Na Samui płyneliśmy promem ,którego nazwy ni cholery nie pamiętam,ale chyba od osoby zapłaciliśmy 400 thb/osoba,razem z dojazdem do hotelu na Samui.
Płynęło się krótko,chybaz 45min. ooo ta nazywa to chyab song serm?jakoś tak. prom "niewygodny" ,ale na taką chwilkę,to spokojnie , po prostu dłużej jak 1,5h na nim cięzko byłoby.
Przypływamy na Samui,czeka już na Nas busik w wersji lux (serio,pikowane skóry nawet na suficie :D:D),my+ jeszcze jedna parka jedziemy tylko i na szczęście nie czekamy na więcej osób.
Przyjeżdzamy,a tu suprajsik
może i same MISTERY,ale i tak miło;) takiego powitania to ja jeszcze nie miałam;))).
Nasz hotel- Blue Lagoon znajdował sie przy plaży Cheweng i spełnił 100% naszych oczekiwań. Udało się go wyczaić na promocji na bookingu, wyszło nam jakoś 105 zł/osoba/ze śniadaniem.
Mieliśmy bungalowy ,które znajdowały się po przejściu przez ulicę. Łącznie i tak od głównego basenu,który znajdował się od rauz przy plaży było nie więcej jak 100m
w pokoju jest czajnik,kawki,herbatki,wszystko na prawde ok. Przestarzałe troszkę,ale czysto i dużo miejsca.
Co mogę powiedzieć o Samui...moim zdaniem,drożej jak na Phangan i to sporo. Ceny w knajpach wyższe, Changi w knajpach droższe, do tego jakiś taki Burdello tam panował. Na Phangan była taka sielska atmosfera,luziku, no Haad Rin będe wspominać non stop,dopóki tam nie wrócę .Tutaj wieczorem na plaży były białe obrusy i Ą Ę, a na Phangan, maty do leżenia ,a i ubranym w strój kąpielowy nie wyglądałoby się dziwnie.
W mieście (o ile ja dobrze zauwazyłam)były takie 2 głowne ulice, jedna najgłowniejsza,a druga z burdelami,dziwkami, jakaś taka brzydsza,brudniejsza i fuj, a na tej najgłowniejszej,centra handlowe z dorgimi sklepami,eleganckie knajpy...powiedmzy,że klimat nie do końca dla mnie i nie na moją kieszeń .
Oczywiście jakoś sobie poradziliśmy trafiliśmy na Night Market z fajnymi cenami i pysznym jedzonkiem,al dopiero po zjedzeniu pierwszej kolacji tam trafiliśmy.
Zjedliśmy też kolację w polecanej przez Dominika-Mit Samui, fajne,pyszne jedzonko,rybka krewety,ale drogo jak na tajskie warunki. Dziwiło mnie,że siedzieli tam praktycznie sami Tajowie jak było tak drogo-ale widocznie maja oni inne ceny,albo to byli zarobieni tajowie
Klimat wieczorny zdecydowanie Phangan i haad Rin !! Rodzice byli b.zadowoleni z hotelu na Samui i mówili,że wybrałam idealną opcję na 3 dniowe nic nie robienie,ale że dla nich "HAJ LAJF" na Yao to jednak było to ! że tam chcieliby pobyc dłużej i tam czuli się najidealniej.
Plaża Cheweng bbbbbb mi się podobała,mieciutki piaseczek,lazurek,śliczna dla mnie,ale było b.długo płytko ,wod amiala z 40 stopni więc tylko nadawała się do patrzenia,a nie do kąpania
Pierwszą kolację zjedliśmy u hindusa, tzn.thai food u hindusa było dobre,ale cuzliśmy taki niedosyt kubków smakowych,brakowało nam pychotek z Phanganu...
no i idąc na spacer po jedzeniu znaleźliśmy na szczęście night market
a później ja znalazłam moje wymarzone cudo kiedyś sobie takiego sprawię albo francuzka
Kolejnego dnia,czyli nasz drugi dzień na Samui mamy już dosyć odpoczywania. Bierzemy skuterki,za 150 czy 200 thb/skuter,już nie pamiętam. A i benzyna wszędzie litr około 40 thb i na Phangan i Samui.
Jest tak cholernie gorąco,że tylko jazda na skuterku przynosi ulgę . Mamy plan odwiedzić Big Buddę , Babcię i Dziadka oraz zrobić look na Lamai Beach.
Od razu zaznaczę,że fot z lamai nie mam...zamiast piachu żwir...fuj fuj,dobrze,że tam nie zdecydowałam się mieszkac i bogu dzięki wyskoczyła promocyjka na bookingu na nasz kochany Blue Lagoon.
Nasz ostatni dzień na Samui mamy zamiar leżakowac cały boży dzień +masaże+żarełko
po śniadaniu około 12 przechodziła po plazy pani z pączkami,które odkryli moi rodzice,więc tradycją było zamówić pączka i ice coffi. Pączki na prawdę były pychotka z nadzieniem kokosowym(jakby budyń kokosowy)
na kolację 100raz yellow curry
Idziemy jeszcze do biur podróży podpytać o koszt dojazdu do przystani skąd mieliśmy prom do Surat Thani.
Zapłaciliśmy 800thb za 4 osoby. jedzie się około godzinkę.
Przyjeżdzamy na przystań ,idziemy z potwierdzeniem Air Asi do specialnego punktu(wszystko jest dobrze rozpisane i tam wymieniamy to na naklejki na ubrania oraz na bilety.
jazda tym cholernym busem z przystani w Surat trwała z dobre 2 h,było ciasno i świra dostawaliśmy,słabo działała klima,a do tego mały dziecior wciąż się darł. Myślałam,że oszaleję. Jakoś poszło.
Za bilet łączony prom+bus+samolot do Bkik zapłaciliśmy 1900thb/os. Dało radę 2 dni później/wcześniej sporo taniej bo po 1100,ale to była niedziela,więc automatycznie bilety były dużo droższe.
Do Bangkoku dotarliśmy wieczorem i plan mieliśmy jeden...zakupy i szczyt BAIYOKE SKY TOWER !!!!!
Karisss, odwiedziłaś już w Tajlandii parę wysp - która Ci się najbardziej podobała, gdzie radziłabyś jechać osobie, która w Tajlandii jeszcze nie była i chciałaby ?
karisss- już mamy srode( własciwie jej koniec) Ja tu ciagle zagładam i zaglądam.... czekam i czekam....
pozdrawiam ciepło:)
ok jestem !
Na Samui płyneliśmy promem ,którego nazwy ni cholery nie pamiętam,ale chyba od osoby zapłaciliśmy 400 thb/osoba,razem z dojazdem do hotelu na Samui.
Płynęło się krótko,chybaz 45min. ooo ta nazywa to chyab song serm?jakoś tak. prom "niewygodny" ,ale na taką chwilkę,to spokojnie , po prostu dłużej jak 1,5h na nim cięzko byłoby.
Przypływamy na Samui,czeka już na Nas busik w wersji lux (serio,pikowane skóry nawet na suficie :D:D),my+ jeszcze jedna parka jedziemy tylko i na szczęście nie czekamy na więcej osób.
Przyjeżdzamy,a tu suprajsik
może i same MISTERY,ale i tak miło;) takiego powitania to ja jeszcze nie miałam;))).
Nasz hotel- Blue Lagoon znajdował sie przy plaży Cheweng i spełnił 100% naszych oczekiwań. Udało się go wyczaić na promocji na bookingu, wyszło nam jakoś 105 zł/osoba/ze śniadaniem.
Mieliśmy bungalowy ,które znajdowały się po przejściu przez ulicę. Łącznie i tak od głównego basenu,który znajdował się od rauz przy plaży było nie więcej jak 100m
w pokoju jest czajnik,kawki,herbatki,wszystko na prawde ok. Przestarzałe troszkę,ale czysto i dużo miejsca.
Hotel na zewnątrz BARDZO BARDZO BARDZO mi odpowiadał,sami popatrzcie
i Cheweng Beach
Bardzo spodobały mi się masaże na plazy. Nie było tego ani na Phangan ani na Phuket,a tutaj co krok:) ceny super 250 thb godzinny tajski z olejkiem.
Co mogę powiedzieć o Samui...moim zdaniem,drożej jak na Phangan i to sporo. Ceny w knajpach wyższe, Changi w knajpach droższe, do tego jakiś taki Burdello tam panował. Na Phangan była taka sielska atmosfera,luziku, no Haad Rin będe wspominać non stop,dopóki tam nie wrócę .Tutaj wieczorem na plaży były białe obrusy i Ą Ę, a na Phangan, maty do leżenia ,a i ubranym w strój kąpielowy nie wyglądałoby się dziwnie.
W mieście (o ile ja dobrze zauwazyłam)były takie 2 głowne ulice, jedna najgłowniejsza,a druga z burdelami,dziwkami, jakaś taka brzydsza,brudniejsza i fuj, a na tej najgłowniejszej,centra handlowe z dorgimi sklepami,eleganckie knajpy...powiedmzy,że klimat nie do końca dla mnie i nie na moją kieszeń .
Oczywiście jakoś sobie poradziliśmy trafiliśmy na Night Market z fajnymi cenami i pysznym jedzonkiem,al dopiero po zjedzeniu pierwszej kolacji tam trafiliśmy.
Zjedliśmy też kolację w polecanej przez Dominika-Mit Samui, fajne,pyszne jedzonko,rybka krewety,ale drogo jak na tajskie warunki. Dziwiło mnie,że siedzieli tam praktycznie sami Tajowie jak było tak drogo-ale widocznie maja oni inne ceny,albo to byli zarobieni tajowie
Klimat wieczorny zdecydowanie Phangan i haad Rin !! Rodzice byli b.zadowoleni z hotelu na Samui i mówili,że wybrałam idealną opcję na 3 dniowe nic nie robienie,ale że dla nich "HAJ LAJF" na Yao to jednak było to ! że tam chcieliby pobyc dłużej i tam czuli się najidealniej.
Plaża Cheweng bbbbbb mi się podobała,mieciutki piaseczek,lazurek,śliczna dla mnie,ale było b.długo płytko ,wod amiala z 40 stopni więc tylko nadawała się do patrzenia,a nie do kąpania
Pierwszą kolację zjedliśmy u hindusa, tzn.thai food u hindusa było dobre,ale cuzliśmy taki niedosyt kubków smakowych,brakowało nam pychotek z Phanganu...
no i idąc na spacer po jedzeniu znaleźliśmy na szczęście night market
a później ja znalazłam moje wymarzone cudo kiedyś sobie takiego sprawię albo francuzka
zobaczcie on miał swój PRYWATNY WIATRACZEK !!!!
Kolejnego dnia,czyli nasz drugi dzień na Samui mamy już dosyć odpoczywania. Bierzemy skuterki,za 150 czy 200 thb/skuter,już nie pamiętam. A i benzyna wszędzie litr około 40 thb i na Phangan i Samui.
Jest tak cholernie gorąco,że tylko jazda na skuterku przynosi ulgę . Mamy plan odwiedzić Big Buddę , Babcię i Dziadka oraz zrobić look na Lamai Beach.
Od razu zaznaczę,że fot z lamai nie mam...zamiast piachu żwir...fuj fuj,dobrze,że tam nie zdecydowałam się mieszkac i bogu dzięki wyskoczyła promocyjka na bookingu na nasz kochany Blue Lagoon.
W wypożyczalni spotykamy moją drugą miłość
Nasz ostatni dzień na Samui mamy zamiar leżakowac cały boży dzień +masaże+żarełko
po śniadaniu około 12 przechodziła po plazy pani z pączkami,które odkryli moi rodzice,więc tradycją było zamówić pączka i ice coffi. Pączki na prawdę były pychotka z nadzieniem kokosowym(jakby budyń kokosowy)
na kolację 100raz yellow curry
Idziemy jeszcze do biur podróży podpytać o koszt dojazdu do przystani skąd mieliśmy prom do Surat Thani.
Zapłaciliśmy 800thb za 4 osoby. jedzie się około godzinkę.
Przyjeżdzamy na przystań ,idziemy z potwierdzeniem Air Asi do specialnego punktu(wszystko jest dobrze rozpisane i tam wymieniamy to na naklejki na ubrania oraz na bilety.
jazda tym cholernym busem z przystani w Surat trwała z dobre 2 h,było ciasno i świra dostawaliśmy,słabo działała klima,a do tego mały dziecior wciąż się darł. Myślałam,że oszaleję. Jakoś poszło.
Za bilet łączony prom+bus+samolot do Bkik zapłaciliśmy 1900thb/os. Dało radę 2 dni później/wcześniej sporo taniej bo po 1100,ale to była niedziela,więc automatycznie bilety były dużo droższe.
Do Bangkoku dotarliśmy wieczorem i plan mieliśmy jeden...zakupy i szczyt BAIYOKE SKY TOWER !!!!!
Słoneczko!!!! Tego mi było trzeba
Karisss, odwiedziłaś już w Tajlandii parę wysp - która Ci się najbardziej podobała, gdzie radziłabyś jechać osobie, która w Tajlandii jeszcze nie była i chciałaby ?