Dziś płyniemy na Hong Island longtali boat Wszystkie wycieczki oprócz tej wykupilismy w biurze BARRACUDAS TOUR, które mieści się na na równoległej ulicy do plaży ( tak miej więcej w połowie ). Mimio, iż wycieczkę braliśmy gdzie inndziej i tak płyneliśmy z mini. Jest to chyba jedno z większych jak nie największych biur. Tak jak przy każdej wycieczce czekamy przed hotelem , podjeżdża samochód, pakujemy się do środka i jedziemy pod biuro. Tam nas oklejają i w drogę Pierwszy przystanek jest na snorkowanie przy Daeng Island
Nastepnie płyniemy do Hong Lagoon Widoczki po drodze
Prawdę mówiąc Lagoon nie zrobiła na nas dużego wrażenia, takie sobie jeziorko otoczone wysokimi klifami Po przeczytamiu tylu relacji spodziewałam się czegoś lepszego
Mijamy kolejne formacje skalne
Wkońcu dopływamy do Pakbia Island. Tu krótka przerwa na opalanie i taplanie się w wodzie oraz lunch
Lamding Island... króciutki postój na zrobienie paru fotek
i w końcu płyniemy na Hong
Hong Island ... co tu dużo pisać po prostu Szkoda, że mieliśmy tylko godz. to było zdecydowanie za mało na tak piekne miejsce
Szybciutko zrobiliśmy kilka fotek i poszliśmy trochę popływać z maską... i to było jedyne miesjce podczas całego naszego pobytu gdzie widzielismy kolorowe koralowce fakt nie było ich dużo ale zawsze coś w innych miesjcach już ich nie było choć na Similana bardzo faje były ryby
Po powrocie z Hong Island poszliśmy zabrać bagaże, gdyż przenosiliśmy się do innego hotelu znajdującego się bliżej plaży J hotel
Pokój trochę gorszy od poprzedniego ... ale za to jaki widok mięliśmy :
Kolejny dzień przeznaczyliśmy na szwędanie się po Ao Nang, a wieczorkiem wybraliśmy się do Krabi na dworzec po bilety na autobus VIP do Bangkoku. Niestety przyjechaliśmy za późno i dworzec był już zamknięty. Ponieważ znajduje się on spory kawałek od miasta postanowiliśmy, że do Bangkoku wrócimy autobusem turystycznym ( koszt 700 BTH / osoba) bo szkoda czasu na takie kręcenie się. Będą w Krabi zaszliśmy też na nocny targ. Prawdę mówiąc nic ciekawego ( jak dla nas). Kupiliśmy jakieś drobiazgi i wróciliśmy do Ao Nang. Musieliśmy się wyspać bo następnego dnia mieliśmy pobudkę o 5:00 rano bo w planach były wyczekiwane Similanki ( ale o tym napiszę dopiero jutro ) Teraz parę kolejnych fotek z Ao Nang
...i troszkę małpiszonków (((
Przekąski z Krabi
Mniam mniam><><><
W końcu się doczekałam dziś płyniemy na Symilany Wstajemy po 5:00 bo przed 6 ma po nas przyjechać kierowca. Szybko się zbieramy i wychodzimy przed hotel. Czekamy i czekamy, a kierowcy nie ma. Mamy lekkiego pietra, że nikt po nas nie przyjedzie, a na dodatek recepcja nie jest całodobowa i w nocy nikogo nie ma. Recepcjonistka przychodzi dopiero na 7:00. Na szczęście w hotelu obok jest całodobowa Idziemy więc poprosić aby zadzwonili do kierowcy. Okazało się, że kierowca pomylił hotel Po krótkiej chwili w końcu podjeżdża Pakujemy się do środka. Jedziemy sami. Rozkładamy się więc na siedzeniach i odsypiamy poranna pobudkę. Droga ( 2 godz.) mija nam bardzo szybko w sumie to cała przespaliśmy. O 8:00 przyjeżdżamy na miejsce. Załatwiamy formalności i idziemy na lekkie śniadanie ( tosty z dżemem i kawka) - wliczone w cene wycieczki. Odpływamy o 8:30. Ale mamy coś pecha bo pogoda nie taka jak powinna być brak słonka, a wiadomo, że Similany bez słonka to nie to samo. Może coś się poprawi, w końcu dopiero jest 8 rano. O 10:00 dopływamy na miejsce. I niestety nadal nie ma Pierwszy postój jest na snorkowanie.
Jednak po krótkiej chwili jest, w końcu jest utęsknione słońce Teraz wygląda to tak jak to sobie wyobrażałam. Kolor wody i te kamole ... po prostu
Na snorkowanie było ok 40 min ( jak dobrze pamiętam ). Następnie płyniemy na wyspę nr. 4. Tu mamy lunch i czas wolny - ponad 2 godz. . Wyspa i 2 godz. to zdecydowanie dużo za mało Fajnie by było zostać tu na noc lecz niestety Wcześniej myślała, że 1-dniowa wycieczka jest wystarczająca, aby zobaczyć te piękne miejsca no bo co tam robić cały dzień ... ale na plaży stwierdziłam, że bardzo, bardzo się myliłam. Jeden dzień to zdecydowanie za mało, gdyż wolny czas wystarcza tylko na zobaczenie samej plaży, a my lubimy zajrzeć głębiej. Jedna strona plaży...
... widok na wprost...
... i druga strona...
...kamole...
Czas szybciutko mija i musimy się zbierać Teraz w planach kolenje snorkowanie i kamole.
Ostatni przystanek wyspa nr 8. Coś pięknego i jak zwykle za mało czasu bo tylko 45 min. Co to jest 45 min chyba jaja sobie robią czy co. Ale niestety nieeeeeeeeeeeeee. Trzeba więc się streszczać. Ale jak to zrobić skoro wszędzie pełno ludzi i nie da się pośpieszyć, a niektórzy to tak się wleką, że szok. W końcu wyszło tak, że ledwo wdrapaliśmy się na kamole zaraz trzeba było schodzić Nawet nie zdążyliśmy popływać bo trzeba było się już zbierać
Z żalem opuszczamy Similanki
Ale jak się okazuje to nie koniec atrakcji ( .... w drodze powrotnej dopadła nas ulewa, chwilowo było bardzo nie przyjemnie ale cali dopłyneliśmy na miejsce i z wielką ulga opuściliśmy łódź
I znowu wpakowaliśmy się do busa, rozłozyliśmy się na siedzeniach i po 2 godz. bylismy pod hotelem. Jednak tym razem droga strasznie się dłużyła.
Na przedostatni dzień w Ao Nang zaplanowaliśmy wycieczkę na Phi Phi Zaczyna się jak zwykle czyli rano zabierają nas spod hotelu, jedziemy pod biuro, tam nas oklejają i w drogę. Najpierw płyniemy na Bamboo Island
Nastepny postój jest na snorkowanie, ale nie pamiętam jak się ta plaża nazywała
Monkey Bay
Rzut oka na Pirates Cave8-)
I płyniemy dalej
Dopływamy do Lahsamah Bay....
...i nastepnei do Maya Bay ...
.... czas szybko mija ( w sumie nie było go dużo bo ok 30 min:X)...pakujemy się do łodzi i w drogę
Teraz płyniemu do ostatnieg punktu naszej wycieczki czyli na Phi Phi Don...
Dobijamy do Phi Phi Don. Tutaj mamy lunch, a następnie 1,5 godz. wolnego czasu. Gdy już napełniliśmy brzuchy idziemy trochę pozwiedzać. Najpierw Tonsay Bay
Następnie wybieramy się na Loh Dalam Bay lecz niestety trafilismy na odpływ
Czs zbierać się w drogę powrotną do Ao Nang... wyspa niestety nie zauroczyła nas
Idziemy w kieunku plaży po drodze robimy sesję zdjęciową małpiszonkom
Na Phranang Beach kierujemy się na prawo do skałek, robimy parę fotek i idziemy się pochlapać
W planach mieliśmy popływanie z maską, a tu odpływ i tam gdzie chcieliśmy popłynąć okazuje się, że mozna dojść :X:X:X Trudno się mówi, nie ma wyjścia idziemy zobaczyć pod skałę "podwodny świat"
Opuszczamy Railay jedną z ostatnich łodzi
Ostatni zachód słońca
Ostatni dzień w Ao Nang. O 16:00 mamy autobus do Bangkoku... Idziemy jeszcze trochę popluskać się w wodzie i cpyknąć ostatnie fotki. Czas się pożegnać z Ao Nang
Idziemy do hotelu po rzeczy i czekamy na busa, który podjeżdża punktualnie. Pakujemy się do środka i jedziemy po resztę ludzi. Po około 20 min dojeżdżamy na jakiś niby dworzec tu czekamy 1:30 na autobus. Jakby nie można było zbierać ludzi godzinę później ale cóż... O 18:00 podjeżdża autobus. Liczymy na miejsca przy samej szybie. Niestety nie udaje się...:? Po jakichś 2 godz. mamy pierwszy postu na kolejnym niby dworcu jakieś 15 min. Można tu coś zjeść niestety ceny 2 razy wyższe. Ok godz. 2 w nocy znowu postój jakieś 30 min. Tym razem przy jakimś barze, a już tak dobrze nam się spało. O 5 rano dojeżdżamy do Bangkoku. Jesteśmy trochę zdezorientowani. Podchodzą taksówkarze i pytają gdzie chcemy jechać. Pytamy się najpierw gdzie jesteśmy niestety nie chcą pokazać skoro nie chcemy taxi. Nie to nie sami sobie poradzimy. Okazuje się, że mamy tylko 350 m do Khao SDan Roud gdzie mamy hotel. Bierzemy więc bagaże i idziemy do hotelu może uda się dostać wcześniej pokój. Niestety nie ma takiej możliwości zostawiamy więc bagaże i idziemy się po szwędać w kierunku Wielkiego Pałacu. Zachodzimy jeszcze do 7/11 po kawkę Pałac jeszcze nie czynny. Idziemy dalej do Wat Arun. Na przystani kupujemy bileciki po 3 THB.
Do wyboru do koloru Można sobie przymierzyć za 200 BTH
Prom już czeka w budce na przystani kupujemy bilet powrotny także 3 BTH i płyniemy na drugą stronę...
Ostatnie spojrzenie na Wat Arun i kierujemy się do Wat Pho
Mały targ przy przystani...
Wat Pho
Trochę się pokręciliśmy zanim znaleźliśmy to, po co tu przyszliśmy:?:?:?:?
Mały pomocnik><
Wracamy do hotelu. Po drodze zachodzimy do małego, ale bardzo uroczego parku na przeciwko Wielkiego Pałacu.
Po południu wybraliśmy się jeszcze do stojącego buddy. I pokręciliśmy się trochę po uliczkach. Fotek nie mamy bo padła nam bateria Wieczorem poszliśmy coś zjeść na ulicę Rambuttri, która podobała nam się o wiele bardziej niż Khao San Roud.
Ponieważ lot mamy o 2 w nocy mamy wolny jeszcze cały dzień Postanowiliśmy, że wybierzemy się do Parku Dusit, w którym znajduje się Pałac Vimanmek. Pałac ten jest największym na świecie budynkiem wzniesionym z drewna tekowego. Wzniesiono go bez użycia ani jednego gwoździa. Wstęp do pałacu kosztu 100 THB. Jeżeli ma się bilet z Wielkiego Pałacu można na nim wejść także do Vimanmek ( oczywiście bilet musi być z danego dnia). Pałac można zwiedzać od wtorku do niedzieli w godz. 9:00 - 16:00. Bilety sprzedawane są do 15:15. Niestety do środka nie można wnosić aparatów, kamery, a nawet telefonów Plecaki, torebki, czapki itp trzeba zostawić w przechowalni, która jest dodatkowo płatna ( 20 - 30 THB w zależności od wielkości szafki). Ubiór obowiązuje taki jak w Wielkim Pałacu.Jeżeli ma się za krótkie spodnie, spódnicę przed wejściem można zakupi chusty po 100 THB. W pozostałych budynkach szafki i chusty są darmowe. Pałac zewnątrz
Pozostałe budynki przy pałacu
Zrobiło się późno, więc wracamy do hotelu po bagaże.
Po drodze zaglądamy jeszcze do świątyni Wat Bowonniwet
marinik ależ ja Ci teraz zazdroszczę ( oczywiście pozytywnie ), aż coś mnie skręca Angkor, Similany wróciło by się Przed wyjazdem nawet nie przypuszczałam jak Taj uzależnia
Wizyta w takim zakładzie fryzjerskim nadawałaby się do sceny z horroru
czekam na c.d.
http://www.followdreams.today/
https://www.facebook.com/followdreams.today/
Dziś płyniemy na Hong Island longtali boat Wszystkie wycieczki oprócz tej wykupilismy w biurze BARRACUDAS TOUR, które mieści się na na równoległej ulicy do plaży ( tak miej więcej w połowie ). Mimio, iż wycieczkę braliśmy gdzie inndziej i tak płyneliśmy z mini. Jest to chyba jedno z większych jak nie największych biur.
Tak jak przy każdej wycieczce czekamy przed hotelem , podjeżdża samochód, pakujemy się do środka i jedziemy pod biuro. Tam nas oklejają i w drogę
Pierwszy przystanek jest na snorkowanie przy Daeng Island
Nastepnie płyniemy do Hong Lagoon
Widoczki po drodze
Prawdę mówiąc Lagoon nie zrobiła na nas dużego wrażenia, takie sobie jeziorko otoczone wysokimi klifami Po przeczytamiu tylu relacji spodziewałam się czegoś lepszego
Mijamy kolejne formacje skalne
Wkońcu dopływamy do Pakbia Island. Tu krótka przerwa na opalanie i taplanie się w wodzie oraz lunch
Lamding Island... króciutki postój na zrobienie paru fotek
i w końcu płyniemy na Hong
Hong Island ... co tu dużo pisać po prostu Szkoda, że mieliśmy tylko godz. to było zdecydowanie za mało na tak piekne miejsce
Szybciutko zrobiliśmy kilka fotek i poszliśmy trochę popływać z maską... i to było jedyne miesjce podczas całego naszego pobytu gdzie widzielismy kolorowe koralowce fakt nie było ich dużo ale zawsze coś w innych miesjcach już ich nie było choć na Similana bardzo faje były ryby
Po powrocie z Hong Island poszliśmy zabrać bagaże, gdyż przenosiliśmy się do innego hotelu znajdującego się bliżej plaży
J hotel
Pokój trochę gorszy od poprzedniego ... ale za to jaki widok mięliśmy :
Kolejny dzień przeznaczyliśmy na szwędanie się po Ao Nang, a wieczorkiem wybraliśmy się do Krabi na dworzec po bilety na autobus VIP do Bangkoku. Niestety przyjechaliśmy za późno i dworzec był już zamknięty. Ponieważ znajduje się on spory kawałek od miasta postanowiliśmy, że do Bangkoku wrócimy autobusem turystycznym ( koszt 700 BTH / osoba) bo szkoda czasu na takie kręcenie się. Będą w Krabi zaszliśmy też na nocny targ. Prawdę mówiąc nic ciekawego ( jak dla nas). Kupiliśmy jakieś drobiazgi i wróciliśmy do Ao Nang. Musieliśmy się wyspać bo następnego dnia mieliśmy pobudkę o 5:00 rano bo w planach były wyczekiwane Similanki ( ale o tym napiszę dopiero jutro )
Teraz parę kolejnych fotek z Ao Nang
...i troszkę małpiszonków (((
Przekąski z Krabi
Mniam mniam><><><
W końcu się doczekałam dziś płyniemy na Symilany
Wstajemy po 5:00 bo przed 6 ma po nas przyjechać kierowca. Szybko się zbieramy i wychodzimy przed hotel. Czekamy i czekamy, a kierowcy nie ma. Mamy lekkiego pietra, że nikt po nas nie przyjedzie, a na dodatek recepcja nie jest całodobowa i w nocy nikogo nie ma. Recepcjonistka przychodzi dopiero na 7:00. Na szczęście w hotelu obok jest całodobowa Idziemy więc poprosić aby zadzwonili do kierowcy. Okazało się, że kierowca pomylił hotel Po krótkiej chwili w końcu podjeżdża Pakujemy się do środka. Jedziemy sami. Rozkładamy się więc na siedzeniach i odsypiamy poranna pobudkę. Droga ( 2 godz.) mija nam bardzo szybko w sumie to cała przespaliśmy.
O 8:00 przyjeżdżamy na miejsce. Załatwiamy formalności i idziemy na lekkie śniadanie ( tosty z dżemem i kawka) - wliczone w cene wycieczki.
Odpływamy o 8:30. Ale mamy coś pecha bo pogoda nie taka jak powinna być brak słonka, a wiadomo, że Similany bez słonka to nie to samo. Może coś się poprawi, w końcu dopiero jest 8 rano.
O 10:00 dopływamy na miejsce. I niestety nadal nie ma
Pierwszy postój jest na snorkowanie.
Jednak po krótkiej chwili jest, w końcu jest utęsknione słońce Teraz wygląda to tak jak to sobie wyobrażałam. Kolor wody i te kamole ... po prostu
Na snorkowanie było ok 40 min ( jak dobrze pamiętam ). Następnie płyniemy na wyspę nr. 4. Tu mamy lunch i czas wolny - ponad 2 godz. . Wyspa i 2 godz. to zdecydowanie dużo za mało Fajnie by było zostać tu na noc lecz niestety
Wcześniej myślała, że 1-dniowa wycieczka jest wystarczająca, aby zobaczyć te piękne miejsca no bo co tam robić cały dzień ... ale na plaży stwierdziłam, że bardzo, bardzo się myliłam. Jeden dzień to zdecydowanie za mało, gdyż wolny czas wystarcza tylko na zobaczenie samej plaży, a my lubimy zajrzeć głębiej.
Jedna strona plaży...
... widok na wprost...
... i druga strona...
...kamole...
Czas szybciutko mija i musimy się zbierać Teraz w planach kolenje snorkowanie i kamole.
Ostatni przystanek wyspa nr 8. Coś pięknego i jak zwykle za mało czasu bo tylko 45 min. Co to jest 45 min chyba jaja sobie robią czy co. Ale niestety nieeeeeeeeeeeeee. Trzeba więc się streszczać. Ale jak to zrobić skoro wszędzie pełno ludzi i nie da się pośpieszyć, a niektórzy to tak się wleką, że szok. W końcu wyszło tak, że ledwo wdrapaliśmy się na kamole zaraz trzeba było schodzić Nawet nie zdążyliśmy popływać bo trzeba było się już zbierać
Z żalem opuszczamy Similanki
Ale jak się okazuje to nie koniec atrakcji ( .... w drodze powrotnej dopadła nas ulewa, chwilowo było bardzo nie przyjemnie ale cali dopłyneliśmy na miejsce i z wielką ulga opuściliśmy łódź
I znowu wpakowaliśmy się do busa, rozłozyliśmy się na siedzeniach i po 2 godz. bylismy pod hotelem. Jednak tym razem droga strasznie się dłużyła.
Na przedostatni dzień w Ao Nang zaplanowaliśmy wycieczkę na Phi Phi
Zaczyna się jak zwykle czyli rano zabierają nas spod hotelu, jedziemy pod biuro, tam nas oklejają i w drogę.
Najpierw płyniemy na Bamboo Island
Nastepny postój jest na snorkowanie, ale nie pamiętam jak się ta plaża nazywała
Monkey Bay
Rzut oka na Pirates Cave8-)
I płyniemy dalej
Dopływamy do Lahsamah Bay........ czas szybko mija ( w sumie nie było go dużo bo ok 30 min:X)...pakujemy się do łodzi i w drogę
Teraz płyniemu do ostatnieg punktu naszej wycieczki czyli na Phi Phi Don...
Dobijamy do Phi Phi Don. Tutaj mamy lunch, a następnie 1,5 godz. wolnego czasu. Gdy już napełniliśmy brzuchy idziemy trochę pozwiedzać. Najpierw Tonsay Bay
Następnie wybieramy się na Loh Dalam Bay lecz niestety trafilismy na odpływ
Czs zbierać się w drogę powrotną do Ao Nang... wyspa niestety nie zauroczyła nas
Ostatni dzień przeznaczamy na Railay
Dziś w planach trochę wspinaczk
Droga na punkt widokowy: która okazała się pikusiem w porównaniu z trasą nad lagoone
Po wdrapaniu się na górę :::::: :::::::
Małpiszonki
Ostatnie spojrzenie i idziemy zobaczyć lagoone
Droga nie jest łatwa ale watra każdego wysiłku Zdjęcia nie oddają uroku tego miejsca
Następna w planach była jaskinia
Kupujemy bilecik za jakieś śmieszne pieniądze ( chyba po 20 BTH ) i idziemy do środka
Droga na Ton Sai Bay
Mielismy isć na Ton Sai ale zmieniliśmy zdanie bo było już późno, a chcielismy jeszcze popływać. Idziemy więc na Phranang Beach.
Railay West
Idziemy w kieunku plaży po drodze robimy sesję zdjęciową małpiszonkom
Na Phranang Beach kierujemy się na prawo do skałek, robimy parę fotek i idziemy się pochlapać
W planach mieliśmy popływanie z maską, a tu odpływ i tam gdzie chcieliśmy popłynąć okazuje się, że mozna dojść :X:X:X Trudno się mówi, nie ma wyjścia idziemy zobaczyć pod skałę "podwodny świat"
Opuszczamy Railay jedną z ostatnich łodzi
Ostatni zachód słońca
Ostatni dzień w Ao Nang. O 16:00 mamy autobus do Bangkoku... Idziemy jeszcze trochę popluskać się w wodzie i cpyknąć ostatnie fotki. Czas się pożegnać z Ao Nang
Idziemy do hotelu po rzeczy i czekamy na busa, który podjeżdża punktualnie. Pakujemy się do środka i jedziemy po resztę ludzi. Po około 20 min dojeżdżamy na jakiś niby dworzec tu czekamy 1:30 na autobus. Jakby nie można było zbierać ludzi godzinę później ale cóż...
O 18:00 podjeżdża autobus. Liczymy na miejsca przy samej szybie. Niestety nie udaje się...:?
Po jakichś 2 godz. mamy pierwszy postu na kolejnym niby dworcu jakieś 15 min. Można tu coś zjeść niestety ceny 2 razy wyższe. Ok godz. 2 w nocy znowu postój jakieś 30 min. Tym razem przy jakimś barze, a już tak dobrze nam się spało.
O 5 rano dojeżdżamy do Bangkoku. Jesteśmy trochę zdezorientowani. Podchodzą taksówkarze i pytają gdzie chcemy jechać. Pytamy się najpierw gdzie jesteśmy niestety nie chcą pokazać skoro nie chcemy taxi. Nie to nie sami sobie poradzimy. Okazuje się, że mamy tylko 350 m do Khao SDan Roud gdzie mamy hotel. Bierzemy więc bagaże i idziemy do hotelu może uda się dostać wcześniej pokój.
Niestety nie ma takiej możliwości zostawiamy więc bagaże i idziemy się po szwędać w kierunku Wielkiego Pałacu. Zachodzimy jeszcze do 7/11 po kawkę
Pałac jeszcze nie czynny. Idziemy dalej do Wat Arun. Na przystani kupujemy bileciki po 3 THB.
Wat Arun C.D.
Do wyboru do koloru Można sobie przymierzyć za 200 BTH
Prom już czeka w budce na przystani kupujemy bilet powrotny także 3 BTH i płyniemy na drugą stronę...
Ostatnie spojrzenie na Wat Arun i kierujemy się do Wat Pho
Mały targ przy przystani...
Mały pomocnik><
Wracamy do hotelu. Po drodze zachodzimy do małego, ale bardzo uroczego parku na przeciwko Wielkiego Pałacu.
Po południu wybraliśmy się jeszcze do stojącego buddy. I pokręciliśmy się trochę po uliczkach. Fotek nie mamy bo padła nam bateria
Wieczorem poszliśmy coś zjeść na ulicę Rambuttri, która podobała nam się o wiele bardziej niż Khao San Roud.
Ponieważ lot mamy o 2 w nocy mamy wolny jeszcze cały dzień Postanowiliśmy, że wybierzemy się do Parku Dusit, w którym znajduje się Pałac Vimanmek. Pałac ten jest największym na świecie budynkiem wzniesionym z drewna tekowego. Wzniesiono go bez użycia ani jednego gwoździa.
Wstęp do pałacu kosztu 100 THB. Jeżeli ma się bilet z Wielkiego Pałacu można na nim wejść także do Vimanmek ( oczywiście bilet musi być z danego dnia). Pałac można zwiedzać od wtorku do niedzieli w godz. 9:00 - 16:00. Bilety sprzedawane są do 15:15.
Niestety do środka nie można wnosić aparatów, kamery, a nawet telefonów Plecaki, torebki, czapki itp trzeba zostawić w przechowalni, która jest dodatkowo płatna ( 20 - 30 THB w zależności od wielkości szafki).
Ubiór obowiązuje taki jak w Wielkim Pałacu.Jeżeli ma się za krótkie spodnie, spódnicę przed wejściem można zakupi chusty po 100 THB.
W pozostałych budynkach szafki i chusty są darmowe.
Pałac zewnątrz
Pozostałe budynki przy pałacu
Zrobiło się późno, więc wracamy do hotelu po bagaże.
Po drodze zaglądamy jeszcze do świątyni Wat Bowonniwet
oraz Wat Chana Songkhram
Hotel D&D Inn na Khao San Roud. Pokój typu Superior w głębi hotelu dzięki temu mimo, iż bylismy przy samej ulicy w pokoju było cicho.
Nasz wieeeelki balkon
Widok z tarasu na dachu
mały basen
Luźne foty z Khao San Roud i Rambuttri
Ostatni posiłek i czas ruszać na lotnisko
Ostatnie zdjęcie z Bangkoku
Na koniec trochę fotek flory
Wracam tu - wracam, bo to niemal dokladnie MOJA trasa.
Moje Pstrykanie i nie tylko
marinik ależ ja Ci teraz zazdroszczę ( oczywiście pozytywnie ), aż coś mnie skręca Angkor, Similany wróciło by się Przed wyjazdem nawet nie przypuszczałam jak Taj uzależnia