Pogodę mieliśmy niesamowitą...wręcz wymarzoną...cały czas słonko, do tego lekki wiaterek Dzień kolejny wyglądał identycznie jak poprzedni tyle, że musieliśmy załatwić transport powrotny do Krabi. Poszliśmy do wioski, od razu znaleźliśmy firmę, która zajmowała się organizowaniem przewozów. Za bardzo dobrą cenę, udało nam się załatwić prywatny transport, na czym nam bardzo zależało, bo chcieliśmy zostać na wyspie jak najdłużej, a ostatnie ferry odjeżdza o 12:00. Nam udało się dogadać że za 2500THB od pary zabiorą nas łodzią do Hat Yao, a później prywatnym busikiem do Krabi. W zasadzie nie wiele więcej niż z Ferry. Tak więc do samego wieczora, wylegiwaliśmy się na plaży.
No i jak to w życiu, wszystko co dobre, kiedyś się kończy. O 19:00 podjechała po nas łódź. Pożegnaliśmy się z naszymi Niemieckimi towarzyszami, pomachaliśmy załodze hotelu...i odpłynęliśmy....:( smutno mi było...jak cholera...ale jedno jest pewne, to było najcudowniejsze zakończenie naszej wyprawy.
Do Krabi dotarliśmy w zaskakująco szybkim tempie. Chyba w niecałe 2 godziny. W związku z tym, że nigdzie nie musieliśmy czekać, podróż przebiegła bardzo sprawnie. Mąż się troszkę stresował, bo kierowca dawał po gazie czasami wyprzedzał w dziwnych miejscach, ale dotarliśmy cali i zdrowi Właścicielka naszego hostelu przywitała nas wielkim okrzykiem radości Dostaliśmy wypasiony pokoik, w innej części hostelu Tradycyjnie po raz ostatni poszliśmy na nocny targ wrzucić coś na ząbek i następnego dnia wyruszyliśmy do Bangkoku. Tam zatrzymaliśmy się jedną noc w hotelu Mariya Boutique Hotel, blisko lotniska, cena za noc 1200 THB za pokój, w cenie transport z i na lotnisko oraz śniadanie. Hotel świetny, idealny na nocleg jeśli nie chcemy już wbijać się do centrum Bangkoku. Niestety zdjęć z ostatniego dnia nie mamy...przez przypadek zostały wykasowane z karty...
To już koniec kochani, ostatni post o Tajlandii no chyba, że napiszę jeszcze jakieś podsumowanie
Pogodę mieliśmy niesamowitą...wręcz wymarzoną...cały czas słonko, do tego lekki wiaterek Dzień kolejny wyglądał identycznie jak poprzedni tyle, że musieliśmy załatwić transport powrotny do Krabi. Poszliśmy do wioski, od razu znaleźliśmy firmę, która zajmowała się organizowaniem przewozów. Za bardzo dobrą cenę, udało nam się załatwić prywatny transport, na czym nam bardzo zależało, bo chcieliśmy zostać na wyspie jak najdłużej, a ostatnie ferry odjeżdza o 12:00. Nam udało się dogadać że za 2500THB od pary zabiorą nas łodzią do Hat Yao, a później prywatnym busikiem do Krabi. W zasadzie nie wiele więcej niż z Ferry. Tak więc do samego wieczora, wylegiwaliśmy się na plaży.
http://www.addicted-to-passion.com
No i jak to w życiu, wszystko co dobre, kiedyś się kończy. O 19:00 podjechała po nas łódź. Pożegnaliśmy się z naszymi Niemieckimi towarzyszami, pomachaliśmy załodze hotelu...i odpłynęliśmy....:( smutno mi było...jak cholera...ale jedno jest pewne, to było najcudowniejsze zakończenie naszej wyprawy.
http://www.addicted-to-passion.com
Do Krabi dotarliśmy w zaskakująco szybkim tempie. Chyba w niecałe 2 godziny. W związku z tym, że nigdzie nie musieliśmy czekać, podróż przebiegła bardzo sprawnie. Mąż się troszkę stresował, bo kierowca dawał po gazie czasami wyprzedzał w dziwnych miejscach, ale dotarliśmy cali i zdrowi Właścicielka naszego hostelu przywitała nas wielkim okrzykiem radości Dostaliśmy wypasiony pokoik, w innej części hostelu Tradycyjnie po raz ostatni poszliśmy na nocny targ wrzucić coś na ząbek i następnego dnia wyruszyliśmy do Bangkoku. Tam zatrzymaliśmy się jedną noc w hotelu Mariya Boutique Hotel, blisko lotniska, cena za noc 1200 THB za pokój, w cenie transport z i na lotnisko oraz śniadanie. Hotel świetny, idealny na nocleg jeśli nie chcemy już wbijać się do centrum Bangkoku. Niestety zdjęć z ostatniego dnia nie mamy...przez przypadek zostały wykasowane z karty...
To już koniec kochani, ostatni post o Tajlandii no chyba, że napiszę jeszcze jakieś podsumowanie
http://www.addicted-to-passion.com
Ojjj, ale ładnie Was żegnają . Pięknie tam i tak pusto, bez tłumów....
Marylko, piękna to była opowieść , dziękuję !!!!!
Prosze bardzo kochana Mam nadzieje, ze komus na cos sie sprzyda
http://www.addicted-to-passion.com
Jak tam jest pięknie Marylko...brak słów. Zobaczyliście tak wiele przepięknych miejsc, a każde inne I na końcu ten raj...żyć - nie umierać!
Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...
Oj tak, na koniec zostawiliśmy sobie najfajniejszy kąsek Koh Mook zdecydowanie polecam każdemu
http://www.addicted-to-passion.com
Marylko koniecznie pdosumowanie musi być,bez tego ani rusz i P.S. że to już koniec
Super ta plaża i chatki .Marylko ,przy takim pożegnaniu u mnie telepka bródki murowana .Szkoda ,że to już koniec
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
w takich pięknych okolicznościach przyrody fajnie sobie świństewka poczytać