Ja czekałam na Alaskę przeszło 50 lat i się w końcu doczekałam...
Choć za młodu też mi się to wydawało nierealne...
Można sobie tam załatwić robotę przy rybach, zarobki są bardzo dobre, choć praca mordercza. I wówczas za te pieniążki - w wersji backpakerskiej - można podróżować po Alasce.
Choć nie wiem w jakim jesteś wieku???? I czy by ci się tak chciało????
Jezioro Kenai Lake jest fajnie położone wśród gór i lasów i ma przeszło 35 km długości.
W niektórych miejscach dochodzi do głównej szosy, my jednak skręcamy w boczną drogę, która po kilku kilometrach kończy się małym leśnym parkingiem.
Jest zupełnie pusty...ale to tutaj nic nowego.
Tu również - podobnie jak nad Bear Lake – jest bardzo bujna roślinność.
W nasłonecznionych ( niestety nie dzisiaj) miejscach kwitną dorodne – jak na dzikie warunki – ostróżki.
Gdy zaczynamy wędrówkę w głąb lasu pojawiają się jakieś dziwne rośliny, których nigdzie dotąd nie spotkałam.
Mają wielkie zielone liście, trochę przypominające kształtem klonowe, a na szczycie ciekawy kwiat.
Wchodzę w chaszcze, żeby się tym kwiatkom z bliska przyjrzeć, wyciągam rękę, by przyciągnąć gałązkę do siebie....i o cholera, łodyga cała jest pokryta drobniutkimi kolcami, które wbijają mi się w dłoń. Zupełnie jak opuncja - kolce są prawie niewidoczne, ale kłują jak zaraza. Pewnie to obrona rośliny przed jakimiś łosiami czy reniferami, którym smakuje.... Ale i przede mną się obroniła. Oj popamiętam ten dotyk przez kilka dni...
Las ma podobny charakter jak ten znad Bear Lake, ale w tej mglistej pogodzie wygląda zupełnie inaczej.
Na pewno ładniej by tu było w słoneczku, ale w tej mgielnej zawiesinie opadającej na drzewa jest tu tak tajemniczo i nierealnie!
Ze względu na niezbyt korzystną pogodę spędzamy tu znacznie mniej czasu niż wczoraj nad Bear Lake. Tam aż żal było odjeżdżać!!!!
Ależ uczta z ta Twoją relacją.Jaki kontrast miedzy miejscami .
Ta i inne wyspy przypominają mi mimo,że nie ma na nich palemek ,wysepki z tropiku.Lasy z kolei trochę jakby z Azorów,a za chwilę lodowce,foki niedzwiedzie.Czytam i czuję się jakbym tam był w czasie rzeczywistym
—
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Zazdroszczę, bo pewnie nigdy nie będę miał okazji wybrać się w takie miejsce
http://podrozowanie-po-polsce.blogspot.com/
Paken,
Nigdy nie mów "nigdy"!!!!
Ja czekałam na Alaskę przeszło 50 lat i się w końcu doczekałam...
Choć za młodu też mi się to wydawało nierealne...
Można sobie tam załatwić robotę przy rybach, zarobki są bardzo dobre, choć praca mordercza. I wówczas za te pieniążki - w wersji backpakerskiej - można podróżować po Alasce.
Choć nie wiem w jakim jesteś wieku???? I czy by ci się tak chciało????
Mariola
Faktycznie widać błękitny kolor lodowca !
Plumeria, ale powiem ci, że ten lodowiec jakoś nie zrobił na mnie wrażenia.
W odróżnieniu od tego, który oglądaliśmy z katamarana. Tamten był jakiś taki wielki, czuło się jego ogrom, no i to cielenie się.
Być może wpłynęła też na to niekorzystna pogoda.
Mariola
Jezioro Kenai Lake jest fajnie położone wśród gór i lasów i ma przeszło 35 km długości.
W niektórych miejscach dochodzi do głównej szosy, my jednak skręcamy w boczną drogę, która po kilku kilometrach kończy się małym leśnym parkingiem.
Jest zupełnie pusty...ale to tutaj nic nowego.
Tu również - podobnie jak nad Bear Lake – jest bardzo bujna roślinność.
W nasłonecznionych ( niestety nie dzisiaj) miejscach kwitną dorodne – jak na dzikie warunki – ostróżki.
Gdy zaczynamy wędrówkę w głąb lasu pojawiają się jakieś dziwne rośliny, których nigdzie dotąd nie spotkałam.
Mają wielkie zielone liście, trochę przypominające kształtem klonowe, a na szczycie ciekawy kwiat.
Wchodzę w chaszcze, żeby się tym kwiatkom z bliska przyjrzeć, wyciągam rękę, by przyciągnąć gałązkę do siebie....i o cholera, łodyga cała jest pokryta drobniutkimi kolcami, które wbijają mi się w dłoń. Zupełnie jak opuncja - kolce są prawie niewidoczne, ale kłują jak zaraza. Pewnie to obrona rośliny przed jakimiś łosiami czy reniferami, którym smakuje.... Ale i przede mną się obroniła. Oj popamiętam ten dotyk przez kilka dni...
Las ma podobny charakter jak ten znad Bear Lake, ale w tej mglistej pogodzie wygląda zupełnie inaczej.
Na pewno ładniej by tu było w słoneczku, ale w tej mgielnej zawiesinie opadającej na drzewa jest tu tak tajemniczo i nierealnie!
Ze względu na niezbyt korzystną pogodę spędzamy tu znacznie mniej czasu niż wczoraj nad Bear Lake. Tam aż żal było odjeżdżać!!!!
Mariola
Apisku i było tam łapkę pchać !!! Drzewa jak z horroru takie omszałe...
Czekam na c.d.
Apisku, mgła idealnie pasuje do tego lasu, w słoneczku nie byłoby takiego klimatu
Apisku,
Ależ uczta z ta Twoją relacją.Jaki kontrast miedzy miejscami .
Ta i inne wyspy przypominają mi mimo,że nie ma na nich palemek ,wysepki z tropiku.Lasy z kolei trochę jakby z Azorów,a za chwilę lodowce,foki niedzwiedzie.Czytam i czuję się jakbym tam był w czasie rzeczywistym
Żeglarstwo – najdroższy sposób najmniej wygodnego spędzania czasu.
Apisku,
ależ zazdroszczę ci tego spotkania coś nieamowitego !!!!
No trip no life
Plumeria, ja już tak mam!!! Jak widzę jakieś zwierzę/robala/żabę/ kwiatek/mech czy tym podobne, to muszę to dotknąć lub pomacać.
Całe szczęście, że tam nie żyją żadne jadowite bądź trujące stworzenia.
Asia, las stwarzał wrażenie tajemniczego, ale mnie jednak bardziej podobało się Bear Lake w słoneczku.
Janusz, te wysepki mnie też kojarzyły się z Tajlandią, biorąc oczywiście korektę na roślinność.
Nelcia, miśki były fajne i raczej nie przejmowały się naszą obecnością. Ale takie bliskie spotkanie z grizzly byłoby bardziej fascynujące.
Mariola