Przez szybę.... mozna było uchylić małe okienko obok pilota, takie w sam raz na obiektyw, ale po pierwsze ja siedziałem w II rzędzie, a po drugie trzęsło tak, że można byłoby zgubić aparat
Widzę, że lecieliscie znacznie niżej niż my, na jednym zdjęciu nawet małego hipka widać. Wody jednak dużo więcej, o zwierzętach to już w ogóle nie wspomnę. Całe stada słoni i bawołów, myśmy nie widzieli ani jednego...
A jak Ty tę zdjęcia przez szybę bez odblasköw robisz to ja już w ogóle nie mam pojęcia
Ela.. założyłem filtr polaryzacyjny, wyregulowałem tak, żeby nie było odblasków i tyle zdjęć już więcej z nad delty nie mam... pstryknąłem ich ponad 200, a zostawiłem tyle ,co widać w relacji
Momita... matka natura bardzo często mnie zadziwia...
Wojtek,ja też nie mam pojęcia skąd Ela zna te wszystkie nazwy ptaszków
Jorguś, mam nadzieję, że żyjesz
Trina.. masz rację, to taka nowoczesna sztuka te obrazki z Okavango...
Po lunchu przed godziną 16.00 dojeżdżamy do Parku Narodowego Makgadikgadi Pans (solniska). Okazuje się, że jest już za późno, żeby zobaczyć największe solnisko i w recepcji parku kierują nas na Baines Baobab. Jest to tylko taka namiastka tego co chcieliśmy zobaczyć... czyżby zemsta Erastusa, że nie przytulił kilkuset "bucksów" ?? Nie chce mi się w to wierzyć, ale generalnie zrozumieć mentalność miejscowego ciężko, a i nie chciałbym być rasistą, ale pewnych rzeczy to ja nigdy nie pojmę . Specjalnie wcześniej pytałem tego dnia, czy nasz późniejszy lot nie zaburzy naszego planu... Mogliśmy przecież od razu śmigać na solniska, żeby zobaczyć to, co mieliśmy w planach, a lot nad Okavango zabookować na kolejny dzień. Wracaliśmy przecież ponownie do Maun, a na nocleg dotarliśmy przed 15.00 czas więc był, żeby zorganizować to zupełnie inaczej... .
Wjazd do Makgadikgadi Pans oczywiście po stałych kosztach... 120 Pula dorosły, dziecko 8-17 połowa stawki, samochód 50 PUL i nie ważne, że wjeżdżamy na 2 godzinki...
Olbrzymie solnisko Makgadikgadi to dno gigantycznego jeziora, nad którego brzegami być może spacerowali pierwsi ludzie. Jeśli w istocie tak było, to podróż do tego niesamowitego świata, to tak naprawdę powrót do źródeł cywilizacji. Jezioro to zajmowało prawdopodobnie powierzchnię 80 tys. km2 i miało głębokość 30 m. Uchodziły do niego rzeki Okavango, Zambezi i Cuando, a zaczęło wysychać ok. 10 tys. lat temu. Współczesnymi pozostałościami tego jeziora są liczne bagna (m.in. Makarikari czy Delta Okavango), solniska (solnisko Makgadikgadi) oraz niewielkie jeziora (np. Ngami). Obszar ten porastają olbrzymie baobaby Adansonia Digitata, które tworzą niesamowity krajobraz. Rosnące tu okazy uchodzą za jedne z najpiękniejszych w Afryce - najgrubsze osiągają 10 metrów średnicy pnia, to jest ponad 30 metrów obwodu i mają 3,5 - 4,5 tys lat.
tutaj wjazd do parku
kruk srokaty w pełnej okazałości
a tu już zdjęcia z solniska
i przede wszystkim piękne, zapierające dech w piersiach, olbrzymie baobaby.
organizator zamieszania z córką w nowo nabytych koszulkach
nocleg zaplanowany mamy na campie Planet Baobab, na który docieramy po zmierzchu.
Kolacja, jak to na campie, dużo soków i innych pysznych dań, choć tego wieczoru baliśmy się trochę jedzenia... w końcu chłop (Erastus) stracił trochę zielonych przez nasz lot nad Okavango u konkurencji
zapraszam na wschód słońca na naszym campie... Planet Baobab
tak też można zamioeszkać na tym campie... ale my tym razem grzecznie w namiotach na dachu samochodów.
Przez szybę.... mozna było uchylić małe okienko obok pilota, takie w sam raz na obiektyw, ale po pierwsze ja siedziałem w II rzędzie, a po drugie trzęsło tak, że można byłoby zgubić aparat
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
No po takiej sesji to ja się długo nie pozbieram
Wojtku tę zdjęcia są super mega, cudowne!
Widzę, że lecieliscie znacznie niżej niż my, na jednym zdjęciu nawet małego hipka widać. Wody jednak dużo więcej, o zwierzętach to już w ogóle nie wspomnę. Całe stada słoni i bawołów, myśmy nie widzieli ani jednego...
A jak Ty tę zdjęcia przez szybę bez odblasköw robisz to ja już w ogóle nie mam pojęcia
Jak masz jeszcze deltę to dawaj
http://corazdalej.pl/
Ela.. założyłem filtr polaryzacyjny, wyregulowałem tak, żeby nie było odblasków i tyle zdjęć już więcej z nad delty nie mam... pstryknąłem ich ponad 200, a zostawiłem tyle ,co widać w relacji
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Zobaczcie jaka ta natura jest wspaniała....pomarańczowy dziób i do tego , do pary, zeby pasowało - pomaranczowe kolanka.....no CUDO!
http://sznupkowiewpodrozyzycia.blogspot.co.uk/
Lordziu , zdjęcia delty Okavango super , ten nocny dojazd do campu ..... brrr . Elka zaiponowałaś mi rozpoznawaniem tych zwierzaków
Miałem na koniec relacji napisać, ze zemdlałem, czy coś górnolotnego, ale po wczorajszych hipopotamach nie wytrzymam.
Normalnie muszę się napić, fantastyczne
Jorguś
Zdjęcia delty niesamowite, niektóre przypominają namalowane obrazy. I nie wiem, co lepsze - lot nad Okawango czy latająca antylopa...
Momita... matka natura bardzo często mnie zadziwia...
Wojtek,ja też nie mam pojęcia skąd Ela zna te wszystkie nazwy ptaszków
Jorguś, mam nadzieję, że żyjesz
Trina.. masz rację, to taka nowoczesna sztuka te obrazki z Okavango...
Po lunchu przed godziną 16.00 dojeżdżamy do Parku Narodowego Makgadikgadi Pans (solniska). Okazuje się, że jest już za późno, żeby zobaczyć największe solnisko i w recepcji parku kierują nas na Baines Baobab. Jest to tylko taka namiastka tego co chcieliśmy zobaczyć... czyżby zemsta Erastusa, że nie przytulił kilkuset "bucksów" ?? Nie chce mi się w to wierzyć, ale generalnie zrozumieć mentalność miejscowego ciężko, a i nie chciałbym być rasistą, ale pewnych rzeczy to ja nigdy nie pojmę . Specjalnie wcześniej pytałem tego dnia, czy nasz późniejszy lot nie zaburzy naszego planu... Mogliśmy przecież od razu śmigać na solniska, żeby zobaczyć to, co mieliśmy w planach, a lot nad Okavango zabookować na kolejny dzień. Wracaliśmy przecież ponownie do Maun, a na nocleg dotarliśmy przed 15.00 czas więc był, żeby zorganizować to zupełnie inaczej... .
Wjazd do Makgadikgadi Pans oczywiście po stałych kosztach... 120 Pula dorosły, dziecko 8-17 połowa stawki, samochód 50 PUL i nie ważne, że wjeżdżamy na 2 godzinki...
Olbrzymie solnisko Makgadikgadi to dno gigantycznego jeziora, nad którego brzegami być może spacerowali pierwsi ludzie. Jeśli w istocie tak było, to podróż do tego niesamowitego świata, to tak naprawdę powrót do źródeł cywilizacji. Jezioro to zajmowało prawdopodobnie powierzchnię 80 tys. km2 i miało głębokość 30 m. Uchodziły do niego rzeki Okavango, Zambezi i Cuando, a zaczęło wysychać ok. 10 tys. lat temu. Współczesnymi pozostałościami tego jeziora są liczne bagna (m.in. Makarikari czy Delta Okavango), solniska (solnisko Makgadikgadi) oraz niewielkie jeziora (np. Ngami). Obszar ten porastają olbrzymie baobaby Adansonia Digitata, które tworzą niesamowity krajobraz. Rosnące tu okazy uchodzą za jedne z najpiękniejszych w Afryce - najgrubsze osiągają 10 metrów średnicy pnia, to jest ponad 30 metrów obwodu i mają 3,5 - 4,5 tys lat.
tutaj wjazd do parku
kruk srokaty w pełnej okazałości
a tu już zdjęcia z solniska
i przede wszystkim piękne, zapierające dech w piersiach, olbrzymie baobaby.
organizator zamieszania z córką w nowo nabytych koszulkach
nocleg zaplanowany mamy na campie Planet Baobab, na który docieramy po zmierzchu.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...
Lordziu- po zdjęciach delty zaniemówiłam i już nic nie będzie takie samo jak kiedyś
Antenka... zobacz teraz
Kolacja, jak to na campie, dużo soków i innych pysznych dań, choć tego wieczoru baliśmy się trochę jedzenia... w końcu chłop (Erastus) stracił trochę zielonych przez nasz lot nad Okavango u konkurencji
zapraszam na wschód słońca na naszym campie... Planet Baobab
tak też można zamioeszkać na tym campie... ale my tym razem grzecznie w namiotach na dachu samochodów.
www.foto-tarkowski.com
a robota to prymitywny sposób spędzania wolnego czasu...