Lunch zjedzony, brzuszki pełne, wszyscy zadowoleni, więc jedziemy dalej.
Przed nami gorące źródła, czyli Hot Spring Waterfall.
Woda w temperaturze 50 stopni. I, po raz kolejny, śliskie kamienie, dziki strumyk. Nie wiesz, czy tam, gdzie stawiasz nogę, woda ma głębokość 10 cm czy półtora metra
Ale podusię pod głowę można sobie znaleźć
Chwilka spędzona w takiej wodzie i od razu po wyjściu ma się wrażenie, że jest się w potwornie zimnej okolicy, a nie w cudnej Tajlandii
Z tych pięknych kamieni, woda spływa do... "równie pięknego" potoku... Takiego w cudnym, prawie szmaragdowym kolorze. Prawie robi wielką różnicę
Jako że widoczność była minimalnie lepsza, postanowiliśmy zabrać aparat i udać się na plażę. Nie, nie po to, by się kąpać Tylko tak, żeby posiedzieć, pooglądać zachód słońca. Swoją drogą, przez te trzy dni w Ao Nang, widzieliśmy może z jedną lub dwie osoby w wodzie. A tak nawet nikt na plaży nie leżał. Wiem, że plaża nie jest za ładna (ekhem, ekhem), ale mimo wszystko, jakoś tak dziwnie
Lunch zjedzony, brzuszki pełne, wszyscy zadowoleni, więc jedziemy dalej.
Przed nami gorące źródła, czyli Hot Spring Waterfall.
Woda w temperaturze 50 stopni. I, po raz kolejny, śliskie kamienie, dziki strumyk. Nie wiesz, czy tam, gdzie stawiasz nogę, woda ma głębokość 10 cm czy półtora metra
Ale podusię pod głowę można sobie znaleźć
Chwilka spędzona w takiej wodzie i od razu po wyjściu ma się wrażenie, że jest się w potwornie zimnej okolicy, a nie w cudnej Tajlandii
Z tych pięknych kamieni, woda spływa do... "równie pięknego" potoku... Takiego w cudnym, prawie szmaragdowym kolorze. Prawie robi wielką różnicę
Oto, co dobrego można wyciągnąć ze źródełka:
Jeszcze spacer przez dżunglę:
Spotkanie z przemiłym kolegą (w końcu zawieranie nowych znajomości, szczególnie wśród lokalesów, jest jedną z pięknych konsekwencji podróżowania)
I na tym zakończyliśmy wycieczkę. Busik odwiózł nas do Ao Nang.
Jako że widoczność była minimalnie lepsza, postanowiliśmy zabrać aparat i udać się na plażę. Nie, nie po to, by się kąpać Tylko tak, żeby posiedzieć, pooglądać zachód słońca. Swoją drogą, przez te trzy dni w Ao Nang, widzieliśmy może z jedną lub dwie osoby w wodzie. A tak nawet nikt na plaży nie leżał. Wiem, że plaża nie jest za ładna (ekhem, ekhem), ale mimo wszystko, jakoś tak dziwnie
Muszelki można było zbierać
I zaszło...
Trochę Ao Nang po zmroku:
Asiu, Śliczne maleństwo !! wycieczka z bąbelkami fajna ..
No trip no life
Nelciu, i oczkiem do nas mruga
Przygląda się wam z zainteresowaniem he he
No trip no life