Jesteś tutaj
Jesteś tutaj
Po długim okresie rekolekcji postanowiłem popisać sobie i pokazać moje 2 tygodnie w Tajlandii w lutym tego roku.
Moi znajomi od miesięcy jakby się umówili i na instagramie zamieszczają filmiki z Krabi. To strasznie popularny kierunek się zrobił.
Zbierałem się od lat, ale Koleżanka Małżonka zawsze twierdzi, że gdzie już była to drugi raz nie leci (byliśmy w Tajlandii, ale w 2011 r.).
Jakoś ją przekonałem, że jesteśmy stare dziady i polecimy na Krabi na wypoczynek, poleżymy tydzień w hotelu, ewentualnie zrobimy jakieś 2 wyspy.
Wybrałem Deewana Krabi Resort, bo to były bungalowy położone w centrum, ale w zalesionym terenie i do tego z wanną na tarasie.
Ale jak popatrzyłem na przelot czarterem LOT-u - 10 godzin tam i 12 z powrotem to myślę, że trzeba to wydłużyć. Akurat były jeszcze miejsca na tygodniową objazdówkę z Itaki "Ukochana Samui" i przedłużenie o kolejny tydzień w wyżej zaznaczonym hotelu.
I stało się.
Lot LOTem znam już z ubiegłego roku (Seul). Ten był opóźniony, zegar z wylotem przesuwano trzykrotnie, aż po półtorej godziny oczekiwania wylecieliśmy z Warszawy. Kapitan przywitał i oznajmił, że była usterka do usunięcia. Dalej klasycznie, obiad i półtorej godziny przed lądowaniem kanapka.
Po 9 rano jesteśmy na Krabi. Sprawna odprawa, bagaże, objazdówka do autokaru, ci z pobytu do busów i do hoteli.
Jorguś
Hotel na pierwszy nocleg mieliśmy ze 100 metrów od jednej z głównych ulic Ao Nang a wdok z okna na okolicę, góry i meczet. Z uwagi na bliskość Malezji meczety tam dominują.
Potem wyjście na jedzonko, wymiana walut i kolejnego dnia ruszamy na zwiedzanie.
Aha, z uwagi na to, że doba hotelowa kończyła sie o 12-ej, a byliśmy rano, trzeba było czekać na zluzowanie i sprzątnięcie pokojów. Klucze dostaliśmy jako przedostatni.
Jorguś
Zapomniałem dodać, że zdążyliśmy jeszcze nad morze
Jorguś
Super ))
Czekam na cią dalszy relacji ...
z przyjemnością poczytam i popatrzę, zwłaszcza, że tam nie byłam (byłam w Taj w 2015 roku na dość intensywnym objeździe z południa na północ Tajlandii)
a ta skalna ściana kapitalna!
Piea
Ja też chetnie poczytam, bo szczerze mówiąc.... nigdy nie byłam w Taj . Może mnie natchniesz ? Wiem,że jest tam pięknie.
No z tymi dziadami , to chyba mocno przesadziłeś !
Ciekawa jestem czy to prawda,że są tam tłumy z naszego "zaprzyjaznionego" narodu ?
No trip no life
Krabi - chętnie powspominam nie, nie nigdy tam nie byłem, ale ... na TM był swego czasu użytkownik "Kangur" - Polak mieszkający w Australii, który czasem tam spędzał urlop wiem więc TAM jest fantastycznie widoki na skały wyrastające z morza oglądane z plaży zatoki lub też z tajskiej łodzi o sterczącym dziobie są rewelacyjne tak, to miejsce (tak jak wietmamska Ha Long) dla miłośników przyrodniczych widoków, więc aż dziw, że Nel tam jeszcze nie było
oczywiście foto z objazdówki spoza Krabi też chętnie obejrzę, więc nie musisz się ograniczać zasiadam
papuas
Niedawno oglądałem jednego z moich ulubionych jutuberów, który jest w Tajlandii i nagrała vloga z Phuket.
Rząd Tajlandii tak zaszalał z wydawaniem wiz biznesowych i long stay że ruscy dosłownie przejęli wyspę i lokalne biznesy
Do tego wiadomo alko i inne "ciemne interesy". Lokalne władze i miejscowi zaczęli coraz bardziej się skarżyć. Więc tam na górze się opamiętali, wstrzymali wydawanie wiz, a te już wydane anulowali.
A tu o czym wyżej piszę
https://www.youtube.com/watch?v=KRfKoHp5zdo
https://www.youtube.com/watch?v=QbrDqtuC23o
https://www.youtube.com/watch?v=je1CE23RA1o
Jeżeli chodzi o nacje, to nasz hotel był w połowie polski, w połowie ... francuski.
Na ulicy słychać ruską mowę, ale bez przesady, 4 bolszewików na dzień. Może mają swoje hotele gdzie chleją?
Jorguś
Nastepnego dnia o 8 rano wyruszamy do Świątyni Jaskini Tygrysów (Wat Tham Seua czy Tiger Cave Temple), jakieś 8 km od miasta. Jest to jedno z najświętszych miejsc buddyjskich. Możemy tutaj podziwiać aż 120 posągów Buddy. Są dwie wersje powstania świątyni. Są one powiązane z ogromny tygrysem który żył w jaskini. Mnich w trakcie medytacji w jaskini widział tygrysy, które przechadzały się koło niego, nic mu nie robiąc. Zgodnie z drugą legendą prawdziwy ogromny tygrys żył w jaskini i pozostawił na ścianach jaskini odciski swoich łap, a samo wybrzuszenie jaskini przypomina tygrysią łapę. Znajduje sie ona u podnóża wzgórza i nawet do niej nie zajrzeliśmy. Zdjęcie z netu
Celem była światynia na szczycie, gdzie znajduje sie rzekomo odcisk stopy Buddy. Problem w tym, że na szczyt prowadzi 1260 (kiedyś 1237) stromych schodów, niektóre o wysokości 30 cm. To mniej wiecej 60 pięter do góry i 60 w dół (ta sama droga) w temperaturze 34' i mega wilgotności.
Najpierw sobie postanowiłem, że wejdę tyle ile dam radę, potem do jakiegoś widoczku w dół. Dalej było słychać głośną muzykę, tak koło 800 schoda (co jakiś czas są numerowane) - tam skończę. Okazało się, że tobył zamiatacz (czyściciel schodów) schodzący w dół z głośnikiem na plecach.
Jak zobaczyłem nr 1187 to wiedziałem, że umrę a wejdę (nasi już schodzili w dół). I wszedłem, choć ostatni. Zajęło mi to 1,5 godziny. Była to druga próba samobójcza w ciągu roku (pierwsza to zwiedzanie Angkoru w 42 stopniach). Pod szczytem grasuje banda małp-złodziejek.
A teraz począwszy od widoku z dołu ta cała droga krzyżowa.
Jorguś
ło matko, tyle schodów i to stromych a do tego jeszcze upał.... to podziwiam cię,że ci się chciało i dałeś radę .
Ale fakt ,widoczki z góry super .
Małpki coś ci podkradły ?
No trip no life