--------------------

____________________

 

 

 



Kolorowa Tajlandia w 3 tygodnie

286 posts / 0 nowych
Ostatni wpis
Strony
KIWI
Obrazek użytkownika KIWI
Offline
Ostatnio: 8 lat 7 miesięcy temu
Rejestracja: 05 wrz 2013

Marylka zapowiada się bosko Biggrin

MOMI  ...rzuć w cholerę to krzesełko,wyżej napisałam co i jak .Upchałam Cię w pakiecie razem z cyckami Dirol

- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...

bepi
Obrazek użytkownika bepi
Offline
Ostatnio: 3 lata 4 dni temu
Rejestracja: 04 wrz 2013

Marylka czekamyyyyyyyy  Preved

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 10 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

No już, już się zabieram Biggrin

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 10 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Plan był ambitny żeby wstać o 8 rano, ale nie było szans. Zwykle nie mamy problemów z Jetlag-iem ale tym razem łatwo nie było. O 12 w południe udało nam się wreszcie wygrzebać z łóżka. Prysznic szybciutki, plecaczki na plecy i wyruszamy.

Choć planu zupełnie nie mieliśmy, no bo skoro dziś wszystko zamknięte to nie za bardzo wiedzieliśmy co robić. Na szczęście Tajowie dbają o swój biznes i jak nie wiesz co robić zawsze ci coś doradzą. Ledwo wyszliśmy z hotelu. Zaczepił nas jeden i oczywiście mówi ,że dziś święto Buddy i że większość świątyń jest zamknięta dla turystów. Ale on zna oczywiście takie, które są otwarte, więc jeśli mamy ochotę to możemy wskakiwać to tuk-tuka i on nas obwiezie za 20 THB po tych wszystkich miejscach, pokazując jednocześnie na mapie. Cena nas trochę zastanowiła, ale coś zaczął mówić, że w związku z tym że dziś urodziny buddy państwo płaci za benzynę, a te 20THB jest dla kierowcy tuk-tuka. Powiedzmy, że nas przekonał. Ruszyliśmy zatem! Po kilku minutach byliśmy już w pierwszej świątyni, była zupełnie pusta, ani jednego turysty, jakiegoś ogromnego wrażenia na nas nie zrobiła, ale obfociliśmy wszystko co się dało i pojechaliśmy dalej. Druga świątynia, szczęśliwego buddy i uśmiechniętego buddy, też całkiem pusta, ani żywej duszy. Jedynie jakaś Tajka modląca się w kąciku. Przepiękny widok tak na marginesie. Przy wyjściu spotkaliśmy parę sympatycznych polaków, też podróżowali za 20 THB, trochę pogadaliśmy, ale widać było zniecierpliwienie tuktukowca, więc się pożegnaliśmy i pojechaliśmy dalej.

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 10 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Po tej świątyni nasz tuktukowiec mówi, że zabierze nas do fabryki ubrań, gdzie można bardzo tanio uszyć garnitur na miarę . Nie do końca mieliśmy ochotę, bo nas takie rzeczy nie interesują, ale prosił nas żebyśmy to zrobili dla niego, że za to dostanie darmową benzynę. Strasznie dziwne nam się to wydawało, no ale skoro tak prosił, zgodziliśmy się. Powiedział ,że wystarczy, że będziemy tam 5 min, i wcale nie musimy nic kupować. Fabrykę garniturów, a raczej zakład krawiecki obeszliśmy w mig. Nie do końca rozumiem, jak mogą mu płacić za benzynę jeśli tam nic nie kupiliśmy, no ale mniejsza z tym.

Później pojechaliśmy do świątyni Wielkiego Buddy. Tam dla odmiany było bardzo tłoczno, ale to głównie za sprawą Tajów i już wątpliwości nie mieliśmy, co do dzisiejszego święta. Trochę nam tam zeszło, bo było co fotografować. Modlący się Tajowie, padający do nóg Wielkiego Buddy, składający mu dary, głównie kwiaty i picie, tak picie, w dodatku ze słomkami. Wrzucający monety do glinianych miseczek, co wg ichniejszych wierzeń ma zapewnić im szczęście. Na karteczkach zapisują prośby i przyklejają w przeznaczonym do tego miejscu ufając, że się spełnią. Tajowie sprzedający ptaszki w klatkach, które można kupić i wypuścić na wolność. Wszędzie zapach kadzidełek i kilka straganów z różnymi pamiątkami. Strasznie mi się tam podobało i chętnie zostałabym dłużej, no ale musimy jechać dalej.  Wracamy do naszego tuktukowca, a ten do nas, że teraz zabierze nas do sklepu z przepiękna biżuterią. Stanowczo odmówiliśmy, ale znowu nas prosił, wręcz błagał, więc mu powiedzieliśmy że to ostatnia tego typu wizyta i że później zwiedzamy już tylko to co nam pokazał na mapie, bo nie umawialiśmy się na zwiedzanie sklepów tylko świątyń.

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 10 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Wizyta w sklepie skończyła się po minucie, bo właśnie zamykali, więc się nam upiekło. W drodze do kolejnej świątyni, zauważyliśmy, że Tajowi popsuł się humor. Jechał jak szalony, o mało nie wypadliśmy na zakręcie. Kolejną świątynie jaką nam zafundował był Wat Chana Songkram. Już nie było tak tłoczno jak przy wielkim buddzie, ale też sporo modlących się Tajów. I tutaj spotkała nas niespodzianka. Przychodzimy z powrotem do tuktuka, a tuktuka nie ma (???) Zwiał. Najnormalniej w świecie zostawił nas. A najlepsze jest to, że nawet nie dostał tych 20 THB, bo płaci się zawsze na końcu. Chyba po prostu nie był zadowolony, że nie chcemy z nim jeździć po sklepach Biggrin

No nic, trudno, jego strata. Poszliśmy coś zjeść. Chyba była to mało turystyczna okolica, bo nikogo białego nie było. Z menu nie wiele można było się wyznać. Wszystko po Tajsku. Zamówiliśmy coś, ale nie wiedzieliśmy do końca co. Jedzonko najgorsze nie było, ale co nam do picia dali nie mam pojęcia. Okropne to było. Marcel miał jakieś zielone cuś, co wyglądało śmierdziało jak wodorosty, a ja dostałam coś brązowego, co przypominało smakiem zupę fasolową i było zdecydowanie niepijalne. Brrrr…

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 10 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

NO i co teraz? Nawet nie wiedzieliśmy gdzie jesteśmy...hmm...Wyszperałam gdzieś mapę z plecaka, którą dostaliśmy wczesniej od spotkanych w jednej ze swiatyn polaków. Wynikało z niej, że znajdujemy się w pobliżu rzeki. Poszliśmy więc w jej kierunku, bo chcieliśmy sobie przepłynąć łódką przez Chao Phraya. Na brzegu od razu zaproponowano nam rejs tajską łodzią, za bagatela 1000 THB, od razu podziękowaliśmy. Poszliśmy do przystani. Tam można było popłynąć turystyczną łodzią z całą grupą za 40 THB, lub zwykła łodzią z Tajami za 15 THB. Oczywiście wybraliśmy tę ostatnią opcję. Było dość tłoczno, ale bardzo sympatycznie. Dopłynęliśmy do ostatniej przystani i od razu kupiliśmy bilet powrotny, wysiadając przy China Town. Tzn prawie przy China Town, bo wysiedliśmy jedną stację za wcześnie i musieliśmy się trochę przejść. Przechadzka była dość emocjonująca, bo szliśmy takimi slamsami, że aż strach było się bać. Ale miało to też swoje plusy, bo zobaczyliśmy prawdziwe życie Bangkoku na ulicy. Spotkaliśmy też kolejnego życzliwego Taja, który po wypytaniu skąd jesteśmy itd, zaczął nam wymieniać po kolei najpierw polskich prezydentów, później holenderskich polityków, aż nam szczęka opadła do ziemi. Powiedział nam, że niestety China Town jest dziś zamknięte, ale że w związku ze świętem buddy, możemy zobaczyć za darmo king-boxing. Jak Marcello to usłyszał, to tylko buźka mu się uśmiechnęła i już siedzieliśmy w tuk-tuku, w drodze do miejsca, które nam wskazał życzliwy Taj.

marylka80
Obrazek użytkownika marylka80
Offline
Ostatnio: 2 lata 10 miesięcy temu
Rejestracja: 22 sty 2014

Niestety po przyjeździe okazało się, że jest zamknięte. Nie wiem czemu wcale mnie to nie zdziwiło. Mało tego, pod wskazanym miejscem stało kilku turystów, którzy mieli wykupione bilety na seans, którego jak się okazało w ogóle nie było. Ehhh. Kazaliśmy się zatem podrzucić na Golden Mountain. Przepiękny widok, a do tego w związku z całym tym świętem buddy, całe tłumy Tajów z pięknymi lampionami przewijały się tam i z powrotem. Poszwendaliśmy się troszkę po okolicy i poszliśmy do hotelu na piechotę, bo jak się okazało byliśmy bardzo blisko. Przed hotelem postanowiliśmy skorzystać z tajskiego masażu. Pół godziny za 120THB choć w pewnym momencie zaczęliśmy się zastanawiać, czy nie dopłacić, żeby tylko przestali nas masować. Ból był niemiłosierny, nie wspominając o tym, że poprzestawiali mi wszystkie kości w kręgosłupie, co zapewne wyjdzie mi tylko na dobre, ale odgłos chrupiących kości był mało przyjemny. Do tego Tajka, która mnie masowała, cały czas gadała z Tajem, który masował Marcela i cały czas śmiali się wniebogłosy. Już sobie wyobrażam, że na pewno nabijali się z nas, że nie dość, że nas torturują to jeszcze im za to płacimy Biggrin Jeśli tak ma wyglądać ten słynny tajski masaż, to ja dziękuję bardzo Biggrin Zmęczeni Bangkokiem i życzliwością Tajów padliśmy jak mrówki.

Kolka
Obrazek użytkownika Kolka
Offline
Ostatnio: 8 lat 3 miesiące temu
Rejestracja: 09 wrz 2013

Zwróciłaś uwagę Marylko na paznokcie tego mnicha? Takie ładne... jakby malowane Smile

A objazdowka po sklepach z materiałami, jubilerach to ponoć normalka. My też daliśmy się zawieźć i nasz kierowca tłumaczył tak samo, że wystarczy, że przywiezie turystów i zwrócą mu chyba za 2 l.benzyny, a jeśli coś kupimy to on dostanie % od ceny zakupu. Ponieważ zapytał nas o zgodę, pojechaliśmy tam.

Każdy ma swój kawałek świata, który go woła...

anusia
Obrazek użytkownika anusia
Offline
Ostatnio: 4 lata 3 miesiące temu
Rejestracja: 03 wrz 2013

Kolka :

Zwróciłaś uwagę Marylko na paznokcie tego mnicha? Takie ładne... jakby malowane Smile

A objazdowka po sklepach z materiałami, jubilerach to ponoć normalka. My też daliśmy się zawieźć i nasz kierowca tłumaczył tak samo, że wystarczy, że przywiezie turystów i zwrócą mu chyba za 2 l.benzyny, a jeśli coś kupimy to on dostanie % od ceny zakupu. Ponieważ zapytał nas o zgodę, pojechaliśmy tam.

U nas było to samo, i też było święto jak u każdego Biggrin

Strony

Wyszukaj w trip4cheap