wycieczki również opisywać nie muszę,bo każdy pewnie zna. Dodam tylko,że na statku było tak pyszne jedzenie,że aż mi ślina cieknie na sama jego myśl , najbardziej ucieszyła mnie marchewka i kółka z cebuli w cieście jakby "piwnym"(ja takie robie a smakowało podobnie, a raczej lepiej ) ale niestety,nie mam fotki,bo byłam zbyt zajęta jedzeniem uwierzyć trzeba na słowo
prom
2 przystanki na canoying - nie powiem opcja bardzo przyjemna, siedzi się w kajaczku, a PAN KAJAKOWY >
i mój ulubiony pan kajakowy zwany Rastamanem
po kajakach pora na pyyyycha lunch
no i James Bond (fajnie,ładnie, gdyby nie ten tłum :X:X:X:X:X:X)
i w tym momencie moi ulubieńcy on w cynkach, ona w szpilkach i RAJSTOPACH ><><><>< wchodzą po skałkach na punkt widokowy ><><
na koniec występ lejdibojów i nasi chłopacy opętani przez ni9ch- tak jak i cała męska część statku-biedni Panowie (:P)(:P)(:P)
i żegnamy Jamesa Bonda i Phang Nga dokarmiając stadko orłów
tak podsumowując jedzonko,to oczywiście zakochana. Jedyny minus- brak miejsca w brzuchu. W Polsce jem bbbbb dużo,uwielbiam jeść, a tam przez ten gorąc nie miałam wiecznie miejsca w brzuchu, ciągle czułam się najedzona i jadłam porcje jak dla ptaszka i idealnie pasuje do mnie opis Taj bebetki , który brzmi " KREWETKI CZY PENKEJK" haha to był prawie codzienny dylemat bo jak najadłam się krewet to zaraz miejsca nie miałam na pankejka i odwrotnie. Ostatnie 3 dni dopiero zaczęłam jeść jak człowiek,to ok.17 najpierw był penkejk,później ogarnianie,kąpiel itp. i krewety o 20, tak było najlepiej ,ale pierwsze kilka dni to śniadanie (spore), a później dopiero głod o 19, czyli kolacja i już nie mogłam nawet piwa zmieścic :S
Wcześniej już pokazałam Kata Noi, a tak na prawdę,to byliśmy na niej plażować po wycieczce na Jamesa Bonda, która miała być ostatnią wycieczką. Po dniu spędzonym na Kata Noi i nic nie robieniu, a raczej siedzeniu w wodzie cały dzień , byłam znudzona i nie wyobrażałam sobie kolejnego dnia (przedostatniego) spędzić w ten sam sposób czyli plaża+basen. Moja ekipa wieczorem pojechała na Patong na imprezkę, a ja położyłam się spać po tym jak w pierwszym lepszym biurze na ulicy wykupiłam wycieczkę na Raya Island za 1000thb. Przyjechał busik pod hotel wsiadam a tam bus pełen Japońców :S naszczescie z Moevenpika obok dosiadła się jedna Ruska, która też pojechała sama (mąż miał dosyć wycieczek ) . Także miałam koleżankę . Wysepka bardzo mi się podobała, a największym + było to,że mieliśmy czas na plażowanie az 4 h, więc to jedyna, którą zdążyłam się nacieszyć. A i to właśnie ta wycieczka gdzie to stado japońców rzygało jak nienormalne (:P) . Przysięgam wam jeden za drugim !!! Co chwile ciasteczko,arbuzik, coca coca i pachhhh. Miałam ochotę ich pozabijać, na szczęście na dziobie siedziały tylko 4 osoby i wspaniała przewodniczka, poszłam usiąść tam na powrót(płynęło się 40 min).
fajnie było pod wodą,bo dużo rybek
transport na obiad (pyyycha ><)
z takim widoczkiem mmmmm
no i Raya i główna plaża
mini statyw zabrany na ciężke warunki ,ale i tak wyszło jak z ziemi
Phi Phi
pyszny lunch z super widoczkiem
karisss i moonia
Monkey Beach-niestety tylko 1 małpiszon był
okolice Phi Phi, lagoon -to miejsce podobało mi się najnajnajbardziej
(różnica w lustrze i kompakcie )
i jedno zdjęcie z Maya,więcej nawet wstyd pokazywać z tym TŁUMEMMMMMMMM wieeeeeeeeeeeeeeelkim TŁUMEMMMMMMMMMM :X:X:X:X:X:X:X:X:X:X
Dobra to teraz tłum ............... MASAKRAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAAA
oooooooooooooooooo żesz w dupę ile ludzi
"JEŚLI POTRAFISZ COŚ WYMARZYĆ,
POTRAFISZ TAKŻE TO OSIĄGNĄĆ..."
Walt Disney
o 2 fakultetach mieliśmy dzień wolny, zadecydowałam,że pojedziemy plażować na Kata Noi.
Według mnie jest bardzo ładna. Przyjemnie sięplażowało, były spore fale. No i hotel znajdujący się na tej plaży Katathani, cudowny ! A domki The Store http://www.booking.com/hotel/th/the-shore-at-katathani.pl.html?aid=311097;label=katathani-phuket-beach-resort-DLj*iu*EDqVnwrWzsDLCXQS2522317247%3Apl%3Ata%3Ap1%3 Ap2%3Aac%3Aap1t1%3Aneg;sid=a4e1755fa0de66cfa8dbf9a f738d4a4d;dcid=1 należące do katathani to ::: chciałabym tam pomieszkać kilka dni.... ehhh trochę mnie nie stać . piaseczek mięciutki, trochę zbyt żółty, ale na prawdę przyjemna plaża.
Kilka fotek z Kata Noi
Katathani
POWRÓT TUK TUKIEM
dziś jedziemy na James Bond Island
wycieczki również opisywać nie muszę,bo każdy pewnie zna. Dodam tylko,że na statku było tak pyszne jedzenie,że aż mi ślina cieknie na sama jego myśl , najbardziej ucieszyła mnie marchewka i kółka z cebuli w cieście jakby "piwnym"(ja takie robie a smakowało podobnie, a raczej lepiej ) ale niestety,nie mam fotki,bo byłam zbyt zajęta jedzeniem uwierzyć trzeba na słowo
prom
2 przystanki na canoying - nie powiem opcja bardzo przyjemna, siedzi się w kajaczku, a PAN KAJAKOWY >
i mój ulubiony pan kajakowy zwany Rastamanem
po kajakach pora na pyyyycha lunch
no i James Bond (fajnie,ładnie, gdyby nie ten tłum :X:X:X:X:X:X)
i w tym momencie moi ulubieńcy on w cynkach, ona w szpilkach i RAJSTOPACH ><><><>< wchodzą po skałkach na punkt widokowy ><><
na koniec występ lejdibojów i nasi chłopacy opętani przez ni9ch- tak jak i cała męska część statku-biedni Panowie (:P)(:P)(:P)
i żegnamy Jamesa Bonda i Phang Nga dokarmiając stadko orłów
Piekne miejsca....a to zdjecie z palemkami na plazy za parasolami miodzio....
est 11...wszyscy najedzeni,a nawet jeśli nie,to z racji wczesnej pory można się poobjadać...więc będą fotki jedzenia,czyli tego co lubimy najbardziej
na początek zdjęcie jak na Polaka przystało pt.:" Damy pod monopolem z pankejkami "
tak podsumowując jedzonko,to oczywiście zakochana. Jedyny minus- brak miejsca w brzuchu. W Polsce jem bbbbb dużo,uwielbiam jeść, a tam przez ten gorąc nie miałam wiecznie miejsca w brzuchu, ciągle czułam się najedzona i jadłam porcje jak dla ptaszka i idealnie pasuje do mnie opis Taj bebetki , który brzmi " KREWETKI CZY PENKEJK" haha to był prawie codzienny dylemat bo jak najadłam się krewet to zaraz miejsca nie miałam na pankejka i odwrotnie. Ostatnie 3 dni dopiero zaczęłam jeść jak człowiek,to ok.17 najpierw był penkejk,później ogarnianie,kąpiel itp. i krewety o 20, tak było najlepiej ,ale pierwsze kilka dni to śniadanie (spore), a później dopiero głod o 19, czyli kolacja i już nie mogłam nawet piwa zmieścic :S
Wcześniej już pokazałam Kata Noi, a tak na prawdę,to byliśmy na niej plażować po wycieczce na Jamesa Bonda, która miała być ostatnią wycieczką. Po dniu spędzonym na Kata Noi i nic nie robieniu, a raczej siedzeniu w wodzie cały dzień , byłam znudzona i nie wyobrażałam sobie kolejnego dnia (przedostatniego) spędzić w ten sam sposób czyli plaża+basen. Moja ekipa wieczorem pojechała na Patong na imprezkę, a ja położyłam się spać po tym jak w pierwszym lepszym biurze na ulicy wykupiłam wycieczkę na Raya Island za 1000thb.
Przyjechał busik pod hotel wsiadam a tam bus pełen Japońców :S naszczescie z Moevenpika obok dosiadła się jedna Ruska, która też pojechała sama (mąż miał dosyć wycieczek ) . Także miałam koleżankę .
Wysepka bardzo mi się podobała, a największym + było to,że mieliśmy czas na plażowanie az 4 h, więc to jedyna, którą zdążyłam się nacieszyć.
A i to właśnie ta wycieczka gdzie to stado japońców rzygało jak nienormalne (:P) . Przysięgam wam jeden za drugim !!! Co chwile ciasteczko,arbuzik, coca coca i pachhhh. Miałam ochotę ich pozabijać, na szczęście na dziobie siedziały tylko 4 osoby i wspaniała przewodniczka, poszłam usiąść tam na powrót(płynęło się 40 min).
fajnie było pod wodą,bo dużo rybek
transport na obiad (pyyycha ><)
z takim widoczkiem mmmmm
no i Raya i główna plaża
mini statyw zabrany na ciężke warunki ,ale i tak wyszło jak z ziemi
i 20 min przyjemnej ulewy
czas minął pysznie z ice coffe
no i powrót ....
3 zdechlaki -lotnisko Phuket
a za nami karteczka, która z bliska wygląda tak...
BYŁO CUUUUUDOWNIE !!!!!!!!!!!