Ponieważ czas biegł, pojechaliśmy do portu na jedzonko, pancaka i shake, załatwiliśmy longtaila za 300 bth na Koh Nang Yuan
Za wejście na Koh Nang Yuan trzeba zapłacić 100 bth. Już na początku lazur je....po oczach
Postanowiliśmy udać się najpierw na punkt widokowy
Już na punkcie widokowym zaczęło się pojawiać coraz więcej chmur, popstrykaliśmy fotki i zeszliśmy na dól by tam coś porobić zanim całkiem słońce zajdzie
Porobiliśmy fotki, położyliśmy się na ręczniku i patrzę na niebo, słońca już nie ma, a ciemne chmury w ekspresowym tempie przesuwają się w naszą stronę, mówię do męża: choć poszukamy sobie jakiegoś schronienia bo zaraz będzie lało, ale mąż stwierdził, że jeszcze mamy czas, nie minęło 5 minut i lunęło jak z cebra!!! w życiu czegoś takiego nie widziałam, w ciągu sekundy niebo zrobiło się czarne, lało tak, że słów brak, wiało tak, że wszystko parasolki powyrywało z piasku i latały jak szmaty po przesmyku, ludzie biegli jak opętani do jedynego baru. Męża po drodze zaatakowała parasolka, a ja zapomniałam jaki tu ostry piach jest. Nie minęło 10 minut i po oberwaniu chmury zero śladu, no może za wyjątkiem tego bałaganu na plaży, wszyscy na nowo się porozkładali, słonko już tak mocno nie świeciło, ale co chwilę przebłyskiwało tylko wiatr był mocny i morze wzburzone.
Na 16 umówiliśmy się na powrót i się zastanawialiśmy czy po nas przypłyną. Zbliżała się 16 więc idziemy szukać naszego longtaila. Jakiś taki podobny stoi, ale facet inny każe nam wsiadać, mówimy mu, że nie możemy bo z inną osobą tu przypłynęliśmy, gościu nic nie kumał po angielsku, zawołał innego i okazało się, że faktycznie ma nas odebrać. Nie był to dobry pomysł wracać z tym gościem, morze było wzburzone, ale on tak płynął, że parę razy byłam pewna, że wylądujemy w wodzie, torby choć trochę schowaliśmy pod siedzeniem były całe przemoczone o nas nie wspomnę baliśmy się że sprzęt tego nie zniesie. Byłam cholernie szczęśliwa jak wysiadłam z tego longtaila. W porcie, jedzonko, pancake i do hotelu bo znów zaczęło się chmurzyć.
Już wieczorem jak siedzieliśmy w restauracji błyskało się i grzmiało a nieco później było 2 godzinna burza i niezła ulewa, zastanawialiśmy się czy nasz bambusowy szałas to wytrzyma ale ani jedna kropla na nas nie spadła, no parę na kontakt więc osłoniliśmy go ręcznikiem. W środku nocy obudził nas jakiś hałas, coś jakby skwierczało, pierwsze co pomyśleliśmy że zwarcie, mąż po ciemku zrzucił klapkiem ręcznik i ładowarkę z kontaktu. Rano zobaczyliśmy, że to nie zwarcie tylko coś pochłonęło pół opakowania chrupków
Dziękuję za rady Mam nadzieję, że na tym końcu sairee beach będzie spokojniej, poza tym planujemy wypożyczyć skuter, więc najwyżej będziemy plażować gdzie indziej, bo mamy zarezerwowany wypasiony domek white sand treetop (http://img.agoda.net/hotelimages/842/84299/84299_13013116000010231878_std.jpg) i nie wiem czy znajdę coś równie dobrego w podobnej cenie.
A Wasz chrupkożerca zrobił mi wieczór Ciekawe czy to była jaszczurka czy może jakiś wygłodniały krabik
Carmi bylam w Cabanie na chwilke zyby kuknac na Naang Yuan, ten hotel niby jest na koncu Sairee ale plazy tam nie ma. No chyba ze jest odplyw to moze zrobi sie jakas mala zatoczka. Do Sairee mozna dojsc pieszo ale gorzej z powrotem bo to juz pod gorke. Takze skuter wskazany
Ja byłam na kilkanaście minut w Cabanie, mnie się bardzo tam podobało, w mojej galerii mam z niego kilka zdjęć, teren hotelu taki jak lubię, nie mam pojęcia jak serwis i obsługa, ale hotel, zabudowa , ogród i widoki dla mnie super, sama też się rozglądałam za tym hotelem nim pojechałam na Koh Tao, tylko mnie plaża tam tak średnio się podobała, w sumie ten odcinek przy którym jest hotel to jest taki najfajniejszy, nabardziej zadbany i malownicy, bo reszta Sairre beach to dla mnie nic specjalnego..nie te kolorki i za tłoczno.. ale przy Cabanie jest spoko . Gdyby tam było więcej lazurku i piasek jasniejszy to bym napewno go buknęła.
Cabana dla mnie to jeden z fajniejszych hoteli jakie widziałam na Koh Tao, podobał mi się jeszcze Haad Tien Resort, Jamahkiri, Paradise Zone, Charm Churre Villa, jak tam znowu wrócę to tylko ta czwórka wchodzi w gre..
Holi dziękuję Skuter wynajmiemy na 100%, bo i tak nie usiedzimy 5 dni na jednej plaży Ale trochę mnie zaskoczyło że tam nie ma plaży, w opiniach mówią, że to hotel właściwie na plaży, ale jest spokojnie. No i nie wygląda jakby był gdzieś wysoko na wzgórzu, raczej domki ułożone kaskadowo: http://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/04/1f/9c/a0/koh-tao-cabana.jpg
Muszę z mężem porozmawiać co się dla niego najbardziej liczy, bo dla mnie słońce i lazurki to już pełnia szczęścia
szkoda,ze mieliście tak mało słoneczka
no niestety od początku do końca było ciężko ze słońcem
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
a Sadi sobie teraz tam siedzi *smile*i pewnie changa do śniadania sączy..ehh
Ponieważ czas biegł, pojechaliśmy do portu na jedzonko, pancaka i shake, załatwiliśmy longtaila za 300 bth na Koh Nang Yuan
Za wejście na Koh Nang Yuan trzeba zapłacić 100 bth. Już na początku lazur je....po oczach
Postanowiliśmy udać się najpierw na punkt widokowy
Już na punkcie widokowym zaczęło się pojawiać coraz więcej chmur, popstrykaliśmy fotki i zeszliśmy na dól by tam coś porobić zanim całkiem słońce zajdzie
Porobiliśmy fotki, położyliśmy się na ręczniku i patrzę na niebo, słońca już nie ma, a ciemne chmury w ekspresowym tempie przesuwają się w naszą stronę, mówię do męża: choć poszukamy sobie jakiegoś schronienia bo zaraz będzie lało, ale mąż stwierdził, że jeszcze mamy czas, nie minęło 5 minut i lunęło jak z cebra!!! w życiu czegoś takiego nie widziałam, w ciągu sekundy niebo zrobiło się czarne, lało tak, że słów brak, wiało tak, że wszystko parasolki powyrywało z piasku i latały jak szmaty po przesmyku, ludzie biegli jak opętani do jedynego baru. Męża po drodze zaatakowała parasolka, a ja zapomniałam jaki tu ostry piach jest. Nie minęło 10 minut i po oberwaniu chmury zero śladu, no może za wyjątkiem tego bałaganu na plaży, wszyscy na nowo się porozkładali, słonko już tak mocno nie świeciło, ale co chwilę przebłyskiwało tylko wiatr był mocny i morze wzburzone.
Na 16 umówiliśmy się na powrót i się zastanawialiśmy czy po nas przypłyną. Zbliżała się 16 więc idziemy szukać naszego longtaila. Jakiś taki podobny stoi, ale facet inny każe nam wsiadać, mówimy mu, że nie możemy bo z inną osobą tu przypłynęliśmy, gościu nic nie kumał po angielsku, zawołał innego i okazało się, że faktycznie ma nas odebrać. Nie był to dobry pomysł wracać z tym gościem, morze było wzburzone, ale on tak płynął, że parę razy byłam pewna, że wylądujemy w wodzie, torby choć trochę schowaliśmy pod siedzeniem były całe przemoczone o nas nie wspomnę baliśmy się że sprzęt tego nie zniesie. Byłam cholernie szczęśliwa jak wysiadłam z tego longtaila. W porcie, jedzonko, pancake i do hotelu bo znów zaczęło się chmurzyć.
Już wieczorem jak siedzieliśmy w restauracji błyskało się i grzmiało a nieco później było 2 godzinna burza i niezła ulewa, zastanawialiśmy się czy nasz bambusowy szałas to wytrzyma ale ani jedna kropla na nas nie spadła, no parę na kontakt więc osłoniliśmy go ręcznikiem. W środku nocy obudził nas jakiś hałas, coś jakby skwierczało, pierwsze co pomyśleliśmy że zwarcie, mąż po ciemku zrzucił klapkiem ręcznik i ładowarkę z kontaktu. Rano zobaczyliśmy, że to nie zwarcie tylko coś pochłonęło pół opakowania chrupków
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Dziękuję za rady Mam nadzieję, że na tym końcu sairee beach będzie spokojniej, poza tym planujemy wypożyczyć skuter, więc najwyżej będziemy plażować gdzie indziej, bo mamy zarezerwowany wypasiony domek white sand treetop (http://img.agoda.net/hotelimages/842/84299/84299_13013116000010231878_std.jpg) i nie wiem czy znajdę coś równie dobrego w podobnej cenie.
A Wasz chrupkożerca zrobił mi wieczór Ciekawe czy to była jaszczurka czy może jakiś wygłodniały krabik
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Carmi na drugi dzień widzieliśmy na tarasie jakąś azjatycką wiewiórkę i obstawiam że to ona wszamała nasze chrupki
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Carmi bylam w Cabanie na chwilke zyby kuknac na Naang Yuan, ten hotel niby jest na koncu Sairee ale plazy tam nie ma. No chyba ze jest odplyw to moze zrobi sie jakas mala zatoczka. Do Sairee mozna dojsc pieszo ale gorzej z powrotem bo to juz pod gorke. Takze skuter wskazany
Ja byłam na kilkanaście minut w Cabanie, mnie się bardzo tam podobało, w mojej galerii mam z niego kilka zdjęć, teren hotelu taki jak lubię, nie mam pojęcia jak serwis i obsługa, ale hotel, zabudowa , ogród i widoki dla mnie super, sama też się rozglądałam za tym hotelem nim pojechałam na Koh Tao, tylko mnie plaża tam tak średnio się podobała, w sumie ten odcinek przy którym jest hotel to jest taki najfajniejszy, nabardziej zadbany i malownicy, bo reszta Sairre beach to dla mnie nic specjalnego..nie te kolorki i za tłoczno.. ale przy Cabanie jest spoko . Gdyby tam było więcej lazurku i piasek jasniejszy to bym napewno go buknęła.
Tutaj rankingi zdjęcia i opinie hoteli na Koh Tao
http://www.tripadvisor.com/Hotels-g303910-Koh_Tao_Surat_Thani_Province-Hotels.html
na cholidaychecku ma super opinie :
http://www.holidaycheck.pl/hm/28cf1935-0db5-364b-8222-dc3f43cc605d/-/m/picture
Rankingi:
http://www.holidaycheck.de/region-Reiseinformationen_Koh+Tao-so_2-rid_1157.html
Cabana dla mnie to jeden z fajniejszych hoteli jakie widziałam na Koh Tao, podobał mi się jeszcze Haad Tien Resort, Jamahkiri, Paradise Zone, Charm Churre Villa, jak tam znowu wrócę to tylko ta czwórka wchodzi w gre..
Holi dziękuję Skuter wynajmiemy na 100%, bo i tak nie usiedzimy 5 dni na jednej plaży Ale trochę mnie zaskoczyło że tam nie ma plaży, w opiniach mówią, że to hotel właściwie na plaży, ale jest spokojnie. No i nie wygląda jakby był gdzieś wysoko na wzgórzu, raczej domki ułożone kaskadowo: http://media-cdn.tripadvisor.com/media/photo-s/04/1f/9c/a0/koh-tao-cabana.jpg
Muszę z mężem porozmawiać co się dla niego najbardziej liczy, bo dla mnie słońce i lazurki to już pełnia szczęścia
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/