W ten oto sposób dobiegł końca nasz pobyt w Ko Tao Resort. Prom w kierunku Chumpon odpływa o 10:15 więc na 9:00 zarezerwowaliśmy darmowy hotelowy transport do przystani. Rano śniadanie, pakowanie walizek i ostatnie zdjęcia.
Z wielkim żalem opuszczamy Koh Tao Ale bardzo cieszymy się, że nie opuszczamy jeszcze Tajlandii. Bo na szczęście zostawiliśmy sobie jeszcze dwa dni w Bangkoku
Ruszamy więc w podróż powrotną. Prom przypływa o czasie....
Wojtku wspaniale sie czyta.... bedę wracała napewno do twojej relacji, piękne zdjecia i ciekawie opisujesz, (tak na marginesie sprzet do snurkowania jakiejś konkretnej firmy polecasz??)
Dokładnie o czasie dojeżdżamy do Bangkoku. Bierzemy nasze walizy i ruszamy w stronę Rambuttri Village Plaza. W czasie pobytu w Bangkoku przed wyjazdem na Koh Tao przechodziliśmy obok niego kilkakrotnie więc od razu wiemy gdzie iść. Po dojściu na miejsce meldujemy się i opłacamy pobyt. To jedyny hotel, za który płaciliśmy na miejscu. Buknęliśmy go na booking.com i kosztował nas 2000 THB za nocleg ze śniadaniem w pokoju triple deluxe.
Mieliśmy zarezwowane dwie noce i tyle opłaciliśmy ale w planie mieliśmy przedłużenie doby hotelowej ponieważ wylot do Dubaju był o 1:30 w nocy.
Na dzień dobry zdziwiła nas jedna rzecz. Mianowicie taka, że jedyna droga do naszego pokoju prowadziła schodami. W sumie dajemy jeszcze radę pokonać kilka schodków ale z walizami to już inna sprawa
Pokój okazał się dość surowy w wystroju ale przynajmniej był przestronny. Chodząc po hotelowym korytarzu przez otwarte drzwi widziałem inne pokoje i były o wiele mniejsze (między ścianą a łóżkami był może metr, półtora przestrzeni. W naszym można było urządzić bal
Po zrobieniu zdjęć bierzemy prysznic, przebieramy się i idziemy wrzucić coś na ruszt. Rambuttri Road znamy już jak własną kieszeń więc nie marnujemy czasu na poszukiwania. Po kolacji drineczek i lulu. Bo jutro wybieramy się do oceanarium
W ten oto sposób dobiegł końca nasz pobyt w Ko Tao Resort. Prom w kierunku Chumpon odpływa o 10:15 więc na 9:00 zarezerwowaliśmy darmowy hotelowy transport do przystani. Rano śniadanie, pakowanie walizek i ostatnie zdjęcia.
Wojtek te widoczki są cudowne Fajna relacja
Z wielkim żalem opuszczamy Koh Tao Ale bardzo cieszymy się, że nie opuszczamy jeszcze Tajlandii. Bo na szczęście zostawiliśmy sobie jeszcze dwa dni w Bangkoku
Ruszamy więc w podróż powrotną. Prom przypływa o czasie....
..... i zabiera nas do Chumpon......
..... gdzie po 1,5 h wsiadamy do autokaru.
I ruszamy w siedmiogodzinną podróż do Bangkoku.
Na początku podróży pogoda była idealna ale czym dalej od przystani tym była gorsza.
W końcu zaczęło padać.
Ale za jakiś czas przestało. I w czasie podróży pogoda zmieniała się tak kilka razy.
Mieliśmy świetne miejsca w pierwszym rzędzie
Wojtku wspaniale sie czyta.... bedę wracała napewno do twojej relacji, piękne zdjecia i ciekawie opisujesz, (tak na marginesie sprzet do snurkowania jakiejś konkretnej firmy polecasz??)
życie to nieustająca podróż
Dokładnie o czasie dojeżdżamy do Bangkoku. Bierzemy nasze walizy i ruszamy w stronę Rambuttri Village Plaza. W czasie pobytu w Bangkoku przed wyjazdem na Koh Tao przechodziliśmy obok niego kilkakrotnie więc od razu wiemy gdzie iść. Po dojściu na miejsce meldujemy się i opłacamy pobyt. To jedyny hotel, za który płaciliśmy na miejscu. Buknęliśmy go na booking.com i kosztował nas 2000 THB za nocleg ze śniadaniem w pokoju triple deluxe.
Mieliśmy zarezwowane dwie noce i tyle opłaciliśmy ale w planie mieliśmy przedłużenie doby hotelowej ponieważ wylot do Dubaju był o 1:30 w nocy.
Na dzień dobry zdziwiła nas jedna rzecz. Mianowicie taka, że jedyna droga do naszego pokoju prowadziła schodami. W sumie dajemy jeszcze radę pokonać kilka schodków ale z walizami to już inna sprawa
Pokój okazał się dość surowy w wystroju ale przynajmniej był przestronny. Chodząc po hotelowym korytarzu przez otwarte drzwi widziałem inne pokoje i były o wiele mniejsze (między ścianą a łóżkami był może metr, półtora przestrzeni. W naszym można było urządzić bal
Po zrobieniu zdjęć bierzemy prysznic, przebieramy się i idziemy wrzucić coś na ruszt. Rambuttri Road znamy już jak własną kieszeń więc nie marnujemy czasu na poszukiwania. Po kolacji drineczek i lulu. Bo jutro wybieramy się do oceanarium