Carmi....bo naganę wypisze... dawaj reszte fotek ........ ja jeszcze polecam hotel Sarikantang....uparcie....jesli Carmi się nie zdenerwuje to wkleję jedną focię
Na Phangan miała się zakończyć nasza przygoda z Tajlandią. Przed nami był tylko powrót do Bangkoku i lot do domu. Tej podróży się najbardziej bałam, bo jeśli nie wypaliłby jakikolwiek element skrzetnie ułożonej układanki, to nie mielibyśmy jak wrócić do UK. chociaż w sumie pozostanie w Taj nie wydaje się złą perspektywą
Z Phangan kupilyśmy bilety łączone Air Asia do Bangkoku. Wyjazd promem o 10, w międzyczasie autobus i lot z Surat Thani do Bangkoku, w którym mieliśmy być ok. 17:30.
Następnie 7 godzin pozniej mieliśmy lot powrotny z międzynarodowego lotniska. Trochę byłam zestresowana bo należę do osób które wolą być 20 minut za wcześnie niż 2 minuty za późno
Połączenie wodne obsługiwało Raja Ferry. Do Lomprayach to się nawet nie umywa W dodatku odpływając z wyspy zaczął padać deszcz. Dziwne jak na tę porę roku w tym rejonie Taj.
Zdjęcie z promu
Prom płynął bardzo wolno i byliśmy spóźnieni godzinę na kolejny transfer. Jednak na szczęście autobus Air Asii na nas czekał wraz ze zniecierpliwionymi pasażerami
Najważniejsze było to żeby zdążyć na samolot. Myślałam że droga z promu na lotnisku jest krótsza, a przejazd trwał 1,5 godziny. Ale najwazniejsze że zdążyliśmy! Siedząc spokojnie w samolocie i analizując wydruki z forum ze wskazówkami jak się dostac z jednego lotniska na drugie zachciało mi się pad thaia U pankejka. I drinka
Przeliczyłam wszystko starannie i podjęliśmy nietypową dla mnie decyzję - jedziemy na Khao San
Trochę sie baliśmy że będą protesty i nie zdążymy na samolot, ale okazało się, że w mieście jest spokojnie. Także bez problemów zdążyłam zjeśc wszystko co zaplanowałam i coś jeszcze Pierwszy raz w życiu jadłam skorpiona
Na lotnisko dostaliśmy się standardowo taksówka i kolejką Bez problemów wsiedliśmy do samolotu i przez Honk Kong dolecieliśmy do Londynu, który przywitał nas 16 marca pięknymi widokami i cudowną pogodą
I tu się kończy nasza pierwsza przygoda z Tajlandią. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam. Dziękuję wszystkim czytającym i wszystkim komentującym
Postaram się wkleić jeszcze bonusy - przepisy, podsumowanie i filmik. Stay tuned!
Korolowa plaża sama w sobie jest fajna. Palemki, piasek, szeroka i długa. Tylko niewiele się dzieje, ale 7eleven niedaleko
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Carmi....bo naganę wypisze... dawaj reszte fotek ........ ja jeszcze polecam hotel Sarikantang....uparcie....jesli Carmi się nie zdenerwuje to wkleję jedną focię
Pumcia jak pisałam ja tam lubię bałagan Wklejajcie co chcecie
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Chciałam ....Korolowej pomóc a gdzie c.d. relacji się pytam.
Carmi bardzo się cieszę, że hotel i plaża przypadły Wam do gustu
...nieważne gdzie, ważne z kim...
świetna relacja
Jestem na tym forum po raz pierwszy, mam nadzieję, że mnie miło przyjmiecie i będę mogła razem z Wami podziwiać i dzielić się relacjami z podróży
pumcia już zaraz, już za minutkę skończę
Asiu dziękuję
mariol cześć czekam na Twoje relacje
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Na Phangan miała się zakończyć nasza przygoda z Tajlandią. Przed nami był tylko powrót do Bangkoku i lot do domu. Tej podróży się najbardziej bałam, bo jeśli nie wypaliłby jakikolwiek element skrzetnie ułożonej układanki, to nie mielibyśmy jak wrócić do UK. chociaż w sumie pozostanie w Taj nie wydaje się złą perspektywą
Z Phangan kupilyśmy bilety łączone Air Asia do Bangkoku. Wyjazd promem o 10, w międzyczasie autobus i lot z Surat Thani do Bangkoku, w którym mieliśmy być ok. 17:30.
Następnie 7 godzin pozniej mieliśmy lot powrotny z międzynarodowego lotniska. Trochę byłam zestresowana bo należę do osób które wolą być 20 minut za wcześnie niż 2 minuty za późno
Połączenie wodne obsługiwało Raja Ferry. Do Lomprayach to się nawet nie umywa W dodatku odpływając z wyspy zaczął padać deszcz. Dziwne jak na tę porę roku w tym rejonie Taj.
Zdjęcie z promu
Prom płynął bardzo wolno i byliśmy spóźnieni godzinę na kolejny transfer. Jednak na szczęście autobus Air Asii na nas czekał wraz ze zniecierpliwionymi pasażerami
Najważniejsze było to żeby zdążyć na samolot. Myślałam że droga z promu na lotnisku jest krótsza, a przejazd trwał 1,5 godziny. Ale najwazniejsze że zdążyliśmy! Siedząc spokojnie w samolocie i analizując wydruki z forum ze wskazówkami jak się dostac z jednego lotniska na drugie zachciało mi się pad thaia U pankejka. I drinka
Przeliczyłam wszystko starannie i podjęliśmy nietypową dla mnie decyzję - jedziemy na Khao San
Trochę sie baliśmy że będą protesty i nie zdążymy na samolot, ale okazało się, że w mieście jest spokojnie. Także bez problemów zdążyłam zjeśc wszystko co zaplanowałam i coś jeszcze Pierwszy raz w życiu jadłam skorpiona
Na lotnisko dostaliśmy się standardowo taksówka i kolejką Bez problemów wsiedliśmy do samolotu i przez Honk Kong dolecieliśmy do Londynu, który przywitał nas 16 marca pięknymi widokami i cudowną pogodą
I tu się kończy nasza pierwsza przygoda z Tajlandią. Mam nadzieję, że nikogo nie zanudziłam. Dziękuję wszystkim czytającym i wszystkim komentującym
Postaram się wkleić jeszcze bonusy - przepisy, podsumowanie i filmik. Stay tuned!
http://wolnoscsmakowania.blogspot.co.uk/
Bardzo fajna relacja, choć czuję się zawiedziony małą ilością zdjęć z Phangang. Ale i tak czytało się superowo
www.365sportu.pl
I kolejna cegiełka do mojego murku marzeń Dziękuję za poświęcony czas Carmi
Asia