Byłam z 10 lat temu w tym monstrualnym gmaszysku w środku. Mega bogato , nie do opisania ile tam wywalono kasy.Ale wszystko takie zimne, lodowate , puste. Olbrzymie ciągi kotytarzy, olbrzymich sal. Wszystko mega wysokie, bogato zdobione . Taka szpetna tandeta,ale robi wrażenie..
Nelciu wrzuciłam jeszcze kilka zdjęć do poprzedniego postu.
A co do kwoty to w 1989 roku koszt budowy oszacowano na 1,75 miliardów. TYo jakiś kosmos...
Dziewczyny , ja bym nawet określiła dzielo Ceausescu jako nowobogactwo bez klasy. Wrażenie robi (bo miało) ale nie zachwyca. My oglądaliśmy to „dzielo” następnego dnia po pobycie w Pałacu Peles w Sinaia, dawnej rezydencji królów Rumunii. (do którego Megi nie dotarliście). Tam jest bogactwo ale z wielką klasą. Ja byłam pod wielkim wrażeniem.
patrząc na to "dzieło Ceaucescu" od razu przypomniała mi się książka, którą czytałam w zeszłym roku (jesli lubicie reportaże, to bardzo polecam! choć to literatura tak "drastyczna", że az boli czytać!!! , ale taka niestety jest ta historia współczesna! ) ksiązka to: "Kurz i krew" Małgorzaty Rejmer! - ileż to cierpienia, krwi, tragedii i niepotrzebnych śmierci związanych jest z budową tego gigantycznego szkaradztwa! ; aż mnie ciarki przeszły na samo wspomnienie...... !
(ps. a jak ktos z Was jest zainteresowany "Takimi" lekturami , to oprócz wyżej wspomnianej, polecam również "Błoto słodsze niż miód" tej samej autorki .... rzecz traktująca o Albanii za czasów Hodży! , czyli lektury z cyklu "włos się na głowie jeży" co ludzie-ludziom są w stanie zgotować.....!
Nelciu tutaj faktycznie nie kąpalismy się, przyjechaliśmy dosyć późno, bylismy bardzo głodni, a po kolacji zrobiło się ciemno i pojechaliśmy do Konstancy.
Piea, fantastycznie, że podpowiadasz, jakie książki warto przeczytać. Super wielkie dzięki.
Po kolacji, w lajtowym ubraniu jedziemy do centrum Konstancy. Zostawiamy motocykl na jednym z parkingów i idziemy na nocne zwiedzanie miasta.
W krótkiej fotorelacji pokażę Wam zaledwie mały obszar greckiego i rzymskiego antycznego miasta Tomis.
Idziemy Bulevardul Regina Elisabeta, nad samym brzegiem portu przy którym zacumowane są piękne jachty.
Liczne restauracje i kawiarenki oferują owoce morza, oraz specjały kuchni rumuńskiej jak np. Ciorbă de burtă, tradycyjna rumuńska zupa z dodatkiem flaków,
zabielana śmietaną, albo Sarmale to miniaturowe gołąbki owijane w liście winogrona lub kiszone liście kapusty.
Następnie udajemy się na plac Owidiusza na którym znajduje się Narodowe muzeum Historii i Archeologii. Pięknie oświetlony budynek, naprawdę robi wrażenie.
Wybudowany został w roku 1896 i w pierwszym okresie pełnił funkcję Pałacu Komunalnego (Ratusza), później mieściła się w nim Poczta, a dopiero
od roku 1977 mieści się w nim Narodowe Muzeum.
Przed budynkiem Narodowego Muzeum Historii i Archeologii, stoi Pomnik Owidiusza.
Po lewej stronie wyrasta przed nami piękna budowla tzw. Wielki Meczet w Konstancy, pierwotnie znany był jako meczet Carol I,
natomiast przez muzułmańską społeczność określany jako Meczet Królewski.
Na placu odbywał się Seri de Cafe - koncert. Niestety praktycznie się kończył, gdy dotarliśmy w to miejsce.
Zbliżała się godzina 22:00, ale mieszkańcy Konstancy mogli przez pięć wieczorów zachwycać się występami na żywo orkiestry i tancerzy baletowych
w atmosferze rzadko spotykanej nad morzem.
Kolejnego dnia o poranku ruszamy wzdłuż wybrzeża, chcemy jeszcze dzisiaj znaleźć się w Bułgarii i tam się troszkę zrelaksować.
Zajeżdżamy jeszcze w kilka miejsc zobaczyć jak wyglądają plaże w Rumunii, więc jestem mile zaskoczona. Och gdyby nie ten tłum, to byśmy tutaj zostali.
Dlatego dalsza część będzie już pod postem Bułgaria, ale do Rumunii jeszcze powrócimy.
Granica rumuńsko - bułgarska, w kolejce stoi kilka samochodów, idę z prośbą do pograniczników, aby odprawili nas szybciej, gdyż upał
daje się nieźle we znaki.
Gdyby nie Covid-19 nie byłoby tej kontroli. Udaje się ominąć kolejkę i w bardzo sprawny sposób zostajemy odprawieni.
Po przekroczeniu granicy, jedziemy na półwysep Kaliakra, który jest najbardziej wysuniętym punktem na wschodzie Bułgarii.
To około 50 km drogi od granicy z Rumunią. Droga jest mało ruchliwa, a wzdłuż niej rosną pola słoneczników.
Półwysep Kaliakra
Skalisty brzeg, którego klify sięgają, aż 70 metrów wysokości, to idealne miejsce do podziwiania pięknego nadmorskiego widoku.
Prawdopodobnie można tutaj zaobserwować pływające w Morzu Czarnym delfiny.
Na przylądek prowadzi droga asfaltowa, parking jest płatny, ale miejsce na pewno godne polecenia. To rezerwat przyrody z fantastycznie zachowanym dziedzictwem historycznym.
Po prawej stronie mijamy biały obelisk, z którym wiąże się legenda.
Mówi ona o 40 bułgarskich dziewicach, które podczas najazdu Turków broniąc swej godności wolały skoczyć ze stromego klifu, niż dać się pojmać i wywieźć do haremu.
Przy parkingu znajduje się pomnik admirała F.F.Uszakowa - XVII-wiecznego dowódcy marynarki wojennej.
Stąd też ruszamy na pieszo przez ruiny średniowiecznej fortecy. Rozbieramy się z ubrań motocyklowych, które przypinamy do motocykla za pomocą zapięcia rowerowego.
Przechodzimy przez bramę Hakową i zagłębiamy się na koniec przylądka. Archeolodzy stwierdzili, że już w IV w p.n.e. znajdowała się w tym miejscu ufortyfikowana budowla.
Następnie ścieżka się obniża, gdzie poniżej znajduje się restauracja i muzeum Kaliakra.
Na końcu klifu znajduje się malutka kapliczka w której znajduje się symboliczny grób Św. Mikołaja.
Według legendy, Bóg przedłużył ziemię pod jego stopami, gdy próbował uciekać przed Turkami.
Św. Mikołaj nie zdołał jednak uciec oprawcom i w miejscu, gdzie został złapany w 1993 roku wybudowana została kaplica.
Po godzinie zwiedzania, bo tyle mniej więcej potrzebujemy czasu na zwiedzanie, jedziemy wzdłuż wybrzeża w stronę Nessebar.
Chcemy tam dotrzeć na jutro w południe zatrzymując się gdzieś po drodze na nocleg.
Dzisiaj w planach chcemy jeszcze porządnie zjeść i pobyć trochę na plaży.
A co do kwoty to w 1989 roku koszt budowy oszacowano na 1,75 miliardów. TYo jakiś kosmos...
megi zakopane
Dziewczyny , ja bym nawet określiła dzielo Ceausescu jako nowobogactwo bez klasy. Wrażenie robi (bo miało) ale nie zachwyca. My oglądaliśmy to „dzielo” następnego dnia po pobycie w Pałacu Peles w Sinaia, dawnej rezydencji królów Rumunii. (do którego Megi nie dotarliście). Tam jest bogactwo ale z wielką klasą. Ja byłam pod wielkim wrażeniem.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
patrząc na to "dzieło Ceaucescu" od razu przypomniała mi się książka, którą czytałam w zeszłym roku (jesli lubicie reportaże, to bardzo polecam! choć to literatura tak "drastyczna", że az boli czytać!!! , ale taka niestety jest ta historia współczesna! ) ksiązka to: "Kurz i krew" Małgorzaty Rejmer! - ileż to cierpienia, krwi, tragedii i niepotrzebnych śmierci związanych jest z budową tego gigantycznego szkaradztwa! ; aż mnie ciarki przeszły na samo wspomnienie...... !
(ps. a jak ktos z Was jest zainteresowany "Takimi" lekturami , to oprócz wyżej wspomnianej, polecam również "Błoto słodsze niż miód" tej samej autorki .... rzecz traktująca o Albanii za czasów Hodży! , czyli lektury z cyklu "włos się na głowie jeży" co ludzie-ludziom są w stanie zgotować.....!
Piea
Megi, nie kąpaliscie się ?
piwko Urus he he ??? jedzonko wygląda pysznie
No trip no life
Piea, fantastycznie, że podpowiadasz, jakie książki warto przeczytać. Super wielkie dzięki.
megi zakopane
Po kolacji, w lajtowym ubraniu jedziemy do centrum Konstancy. Zostawiamy motocykl na jednym z parkingów i idziemy na nocne zwiedzanie miasta.
W krótkiej fotorelacji pokażę Wam zaledwie mały obszar greckiego i rzymskiego antycznego miasta Tomis.
Idziemy Bulevardul Regina Elisabeta, nad samym brzegiem portu przy którym zacumowane są piękne jachty.
Liczne restauracje i kawiarenki oferują owoce morza, oraz specjały kuchni rumuńskiej jak np. Ciorbă de burtă, tradycyjna rumuńska zupa z dodatkiem flaków,
zabielana śmietaną, albo Sarmale to miniaturowe gołąbki owijane w liście winogrona lub kiszone liście kapusty.
Następnie udajemy się na plac Owidiusza na którym znajduje się Narodowe muzeum Historii i Archeologii. Pięknie oświetlony budynek, naprawdę robi wrażenie.
Wybudowany został w roku 1896 i w pierwszym okresie pełnił funkcję Pałacu Komunalnego (Ratusza), później mieściła się w nim Poczta, a dopiero
od roku 1977 mieści się w nim Narodowe Muzeum.
Przed budynkiem Narodowego Muzeum Historii i Archeologii, stoi Pomnik Owidiusza.
Po lewej stronie wyrasta przed nami piękna budowla tzw. Wielki Meczet w Konstancy, pierwotnie znany był jako meczet Carol I,
natomiast przez muzułmańską społeczność określany jako Meczet Królewski.
Na placu odbywał się Seri de Cafe - koncert. Niestety praktycznie się kończył, gdy dotarliśmy w to miejsce.
Zbliżała się godzina 22:00, ale mieszkańcy Konstancy mogli przez pięć wieczorów zachwycać się występami na żywo orkiestry i tancerzy baletowych
w atmosferze rzadko spotykanej nad morzem.
Kolejnego dnia o poranku ruszamy wzdłuż wybrzeża, chcemy jeszcze dzisiaj znaleźć się w Bułgarii i tam się troszkę zrelaksować.
Zajeżdżamy jeszcze w kilka miejsc zobaczyć jak wyglądają plaże w Rumunii, więc jestem mile zaskoczona. Och gdyby nie ten tłum, to byśmy tutaj zostali.
Dlatego dalsza część będzie już pod postem Bułgaria, ale do Rumunii jeszcze powrócimy.
megi zakopane
Bardzo ładnie Konstanca wygląda w opcji nocnej
ale słodko spisz he he, ładne foto Marecki ci strzelił
No trip no life
I mam dla Was kolejny filmik
megi zakopane
Granica rumuńsko - bułgarska, w kolejce stoi kilka samochodów, idę z prośbą do pograniczników, aby odprawili nas szybciej, gdyż upał
daje się nieźle we znaki.
Gdyby nie Covid-19 nie byłoby tej kontroli. Udaje się ominąć kolejkę i w bardzo sprawny sposób zostajemy odprawieni.
Po przekroczeniu granicy, jedziemy na półwysep Kaliakra, który jest najbardziej wysuniętym punktem na wschodzie Bułgarii.
To około 50 km drogi od granicy z Rumunią. Droga jest mało ruchliwa, a wzdłuż niej rosną pola słoneczników.
Półwysep Kaliakra
Skalisty brzeg, którego klify sięgają, aż 70 metrów wysokości, to idealne miejsce do podziwiania pięknego nadmorskiego widoku.
Prawdopodobnie można tutaj zaobserwować pływające w Morzu Czarnym delfiny.
Na przylądek prowadzi droga asfaltowa, parking jest płatny, ale miejsce na pewno godne polecenia. To rezerwat przyrody z fantastycznie zachowanym dziedzictwem historycznym.
Po prawej stronie mijamy biały obelisk, z którym wiąże się legenda.
Mówi ona o 40 bułgarskich dziewicach, które podczas najazdu Turków broniąc swej godności wolały skoczyć ze stromego klifu, niż dać się pojmać i wywieźć do haremu.
Przy parkingu znajduje się pomnik admirała F.F.Uszakowa - XVII-wiecznego dowódcy marynarki wojennej.
Stąd też ruszamy na pieszo przez ruiny średniowiecznej fortecy. Rozbieramy się z ubrań motocyklowych, które przypinamy do motocykla za pomocą zapięcia rowerowego.
Przechodzimy przez bramę Hakową i zagłębiamy się na koniec przylądka. Archeolodzy stwierdzili, że już w IV w p.n.e. znajdowała się w tym miejscu ufortyfikowana budowla.
Następnie ścieżka się obniża, gdzie poniżej znajduje się restauracja i muzeum Kaliakra.
Na końcu klifu znajduje się malutka kapliczka w której znajduje się symboliczny grób Św. Mikołaja.
Według legendy, Bóg przedłużył ziemię pod jego stopami, gdy próbował uciekać przed Turkami.
Św. Mikołaj nie zdołał jednak uciec oprawcom i w miejscu, gdzie został złapany w 1993 roku wybudowana została kaplica.
Po godzinie zwiedzania, bo tyle mniej więcej potrzebujemy czasu na zwiedzanie, jedziemy wzdłuż wybrzeża w stronę Nessebar.
Chcemy tam dotrzeć na jutro w południe zatrzymując się gdzieś po drodze na nocleg.
Dzisiaj w planach chcemy jeszcze porządnie zjeść i pobyć trochę na plaży.
megi zakopane
Megi, twój urok osobisty zadziałał na granicy zaczarowałac ich..
No trip no life