Drugi dzien w Bkk to odwiedzenie plywajagego targu w Damnoen Saduak,plantacja kokosow,a wieczorkiem powtorka z rozrywki czyli nocny rejs rzeka Chao Phraya /Menam/ oraz tajski masaz Pobudka wczesnie rano,bo do wodnego targowiska az 75 km.Targujemy sie z taksowkarzem i w koncu ustalamy cene 1200 baht.Ja koniecznie chcialam odwiedzic tego typu targ i ogolnie zobaczyc troche tajskich wiosek i zycia poza Bkk,wiec jestem cala szczesliwa.Po dotarciu na miejsce juz nie taka szczesliwa,bo miejscowi chca drugie tyle za zabranie nas lodzia w centrum targowiska:SWkurzona na taksowkarza krzycze,ze powinien nas poinformowac,a on probuje tlumaczyc,ze cena jest za lodz,a my tylko we dwoje,wiec nie da rady taniej.Wkurzona wracam do taxi i mowie,zeby zabral nas do centrum targowiska na slynny mostek,na ktorym wiekszosc turystow robi fotki calego zamieszania z gory.No i wtedy cena ulega zmianie i finalnie za 800 baht wsiadamy do lodzi...
Tak naprawde to ja koniecznie chcialam byc na wodzie w centrum tego plywajacego targu,wiec mimo wszystko sie zgadzam
Okolice kanalow Damnoen Saduak to osiedla biedoty.Kanal jest tu wszystkim-wodociagiem,sciekiem i szlakiem komunikacyjnym,a czas jakby zatrzymal sie tu w miejscu.Lodzie wypelnione po brzegi kokosami,bananami oraz kramy z pamiatkami,przyprawami i wszystkim,co tylko mozna sobie wyobrazic.Znowu fascynacja-tym razem prostota i klimatem tego miejsca.Taki plywajacy targ to dla Europejczykow spora egzotyka...
Jest wasko,nawet bardzo wasko.Czasem ladzie ledwo moga sie wyminac,wiec wala jedna o druga
Dzwiek lodzi silnikowych miesza sie z odglosami krzyczacych bazarowiczow.Atmosferka super...
W drodze powrotnej mamy ochote na tajskie spring rolls prosto z lodki.Znowu mamy obiekcje/to dopiero drugi dzien/widzac w jakich warunkach jest przygotowywane jedzenie,ale nieslusznie.Sajgonki niebo w gebie-tez wpisane na liste ulubionych
Ogolnie wrazenia z plywajacego targu super-INNY SWIAT
Polecam mimo odleglosci i ceny-WARTO
Okolice Damneoen Saduak to plantacje kokosowe.Wracajac do Bkk zatrzyujemy sie na jednej z nich,w celu obejrzenia wyrobow z drewna tekowego,kokosow itp.
Ostatni wieczor w Bkk to byl rejs po Menam plus kolacja na statku i znowu moje ukochane miejsca noca
Nocne fotki takie sobie mi wyszly,wiec nie wrzucalam,ale rejsik polecam,bo nocne widoczki sa warte 800 baht!Nastepnego dnia lot na Samui,wiec jeszcze ostatnie zakupy i takie tam.....Nie bylismy w Tiger Tample,bo jakos mi sie nie usmiechalo robienie fotek z nacpanymi tygrysami.Nie mowie,ze fotki z tego miejsca nie robia wrazenia,ale ja przed wyjazdem trafilam na reportaz o zywieniu tygrysow w Taj srodkami uspokajajacymi itp.wiec juz nie bardzo chcialam w tym uczestniczyc-za slone pieniadze zreszta.....
Anyway w Bkk i okolicach mozna sporo zobaczyc,ale jak na nas to taki klasyczny Bkk na pierwszy raz byl wystarczajacy.
A poniewaz do Taj mamy zamiar wrocic-to nastepnym razem bedzie co innego do zobaczenia w stolicy.No to lecimy odpoczac na boska wyspe Samui
Ladujemy na Samui.Juz za samolotu widze,ze wyspa ma duzo zieleni i wysokich palemek-tak,jak lubie,wiec raczej nie bede rozczarowana
Lotnisko-egzotyka w pelnym tego slowa znaczeniuczesciowo nawet nie odaszone,sklepy wolnoclowe na swiezym powietrzu wzdluz fajnego deptaku.Nawet na Malediwach maja normalne,oszklone lotnisko,a tu prosze totalny klimacik wyspiarskiCiekawe co sie tu dzieje,jak mocno popada kilka dni pod rzad
Pierwszy raz widze takie lotnisko ala chatka puchatka,ale podoba mi sie bardzoDo tego dochodza jeszcze te kolorowe samolociki Air Bangkok i kolorowe wagoniki /nie mam fotki,ale jest w galerii Dagi/,ktore wioza nas do "hali przylotow".
Odbieraja nas z lotniska i po niespelna 10 minutach jestesmy w naszym hotelu Amari Palm Reef Resort http://www.amari.com/palmreef/
Pierwsze wrazenie super-fajny hotel w tajskim stylu z 2 basenami na terenie bujnego,tropikalnego ogrodu.Nie ukrywam,ze tym razem troche przebieralam w hotelach,bo w Taj cena nie zmuszala mnie tak,jak na Seszelach do wyboru najtanszego.
Ze sloneczkiem cos nie bardzo,ale jest jeszcze wczesnie rano,wiec nie panikuje zbytnio.Welcome drink i powitanie przez obsluge hotelu i grzecznie czekamy znowu liczac tak,jak w Bkk,ze ulokuja nas przed czasem w naszym domkuJa oczywiscie od razu ide sprawdzic plaze,bo mialam dylemat przed przylotem,ktora wybrac.Wybor padl na Chaweng Beach-teraz wiem,ze to strzal w 10Plaza z fajnymi palemkami oraz z najasniejszym i najdrobniejszym piaseczkiem,jak sie pozniej okazalo.
Drugi dzien w Bkk to odwiedzenie plywajagego targu w Damnoen Saduak,plantacja kokosow,a wieczorkiem powtorka z rozrywki czyli nocny rejs rzeka Chao Phraya /Menam/ oraz tajski masaz
Pobudka wczesnie rano,bo do wodnego targowiska az 75 km.Targujemy sie z taksowkarzem i w koncu ustalamy cene 1200 baht.Ja koniecznie chcialam odwiedzic tego typu targ i ogolnie zobaczyc troche tajskich wiosek i zycia poza Bkk,wiec jestem cala szczesliwa.Po dotarciu na miejsce juz nie taka szczesliwa,bo miejscowi chca drugie tyle za zabranie nas lodzia w centrum targowiska:SWkurzona na taksowkarza krzycze,ze powinien nas poinformowac,a on probuje tlumaczyc,ze cena jest za lodz,a my tylko we dwoje,wiec nie da rady taniej.Wkurzona wracam do taxi i mowie,zeby zabral nas do centrum targowiska na slynny mostek,na ktorym wiekszosc turystow robi fotki calego zamieszania z gory.No i wtedy cena ulega zmianie i finalnie za 800 baht wsiadamy do lodzi...
Tak naprawde to ja koniecznie chcialam byc na wodzie w centrum tego plywajacego targu,wiec mimo wszystko sie zgadzam
Okolice kanalow Damnoen Saduak to osiedla biedoty.Kanal jest tu wszystkim-wodociagiem,sciekiem i szlakiem komunikacyjnym,a czas jakby zatrzymal sie tu w miejscu.Lodzie wypelnione po brzegi kokosami,bananami oraz kramy z pamiatkami,przyprawami i wszystkim,co tylko mozna sobie wyobrazic.Znowu fascynacja-tym razem prostota i klimatem tego miejsca.Taki plywajacy targ to dla Europejczykow spora egzotyka...
Jest wasko,nawet bardzo wasko.Czasem ladzie ledwo moga sie wyminac,wiec wala jedna o druga
Dzwiek lodzi silnikowych miesza sie z odglosami krzyczacych bazarowiczow.Atmosferka super...
W drodze powrotnej mamy ochote na tajskie spring rolls prosto z lodki.Znowu mamy obiekcje/to dopiero drugi dzien/widzac w jakich warunkach jest przygotowywane jedzenie,ale nieslusznie.Sajgonki niebo w gebie-tez wpisane na liste ulubionych
O jeny moje pancake'i
Ogolnie wrazenia z plywajacego targu super-INNY SWIAT
Polecam mimo odleglosci i ceny-WARTO
Okolice Damneoen Saduak to plantacje kokosowe.Wracajac do Bkk zatrzyujemy sie na jednej z nich,w celu obejrzenia wyrobow z drewna tekowego,kokosow itp.
Jest w czym wybierac!Najchetniej kupilabym taka wielka,drewniano-pozlacana Tajke
Bylaby idealna do mojej kuchni albo salonu,ale koszt niesamowity,a co dopiero koszty wysylki
Ostatni wieczor w Bkk to byl rejs po Menam plus kolacja na statku i znowu moje ukochane miejsca noca
Nocne fotki takie sobie mi wyszly,wiec nie wrzucalam,ale rejsik polecam,bo nocne widoczki sa warte 800 baht!Nastepnego dnia lot na Samui,wiec jeszcze ostatnie zakupy i takie tam.....Nie bylismy w Tiger Tample,bo jakos mi sie nie usmiechalo robienie fotek z nacpanymi tygrysami.Nie mowie,ze fotki z tego miejsca nie robia wrazenia,ale ja przed wyjazdem trafilam na reportaz o zywieniu tygrysow w Taj srodkami uspokajajacymi itp.wiec juz nie bardzo chcialam w tym uczestniczyc-za slone pieniadze zreszta.....
Anyway w Bkk i okolicach mozna sporo zobaczyc,ale jak na nas to taki klasyczny Bkk na pierwszy raz byl wystarczajacy.
A poniewaz do Taj mamy zamiar wrocic-to nastepnym razem bedzie co innego do zobaczenia w stolicy.No to lecimy odpoczac na boska wyspe Samui
Dolecielismy szczesliwie na Samui
https://picasaweb.google.com/katerinapl0/TAJLANDIAKOHSAMUISierpien2011
Ladujemy na Samui.Juz za samolotu widze,ze wyspa ma duzo zieleni i wysokich palemek-tak,jak lubie,wiec raczej nie bede rozczarowana
Lotnisko-egzotyka w pelnym tego slowa znaczeniuczesciowo nawet nie odaszone,sklepy wolnoclowe na swiezym powietrzu wzdluz fajnego deptaku.Nawet na Malediwach maja normalne,oszklone lotnisko,a tu prosze totalny klimacik wyspiarskiCiekawe co sie tu dzieje,jak mocno popada kilka dni pod rzad
Pierwszy raz widze takie lotnisko ala chatka puchatka,ale podoba mi sie bardzoDo tego dochodza jeszcze te kolorowe samolociki Air Bangkok i kolorowe wagoniki /nie mam fotki,ale jest w galerii Dagi/,ktore wioza nas do "hali przylotow".
Odbieraja nas z lotniska i po niespelna 10 minutach jestesmy w naszym hotelu Amari Palm Reef Resort http://www.amari.com/palmreef/
Pierwsze wrazenie super-fajny hotel w tajskim stylu z 2 basenami na terenie bujnego,tropikalnego ogrodu.Nie ukrywam,ze tym razem troche przebieralam w hotelach,bo w Taj cena nie zmuszala mnie tak,jak na Seszelach do wyboru najtanszego.
Ze sloneczkiem cos nie bardzo,ale jest jeszcze wczesnie rano,wiec nie panikuje zbytnio.Welcome drink i powitanie przez obsluge hotelu i grzecznie czekamy znowu liczac tak,jak w Bkk,ze ulokuja nas przed czasem w naszym domkuJa oczywiscie od razu ide sprawdzic plaze,bo mialam dylemat przed przylotem,ktora wybrac.Wybor padl na Chaweng Beach-teraz wiem,ze to strzal w 10Plaza z fajnymi palemkami oraz z najasniejszym i najdrobniejszym piaseczkiem,jak sie pozniej okazalo.