnych basenach lawowych, było zimno, ale, jak to się mówi: "twardym trzeba być, nie miętkim"
Porto Moniz widziane z góry:
A tu przykład z drogi powrotnej , jak na Maderze zmienia się pogoda w ciągu dnia:
Asia to Ty twarda jesteś , ja w basenach tylko zajęcze palce zamoczyłam i z zimna padłam, a w sierpniu byliśmy Szacun za pływanie *shok*.
Drogą "śmierci" się przejechaliśmy i szkoda, że Wy się nie zdecydowaliście. Najładniejszy tunel na Maderze tam był i wodospadzik sympatyczny wypływający na drogę i adrenalinka . Wiem, że jest problem i przy wynajmie podpisuje się deklarację, że tą drogą się jedzie na własne ryzyko, ale co tam na końcu drogi było i pojechaliśmy dalej
Hyde, Van Vatura .... dobre, dobre....
He he - widzicie laurkomaniacy? Nie ciekawsze maderskie lazury?
Moje Pstrykanie i nie tylko
Hyde, a pisałaś, że Ty i sztuka to .................., że pono nie znasz się, a tu proszę artystę jako pierwsza rozpoznałaś i to jak trafnie
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Mariniku, Zającu
Z Camara de Lobos wyjechaliśmy na szczyt Cabo Girao, niestety okazało się, że platforma widokowa jest nieczynna, pradopodobnie trwały wówczas prace nad tą platformą z szklanym podestem
Pojechaliśmy zatem dalej - plan był taki, że na północ wyspy dostajemy sie górami, przez Przełęcz Encumenada (jak ją ochrzcił mój mąż - "Przełęcz Espumisan", podobno to łatwiej zapamietać ). Niestety tu kolejny zonk - bo droga została zamknięta z powodu zniszczeń spowodowanych ulewnymi deszczami. No cóż, to wracamy na dół. Po drodze udaje nam sie jednak cyknąć parę fotek.
Pięknie położone te domki takie teraz mam skojarzenia -może głupie ..ale...taka nasza Kotlina Kłodzka ,która uwielbiam tylko u nas te górki mniejsze ale tez piękne
Zmierzamy do Porto Moniz. Droga jest poprowadzona częściowo starą drogą dojazdową, a częściowo tunelami, omijającymi co gorsze fragmenty starej drogi. Przed wyjazdem na Maderę planowałam przejechać tymi fragmentami starej drogi, jednak na miejscu się nie zdecydowaliśmy. Ale weszłam tam sobie, że tak powiem "nożnie" , uważając czy aby coś nie spada mi na głowe, stąd parę fotek mam
A to już Porto Moniz i restauracja Cachalote, gdzie zjedliśmy pyszną espadę w bananach (polecam, palce lizać ). Oczywiście wykąpałam się również w naturalnych basenach lawowych, było zimno, ale, jak to się mówi: "twardym trzeba być, nie miętkim"
Porto Moniz widziane z góry:
A tu przykład z drogi powrotnej , jak na Maderze zmienia się pogoda w ciągu dnia:
Żelku, wcale nie głupie A Koltlinę Kłodzką też bardzo lubię
Asia to Ty twarda jesteś , ja w basenach tylko zajęcze palce zamoczyłam i z zimna padłam, a w sierpniu byliśmy Szacun za pływanie *shok*.
Drogą "śmierci" się przejechaliśmy i szkoda, że Wy się nie zdecydowaliście. Najładniejszy tunel na Maderze tam był i wodospadzik sympatyczny wypływający na drogę i adrenalinka . Wiem, że jest problem i przy wynajmie podpisuje się deklarację, że tą drogą się jedzie na własne ryzyko, ale co tam na końcu drogi było i pojechaliśmy dalej
http://zajacepoznajaswiat.blogspot.com/
Zajaczku, to w takim razie żałuję, że stchórzyliśmy
A co do zimnej wody, to mój rekord to 14 stopni - na weekend majowy w Chorwacji, tam to dobiero było zimno
Asisko, świetne foty, masz oko
dla mnie oczywiście kociaki wymiatają ale doceniam też piekno wyspy, a jest niesamowita