Płyniemy na następną wysepkę ze wspaniałym punktem widokowym. Na skalę trzeba się wdrapać na bosaka (buty zostały w bazie wyjazdowej). Na górze ukazuje się piękny widok na okolicę: plaże i miejsce, w którym będziemy snurkować.
Po podziwianiu widoków udajemy się na przygotowany dla nas obiadek cieniu drzew. Po obiedzie kąpiele słoneczne i wodne potem snurkowanie. Jak na Phi Phi pod wodą żadnych rewelacji, ale snurkowanie ogólnie ok. Zdjęć nie zamieszczam, wszystkie zdjęcia z pod wody (tez z Similan też) zamieściłam przy okazji wycieczki na Phi Phi. Woda cudowna. piasek biały i drobniutki.
Wracamy do bazy. Nasze buty czekają równiutko przygotowane jak w wojsku. Czeka nas tez pyszny poczęstunek: kurczak „na patyku”, lody, zielone curry, mrożona kawa i herbata tajska. Jesteśmy tak objedzeni, że po powrocie do hotelu odpuszczamy kolację w restauracji. Spotykamy się tylko wspólnie na „kielichu”.
Następnego dnia jedziemy w szóstkę na fakultatywną wycieczkę nazwana przez nas „słonie”.(Khao Sok). Dwójka odpuszcza wycieczkę, gdyż byli już kiedyś na podobnej. Przyjeżdża po nas busik kierowca + tajski przewodnik, który będzie nam towarzyszył przez całą wycieczkę .
W busiku jeszcze para Polaków z ITAKI. Przewodnik anglojęzyczny, przemiły mówiący bardzo wyraźnie i ciekawie, szkoda że nie po polsku. O tym, że nie będzie polskiego przewodnika nie było żadnej informacji. Naszego Michała rezydenta spotkaliśmy „na trasie z inną grupą”.
Wycieczka rozpoczęła się wizytą w muzeum pamięci tsunami w Khao Lak.
W rejonie Khao Lak tsunami dokonało poważnych zniszczeń.
Łódz stoi w miejscu gdzie z morza przesunęła go fala tsunami (około 2km).
Następnie jedziemy na spływ tratwami bambusowymi po rzece (fajna atrakcja) w przerwie spływu herbata i kawa pita w bambusowych kubkach, które dostaliśmy w prezencie).
Rajska plaża. Kolor wody, piasek, skały , wszsytko super
Wiktor, nam też sie bardzo podobało. Widoczki, kolorki, super woda i piasek. Naprawdę bajka. Pogoda też się trafiła.
Bardzo mi odpowiadała temperatura wody w Taj. Uwielbiam ciepełko.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Asia , Similany zawsze piękne
Płyniemy na następną wysepkę ze wspaniałym punktem widokowym. Na skalę trzeba się wdrapać na bosaka (buty zostały w bazie wyjazdowej). Na górze ukazuje się piękny widok na okolicę: plaże i miejsce, w którym będziemy snurkować.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Po podziwianiu widoków udajemy się na przygotowany dla nas obiadek cieniu drzew. Po obiedzie kąpiele słoneczne i wodne potem snurkowanie. Jak na Phi Phi pod wodą żadnych rewelacji, ale snurkowanie ogólnie ok. Zdjęć nie zamieszczam, wszystkie zdjęcia z pod wody (tez z Similan też) zamieściłam przy okazji wycieczki na Phi Phi. Woda cudowna. piasek biały i drobniutki.
Wracamy do bazy. Nasze buty czekają równiutko przygotowane jak w wojsku. Czeka nas tez pyszny poczęstunek: kurczak „na patyku”, lody, zielone curry, mrożona kawa i herbata tajska. Jesteśmy tak objedzeni, że po powrocie do hotelu odpuszczamy kolację w restauracji. Spotykamy się tylko wspólnie na „kielichu”.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Następnego dnia jedziemy w szóstkę na fakultatywną wycieczkę nazwana przez nas „słonie”.(Khao Sok). Dwójka odpuszcza wycieczkę, gdyż byli już kiedyś na podobnej. Przyjeżdża po nas busik kierowca + tajski przewodnik, który będzie nam towarzyszył przez całą wycieczkę .
W busiku jeszcze para Polaków z ITAKI. Przewodnik anglojęzyczny, przemiły mówiący bardzo wyraźnie i ciekawie, szkoda że nie po polsku. O tym, że nie będzie polskiego przewodnika nie było żadnej informacji. Naszego Michała rezydenta spotkaliśmy „na trasie z inną grupą”.
Wycieczka rozpoczęła się wizytą w muzeum pamięci tsunami w Khao Lak.
W rejonie Khao Lak tsunami dokonało poważnych zniszczeń.
Łódz stoi w miejscu gdzie z morza przesunęła go fala tsunami (około 2km).
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
Następnie jedziemy na spływ tratwami bambusowymi po rzece (fajna atrakcja) w przerwie spływu herbata i kawa pita w bambusowych kubkach, które dostaliśmy w prezencie).
Nad nami na drzewie zielony wąż.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
I dopływamy na „przerwę na kawę i herbatę”.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!
...heee, ten spływ tratwami COOL !!!
nie wiedziałem,ze jest taka atrakcja !???
...no to w drogę... żeby się oburzać i podziwiać
...zdumiewać i wzruszać ramionami...wybrzydzać i zachwycać...Radoslav
SSS tu – 6 Spływ tratwami – bardzo nam się podobał. – od strony rzeki przyroda zupełnie inaczej wygląda.
No to płyniemy dalej.
Koniec naszej wycieczki jest w lesie, w którym zbierany jest kauczuk a właściwie lateks,czyli mleczko wydzielane przez rośliny kauczukodajne.
Tajlandia jest światowym liderem w produkcji kauczuku.
Jak wyszliśmy na brzeg zastanawiał wszystkich smród. Dopiero przewodnik kazał nam powąchać zbiorniczek z lateksem – i wszystko było jasne.
Zobacz mnie na Facebooku Relaks na drutach!