Ale sobie strzeliliście spacer- pewno nogi was bolały
Jaki przypływ wielki- o której tam zachodziło słoneczko?
Dzien 12 godzin-o 18,3 było juz ciemno a spacerek boski taki jak lubimy ))) Właśnie jesteśmy mniej więcej w połowie drogi
Docieramy do Anse Takamaka i hotelowej plaży Rafflesa -jednego z najdroższych hoteli na Praslinie
Przypływ jest juz coraz większy ale plaża tez nam się podoba )))
Te szare daszki w krzakach to apartamenty Rafflesa
A tu zaczyna się częśc plazy z leżakami
Widoczki z plaży bardzo ładne )))
Ale plaża w malutkiej zatoczce....gdyby nie te leżaki i parasole byłaby idealna
Przechodzimy teraz kawalek przez hotel Raffles bo plaża na moment sie kończy-jest juz zalana przez ocean-na upartego można przejsć wodą ale ja nie lubie takich wodnych eksperymentów
Teraz kawalek drogą.....
I dochodzimy do Anse Possession plaża znów nas zachwyca ocean zabrał ją całą ale mamorzyny jakie tam się znajdują są ozdobą tej plaży a fikusy olbrzymy robia tutaj za naturalne parasole ))
Troszke juz odczuwamy nasza dzisiejszą wędrówke,anse ,które mieliśmy obejsc w dwa dni obeszlismy juz dzisiaj a co jest najgorsze bylismy na jednej z najładniejszych plaż na Seszelach i teraz bedziemy juz wszystkie inne porównywać tylko do tej zaczynam się zastanawiać,że jeszcze jakaś plaza zrobi na mnie takie wielkie WOW
W sumie do hotelu nie mamy juz tak daleko ale nie chce sie nam drałowac pod góre idziemy wiec powoli aleja zasłaną dziką tropikalną roślinnościa
Za chwike napatoczył sie jakis autobus,który zatrzymał sie na stopa ...kupujemy bileciki i za jakies trzy minutki jestesmy w hotelu
Generalnie to jestesmy juz dziś zmęczeni tym tripem po plażach,słońce nam dogrzało niemiłosiernie ale grzech siedzieć w hotelu jak Praslin na nas czeka .
Szybki prysznic i ruszamy w "miasto" znaczy się postanowilismy zjeśc kolacje "na miescie" w lokalnym take away
Tym razem jedziemy w drugim kierunku do Coco Rouge Cafe ,który mieści sie Baie Ste Anne .Ruszamy z tego samego przystanku.Wiemy ,ze take away czynny jest rano od 9-tej do 14.30 i wieczorkiem od 18,30 do 22-giej.Czytaliśmy tez wczesniej,ze jedząc tam o tej pozniejszej godzinie nie bedzie jak wrócić do hotelu-trudno -zaryzykujemy i złapiemy stopa
Wyjezdzamy spod hotelu o 17-tej...15 minut albo mniej i jestesmy na miejscu.Mamy troszkę czekania wiec przechadzamy sie po okolicy .
Srodek wyspy mało ma wspólnego z rajem...brudno,a nawet bardzo brudno,obskórne budynki i wszedzie po krzaczorach pełno młodziezy męskiej pijącej piwo i rum -niby po ciężkim dniu pracy głupio wygladaliśmy tam bez browarku więc musieliśmy sie dostosowac do towarzystwa
Przy okazji zrobilismy zapasy takamaki w dosyc sporym i bardzo dobrze zaopatrzonym markecie ze sto metrów za Take Awayem przy sporym rondzie
Piwko kupiliśmy w budzie obok i żeby dostosowac sie do towarzystwa wypilsmy je przy pobliskim parku obserwując miejscową młodzież oczywiscie blisko budy,żeby mozna było oddać butelki....śmiac nam sie zawsze chciało bo wszyscy byli zdziwieni jak te butelki oddawalismy-turysci generalnie nie wiedzą,że oddaja za nie kaucje a żaden sprzedawca o tym nie informuje.
"Tym razem jedziemy w drugim kierunku do Coco Rouge Cafe ,który mieści sie Baie Ste Anne .Ruszamy z tego samego przystanku.Wiemy ,ze take away czynny jest rano od 9-tej do 14.30 i wieczorkiem od 18,30 do 22-giej."
Ale tam wszedzie blisko :)czekam z niecierpilwością na opis jedzonka i powrotu do Berjayi
Tak Aguś...to jest właśnie ten sklepik też go widze
Ale sobie strzeliliście spacer- pewno nogi was bolały
Jaki przypływ wielki- o której tam zachodziło słoneczko?
życie to nieustająca podróż
Dzien 12 godzin-o 18,3 było juz ciemno a spacerek boski taki jak lubimy ))) Właśnie jesteśmy mniej więcej w połowie drogi
Docieramy do Anse Takamaka i hotelowej plaży Rafflesa -jednego z najdroższych hoteli na Praslinie
Przypływ jest juz coraz większy ale plaża tez nam się podoba )))
Te szare daszki w krzakach to apartamenty Rafflesa
A tu zaczyna się częśc plazy z leżakami
Widoczki z plaży bardzo ładne )))
Ale plaża w malutkiej zatoczce....gdyby nie te leżaki i parasole byłaby idealna
Przechodzimy teraz kawalek przez hotel Raffles bo plaża na moment sie kończy-jest juz zalana przez ocean-na upartego można przejsć wodą ale ja nie lubie takich wodnych eksperymentów
Teraz kawalek drogą.....
I dochodzimy do Anse Possession plaża znów nas zachwyca ocean zabrał ją całą ale mamorzyny jakie tam się znajdują są ozdobą tej plaży a fikusy olbrzymy robia tutaj za naturalne parasole ))
Troszke juz odczuwamy nasza dzisiejszą wędrówke,anse ,które mieliśmy obejsc w dwa dni obeszlismy juz dzisiaj a co jest najgorsze bylismy na jednej z najładniejszych plaż na Seszelach i teraz bedziemy juz wszystkie inne porównywać tylko do tej zaczynam się zastanawiać,że jeszcze jakaś plaza zrobi na mnie takie wielkie WOW
W sumie do hotelu nie mamy juz tak daleko ale nie chce sie nam drałowac pod góre idziemy wiec powoli aleja zasłaną dziką tropikalną roślinnościa
Za chwike napatoczył sie jakis autobus,który zatrzymał sie na stopa ...kupujemy bileciki i za jakies trzy minutki jestesmy w hotelu
Kasia witaj w grupie tuptusiów - My też uwielboamy łązic - na Grande zrobilismy w jeden dzen na nogach ( szlakami ) 18 km, wiec damy radę
www. Podróże z globusem w torebce, gdzie skrobię swe relacje od czasu do czasu
...heee, mów co chcesz ale ta "pierwsza pokazywana" (z falami jak marzenie ; ) jest ,jak dla mnie i jak na razie,plażą No1. !!! ; )
dzieki Tobie, Seszele nabrały w moich oczach "nowego powabu" a myslałem,że przekresliłem je definitywnie ...
czekam na cd. ...niecierpliwie ; )))
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
Oj tam Żelku,ale TAM brzydko
Beretku,dobrze,ze uważasz tak jak ja)))
Żeluś, hehehe, dobrze,że wiemy o co caman , cudny Wasz wyjazd, zazdraszczam , bo pewnie nigdy TAM, nie będę
Generalnie to jestesmy juz dziś zmęczeni tym tripem po plażach,słońce nam dogrzało niemiłosiernie ale grzech siedzieć w hotelu jak Praslin na nas czeka .
Szybki prysznic i ruszamy w "miasto" znaczy się postanowilismy zjeśc kolacje "na miescie" w lokalnym take away
Tym razem jedziemy w drugim kierunku do Coco Rouge Cafe ,który mieści sie Baie Ste Anne .Ruszamy z tego samego przystanku.Wiemy ,ze take away czynny jest rano od 9-tej do 14.30 i wieczorkiem od 18,30 do 22-giej.Czytaliśmy tez wczesniej,ze jedząc tam o tej pozniejszej godzinie nie bedzie jak wrócić do hotelu-trudno -zaryzykujemy i złapiemy stopa
Wyjezdzamy spod hotelu o 17-tej...15 minut albo mniej i jestesmy na miejscu.Mamy troszkę czekania wiec przechadzamy sie po okolicy .
Srodek wyspy mało ma wspólnego z rajem...brudno,a nawet bardzo brudno,obskórne budynki i wszedzie po krzaczorach pełno młodziezy męskiej pijącej piwo i rum -niby po ciężkim dniu pracy głupio wygladaliśmy tam bez browarku więc musieliśmy sie dostosowac do towarzystwa
Przy okazji zrobilismy zapasy takamaki w dosyc sporym i bardzo dobrze zaopatrzonym markecie ze sto metrów za Take Awayem przy sporym rondzie
Piwko kupiliśmy w budzie obok i żeby dostosowac sie do towarzystwa wypilsmy je przy pobliskim parku obserwując miejscową młodzież oczywiscie blisko budy,żeby mozna było oddać butelki....śmiac nam sie zawsze chciało bo wszyscy byli zdziwieni jak te butelki oddawalismy-turysci generalnie nie wiedzą,że oddaja za nie kaucje a żaden sprzedawca o tym nie informuje.
"Tym razem jedziemy w drugim kierunku do Coco Rouge Cafe ,który mieści sie Baie Ste Anne .Ruszamy z tego samego przystanku.Wiemy ,ze take away czynny jest rano od 9-tej do 14.30 i wieczorkiem od 18,30 do 22-giej."
Ale tam wszedzie blisko :) czekam z niecierpilwością na opis jedzonka i powrotu do Berjayi
życie to nieustająca podróż