Super kilmacik A jaka mieliście pogode w listopadzie? Bo mi terminowo najbardziej zawsze listopad pasi na wyjazdy własnie
My zawsze tez jezdzimy w listopadzie - u nas juz chlodno a w egzotykach... bajecznie...
Na Seszelach miałysmy dobra pogodę, dwa dni padało z rana, po chwili sie wypogodziło na maxa, jednej nocy była burza z grzmotami i jednego dnia trochę siąpiło - musielismy zrezygnowac z Anse Coco (śliskie skały). No i... ze 2 dni było dość pochmurno, reszta cudowna.
WITAM WSZYSTKICH :):):) MOJA KOCHANA GOSIA TAK ŚLICZNIE I CIEKAWIE OPISUJE NASZĄ WYCIECZKĘ, ZE SAMA NIE WIERZE IŻ TAM BYŁYSMY JAK SIE TROCHĘ OGAARNĘ TO TAKZE POWSTAWIAM ZDJECIA I PODZIELE SIĘ DOSWIADCZENIAMI I CUDOWNYMI WSPOMNIENIAMI Z TYCH RAJSKICH WYSP
Wieczorem gdy już zasiadłyśmy na swoim tarasie odwiedza nas faktycznie Nevis i zdziwiony jest iz my jeszcze nie gotowe na kolację... My mu mówimy że nie pojdziemy, że obawiamy się, że jest ciemno, że lepiej pojdziemy spać a on że nie! że specjalnie dla nas zrobił kolację! Pół godziny trwało iż namówił nas na nią... z jednej strony b. chciałyśmy tam pójść bo takie zaproszenie nie zdarza sie często, ciekawe też byłyśmy jak oni mieszkają ale z drugiej strony faktycznie obawiałyśmy się iść/jechać rowerami do nieznanego gościa na kolację (jeszcze wsród tych wszechogarniających ciemności...). W końcu na wpół zdecydowane wyruszamy rowerami zatrzymując się jeszcze przy naszych gospodarzach i wypytując o Nevisa. Jak nas zapewniają Nevis to dobry chłopak i nie ma w nim ani kszty zła Kolacja... przepyszna! Jako iz ja jestem wegetarianką (o co wcześniej Nevis mnie wypytał) jemy rybę. Ryż. Sałatka z mango na ostro. Sałatka z ziemniaków, cebuli i czegoś tam jeszcze na łagodno. Wszystko komponuje sie wyśmienicie. Przyrządził ją sam. Brawo! Poniżej zdjęcia z jego domu:
Po kolacji Nevis zaprasza nas na dyskotekę lecz rezygnujemy, nie idziemy, dziękujemy mu stanowczo za zaproszenie. Na dyskotekę wybieramy sie w następna sobotę ale... o tym później... Przed nami jeszcze cały tydzień pobytu...
Z kolacji jesteśmy baaardzo zadowolnone i szczęśliwe że poszłyśmy
Dzisiejszy dzień postanawiamy przeznaczyć na jedną z najpiękniejszych plaż świata... - Anse Source D'Argent (Zatoka Srebrnego Źródła). Wyruszamy rowerami, w planach też mamy odwiedzić kościół. Niedziela - więc odprawiana jest msza święta, od gospodyni wiemy iż zaczyna się o 8.30. Pod kościołem widok niezwykły - zaparkowano tam dobrze ponad 100 rowerów... i nasze dołączają do nich. W kościele sielańska atmosfera - dzieci biegają, robią fikołki ale dorośli ubrani bardzo elegancko, kobiety ze starannie wyczesanymi i błyszczącymi włosami. Słuchają pilnie-weszłyśmy tuż przed kazaniem. Potem modlitwy śpiewane rytmicznie, głośno i radośnie. W kościele gorąco, wiatraki chodzą ale wydają się być umiejscowione zbyt wysoko. Przy otwartych drzwiach zebrała się grupka "białych" turystów, z zaciekawieniem spoglądają do środka.
oooooooooooooooooooo................ takich wypasów za naszej bytności w Patatranie nie było
super,że Wam LD przypadło do gustu
u mnie do tej pory to nadal....................NUMERO UNO
...oby mi się chciało,tak jak mi się nie chce...
My zawsze tez jezdzimy w listopadzie - u nas juz chlodno a w egzotykach... bajecznie...
Na Seszelach miałysmy dobra pogodę, dwa dni padało z rana, po chwili sie wypogodziło na maxa, jednej nocy była burza z grzmotami i jednego dnia trochę siąpiło - musielismy zrezygnowac z Anse Coco (śliskie skały). No i... ze 2 dni było dość pochmurno, reszta cudowna.
Gosiu Twoja relacja zapowiada się super. Będę wdzięczna za jak najwięcej szczególików. Piękne zdjęcia
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Kolajna super relacja z pięknymi widokami
WITAM WSZYSTKICH :):):) MOJA KOCHANA GOSIA TAK ŚLICZNIE I CIEKAWIE OPISUJE NASZĄ WYCIECZKĘ, ZE SAMA NIE WIERZE IŻ TAM BYŁYSMY JAK SIE TROCHĘ OGAARNĘ TO TAKZE POWSTAWIAM ZDJECIA I PODZIELE SIĘ DOSWIADCZENIAMI I CUDOWNYMI WSPOMNIENIAMI Z TYCH RAJSKICH WYSP
justyna
Hej Justynko, witam serdecznie Ciesze sie ze jestes tutaj
No właśnie własnie... powinnam przedstawić nas na początku lecz zrobię to teraz:
Anse Lazio, na pierwszym planie ja czyli Gosia, na drugim Justyna:
Wieczorem gdy już zasiadłyśmy na swoim tarasie odwiedza nas faktycznie Nevis i zdziwiony jest iz my jeszcze nie gotowe na kolację... My mu mówimy że nie pojdziemy, że obawiamy się, że jest ciemno, że lepiej pojdziemy spać a on że nie! że specjalnie dla nas zrobił kolację! Pół godziny trwało iż namówił nas na nią... z jednej strony b. chciałyśmy tam pójść bo takie zaproszenie nie zdarza sie często, ciekawe też byłyśmy jak oni mieszkają ale z drugiej strony faktycznie obawiałyśmy się iść/jechać rowerami do nieznanego gościa na kolację (jeszcze wsród tych wszechogarniających ciemności...). W końcu na wpół zdecydowane wyruszamy rowerami zatrzymując się jeszcze przy naszych gospodarzach i wypytując o Nevisa. Jak nas zapewniają Nevis to dobry chłopak i nie ma w nim ani kszty zła Kolacja... przepyszna! Jako iz ja jestem wegetarianką (o co wcześniej Nevis mnie wypytał) jemy rybę. Ryż. Sałatka z mango na ostro. Sałatka z ziemniaków, cebuli i czegoś tam jeszcze na łagodno. Wszystko komponuje sie wyśmienicie. Przyrządził ją sam. Brawo! Poniżej zdjęcia z jego domu:
Po kolacji Nevis zaprasza nas na dyskotekę lecz rezygnujemy, nie idziemy, dziękujemy mu stanowczo za zaproszenie. Na dyskotekę wybieramy sie w następna sobotę ale... o tym później... Przed nami jeszcze cały tydzień pobytu...
Z kolacji jesteśmy baaardzo zadowolnone i szczęśliwe że poszłyśmy
Gosia, na La Digue nie ma żadnej przestępczości, tam się wszyscy lokalesi znają, a po 2-3 dniach pobytu poznają też turystów i ich pozdrawiają.
Bardzo fajną miałyście przygodę z tą proszoną kolacją. Fajnie tak poznawać wyspę od zaplecza, czyli przez mieszkańców....
Czekam na dalszy ciąg
Mariola
10.11.2013.
Dzisiejszy dzień postanawiamy przeznaczyć na jedną z najpiękniejszych plaż świata... - Anse Source D'Argent (Zatoka Srebrnego Źródła). Wyruszamy rowerami, w planach też mamy odwiedzić kościół. Niedziela - więc odprawiana jest msza święta, od gospodyni wiemy iż zaczyna się o 8.30. Pod kościołem widok niezwykły - zaparkowano tam dobrze ponad 100 rowerów... i nasze dołączają do nich. W kościele sielańska atmosfera - dzieci biegają, robią fikołki ale dorośli ubrani bardzo elegancko, kobiety ze starannie wyczesanymi i błyszczącymi włosami. Słuchają pilnie-weszłyśmy tuż przed kazaniem. Potem modlitwy śpiewane rytmicznie, głośno i radośnie. W kościele gorąco, wiatraki chodzą ale wydają się być umiejscowione zbyt wysoko. Przy otwartych drzwiach zebrała się grupka "białych" turystów, z zaciekawieniem spoglądają do środka.