Irvina, kantory są, tak że z wymianą nie będzie problemu, gorzej może być z ceną. W Bangkoku za 1 euro płacą 39 bahtów na Koh Lipe wczoraj tylko 36. Już chyba korzystniej będzie wypłacić z bankomatu.
Z przystani bez problemu złapiesz taksi-tuk tuk. Skontaktuj sie z hotelem, może bedą mogli odebrać was bezpośrednio z platformy.
Wojtku, po tym, że nie odkrywam przed Wami niczego nowego Ot kolejne zdjęcia z Tajlandii, zrobione jedynie innym aparatem i w inny dzień czy nie ? nie wiem sam, ostatnio mam jakies kiepskie nastroje...
no nic, jedziemy z obiecanym Ao nang.
Moja opinia o tym miejscu nie będzie do końca sprawiedliwa i w pełni miarodajna bo nie wykorzystaliśmy w pełni potencjału miejscowości. Mówiąc potencjał mam na myśli Ao nang w świetle świetnej bazy wypadowej - tak mnie ciągle zapewniano, tak czytałem w internetach.
Faktycznie Ao nang ma potencjał jako baza wypadowa na pobliskie wyspy, perełki turystyczne Tajlandii...
Jednakże jest zasadnicze ale : jadąc do Tajlandii chciałem wypoczynku ciszy, krajobrazów nie zmąconych dzikimi tłumami turystów, hałasem long taili i wszechobecną komercją i kiczem. Stwierdzam po powrocie i ochłonięciu, że najzwyczajniej w świecie byłem naiwny Tajlandia już jest zadeptana, nie wiem czemu spodziewałem się czegoś innego...Fakt na ko phangan i ko lipe znalazłem pare bajkowych miejsc, w których było jak w raju i mocno kontrastowo w porównaniu do Ao nang czy ko samui.
Największym błędem jaki popełniłem, biorę to na klatę, było zarezerwowanie wszystkich miejsc pół roku wczesniej. Mało tego - zarówno internety, jak i znajomi powtarzali - jedź na żywioł. Było błedem nie obdarzenie ich zaufaniem, bo z ao nang bym wypiepsz*ł po 15 minutach jak tylko do niego wjechałem. Nieważne, że zmęczony po podrózy z ko lipe - serio, zawijałbym się stamtąd. Nie nawidzę takich tłumów i takiej komercji. Następny wyjazd będzie 180* inny, nastawiony na inną formę turystyki, spontaniczny, z plecakiem (mimo że lubie wygody) i będę ruszał tam gdzie mi podpowie cichy głos w głowie, a nie tam gdzie mam opłacony hotel, kupione bilety itp. Never ever !
Wróćmy do Ao nang, nie było też tak źle momentami Przeżyliśmy pare fajnych momentów w zatoce phang na, na railay, na kajakach z phang na, na skuterze odwiedzilismy Catfish farm, prowadzone przez fajową Amerykankę, poznaliśmy i zintegrowaliśmy się z fajnymi ludźmi, zrobiłem mocny trening ( hehehe )
Kończąc - czy bym wrócił ? Nie, byłem, zobaczyłem, ale nie zostawiłem tam części siebie tak jak na ko phangan czy na ko lipe - o których jak myślę to aż mnie skręca z tęsknoty. Wiem też, że wielu osobom Ao nang w pełni odpowiada, normalne, jak w życiu. Jeden lubi gówno, drugi pomarańcze, jeden plecak, drugi walizki.
w końcu stało się, po blisko 3 tygodniach tajskich przysmaków musieliśmy zrobić reset :
któregoś tam dnia Kasiunie dopadł leń i słaby nastrój, więc wypożyczyłem dwukołową szaloną Hondę i ruszyłem zobaczyć co za rogatkami, pokręciłem się kilkadziesiąt kilometrów pomiędzy polami, farmami, palmowymi gajami i innymi pieknymi krajobrazami, aż natrafiłem na farmę różnych fajnych stworzeń, nazywaną farmą sumów, org Catish Farm - polecam, fajne miejsce, prowadząca je Amerykanka mieszka w tej dżungli 30 lat i od 30 lat się tym zajmuje. Momentami odnosiłem wrażenie, że zdziczała i to jest jej prowadziwy dom, a wizyta w Nowym Jorku czy innym wielkim mieście doporowadziłaby ją na skraj - psychiatryk jak nic ich profil https://www.facebook.com/pages/Giant-Catfish-Farm-Ao-Nang/635888706471158?ref=ts&fref=ts
poniżej kilka zdjęc z farmy
poniżej Arapaima, jedna z największych ryb słodkowodnych na świecie - przepiękna, majestatyczna, grubo ponad 100kg - polecam karmić ją całymi torebeczkami żarcia otrzymywanego na wejściu - wsypać od razu całość - zobaczycie sami czemu
tak krążąc moją hondą trafiłem na kościół, wpadłem obejrzeć czy różni się od znanych mi z Europy, pomodliłem się. Akurat był przyozdabiany na ceremonię zaślubin jakiegoś Bena z jakąś cikulinką.
kilka pstryków z Railay i phang na
oczywiście jaskini z "małymi" też nie mogło zabraknąć
no i na koniec naszego pobytu w Ao nang, gala Muai Thai, jako ktoś kto trochę w temacie siedzi, wyszedłem zawiedziony poziomem zawodników, ale podbudowany ich zaangażowaniem. Zdjęć mam sporo, ale na poniższym jest jedyny biały człowiek który walczył tego wieczore - Włoch. Skończył walkę przed czasem, meeeeeega potężnym K.O. (łokieć na brodę) Dostał owacje na stojąco, oponenta odwiozła karetka
Opalając się w zatoce Phang Na, dostałem informację o dużej śnieżycy w Białymstoku Łącząc się w bólu, "wykręciliśmy" aniołki :P:P:P
Michał, ludki lubią tu czytać o Taj, a co do rozczarowania do jakiś miejsc, to tak już jest, jedni lubią tak, inni inaczej i tak być powinno. Ao Nang budzi skrajne emocje i bez dwóch zdań zasługuje na to. Aby w tym miejscu, część urlopu, uczynić bardziej atrakcyjną, trzeba kwaterować w jednym z hoteli w pobliżu Nopharattara Beach, nie ma na plaży łódek, nie ma hałasu i gwaru jak w centrum, jest dość cicho i spokojnie, a jednynie 5-7 minut speceru dzieli Cię od tego zamieszania, więc masz ochotę na wieczorny gwar, to z niego korzystasz. Ao Nang to oczywiście nie jest miejsce aby do niego wracać i nie namawiam Cię do tego, ale inni są przed pobytam i czytają, dlatego napisałem jak uważam w tej kwestii. Pozdrawiam
Dzięki Michal-jestem spokojna
irvina
Irvina, kantory są, tak że z wymianą nie będzie problemu, gorzej może być z ceną. W Bangkoku za 1 euro płacą 39 bahtów na Koh Lipe wczoraj tylko 36. Już chyba korzystniej będzie wypłacić z bankomatu.
Z przystani bez problemu złapiesz taksi-tuk tuk. Skontaktuj sie z hotelem, może bedą mogli odebrać was bezpośrednio z platformy.
dokładnie tak jak zuza pisze, skontaktuj sie ze swoim hotelem.
Nas Anda odebrała swoją motorówką.
Sorry za niesłowność i za to że relacja idzie jak krew z nosa - dziś wieczorem zrobię Ao nang
Niestety misiaczki, relacja z ao nang dopiero jutro.
Zainteresowanie raczej i tak jest slabe, ale wolalem przeprosic i sie odezwac, moze jakis anonim czeka
sorry, do jutra
Po czym wnosisz , że zainteresowanie słabe ??
Michal, czekamy , czekamy cichutko i grzecznie
No trip no life
Wojtku, po tym, że nie odkrywam przed Wami niczego nowego Ot kolejne zdjęcia z Tajlandii, zrobione jedynie innym aparatem i w inny dzień czy nie ? nie wiem sam, ostatnio mam jakies kiepskie nastroje...
no nic, jedziemy z obiecanym Ao nang.
Moja opinia o tym miejscu nie będzie do końca sprawiedliwa i w pełni miarodajna bo nie wykorzystaliśmy w pełni potencjału miejscowości. Mówiąc potencjał mam na myśli Ao nang w świetle świetnej bazy wypadowej - tak mnie ciągle zapewniano, tak czytałem w internetach.
Faktycznie Ao nang ma potencjał jako baza wypadowa na pobliskie wyspy, perełki turystyczne Tajlandii...
Jednakże jest zasadnicze ale : jadąc do Tajlandii chciałem wypoczynku ciszy, krajobrazów nie zmąconych dzikimi tłumami turystów, hałasem long taili i wszechobecną komercją i kiczem. Stwierdzam po powrocie i ochłonięciu, że najzwyczajniej w świecie byłem naiwny Tajlandia już jest zadeptana, nie wiem czemu spodziewałem się czegoś innego...Fakt na ko phangan i ko lipe znalazłem pare bajkowych miejsc, w których było jak w raju i mocno kontrastowo w porównaniu do Ao nang czy ko samui.
Największym błędem jaki popełniłem, biorę to na klatę, było zarezerwowanie wszystkich miejsc pół roku wczesniej. Mało tego - zarówno internety, jak i znajomi powtarzali - jedź na żywioł. Było błedem nie obdarzenie ich zaufaniem, bo z ao nang bym wypiepsz*ł po 15 minutach jak tylko do niego wjechałem. Nieważne, że zmęczony po podrózy z ko lipe - serio, zawijałbym się stamtąd. Nie nawidzę takich tłumów i takiej komercji. Następny wyjazd będzie 180* inny, nastawiony na inną formę turystyki, spontaniczny, z plecakiem (mimo że lubie wygody) i będę ruszał tam gdzie mi podpowie cichy głos w głowie, a nie tam gdzie mam opłacony hotel, kupione bilety itp. Never ever !
Wróćmy do Ao nang, nie było też tak źle momentami Przeżyliśmy pare fajnych momentów w zatoce phang na, na railay, na kajakach z phang na, na skuterze odwiedzilismy Catfish farm, prowadzone przez fajową Amerykankę, poznaliśmy i zintegrowaliśmy się z fajnymi ludźmi, zrobiłem mocny trening ( hehehe )
Kończąc - czy bym wrócił ? Nie, byłem, zobaczyłem, ale nie zostawiłem tam części siebie tak jak na ko phangan czy na ko lipe - o których jak myślę to aż mnie skręca z tęsknoty. Wiem też, że wielu osobom Ao nang w pełni odpowiada, normalne, jak w życiu. Jeden lubi gówno, drugi pomarańcze, jeden plecak, drugi walizki.
Poniżej krótka fotorelacja
w końcu stało się, po blisko 3 tygodniach tajskich przysmaków musieliśmy zrobić reset :
któregoś tam dnia Kasiunie dopadł leń i słaby nastrój, więc wypożyczyłem dwukołową szaloną Hondę i ruszyłem zobaczyć co za rogatkami, pokręciłem się kilkadziesiąt kilometrów pomiędzy polami, farmami, palmowymi gajami i innymi pieknymi krajobrazami, aż natrafiłem na farmę różnych fajnych stworzeń, nazywaną farmą sumów, org Catish Farm - polecam, fajne miejsce, prowadząca je Amerykanka mieszka w tej dżungli 30 lat i od 30 lat się tym zajmuje. Momentami odnosiłem wrażenie, że zdziczała i to jest jej prowadziwy dom, a wizyta w Nowym Jorku czy innym wielkim mieście doporowadziłaby ją na skraj - psychiatryk jak nic ich profil https://www.facebook.com/pages/Giant-Catfish-Farm-Ao-Nang/635888706471158?ref=ts&fref=ts
poniżej kilka zdjęc z farmy
poniżej Arapaima, jedna z największych ryb słodkowodnych na świecie - przepiękna, majestatyczna, grubo ponad 100kg - polecam karmić ją całymi torebeczkami żarcia otrzymywanego na wejściu - wsypać od razu całość - zobaczycie sami czemu
tak krążąc moją hondą trafiłem na kościół, wpadłem obejrzeć czy różni się od znanych mi z Europy, pomodliłem się. Akurat był przyozdabiany na ceremonię zaślubin jakiegoś Bena z jakąś cikulinką.
kilka pstryków z Railay i phang na
oczywiście jaskini z "małymi" też nie mogło zabraknąć
no i na koniec naszego pobytu w Ao nang, gala Muai Thai, jako ktoś kto trochę w temacie siedzi, wyszedłem zawiedziony poziomem zawodników, ale podbudowany ich zaangażowaniem. Zdjęć mam sporo, ale na poniższym jest jedyny biały człowiek który walczył tego wieczore - Włoch. Skończył walkę przed czasem, meeeeeega potężnym K.O. (łokieć na brodę) Dostał owacje na stojąco, oponenta odwiozła karetka
Opalając się w zatoce Phang Na, dostałem informację o dużej śnieżycy w Białymstoku Łącząc się w bólu, "wykręciliśmy" aniołki :P:P:P
Michal, humor cie nie opuszcza he he , super , tak trzymaj
No i fajnie ze piszesz jak bylo ,co ci pasiło a co nie . Ja w Taj nie byłam więc wszystko czytam,bo nie mam jeszcze swojej opini..
.Każdy punkt widzenia jest więc dla mnie ciekawy.
No trip no life
Michał, ludki lubią tu czytać o Taj, a co do rozczarowania do jakiś miejsc, to tak już jest, jedni lubią tak, inni inaczej i tak być powinno. Ao Nang budzi skrajne emocje i bez dwóch zdań zasługuje na to. Aby w tym miejscu, część urlopu, uczynić bardziej atrakcyjną, trzeba kwaterować w jednym z hoteli w pobliżu Nopharattara Beach, nie ma na plaży łódek, nie ma hałasu i gwaru jak w centrum, jest dość cicho i spokojnie, a jednynie 5-7 minut speceru dzieli Cię od tego zamieszania, więc masz ochotę na wieczorny gwar, to z niego korzystasz. Ao Nang to oczywiście nie jest miejsce aby do niego wracać i nie namawiam Cię do tego, ale inni są przed pobytam i czytają, dlatego napisałem jak uważam w tej kwestii. Pozdrawiam