Asiu jak sie ciesze ze piszesz.........ja tez kocham Bkk.......jak to sie smieje moj malz....mnie tam nawet z kanalow pachnie......czekam z niecierpliwoscia na c.d........
Pierwszego dnia pobytu w Bangkoku nie odczuwaliśmy, że się coś dzieje w mieście. Szczerze mówiąc też nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, bo wcześniejsze doniesienia w mediach bywały różne. Jednak na drugi dzień zwarci i gotowi z planem na zwiedzanie udajemy się w poszukiwaniu tuk tuka. Jednak taksówkarze na wymieniane przez nas miejsca odpowiadali tylko „no, boxing”, „no, bum bum”, no, big bum bum”. No to się dogadaliśmy. Skoro żaden nie chciał, postanowiliśmy jechać kolejką.
A tutaj zastało nas to
Może dodam, że podstawowym narzędziem demonstantów był gwizdek Jak nam później wytłumaczył spotkany Taj, to był dzień kulminacji protestów. Podobnież nawet nie fukcjonował transport wodny. Czy to prawda? Nie wiem. Od tej pory demonstranci towarzyszyli już nam do końca pobytu w Bkk. Nastawieni byli bardzo pokojowo, a ich protesty miały raczej formę pikniku
Jednak taka sytuacja miała również swoje plusy. Dzięki temu zyskaliśmy dzień bez planu w BKK, mieście, w którym wszystko jest możliwe, który okazał się najfajniejszym w czasie całego naszego pobytu Nawet nie chciało nam się wyciągać aparatu
Ale fajne ujęcia z życia miejskiego .Lubię podpatrywać taki sajgonik gdzie się dzieje .
- Kocham ptaszki i podróże, te małe i duże ...
Uwielbiam chińskie dzielnice i zawsze je odwiedzam
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Kiwi za te sajgoniki kocham Bangkok
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Asiu jak sie ciesze ze piszesz.........ja tez kocham Bkk.......jak to sie smieje moj malz....mnie tam nawet z kanalow pachnie......czekam z niecierpliwoscia na c.d........
Asiu super, że piszesz...
ja do Thai mogę wracać zawsze...
Pumciu, Lordziu
Pumcia Ty chyba znasz już każdy zakątek BKK i przewodniki możesz pisać?
Lordziu Twój powrót do Taj chyba już niedługo?
...nieważne gdzie, ważne z kim...
1,5 miesiąca... więc minie szybciutko, jestem ciekaw jak podobał Ci się Kandaburi i ta palemka wystająca ku morzu...
Pierwszego dnia pobytu w Bangkoku nie odczuwaliśmy, że się coś dzieje w mieście. Szczerze mówiąc też nie wiedzieliśmy czego się spodziewać, bo wcześniejsze doniesienia w mediach bywały różne. Jednak na drugi dzień zwarci i gotowi z planem na zwiedzanie udajemy się w poszukiwaniu tuk tuka. Jednak taksówkarze na wymieniane przez nas miejsca odpowiadali tylko „no, boxing”, „no, bum bum”, no, big bum bum”. No to się dogadaliśmy. Skoro żaden nie chciał, postanowiliśmy jechać kolejką.
A tutaj zastało nas to
Może dodam, że podstawowym narzędziem demonstantów był gwizdek Jak nam później wytłumaczył spotkany Taj, to był dzień kulminacji protestów. Podobnież nawet nie fukcjonował transport wodny. Czy to prawda? Nie wiem. Od tej pory demonstranci towarzyszyli już nam do końca pobytu w Bkk. Nastawieni byli bardzo pokojowo, a ich protesty miały raczej formę pikniku
Jednak taka sytuacja miała również swoje plusy. Dzięki temu zyskaliśmy dzień bez planu w BKK, mieście, w którym wszystko jest możliwe, który okazał się najfajniejszym w czasie całego naszego pobytu Nawet nie chciało nam się wyciągać aparatu
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Lordziu Kandaburi podobało nam się bardzo, a palemka jeszcze bardziej
...nieważne gdzie, ważne z kim...
Asiu prosimy o więcej fotek z Bkk Ja też go uwielbiam chociaż nie lubię takich wielkich miast w Bkk się zakochałam