Ta noc nie należy do najprzyjemniejszych, po polu namiotowym grasuje spora wataha hien, co chwilę słychać jakieś trzaski, piski, porykiwania, odgłosy wywracanych śmietników, tłuczonego szkła... hieny w swoim żywiole nie zostawią najmniejszego okruszka z naszej kolacji...widać napić też się lubią
Wybija 5:30 nie ma rady trzeba wstawać, pakować namioty. Po hienach zostały jedynie ślady porozrzucanych, w promieniu 50 metrów, naszych opakowań po jedzeniu i piciu. Możemy więc spokojnie się pakować i wyruszać ku kolejnej przygodzie... Dziś przed nami lot nad deltą Okavango.
po drodze może ktoś skorzysta z fryzjera?? wypadałoby ładnie wyglądać przed wejściem do samolotu
Trzecia co do wielkości rzeka w Afryce południowej - rzeka Okavango – nie uchodzi do morza, tylko „wsiąka” w pustynię Kalahari. Ale nim wsiąknie rozlewa się szeroko i na obszarze wielkości Szwajcarii tworzy deltę pełną kanałów, lagun, dzikich zwierząt – prawdziwą oazę nieskażonej afrykańskiej natury. W roku 2014 Delta Okavango została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jako ciekawostka - waluta Botswany nosi nazwę "pula" czyli deszcz, co dowodzi jak wysoko ceniona jest woda w tym kraju.
Dojeżdżamy do Maun (tankujemy za 480 PUL) pod międzynarodowe lotnisko, skąd odbywają się loty nad deltą Okavango, Erastus idzie do swojego przedstawiciela po wykupienie nam lotu, a my mamy chwilkę przerwy... mi włącza się szwędacz, idę sobie popatrzeć na okolicę i nagle natrafiam na biuro, które również oferuje takowe loty... Przedstawiam sytuację, pytam o ceny, trasę mówię, że jest nas 10 chętnych na jakiś najbliższy lot i menager proponuje nam wylot o godzinie 11.00. Cena za osobę 650 Pula lub 65 USD... nieźle, bo jak wczoraj podczas kolacji rozmawialiśmy z Erastusem, to cena fakultetu miała wynosić 125 USD... Za chwilkę wraca nasz uradowany przewodnik i oznajmia nam, że wytargował dla nas cenę 115 USD... lot o 10, czyli za pół godziny .Pytam się, czy to za jedną osobę, czy za parę, bo my mamy ofertę za wspomniane wcześniej 65 USD, lot godzinny, zamiast 45 minut i widzimy to samo, a nawet więcej niż oferta Erastusa... on zakłopotany mówi, że to chyba jakaś pomyłka... Pomyłka??, czy ja wyglądam na pomyłkę?
Idę z jeszcze jednym kolegą i naszym przewodnikiem do "jego" biura odwołać nasz lot, Erastus wzbrania się, mówi, że sam to załatwi, ale my chcemy dowiedzieć się, jaka jest trasa tak drogiego lotu... , bo może rzeczywiście warto podwójnie zapłacić... . Jak już weszliśmy do biura agencji, Erastus szybko w niezrozumiałym dla nas języku coś przekazał kobiecie... okazuje się, że lot kosztuje 115 USD, bo mają nowiutkie samoloty... jak ja nie lubię, jak ktoś mnie robi w ch***
Pytam jeszcze Erastusa, czy jeśli wsiądziemy do samolotu o godzinie 11.00 zamiast o 10.00, to czy to nie wpłynie na realizację naszego programu, ten odpowiada, że spoko, damy radę ze wszystkim. Zbliża się czas naszego fakultetu, idziemy na lotnisko, przechodzimy normalną kontrolę, bo to w końcu międzynarodowe lotnisko, choć wygląda raczej na takie mocno lokalne i za chwilę pakujemy się do małej nowiutkiej Cesny. Ja zajmuję miejsce w drugim rzędzie, bo tuż obok pilota mocno przeszkadza "podpórka" skrzydła w robieniu, mam nadzieję, bardzo spektakularnych zdjęć. Do samolotu wchodzi 5 osób + pilot.
Antenka.. pilot poleciał po woreczki wymiotne... jak się okazało później 40% zostało z nich wypełnionych porannym śniadankiem
Samolot mały, zakładamy na uszy słuchawki, poprzez które możemy się komunikować i startujemy.... lecimy na wysokości 500-300 metrów bo samolot co chwilę "gubi wysokość"... rzuca nami niemiłosiernie, żołądek co chwilę znajduje się pod gardłem lub pod jelitami
Teraz już nie przeszkadzaam swoimi wpisami... czas na pokaz zdjęć . Delta Okavango w całej swojej okazałości....
Ta noc nie należy do najprzyjemniejszych, po polu namiotowym grasuje spora wataha hien, co chwilę słychać jakieś trzaski, piski, porykiwania, odgłosy wywracanych śmietników, tłuczonego szkła... hieny w swoim żywiole nie zostawią najmniejszego okruszka z naszej kolacji...widać napić też się lubią
Wybija 5:30 nie ma rady trzeba wstawać, pakować namioty. Po hienach zostały jedynie ślady porozrzucanych, w promieniu 50 metrów, naszych opakowań po jedzeniu i piciu. Możemy więc spokojnie się pakować i wyruszać ku kolejnej przygodzie... Dziś przed nami lot nad deltą Okavango.
po drodze może ktoś skorzysta z fryzjera?? wypadałoby ładnie wyglądać przed wejściem do samolotu
Trzecia co do wielkości rzeka w Afryce południowej - rzeka Okavango – nie uchodzi do morza, tylko „wsiąka” w pustynię Kalahari. Ale nim wsiąknie rozlewa się szeroko i na obszarze wielkości Szwajcarii tworzy deltę pełną kanałów, lagun, dzikich zwierząt – prawdziwą oazę nieskażonej afrykańskiej natury. W roku 2014 Delta Okavango została wpisana na listę światowego dziedzictwa UNESCO. Jako ciekawostka - waluta Botswany nosi nazwę "pula" czyli deszcz, co dowodzi jak wysoko ceniona jest woda w tym kraju.
Dojeżdżamy do Maun (tankujemy za 480 PUL) pod międzynarodowe lotnisko, skąd odbywają się loty nad deltą Okavango, Erastus idzie do swojego przedstawiciela po wykupienie nam lotu, a my mamy chwilkę przerwy... mi włącza się szwędacz, idę sobie popatrzeć na okolicę i nagle natrafiam na biuro, które również oferuje takowe loty... Przedstawiam sytuację, pytam o ceny, trasę mówię, że jest nas 10 chętnych na jakiś najbliższy lot i menager proponuje nam wylot o godzinie 11.00. Cena za osobę 650 Pula lub 65 USD... nieźle, bo jak wczoraj podczas kolacji rozmawialiśmy z Erastusem, to cena fakultetu miała wynosić 125 USD... Za chwilkę wraca nasz uradowany przewodnik i oznajmia nam, że wytargował dla nas cenę 115 USD... lot o 10, czyli za pół godziny .Pytam się, czy to za jedną osobę, czy za parę, bo my mamy ofertę za wspomniane wcześniej 65 USD, lot godzinny, zamiast 45 minut i widzimy to samo, a nawet więcej niż oferta Erastusa... on zakłopotany mówi, że to chyba jakaś pomyłka... Pomyłka??, czy ja wyglądam na pomyłkę?
Idę z jeszcze jednym kolegą i naszym przewodnikiem do "jego" biura odwołać nasz lot, Erastus wzbrania się, mówi, że sam to załatwi, ale my chcemy dowiedzieć się, jaka jest trasa tak drogiego lotu... , bo może rzeczywiście warto podwójnie zapłacić... . Jak już weszliśmy do biura agencji, Erastus szybko w niezrozumiałym dla nas języku coś przekazał kobiecie... okazuje się, że lot kosztuje 115 USD, bo mają nowiutkie samoloty... jak ja nie lubię, jak ktoś mnie robi w ch***
Pytam jeszcze Erastusa, czy jeśli wsiądziemy do samolotu o godzinie 11.00 zamiast o 10.00, to czy to nie wpłynie na realizację naszego programu, ten odpowiada, że spoko, damy radę ze wszystkim. Zbliża się czas naszego fakultetu, idziemy na lotnisko, przechodzimy normalną kontrolę, bo to w końcu międzynarodowe lotnisko, choć wygląda raczej na takie mocno lokalne i za chwilę pakujemy się do małej nowiutkiej Cesny. Ja zajmuję miejsce w drugim rzędzie, bo tuż obok pilota mocno przeszkadza "podpórka" skrzydła w robieniu, mam nadzieję, bardzo spektakularnych zdjęć. Do samolotu wchodzi 5 osób + pilot.
tutaj mapka poglądowa delty Okavango i okolic....
gotowi...? to startujemy
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Gotowi,gotowi... Tylko coś chyba pilot zastrajkował
Antenka.. pilot poleciał po woreczki wymiotne... jak się okazało później 40% zostało z nich wypełnionych porannym śniadankiem
Samolot mały, zakładamy na uszy słuchawki, poprzez które możemy się komunikować i startujemy.... lecimy na wysokości 500-300 metrów bo samolot co chwilę "gubi wysokość"... rzuca nami niemiłosiernie, żołądek co chwilę znajduje się pod gardłem lub pod jelitami
Teraz już nie przeszkadzaam swoimi wpisami... czas na pokaz zdjęć . Delta Okavango w całej swojej okazałości....
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Zupelnie jakby z jakiejs innej planety te zdjecia.
https://marzycielskapoczta.pl/
Napisz pocztowke ze swoich podrozy do chorych dzieci
Po 5o minutach niesamowitych widoków podchodzimy do lądowania. Przedmieścia Maun....
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Huragan, nie wiem czy uważnie czytasz relację, ale to Afryka
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Lordziu, strzelałeś fotki przez szybę, czy piloci pozwolili otworzyć okienka?
Jak zawsze rewelacja